Re: FMF i inne Festiwale Muzyki Filmowej oraz Koncerty
: ndz maja 19, 2019 13:28 pm
Koncert dobry, choć program nie był idealny, jak już zostało wspomniane - słabo jak dla mnie wypadł Valerian, choć może to przez brak rozgrzania orkiestry, trudno powiedzieć. Przekonałem się też, że tak jak nigdy nie przepadałem za desplatowymi Potterami, tak dalej nie będę przepadał. Koncert na flet nie był zły, nawet mi się podobał, ostinato z ostatniej części do teraz mi chodzi po głowie, choć imho utwór za długi jak na tego typu event, gdzie ludzie no jakby nie patrzeć oczekują highlightów. Poza tym bez zarzutów - no nowo odkryłem piękno "Griet's Theme", którego przyznam się szczerze już dawno nie słyszałem, świetnie wypadł Candidate i Gra Tajemnic.
Generalnie początek drugiej części to jedna wielka wpadka, organizacyjna rzecz jasna. Najpierw spóźniła się harfistka. O ile jednak to można było jeszcze obrócić w żart, co też w sumie sam Desplat uczynił wskazując na nią po wykonaniu utworu, o tyle wejście tych dwojga konferansjerów już po odegraniu pierwszego utworu drugiej części, gdzie zaczęli wyczytywać sponsorów (jakieś salony fryzjerskie, lol), było już niesamowicie żenujące. Zresztą sam Desplat wyglądał na zdenerwowanego (krzątał się po scenie). Dziwne były też te podśmiechujki z widowni, gdy Ci goście wystawiali krzesła dla solistów przed pierwszym bisem. Desplat oczywiście zachował klasę, ale obstawiam, że raczej nie tak sobie wyobrażał ten koncert (drugą połowę).
Generalnie początek drugiej części to jedna wielka wpadka, organizacyjna rzecz jasna. Najpierw spóźniła się harfistka. O ile jednak to można było jeszcze obrócić w żart, co też w sumie sam Desplat uczynił wskazując na nią po wykonaniu utworu, o tyle wejście tych dwojga konferansjerów już po odegraniu pierwszego utworu drugiej części, gdzie zaczęli wyczytywać sponsorów (jakieś salony fryzjerskie, lol), było już niesamowicie żenujące. Zresztą sam Desplat wyglądał na zdenerwowanego (krzątał się po scenie). Dziwne były też te podśmiechujki z widowni, gdy Ci goście wystawiali krzesła dla solistów przed pierwszym bisem. Desplat oczywiście zachował klasę, ale obstawiam, że raczej nie tak sobie wyobrażał ten koncert (drugą połowę).