Armaggeddon, czyli jak to lubi Jerry Bruckheimer
: pt kwie 08, 2011 23:26 pm
Historia pracy nad muzyką do Armaggeddonu pokazuje, że delikatnie mówiąc, każdy film Bruckheimera to muzycznie duży burdel.
Zaczęło się od angażu dla Trevora Rabina, pierwszym jego score po Con Air, gdzie głównie on pracował, ponieważ Mancina dość szybko musiał odejść z projektu. Stwierdzono jednak (nie wiem, kiedy), że sam sobie Rabin nie poradzi z filmem i Bruckheimer i Bay zaczęli szukać w miejscu, które dobrze znali. W Media Ventures.
Nim zaangażowano Rabina próbowano namówić Zimmera, który był między młotem a kowadłem. Poproszono go o muzykę do Deep Impact, filmu Mimi Leder (Peacemaker był jej debiutem kinowym, znana do tej pory głównie była z odcinków Ostrego dyżuru) o podobnej tematyce, wytwórni Dreamworks. Spielberg i Bruckheimer (pracujący dla wytwórni nie tylko konkurencyjnych, ale także nastawionych wrogo wobec siebie - Spielberg do projektu Dreamworks dokooptował Jerry'ego Katzenberga, producenta np. Króla Lwa, zresztą doszło tu do jakiegoś pozwu i to Katzenberg był powodem). Co mógł zrobić Hans? Odmówił obu. Zrzucił to na karb problemów z czasem zapewne (Książę Egiptu i Cienka czerwona linia to były wielkie projekty). Na Zimmera Bay i Bruckheimer nie mógł sobie pozwolić, ale szybko okazało się, że jest kompozytor, który podjął się zadania napisania praktycznie pół score w małej ilości czasu.
Tą osobą był Harry Gregson-Williams. Gregson wziął dwóch asystentów, pracowali w dzień i w nocy. W dzień pracował z Stevem Jablonskym, w nocy z Johnem van Tongerenem. Z kilku głównych tematów dwa (Love Theme i Astronauts na bootlegu) są HGW. HGW obskoczył głównie całą destrukcję Ziemi na początku filmu i muzykę akcji na asteroidzie. Rabin obskoczył główny temat całego filmu, trening, start promów, stację MIR i wiercenie na asteroidzie i zakończenie filmu (poza ucieczką na Ziemię, która jest van Tongerena). Wydaje się piękne i proste? To jeszcze nie koniec.
Okazuje się, że nad sceną katastrofy promu z Affleckiem i akcją zaraz wcześniej z van Tongerenem pracował... niejaki Hans Zimmer. Przy okazji Bay i Bruckheimer zorientowali się, że brakuje trochę napięcia i w ostatniej chwili dosłownie dołożyli sceny pokazujące przelot asteroidy w okolice Ziemi. Zimmer skomponował efektywny, ale banalny motyw dla tej asteroidy w kawałku znanym jako Around the Moon - Shuttle Crash na bootlegu. Tongeren zaaranżował dodatkowe wejścia tego tematu i na chama (zrobili to naprawdę kiepsko) wkleili je na gotowe kawałki HGW i Jablonsky'ego. Tak się Jerry'emu ten temat spodobał. Dopiero parę lat temu wyszedł udział Zimmera przy Armageddonie, był naprawdę dobrze ukryty.
Zobaczcie jaki burdel, pracuje sobie gość, ci biorą innego. Rabin też miał swoich ghostwriterów (Don Harper i Paul Linford), HGW miał swoich (Jablonsky, Tongeren, Zimmer). Kawałek Zimmera oficjalnie (tzn. dla filmu) to był oczywiście kawałek HGW.
Zaczęło się od angażu dla Trevora Rabina, pierwszym jego score po Con Air, gdzie głównie on pracował, ponieważ Mancina dość szybko musiał odejść z projektu. Stwierdzono jednak (nie wiem, kiedy), że sam sobie Rabin nie poradzi z filmem i Bruckheimer i Bay zaczęli szukać w miejscu, które dobrze znali. W Media Ventures.
Nim zaangażowano Rabina próbowano namówić Zimmera, który był między młotem a kowadłem. Poproszono go o muzykę do Deep Impact, filmu Mimi Leder (Peacemaker był jej debiutem kinowym, znana do tej pory głównie była z odcinków Ostrego dyżuru) o podobnej tematyce, wytwórni Dreamworks. Spielberg i Bruckheimer (pracujący dla wytwórni nie tylko konkurencyjnych, ale także nastawionych wrogo wobec siebie - Spielberg do projektu Dreamworks dokooptował Jerry'ego Katzenberga, producenta np. Króla Lwa, zresztą doszło tu do jakiegoś pozwu i to Katzenberg był powodem). Co mógł zrobić Hans? Odmówił obu. Zrzucił to na karb problemów z czasem zapewne (Książę Egiptu i Cienka czerwona linia to były wielkie projekty). Na Zimmera Bay i Bruckheimer nie mógł sobie pozwolić, ale szybko okazało się, że jest kompozytor, który podjął się zadania napisania praktycznie pół score w małej ilości czasu.
Tą osobą był Harry Gregson-Williams. Gregson wziął dwóch asystentów, pracowali w dzień i w nocy. W dzień pracował z Stevem Jablonskym, w nocy z Johnem van Tongerenem. Z kilku głównych tematów dwa (Love Theme i Astronauts na bootlegu) są HGW. HGW obskoczył głównie całą destrukcję Ziemi na początku filmu i muzykę akcji na asteroidzie. Rabin obskoczył główny temat całego filmu, trening, start promów, stację MIR i wiercenie na asteroidzie i zakończenie filmu (poza ucieczką na Ziemię, która jest van Tongerena). Wydaje się piękne i proste? To jeszcze nie koniec.
Okazuje się, że nad sceną katastrofy promu z Affleckiem i akcją zaraz wcześniej z van Tongerenem pracował... niejaki Hans Zimmer. Przy okazji Bay i Bruckheimer zorientowali się, że brakuje trochę napięcia i w ostatniej chwili dosłownie dołożyli sceny pokazujące przelot asteroidy w okolice Ziemi. Zimmer skomponował efektywny, ale banalny motyw dla tej asteroidy w kawałku znanym jako Around the Moon - Shuttle Crash na bootlegu. Tongeren zaaranżował dodatkowe wejścia tego tematu i na chama (zrobili to naprawdę kiepsko) wkleili je na gotowe kawałki HGW i Jablonsky'ego. Tak się Jerry'emu ten temat spodobał. Dopiero parę lat temu wyszedł udział Zimmera przy Armageddonie, był naprawdę dobrze ukryty.
Zobaczcie jaki burdel, pracuje sobie gość, ci biorą innego. Rabin też miał swoich ghostwriterów (Don Harper i Paul Linford), HGW miał swoich (Jablonsky, Tongeren, Zimmer). Kawałek Zimmera oficjalnie (tzn. dla filmu) to był oczywiście kawałek HGW.