Znaczenie muzyki w filmie

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Sebastian Wojdyło
Parkingowy przed studiem nagrań
Posty: 1
Rejestracja: pt kwie 08, 2005 14:07 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Znaczenie muzyki w filmie

#1 Post autor: Sebastian Wojdyło » ndz kwie 10, 2005 17:10 pm

Nawet kiedy kino jeszcze było nieme muzyka okazała się niezbędna. Wtedy jeszcze grana na żywo podczas projekcji. Kiedy dzięki "Śpiewakowi jazzbandu" (1927; reż. Al Crosland) film przemówił do nasz ekranu, okazało się, że muzyka nadal jest potrzebna. Szczególnie dziś trudno sobie wyobrazić film bez soundtracku. Nawet twórcy offowi starają się umuzycznić swoje dzieła. Historia kina pokazuje, że muzyka jest nieodłącznym elementem filmu.

Stąd moja refleksja, jak daleko muzyka powinna ilustrować film? Gdzie jest granica miedzy muzycznym komentarzem a tworzeniem filmu poprzez muzykę?

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10435
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

#2 Post autor: Ghostek » ndz kwie 10, 2005 23:34 pm

Muzyka ma przede wszystkim podkreślać dramaturgię i budować klimat. Jeżeli jest zbyt wyraźna, hałaśliwa i co najważniejsze nie współgra z obrazem, staje się po porstu niestrawna.
Obrazek

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9339
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#3 Post autor: Paweł Stroiński » ndz maja 01, 2005 20:02 pm

Tomek, nie zapomnij tez o interpretacyjnej roli muzyki (tzn. jeśli muzyka pojawia się w danym momencie, to jest ważne). Muzyka ma w filmie wiele ról, trudno je dookreślić i nie można tego nie docenić.

Awatar użytkownika
Łukasz Waligórski
Początkujący orkiestrator
Posty: 617
Rejestracja: śr maja 18, 2005 12:27 pm
Kontakt:

#4 Post autor: Łukasz Waligórski » śr maja 18, 2005 13:20 pm

W zasadzie pewnie się ze mną zgodzicie, że są dwa typy muzyki filmowej: taka, która żywo komentuje wszystkie wydarzenia na ekranie (kontrapunkt) i taka, która tylko tworzy nastrój. Rzadko się zdarza, że w filmie jest tylko jeden z tych rodzajów muzyki. Chociaż pewnie takim wyjątkiem jest Quatsi Trilogy Glassa i Reggio.

Trudno jest w kilku słowach określić rolę muzyki w filmie. W końcu zgodzicie się, że nasza pasja - muzyka filmowa - to bardzo złożone zjawisko i jak dla mnie ta jej złożoność jest taka fascynująca. Tylko na to czekam żeby kolejna ścieżka mnie czymś zaskoczyła i pokazała swoje nowe oblicze. Co prawda jest to coraz trudniejsze z czasem ale ciągle możliwe.

Poza tym zgodziecie się chyba że najlepsza muzyka to taka która przekona nas że "...there's no spoon...", czyli taka która genialnie nami manipuluje. To właśnie jest główna funkcja muzyki filmowej. Manipulować nami tak, abyśmy uwierzyli w to czego chce reżyser/kompozytor. I to jest właśnie piękne...

Marcin Bensz
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 97
Rejestracja: wt maja 31, 2005 12:20 pm

#5 Post autor: Marcin Bensz » sob cze 04, 2005 23:20 pm

Wypada mi się tylko zgodzić z Łukaszem. To co jest najpiękniejsze w muzyce filmowej, to sposób w jaki potrafi ona na nas oddziaływać. I to nie tylko w trakcie oglądania filmu, ale także w trakcie jej późniejszego przesłuchiwania na domowym sprzęcie audio.

Myślę, że prawdziwa muzyka filmowa, która od wielu już lat jest nagrywana z pomocą orkiestry symfonicznej, nie zniknie ze świata filmu. Nie zaszkodziła jej także ekspansja muzyki nowoczesnej. Mam tutaj na myśli głównie filmy, gdzie rolę podkładu muzycznego pełnią jedynie piosenki różnych wykonawców. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie iż muzyka i film są jednym, spójnym ciałem. Najlepszym na to dowodem jest obejrzenie pierwszego lepszego filmu wyłaczając w trakcie seansu podkład muzyczny. Wówczas taki film staje się blady, szary, wręcz nudny. Tylko dzięki muzyce oraz odpowiedniej grze aktorskiej, reżyser jest w stanie wycisnąć z nas uczucia towarzyszące danym scenom.

Awatar użytkownika
Łukasz Wudarski
+ Sergiusz Prokofiew +
Posty: 1326
Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

#6 Post autor: Łukasz Wudarski » ndz cze 05, 2005 15:07 pm

A ja postawie sprawę inaczej. Czy rzeczywiście muzyka w filmie ma tak ogromne znaczenie jak uważa każdy szanujący się miłośnik soundtrcaków? Niestety mam poważne wątpliwości czy w filmie Hollywoodzkim to co kompozytor stworzy na potrzebę obrazu odgrywa rolę. Oglądając coraz to nowe amerykańskie produkcję nieustannie dostrzegamy zmianę muzycznego stylu. Dopasowanie do mody. Wielu krytyków psioczyło, że gdy weszły syntezatory muzyka stała się pusta i zupełnie pozbawiona wartości ilustracyjnych. Zamiast opisywać stała się po prostu produktem marketingowym (stąd tworzenie pewnego rodzaju popo-rocko- klasycznych, popo-klasyczno-folkowych płyt (większa twórczość MVT –Twierdza, Braveheart Hornera).-> Oczywiście powyższe zdania tyczą się jedynie płyt gdzie elektronika stanowi modny wymóg, a nie próbę stworzenia nowej jakości. Wiec może muzyka przestała mieć znaczenie takie jakie miała kiedyś? W rzemieślniczych dziełach zza oceanu w większości chodzi o to żeby coś grało, żeby muzyka była w sumie taka bezbarwna, bezpłciowa. I to jest jedyne zadanie kompozytora: „zhermafrodytować” podkład. Gdy ktoś próbuje stworzyć zbyt ambitne dzieło, naszpikowane symboliką i nawiązaniami istnieje niebezpieczeństwo, że testowa publiczność powie NIE. Boje się więc, że to wielkie znaczenie (przede wszystkim symboliczne) które wszyscy zgodnie widzimy w muzyce filmowej, zostało obecnie zbarbaryzowane. Zresztą trudno mówić o symbolice muzycznej. Wszak żeby czytać symbole (a już w szczególności skomplikowane symbole muzyczne) trzeba mieć wiedzę, a tej bardzo często nie ma obżerający się popcornem widz, oczekującej cyrkowej ekwilibrystyki kinowych bohaterów. Nawet muzyka pisana do horrorów bardzo się zaszufladkowała. Wciąż te same odgrzewane posthermannwoskie niedopieczone kotlety utkane z włókna nerwowych skrzypków. Wydaje mi się, że choć muzyka ma pewne znaczenie w kinie hollywoodzkim, to coraz częściej spychane jest ono jedynie do owego budowania modnego klimatu, podczas gdy ów symboliczny często kontrapunkt zamiera. Ale chciałbym się mylić w swych spostrzeżeniach
Why So Serious !?

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9339
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

#7 Post autor: Paweł Stroiński » ndz cze 05, 2005 19:30 pm

Powiem tak. Łukasz ma rację coraz częściej. Score pisany jest często teraz po to, aby tylko był. Nie można jednak nie doceniać roli underscore, ale nie na to teraz czas. Chciałbym nawiązać do problemu kontrapunktu.

Kontrapunkt jest dość ważnym elementem działania muzyki w filmie. Iść naprzeciw temu co widzimy na ekranie. Mówił dzisiaj o tym (w Kinomaniaku na TV4) Jan Kaczmarek. Czy zapomina się o tym dzisiaj? Zastanawiam się, czy nie przeżywamy właśnie w dzisiejszych czasach renesansu takiego podejścia. John Debney mówi, że do sceny samego krzyżowania Chrystusa Gibson kazał mu skomponować najpiękniejszą muszykę jaką tylko mógł. To nie jest przypadkowe. Pewnego rodzaju rewolucją jest score, który zrobił niespodziewaną furorę w 1998 roku i był przełomem w karierze samego kompozytora. Mówię oczywiście o The Thin Red Line Zimmera. Muzyka batalistyczna nie różni się niczym od muzyki lirycznej. Można wręcz powiedzieć, że muzyki batalistycznej (czyt. muzyki akcji) tam wcale nie ma. Należy pamiętać, że doskonale w filmie wypada Journey to the Line. W filmie właściwie nie ma efektów dźwiękowych, Malick zawierzył do końca Zimmerowi. Samego kompozytora wielokrotnie potem proszono o pisaniu w formie kontrapunktu. Zwróćmy chociażby uwagę na dramatyczną muzykę w Łzach słońca.

Symbolika. Tu niestety muszę się zgodzić. Muzyka coraz rzadziej pełni funkcję interpretacyjną. Obwiniać o to należy reżyserów. Chcociaż z drugiej ciekawie jest, kiedy po wejściu kogoś do domu w filmie, nagle słyszymy mroczną muzykę. Oho, coś się zaraz stanie. Coraz częściej natomiast muzyka pełni funkcję psychologiczną. Najlepszym przykładem od paru lat jest chyba scena, w której Morgan Freeman dowiaduje się, że na stadionie w Baltimore (mecz Superbowl, na widowni jest prezydent) jest bomba atomowa (Sum of All Fears). Jerry Goldsmith podszedł do sprawy bardzo prosto. Kiedy Freeman odkłada słuchawkę i przerażony zaczyna rozglądać się po stadionie, słychać mocne kotły, z bardzo prostym motywem. Muzyka często wyraża wściekłość głównego bohatera, często przerażenie (w muzyce akcji, w tym pierwszym specjalizował się Goldsmith). Dobrze użyta muzyka może szokować. I to nie tylko score. Pamiętajmy, że szokiem może być także odpowiednia piosenka i to nie tylko w swojej zawartości tekstowej. Pamiętacie Con Air i seryjnego mordercę nucącego He's Got the Whole World in His Hands? Może dzisiaj trzeba tak podchodzić do filmu?

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

#8 Post autor: Tomek » pn cze 06, 2005 12:30 pm

A ja postawie sprawę inaczej. Czy rzeczywiście muzyka w filmie ma tak ogromne znaczenie jak uważa każdy szanujący się miłośnik soundtrcaków? Niestety mam poważne wątpliwości czy w filmie Hollywoodzkim to co kompozytor stworzy na potrzebę obrazu odgrywa rolę. Oglądając coraz to nowe amerykańskie produkcję nieustannie dostrzegamy zmianę muzycznego stylu. Dopasowanie do mody. Wielu krytyków psioczyło, że gdy weszły syntezatory muzyka stała się pusta i zupełnie pozbawiona wartości ilustracyjnych. Zamiast opisywać stała się po prostu produktem marketingowym (stąd tworzenie pewnego rodzaju popo-rocko- klasycznych, popo-klasyczno-folkowych płyt (większa twórczość MVT –Twierdza, Braveheart Hornera).-> Oczywiście powyższe zdania tyczą się jedynie płyt gdzie elektronika stanowi modny wymóg, a nie próbę stworzenia nowej jakości
.

Myślę Łukasz, że kiedyś, nie wiem lata jeszcze 80te odgrywała rolę, od jakiegoś czasu tak jak mówisz coś się "popsuło", wciąż te same rozwiażania kompozycyjne, ciągłe dopasowanie do obrazu, dopasowanie tak jak mówisz do trendów (dzisiaj np. masywne chóry, żeńskie lamenty, ambient, minimalizm). Z jednej strony powstają dziełka nieszablonowe oparte właśnie o te "trendy", z drugiej strony człowiek tęskni za wspaniałym tematem, który wbiłby mu się na lata do głowy :) Nową jakość w muzyce elektronicznej tworzył np. Basil Poledouris, Goldsmith lat 80-ych, Vangelis, wczesny Zimmer i jeszcze kilku twórców, dzisiaj gdy techniczne zaplecze i dostęp do wszelkich możliwych "zabawek" pozwala na zaimplementowanie elektronicznych mediów na 1001 sposobów, taka muzyka nie ma racji bycia niczym innym jak efektowną przygrywką
Obrazek

Neo
Parkingowy przed studiem nagrań
Posty: 42
Rejestracja: ndz lis 18, 2007 02:15 am
Lokalizacja: Stalowa Wola

#9 Post autor: Neo » pn lis 19, 2007 11:19 am

Odświeżam temat i pragnę dodać swoją opinię.

Moim zdaniem znaczenie Muzyki w filmie jest ogromne, już nie ze względu na to, iż dopełnia obraz, lecz ze względu na fakt, że często zdarza się, iż Muzyka w filmie przewyższa sam film.
Muzyka w filmie jest często wspaniale wkomponowana i prawie nie zwraca się na nią uwagi w czasie oglądania filmu.
Prawdziwi pasjonaci jednak na Muzykę w nim zawartą zwracają szczególną uwagę.
Sebastian Wojdyło pisze: Stąd moja refleksja, jak daleko muzyka powinna ilustrować film? Gdzie jest granica miedzy muzycznym komentarzem a tworzeniem filmu poprzez muzykę?
Komentarz muzyczny do filmu czy tworzenie go przy pomocy Muzyki?
Myślę, że wspaniale byłoby tworzyć film samą już Muzyką, a przynajmniej jego duże fragmenty - co czasem się zdarza. Świadczy to oczywiście o niespotykanym talencie autora Muzyki.
Łukasz Waligórski pisze:W zasadzie pewnie się ze mną zgodzicie, że są dwa typy muzyki filmowej: taka, która żywo komentuje wszystkie wydarzenia na ekranie (kontrapunkt) i taka, która tylko tworzy nastrój. Rzadko się zdarza, że w filmie jest tylko jeden z tych rodzajów muzyki. Chociaż pewnie takim wyjątkiem jest Quatsi Trilogy Glassa i Reggio.
Myśle, że film Solaris jest jednym z tych filmów w których przez cały film Muzyka była utrzymywana w jednym tonie. Było to w dużym stopniu przejmujące.
Łukasz Wudarski pisze:A ja postawie sprawę inaczej. Czy rzeczywiście muzyka w filmie ma tak ogromne znaczenie jak uważa każdy szanujący się miłośnik soundtrcaków? Niestety mam poważne wątpliwości czy w filmie Hollywoodzkim to co kompozytor stworzy na potrzebę obrazu odgrywa rolę. Oglądając coraz to nowe amerykańskie produkcję nieustannie dostrzegamy zmianę muzycznego stylu. Dopasowanie do mody. Wielu krytyków psioczyło, że gdy weszły syntezatory muzyka stała się pusta i zupełnie pozbawiona wartości ilustracyjnych. Zamiast opisywać stała się po prostu produktem marketingowym
(...)
W rzemieślniczych dziełach zza oceanu w większości chodzi o to żeby coś grało, żeby muzyka była w sumie taka bezbarwna, bezpłciowa. I to jest jedyne zadanie kompozytora: „zhermafrodytować” podkład. Gdy ktoś próbuje stworzyć zbyt ambitne dzieło, naszpikowane symboliką i nawiązaniami istnieje niebezpieczeństwo, że testowa publiczność powie NIE.

Nic dodać, nic ująć.
Dzieje się tak, gdyż ambicja powoli upada i zaczyna panować totalne bezguście, totalna komercja.
Myśle, że już najwyższa pora, aby ogromne ilości młodych ludzi zmieniły myślenie i zaczęły uznawać karierę jako sukces na bazie solidnej pracy, a nie jako szybką, łatwą kase i rozgłos na miesiąć lub trzy.

Muzyka w filmie to bezapelacyjnie nieodłączny, bardzo ważny element, bez którego film nie byłby tym czym jest, jednak do pełni szczęścia potrzebny jest ambitny artysta Muzyk lub Muzycy i równie ambitni twórca lub twórcy filmu.
Matrix has you...

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26542
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#10 Post autor: Koper » śr lis 21, 2007 19:46 pm

Rola muzyki w filmie?

Oto jest rola muzyki w filmie:

http://www.youtube.com/watch?v=DpVdMDnTNmg

a nie żadne tam tła, czy kontrapunkty. ;):D

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25120
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

#11 Post autor: Mystery » śr lis 21, 2007 20:41 pm

Koper pisze:Rola muzyki w filmie?

Oto jest rola muzyki w filmie:

http://www.youtube.com/watch?v=DpVdMDnTNmg

a nie żadne tam tła, czy kontrapunkty. ;):D
Święta racja :)

http://www.youtube.com/watch?v=GdNh9f2Wwm0

http://www.youtube.com/watch?v=eCD7UZKPco0

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#12 Post autor: Marek Łach » czw lis 22, 2007 16:15 pm

Wrzuciliście genialne sceny, ja dołożę jeszcze od siebie:

http://www.youtube.com/watch?v=pOvR2Wud ... re=related

Cóż dodać. MUZYKA FILMOWA :D

Awatar użytkownika
Koper
Ennio Morricone
Posty: 26542
Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
Lokalizacja: Zielona Góra
Kontakt:

#13 Post autor: Koper » czw lis 22, 2007 19:04 pm

No i trzeba było tak od razu, a nie jakieś "uczone" wywody... ;):D

A skoro tak lubicie 'kontrapunkty'

http://www.youtube.com/watch?v=ltAgb4Hd ... re=related

Chyba niewiele jest równie przerażających (czy może porażających) scen z równie piękną muzyką...

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

#14 Post autor: Marek Łach » pt lis 23, 2007 11:29 am

Koper pisze:No i trzeba było tak od razu, a nie jakieś "uczone" wywody... ;):D

A skoro tak lubicie 'kontrapunkty'

http://www.youtube.com/watch?v=ltAgb4Hd ... re=related

Chyba niewiele jest równie przerażających (czy może porażających) scen z równie piękną muzyką...
Ta scena jest tak mocna w dużej mierze dlatego właśnie, że muzyka Morricone tak zaskakuje. Magia

I tutaj dwie kolejne scenki wyszperane na youtubie:

http://www.youtube.com/watch?v=VB0sjVN2 ... re=related - jedno z najpiękniejszych main titles w historii kina, genialnie nakręcone i zmontowane, z cudowną muzyką Bernsteina

http://www.youtube.com/watch?v=uUYJFSvVli8 - a tu rosnące do niebotycznych rozmiarów napięcie by mr.Rozsa :wink:

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

#15 Post autor: Tomek » pt lis 23, 2007 17:45 pm

Dobra, widzę że festiwal jutjuba :D :

http://www.youtube.com/watch?v=oNTha7uxUDA - napisy początkowe "Dinozaura" [J.N.Howard]

http://www.youtube.com/watch?v=hmVrSpq-isQ - majestatyczny finał "Obcego 3" [E.Goldenthal]

http://www.youtube.com/watch?v=yEwD6wYcbC0 - montaż z "Gwiezdnych wrót" z podłożoną muzyką z napisów początkowych [D.Arnold] - mniam :D

http://www.youtube.com/watch?v=cBABFpAk ... re=related - impresjonistyczno-agresywna ilustracja Johna Williamsa do rekonstrukcji sceny śmierci J.F.Kennedy'ego z filmu Stone'a. Kapitalne wyczucie ilustracyjne + fantastyczny montaż.

http://www.youtube.com/watch?v=1vW2ryP16Vk - i jeszcze napisy początkowe z tego filmu. Ponownie znakomity montaż i muzyka

PS. Marek dzięki za te napisy początkowe do "Zabić drozda". Wspaniały score Bernsteina, niestety znam go tylko spoza filmu :-/[/list]
Obrazek

ODPOWIEDZ