Muzyka filmowa do biegania i samochodu
- Michał Turkowski
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1239
- Rejestracja: sob wrz 15, 2012 13:45 pm
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
A nie zauważyłeś że przez ten wulgarny język już kolejny użytkownik powiedział że Twoje zdanie nie ma dlań od teraz żadnego znaczenia ?
Kreujesz się na głosiciela jednej prawdy, głosisz ją w sposób okropny i w efekcie stajesz się już mało wiarygodny.
Zauważ to.
Kreujesz się na głosiciela jednej prawdy, głosisz ją w sposób okropny i w efekcie stajesz się już mało wiarygodny.
Zauważ to.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Nie wiem, czy powinienem robić bez filmu i dawno nie słuchałem, ale chyba wrócę w weekend. Jeden z najlepszych tematów Tylera, swoją drogą.Ghostek pisze:Jest szansa na dokończenie i publikację?Paweł Stroiński pisze:Pierwszy kawałek to też jeden z moich ulubionych Brianów, nawet miałem rozwaloną reckę w połowie bez filmu...
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
A to szkoda, bo wychodzi na to, że profesjonalistą jesteś jedynie w swoich oczach.Paweł Stroiński pisze:Wybacz, ale nie mam zamiaru zmieniać ani języka.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Cóż, sama muzyka muzyką, temacik jest dość biedny, zaaranżowane jest to dość kiepsko, chociaż w konwencji. Faltermeyer to gość, który umie programować elektronikę, ale nie jest w stanie sklecić zbyt spójnego kawałka pod względem muzyki i klimatu, co ten biedaszyb niestety udowodnił, ale podstawą mojej opinii jest jednak co innego i dlatego uważam go za jedną z największych lam filmówki i tak, obok Batesa:Kaonashi pisze:Do tego momentu zawsze szanowałem Twoje opinie. Sam nie jestem jakimś wielkim fanem Faltermeyera, ale przyrównywanie go do chyba największej lamy filmówki ever to... nie no... bez komentarza.Paweł Stroiński pisze:Ale zdanie, że Faltermeyer to poziom Batesa podtrzymuję, a to mój jedyny kontakt z jego muzą poza tematami, jaki miałem.
Moje doświadczenia z Faltermeyerem w filmie są dość ograniczone, ale Top Gun, Tango i Cash (które widziałem ze 3-4 razy i wbrew temu, co pisze Adam, z tego filmu, choć ostatnio widziałem chyba ze 2-3 lata temu najpóźniej, nie zapamiętałem nic poza jednym ujęciem, jak uciekają z więzienia), Gliniarz z Beverly Hills (widziałem wielokrotnie całą trylogię jakby co, więc nie tylko jedynkę) pokazały mi jedno. Ten gość za cholerę nie ma pojęcia, jak ilustrować kino. Po prostu nie wie. Wszyscy wyzywają go od megakultów, geniuszy, itd., Adam założył temat pod cały wielki wywiad, którego nawet mi się nie chciało czytać, bo po co, a tym bardziej nie będę go tłumaczył. I co? Muzyka Faltermeyera cholernie przeszkadzała mi w samych filmach. Wyjątkiem było Top Gun, gdzie totalnie zginęła i nawet jak oglądałem ostatnio BR ripa z rok temu, nic z muzyki nie słyszałem poza napisami początkowymi i piosenkami. Ale dla mnie to był przykład takiej podstawowej nieumiejętności w ilustrowaniu filmu, że fakt, że ten człowiek zrobił jakąkolwiek karierę w tym gatunku to rzecz po prostu niezrozumiała i ciągle robię nad tym facepalmy. Jeśli gość w tej robocie jest bardziej nieudolny nawet niż Djawadi, to pozostaje tylko Bates.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Adam nie posiada żadnych zdolności analitycznych, więc mam prawo uważać, że na podstawie analiz wyciągam wnioski przynajmniej bliższe prawdy niż jego wykrzykiwanie, jakoby to był jakiś megakult totalny.Michał Turkowski pisze:A nie zauważyłeś że przez ten wulgarny język już kolejny użytkownik powiedział że Twoje zdanie nie ma dlań od teraz żadnego znaczenia ?
Kreujesz się na głosiciela jednej prawdy, głosisz ją w sposób okropny i w efekcie stajesz się już mało wiarygodny.
Zauważ to.
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Z resztą Twoje hejterstwo jest dużo bardziej irytujące niż fanboystwo Wawrzyńca, bo ten przynajmniej słucha JW i HZ prawie non stop, więc musi mu to się podobać i jego posty są przez to niejako uzasadnione, a Twoje - jak już wspomniałem - hejterskie opinie opierają się albo na przesłuchaniu kilku kawałków gościa i zbesztaniu całej jego kariery w kilku zdaniach,albo na krytykowaniu filmów, które widziałeś jakąś małą część. Doceniam Twoją wiedzę na pewne tematy, zapewne sam sobie zdajesz z niej sprawę, ale uważam, że przez to wydaje Ci się, że możesz się w każdym wątku wypowiadać jak prawdziwy krytyk, choć tak naprawdę po prostu nie masz do tego wystarczającej wiedzy. Więc daruj sobie takie posty, bo i tak nikt ich nie bierze na serio.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9316
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Wiem, co widziałem i jakie miałem z tym doświadczenia. Powodem, dla którego generalnie unikam twórczości Faltermeyera na płytach, jest to, że to jest muzyka, przez którą oglądając Beverly Hills czy Tango i Cash (zwłaszcza to drugie), prawie odchodziłem od telewizora. Prawdą jest, że w muzyce Faltermeyera nie słyszę czegoś, co słyszę nawet w pojedynczych kawałkach Morodera (z którym o ironio Faltermeyer na początku przecież pracował!) czy Hammera. Tam czuję jakieś emocje, pewien rodzaj nostalgii (który np. wyczuwam w Black Rain), u Faltermeyera tego nie ma. Ta muzyka po prostu jest, bo jest.
To samo doświadczenie miałem z Commando. Co ciekawe, inne score'y Hornera w tej samej stylistyce (dokładnie tej samej, bowiem Horner przez całe lata 80. w kinie akcji używał jednego tematu akcji, oczywiście poza Uncommon Valor, które jest przeróbką Star Treka, w sumie szkoda, że nie ma recki tego score u nas), takie jak Gorky Park i 48 godzin wraz z sequelem (pierwszego score z serii nie bardzo da się słuchać, drugi natomiast bardzo lubię, zwłaszcza Main Title i Birdcage Fight, sam tego nie rozumiem), a nawet Red Heat (też ze 4 razy widziałem, score w filmie wypada dużo lepiej niż na płycie) już nie. Tam muzyka, choć nie zawsze lubię albumy, wypada dużo lepiej niż jakikolwiek megakult Faltermeyera w filmie. Jeśli nie pomaga (zwłaszcza Gorky Park), to przynajmniej nie przeszkadza (tu zwłaszcza Red Heat).
To samo doświadczenie miałem z Commando. Co ciekawe, inne score'y Hornera w tej samej stylistyce (dokładnie tej samej, bowiem Horner przez całe lata 80. w kinie akcji używał jednego tematu akcji, oczywiście poza Uncommon Valor, które jest przeróbką Star Treka, w sumie szkoda, że nie ma recki tego score u nas), takie jak Gorky Park i 48 godzin wraz z sequelem (pierwszego score z serii nie bardzo da się słuchać, drugi natomiast bardzo lubię, zwłaszcza Main Title i Birdcage Fight, sam tego nie rozumiem), a nawet Red Heat (też ze 4 razy widziałem, score w filmie wypada dużo lepiej niż na płycie) już nie. Tam muzyka, choć nie zawsze lubię albumy, wypada dużo lepiej niż jakikolwiek megakult Faltermeyera w filmie. Jeśli nie pomaga (zwłaszcza Gorky Park), to przynajmniej nie przeszkadza (tu zwłaszcza Red Heat).
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
a czy ktoś bierze Pawła hejtertstwo na serio? Harold, jaki by nie był dla hejterów którzy nie znają jego dokonań i wpływu na muzykę, to ma przynajmniej jeden ikoniczny temat w filmówce, którym zapisał się w historii, a takiego nie ma i nie będzie miał nawet miłościwy Zimmer. I tego nie zakrzyczy niestety żaden samozwańczy profesorek z Zimmera. I już sam ten fakt, nie mówiąc o wkładzie i kultowości Faltermeyera do muzyki w ogóle, nie dość że nie czyni go lamą jak Bates, to stawia go wysoko na liście uznanych tematyków - może nie w kwestii technicznej, tylko właśnie kultowości, bo to jest jeden z wąskiej listy z 10 najbardziej znanych tematów w historii kina. Także Paweł poducz się trochę z jego dokonań a potem sadź faile bo od wczoraj mamy bekę. A zachowujesz się w tej sprawie tu jak zakompleksiony, pryszczaty 12-sto latek, który siedzi na necie, macha wyjątkowo krótką szabelką, i wali obraźliwe komenty na celebrytów na przysłowiowym Pudelku, bo mu się tak podoba i myśli że jest pępkiem świata i bóg wie jakim guru. A żadnym guru nie jesteś i nie będziesz. I nie trafiłeś z wyborem odbiorcy (Faltermeyer) tych Twoich opinii, no bo nie wiesz kto to jest, co zrobił i co osiągnął, co pokazuje to co piszesz z wielką niby miną znawcy, przy okazji zaprzeczając faktom...Kaonashi pisze:Więc daruj sobie takie posty, bo i tak nikt ich nie bierze na serio.
#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26132
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Jak nie Prażanie, to Faltermeyer. Kolejna krucjata Pawła?
Mi tam jakoś Harold ani w "Gliniarzu...", ani w "Tango & Cash" a już zdecydowanie w "Uciekinierze" nie przeszkadza, a wprost przeciwnie.
Mi tam jakoś Harold ani w "Gliniarzu...", ani w "Tango & Cash" a już zdecydowanie w "Uciekinierze" nie przeszkadza, a wprost przeciwnie.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
nawet jak komuś coś przeszkadza, nawet gdyby to był ktoś jedyny na świecie któremu mocno przeszkadza (a blisko do tego ) to się o pewnych konkretnych osobach jak Faltermeyer i ich niezaprzeczalnym i nie do podważenia wkładzie w muzykę nie pisze takich bzdur. i tu nie ma co już dyskutować tylko najwyżej się pomodlić o rozsądek skoro ktoś chce przeczyć historii która już danego artystę zapisała w annałach i osądziła.
#FUCKVINYL
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Zauważyłem, że Paweł, nie przepada za ogólnie pojętym klimatem lat 80-ych Czy to w elektronice, czy w symfonicznej. Na przykład nie poczuł nic przy symfonicznej wersji Starmana . Ale już samym Top Gun Anthemem Faltermayer wpisał się ciekawiej w historię gatunku niż większość klonów Zimmera, czy nie wspominając wielu poslednich, "płaskich" kompozytorów naszych czasów. A przecież to nie wszystko, bo jest jeszcze niezwykły Axel F., tematy z Midnight Express, z Człowieka z blizną. Może gdyby Paweł obejrzał te filmy, to zrozumiałby skąd bierze się mały fenomen Faltermayera
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
przypomnij sobie jego failową dyskusję w której przyznawał się do znajomości 3 tytułów na krzyż w tym połowy Conana z filmów lat 80 w tym gatunku, i na tej podstawie chciał pisać prace doktorskie o kinie sensacyjnym lat 80
#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26132
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
To akurat MoroderTomek pisze: tematy z Midnight Express, z Człowieka z blizną.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
EPIC FAIL może i Moroder podpisany, choć też nie do końca, ale większośc traków to aranż Harolda + jego gra himself. alter ego sytuacji jak Barry przy temacie Bonda. no i ma creditsy na tym wieć to nie jest ghostwriting jak teraz.Koper pisze:To akurat Moroder
#FUCKVINYL
Re: Muzyka filmowa do biegania i samochodu
Epicki fail, przynaję Pomylili mi się, trochę... Ale Adam ładnie mnie wybronił za co dziękuję
A co do pracy Pawła czy też przymiarków do niej, to akurat tej dyskusji nie widziałem, ale mogę sobie wyobrazić, że to kino sensacyjne było oparte głównie na filmach z muzyką wiadomego pana
A co do pracy Pawła czy też przymiarków do niej, to akurat tej dyskusji nie widziałem, ale mogę sobie wyobrazić, że to kino sensacyjne było oparte głównie na filmach z muzyką wiadomego pana