Muzyka filmowa - Forum FilmMusic.pl

nowy Arnold w tych ledwie 20 minutach score'u jakie są na soundtracku ma trzy razy więcej charyzmy i świeżości niż w całej trzeciej Narnii. Są i gitarki elektryczne, jest specyficzny amerykański bluegrass, są perkusje. Najlepsza jest jednak końcówka score'u, ostatnie trzy utwory, gdzie Arnoldowi udaje się uzyskać szczyptę muzyczno-filmowej magii a na dodatek, podejrzewam, udanie składa hołd samemu Williamsowi i zakończeniu "E.T". Szczególnie finałowe 'Goodbye' napisane jest na orkiestrowy, romantyczny rozmach (plus chór) i zakończone nawet typowymi dla Williamsa fanfarkami Na razie jeden z ciekawszych utworów roku - czuć magię.

to prowokacja? przecież ten score jest totalnie słaby.. klisze i nieudolne pastisze (ET głównie) i w 90% nie brzmi w ogóle jak Arnold. zawód duży i to nie tylko u mnie ale też u innych fanów Arnolda.

Ostatni utwór, klasa! Sam scorek to może nic wielkiego, ale przyjemnie się słucha, trójkę można by było dać.

Adam Krysiński pisze:to prowokacja? przecież ten score jest totalnie słaby.. klisze i nieudolne pastisze (ET głównie) i w 90% nie brzmi w ogóle jak Arnold. zawód duży i to nie tylko u mnie ale też u innych fanów Arnolda.

Faktycznie, nasze gusta są diametralnie inne.

Jacy inni fani Arnolda, zrobiłeś ankietę? Ja jestem fanem Arnolda i mi się podoba.

a ja już widziałem 6 opini łącznie z moją że Arnold dał ciała, ba zakładam że tu prawie nic nie napisał poza tym bondowatym pościgiem a wszystko zrobił Dodd.

Szału nie ma, ale przyjemny scorek. Nie gorszy od "Narnii" na pewno, a finał niczego sobie.

Amen.

ale amen odnośnie kogo wypowiedzi?

tej pod której znalazł się post

Adam liczył, że sam otrzyma "Amen"

Adam dostanie "amen" jak powie, że przestaje się zajmować filmówką.

Ej, to już ostre Adam w końcu pojęcie o muzyce filmowej chyba ma, a że ostatnio trochę failuje to już inna kwestia.

failuje? a kto się śmiał z Tylera a potem się kajał (oczywiście poprawnie politycznie żeby nie było) że to Battler LA jednak nie takie złe

Nie przesadzaj. Powiedziałem tylko, że fajne jak na Tylera. Fajnie się tego słucha, ale duża tu zasługa kopiowania Zimmera, zapewne

no, w sumie...