And the Oscar goes to...
: pn mar 06, 2006 04:13 am
Gustavo Santaloalla - Brokeback Mountain
Jak mówi jedna piosenka hip-hopowa: Wiedziałem, że tak będzie. Bardzo mocno kibicowałem Williamsowej Gejszy, bo moim zdaniem właśnie ten score jest partyturą roku. Ale cóż... Wygrała polityka, a nagroda zmusza mnie do zapoznania się ze zwycięzcą. Zobaczymy, kto ma rację, szanowna (i poprawna politycznie) Akademia czy recenzenci, którzy nie potrafili znaleźć w tej muzyce nic wartościowego, żeby zasłużyło na więcej niż 3 gwiazdki...
Oscar dla Argentyńczyka jest wyraźnym sygnałem politycznym. Można by się kłócić, co było najlepszą partyturą roku, przynajmniej z piątki nominowanych. Ja, jak mówiłem, kibicowałem Gejszy, ponieważ, przyznam szczerze, właśnie na taką partyturę Johna Williamsa czekałem co najmniej od Spielbergowskiego AI.
Santaloalli oczywiście życzę dalszych sukcesów. Mam nadzieję, że dowiedzie, że na tą nagrodę zasłużył. Wykonanie suit przez orkiestrę Contiego i Perlmana mi się bardzo podobało, a zwłaszcza przejście między Wyznaniami gejszy a Monachium, które wyszło znakomicie. Potem pokazali zachwyconego Williamsa. Cóż, zna się jakość pana Perlmana...
Jak mówi jedna piosenka hip-hopowa: Wiedziałem, że tak będzie. Bardzo mocno kibicowałem Williamsowej Gejszy, bo moim zdaniem właśnie ten score jest partyturą roku. Ale cóż... Wygrała polityka, a nagroda zmusza mnie do zapoznania się ze zwycięzcą. Zobaczymy, kto ma rację, szanowna (i poprawna politycznie) Akademia czy recenzenci, którzy nie potrafili znaleźć w tej muzyce nic wartościowego, żeby zasłużyło na więcej niż 3 gwiazdki...
Oscar dla Argentyńczyka jest wyraźnym sygnałem politycznym. Można by się kłócić, co było najlepszą partyturą roku, przynajmniej z piątki nominowanych. Ja, jak mówiłem, kibicowałem Gejszy, ponieważ, przyznam szczerze, właśnie na taką partyturę Johna Williamsa czekałem co najmniej od Spielbergowskiego AI.
Santaloalli oczywiście życzę dalszych sukcesów. Mam nadzieję, że dowiedzie, że na tą nagrodę zasłużył. Wykonanie suit przez orkiestrę Contiego i Perlmana mi się bardzo podobało, a zwłaszcza przejście między Wyznaniami gejszy a Monachium, które wyszło znakomicie. Potem pokazali zachwyconego Williamsa. Cóż, zna się jakość pana Perlmana...