Marek Łach pisze:Z polskim kinem to tak różnie jest. Był jeden super rok z Rewersem, Domem złym i Zerem,.
I niestety mnie żaden z tych filmów się nie podobał, a "Dom Zły" pozostanie największą niewiadomą polskiej kinematografii ostatnich lat. Oczywiście to ma skromna opinia.
Marek Łach pisze: ale na przykład ubiegły sezon niczym wspaniałym się nie zapisał w zgłoskach kinematografii. Ot niezłe Różyczka, Wszystko co kocham, Wenecja i - jak kto woli -Essential Killing
"Essential Killing" to dla koprodukcja europejska, więc nie uznaję tego filmu za polski film. A nawet jak tak, to uznaję go za słaby. "Różyczka" była dobra jak na polskie standardy. Ale nawet i ona jak i reszta wymienionych tytułów to nie są filmy, które mogą zawojować świat, czy też samą Europę. Na tle naszych rodzimych produkcji wypadają dobrze, ale nie są to też jakieś pomysły innowacyjne, czy też zaskakujące fabuły, aby zagraniczni widzowie mogli je zrozumieć i przyjąć.
Jak chociażby "Sala Samobójców", której pokazy na Berlinale świeci pustkami, a i recenzje nie były najlepsze, zresztą nie ma im co się dziwić, gdyż "Sala Samobójców" obok "Domu Złego" to takie dla mnie niezrozumiałe filmy i reakcje na nich w ostatnich latach.
Marek Łach pisze:Ogólnie kondycja ani nie jest taka tragiczna, jak twierdzą hejterzy, ani nie jest tak dobra, jak mówią propagandziści.
Zobaczymy - powiedział Wawrzyniec hejter polskiego kina
swordfish pisze:W tym roku wysoko oceniam na razie 2 tytuły - "Erratum" i "Dwa ognie". "Dwa ognie" świetne kino o kobiecie, która znajduje się pomiędzy dwoma światami - z jednej strony pijana i gwałcąca Białoruś, a z drugiej strony zimna i biurokratyczna Szwecja. I do tego Antoni Łazarkiewicz zainspirowany "300 mil do nieba" Lorenca daje czadu gitarowo-symfonicznego!
O dziękuję bardzo, że streściłeś ten tytuł, gdyż dokładnie on pokazuje bolączkę współczesnego polskiego kina. Albo z jednej strony otrzymujemy głupie produkcje made by TVN i komedie romantyczne pokazujące odrealnioną Polskę, gdzie każdy mieszka w szklano-metalowych apartamentach, a ulubioną czynnością Warszawiaków jest jogging po Moście Świętokrzyskim.
Albo z drugiej strony otrzymujemy mega depresyjne filmy pokazujące najlepiej ciemne strony polskiej natury. Więc niech najlepiej film będzie opowiadał historię patologicznej rodziny z biednej dzielnicy w Gliwicach. Niech ojciec będzie alkoholikiem, matka chora na raka, syn upośledzony, a córka zostanie w trakcie filmu zgwałcona.
A i jakby co są jeszcze polskie filmy historyczne = polskie filmy martyrologiczne.
Ja chciałbym pójść na dobry polski film, który będzie miał ciekawą fabułę, będzie dobrze zralizowany i którego oglądanie mnie zaciekawi, zaintryguje itd. Ja mam dość oglądania polskiego patosu i złych Niemców, Rosjan czy kogo tam jeszcze dookoła. Nie chce mi się oglądać nieśmiesznych komedii romantycznych, w których zastaję pełną obsadę wszystkich uczestników wszystkich edycji "Tańca z Gwiazdami". I wreszcie ja nie mam ochoty oglądać depresyjne filmy, pokazujące polską biedę i wszystko co najgorsze w tym narodzie.
Ja chcę dobrego kina
(trochę z patosem zakończyłem, aż by się jakiś dobry anthemik do mej końcowej przemowy przydał

)
Dziękuję za uwagę.