Paweł Stroiński pisze:Kiedy Stallone sili się na humor, jest chujowo. W ogóle, fabuła Expendables 1 to podróba Commando pod paroma względami...
Jein.

To bardziej podróbka wszystkich filmów z tamtej epoki. Większość miała jakiś tam latynoskich drugkingów. W ogóle scenariusz jest prosty i schematyczny jak budowa cepa. Dlatego też jak oglądałem z kumplem ten film to przewidywaliśmy co się stanie: "Ok teraz ten w ostatniej chwili go uratuje", "Zobaczysz, zaraz pojawi się Doplh", "A teraz łotr wygłosi dwugodzinny monolog zamiast zabić Stallone'a".
Paweł Stroiński pisze:Sceny akcji nie gwałciły mnie estetycznie, bo nie miałem problemów z ich realizacją do momentu, kiedy nie pojawiało się, jak mówiłem, najgorsze CGI w historii kina.
Smoka z "Wiedźmina" nie widziałeś?

A i jakby co obadaj taki film na podstawie prozy Kinga "Langoliery" jak chcesz zobaczyć złe CGI.
Paweł Stroiński pisze:A, i muszę powiedzieć, że Tyler mnie w filmie wkurwił w scenie zabierania Sandry na tortury, totalna napierdalanka bez sensu.
Na to nie zwróciłem tak uwagi, ale musisz przyznać, że w scenach akcji "Piła" się sprawdza?
Koper pisze:Bo "Expendables" wcale nie są takie w stylu 80's i tamtych megakultów, jak niektórzy próbują wmówić. Z 80's to są tam głównie aktorzy. Realizacyjnie z latami 80. nie ma to wiele wspólnego.
I właśnie w tym według mnie leży problem tego filmu, a mianowicie, że stoi on w rozkroku. I ja nie wiem czy mam go traktować z przymrużeniem oka, czy na seria. Gdyż czasami niby jest półserio, a potem znowu padają tak napuszone teksty i patos.

Dlatego "Commando" wolę oglądać, gdyż ten film niczego nie udaje, albo na nic się nie sili. Podobnie jak muzyka Hornera.
