Harry Potter and the Half-Blood Prince

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#76 Post autor: Matija34 » ndz lip 26, 2009 03:45 am

Panie Bucholc ta ulica nazywa sie Ratajczaka zaraz przy okraglaku i faktycznie jest zrobiona na staromodny styl dlatego w pewien sposob sie wyroznia,ale ja wole Empik w Starym browarze,poniewaz tam jest wieksza oferta filmow na Blu-rayu.Niestety z soundtrackami juz bez zmian czyli karygodny brak szacunku dla sympatykow muzyki filmowej.DD
Panie Wawrzyniec przesluchalem ja korzystajac z mojego sprzetu z ktorego nie moglem korzystac wczesniej ze wzgledu na dlugie wakacje i powiem szczerze,ze juz jest zdecydowanie lepiej,poniewaz pomijajac duzo lepszą jakosc dzwieku niz to z czym mialem doczynienia sluchajac za posrednictwem pirata i fakt,ze Bogu dzieki nie musze tego sluchac na moim I-podzie jestem na tyle zadowolony,ze coraz bardziej mnie przekonuje i wciaga i po obejrzeniu filmu jestem w sumie jeszcze bardziej na tak ;)DD
Moja ostateczna ocena to : 3 z malym minusem

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#77 Post autor: Wawrzyniec » śr lip 29, 2009 13:25 pm

Wczoraj właśnie widziałem tę płytę w moim miejscowym Media Markcie również za 30 złotych. I teraz mam dylemat, czy w ogóle zakupić tę płytę czy nie :? Gdyż w Berlinie to te płyty widziałem za 18 Euro co było moim skromnym zdaniem o 17 Euro za dużo. I za tę cenę kupiłem sobie dwa inne soundtracki, które na 101% będą mi sprawiać i już sprawiają większą przyjemność słuchania od pracy Nicholasa Hoopera. Chociaż 30 złotych to jeszcze wcale nie tak wiele. Z drugiej strony wydawać 30 złotych wyłącznie dla "In Noctem" i "Journey to the Cave" :?
Chyba najlepszym wyjściem będzie poczekać na wyniki konkursu :wink:
Na razie i tak największym moim problemem jest wyjście do kina, gdyż nie znalazłem na razie ani jednej osoby, która chciałaby pójść na ten film do kina. Trudno im się dziwić, ale na razie jako, że nie widziałem filmu nie mam prawa głosu i nie mogę krytykować Yatesa i jego kumpli:/
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#78 Post autor: Wawrzyniec » wt sie 11, 2009 19:41 pm

Jako, że rozpocząłem ten temat to teraz po oglądnięciu filmu i po odpowiedniej ilości przesłuchania muzyki doszedłem do wniosku, że warto powiedzieć co o najnowszym Harrym Potterze sądzę.
Niestety jedynym słowem jakie mi przychodzi do głowy brzmi: "ZAWÓD". I to wielki zawód, zważywszy, że jestem fanem tej serii. Niestety film Yates jest nie tyle zły, co po prostu miejscami żenujący, żałosny, czy też wręcz tandetny. Przez 2/3 filmu mamy do czynienia z komedią romantyczną o bardzo niskim poziomie. Niech tylko scena ze sznurowadłami będzie najlepszym przykładem. A końcówka też nie jest w ogóle satysfakcjonująca. Największą jednak wadą tego filmu jest po prostu najzwyklejsza "nuda". W nim się prawie nic ciekawego nie dzieje. Co mnie tym bardziej szokuje, gdyż od czytania książki nie mogłem się oderwać.
Muzyka niestety trzyma też poziom filmu. Mimo paru naprawdę dobrych utworów jak "In Noctem" czy też "Journey to the Cave" otrzymujemy masę ambientowo-minimalistyczno-zapchajdziurę utworów. Strasznie daleko tej muzyce do bogatego brzmienia orkiestry pod batutą Johna Williamsa...
A będąc przy Williamsie, to muszę przyznać, że spodziewałem się, że trochę częściej Hooper nawiążę do Maestro. A zrobił wręcz przeciwnie. Utwór "Opening" jest najlepszym tego przykładem. "Hedwige's Theme" zostało skrócone do minimum. A ja krytykowałem Danny'ego Elfmana za pocięcie tematu Fiedela przy T4 na kawałki:/
Do tego ta muzyka jest strasznie schematyczna. Szczególnie te utwory akcji. Może i wykorzystanie instrumentów smyczkowych brzmi dobrze, ale czuję straszny brak pomysłu na jakiś ciekawy action-score.
I niestety tak samo jak w poprzedniej części tak i przy HP6 Hooper nie jest w stanie skomponować odpowiedniej muzyki towarzyszącej śmierci tak bardzo ważnej postaci.
W sumie ta muzyka może i nie jest taka zła, tylko problem jest z nią taki, że nie brzmi w ogóle jak Harry Potter. Zresztą czy należy się dziwić skoro i sam film z Harrym Potterem ma bardzo mało wspólnego :(
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#79 Post autor: Matija34 » śr sie 12, 2009 18:56 pm

Zaczne od tego,ze zwazywszy na moją nienawisc do dubbingowania obejrzalem film z napisami,poniewaz gra aktorska jest dla mnie bardzo istotnym aspektem;)
Chyba trudno mi bedzie przekonac kogokolwiek,ze David Yates to czlowiek na wlasciwym miejscu skoro Bog jeden wie dlaczego zyskal sobie taką rzesze antyfanow jezeli chodzi o wykreowany przez niego Swiat w HP.
80% negatywnych opinii na filmwebie ma zwiazek z pociętą fabułą i ludzie zarzucają brak rzekomo istotnych wątków zawartych w książce.
Nikt z fanow chyba tak naprawde nie zastanowil sie jak powinien ten film wygladac.Najlepiej wszystko wcisnac i zrobic z tego 40godz film!! To co zaserwowal nam Yates czyli wiele urokliwych i zabawnych watków romansowych sprawiają ze atmosfera w Hogwarcie zrobila sie bardziej gęsta niz kiedykolwiek w tej serii i moim zdaniem ten aspekt jest w 100% udany glownie dlatego,ze dialogii i gra aktorska jest na wysokim poziomie i na dodatek Yates nie zapomina o czyhajacym niebezpieczenstwie dlatego tez taki atak na Nore byl dobrym zabiegiem fabularnym.Od poczatku zalozeniem tworcow bylo zachowac rownowage miedzy humorem i suspensem i tak samo wygladala Czara Ognia jezeli chodzi o konstrukcje,wiec dlaczego wszyscy mają pretensje ze jest zle?
Yates i Kloves wiedzą co robią i biorac po uwage ostatnią czesc(czesci) skrotowo potraktowany temat horkruksow jest trafiony bo to jeden z glownych watkow Insygnii Smierci,ktory jestem przekonany nalezycie przedstawią juz wkrotce.
Ludzie narzekają w HP6 na scene kulminacyjną na wieży astronomicznej i czy ty Wawrzyniec uwazasz,ze to byla zle zrobiona sekwencja :?: :?: :?:

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#80 Post autor: Wawrzyniec » śr sie 12, 2009 19:39 pm

Na wstępie mogę napisać, że jestem trochę w niezręcznej sytuacji, gdyż Ty Yatesa lubisz, a ja nienawidzę. Dlatego też nie chciałbym, aby moje zarzuty w stronę Yatesa oznaczały, że jakoś Ciebie krytykuje czy też Twoje poglądy. W sumie też nie zazdroszczę Tobie sytuacji, gdyż jesteś sam przeciwko 80% złości fanów Harry'ego Pottera.
Krytyka ta jest nie tylko na filmweb.pl ,ale również na www.imdb.com jadą użytkownicy z Yatesem równo. Ja oczywiście mogę się wypowiadać w swoim imieniu. Co też uczynię w miarę dobry i kulturalny sposób :wink:

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że dla mnie pomijanie jakiś momentów z książek nie jest problemem dopóki film dobrze się trzyma i dopóki otrzymujemy coś w zamian. A jeżeli chodzi o HP6 nic takiego nie otrzymałem. Niechaj najlepszy przykładem będzie tytuł tegoż filmu:
"Harry Potter i Książę Półkrwi" - ten cały książę stał się w filmie postacią trzecio- czwartoplanową. Mamy jedną scenę w sali od eliksirów, kiedy Harry korzysta z książki, raz dwa później ją jeszcze przeglądnie i tyle. Dlatego też kiedy Snape wyjawia swój sekret widz nie jest wcale jakoś poruszony, gdyż ten Książę Pólkrwi to jakoś mało znacząca postać. A dlaczego tak się nazywał? A kogo to obchodzi. Tytuł filmu w ogóle ma mało wspólnego z fabułą. Wątki miłosne, które zajmują 2/3 filmu zupełnie mi się nie podobały. Wiem, że w książce sprawy sercowe były poruszane, ale nie na 2/3 stron całej książki. Do tego, mnie akurat te niby zabawne sceny nie śmieszyły, a scena ze sznurowadłem całkowicie mnie rozbroiła.
Według mnie w książce są ciekawsze momenty, jak wspomnienia Riddle'a, tajemnica "Księcia Półkrwi" lekcje ze Snape'm niż rozterki miłosne głównych bohaterów. Niestety jak dla mnie to ten film jest nudny.

Jaki jest mój problem z Davidem Yatesem? Według mnie on jest typowym mugolem, który niestety o świecie magii nie ma pojęcia. Dlatego też jego filmy wydają mi się jakoś mało magiczne. Po za tym dla mnie Yates to rzemieślnik, który niestety czegoś bardziej artystycznego nie potrafi stworzyć. Ja np. uwielbiam "Więźnia Azkbanu" w reżyserii Alfonso Cuarona. To jest film w pełni magiczny, ciekawy i najlepiej oddający ducha książki. Tylko o ile Cuaronowi udaje się dobrze działać na emocje o tyle Yates zawodzi na całej linii. Śmierć Syriusza w HP5, śmierć Dumbledore'a w HP6 - niestety te sceny nie są przejmujące.
Dlatego też boję się jak będą wyglądać te "Insygnia Śmierci"
:(

Niestety i ja muszę się przyłączyć do ostatnich scen w filmie:
Nie dość, że śmierć głównego bohatera wychodzi po prostu słabo, to po 2 godzinach, kiedy się prawie nic nie działo oczekiwałem wreszcie jakiejś akcji. A zamiast opisanej w książce walki w Hogwarcie, Śmierciożercy wchodzą do zamku i jakby nigdy nic z niego wychodzą. Nie napotykają żadnego oporu :shock: O braku sceny pogrzebu Dumbledore'a nie wspominając.

To są mniej więcej moje odczucia. Nie jest moim celem przekonać Ciebie, że nie masz racji. Ale dla mnie niestety David Yates pozostanie nieodpowiednią osobą jeżeli chodzi o Harry'ego Pottera. Mogę go porównać do roli jaką wykonał Joela Schumachera przy Batmanach.

Na zakończenie zapytam jeszcze jak tam muzyka :?: Gdyż ta cena jest bardzo kusząca, ale dalej nie wiem czy wydawać 30 złotych, dla kilku dobrych utworów i tylko dlatego, że to niby Harry Potter :?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#81 Post autor: Matija34 » śr sie 12, 2009 21:56 pm

Nie ma sensu,zeby przekonywac siebie nawzajem na temat swoich pogladow bo niewiem jak ty,ale ja jestem troche uparty i kompletnie mnie nie przekonuje to co napisales.
Zastanow sie lepiej nad tym czy tytul ksiazki nie jest naciągany?Bo sam fakt,ze Książe pół krwi zostal ujawniony to i tak nic nie wnosi do jej kolejnej powiesci czyż nie?
Skoro to nie mialo znaczenia w tej wielowątkowej powieści to po co te wszystkie pretensje?Chcialbys zeby Harry w filmie non stop przegladal podrecznik do eliksirow a Snape mialby sie pojawiac we wszystkich scenach?
To wszyscy ogladajac film co nie czytali książki od razu by sie domyślili jaka jest prawda i po co to wszystko?
Jak patrzysz na film oczami czytelnika i czekasz z niecierpliwością na najważniejsze sceny to potem film sie nie podoba i jestes rozgoryczony a ja od czasu Zakonu zmieniłem swoje podejście i na dodatek dostrzegam w dziełach Yatesa wiele jasnych punktów ;)
Co tak sie uparłeś z tym sznurowadłem Wawrzyniec?To nie było żenujące,że Ginny zawiązała but Harry'emu.Dla mnie to było miłe z jej strony,że tak się troszczy o osobe do której cos czuje no ale ze ty inaczej to odbierasz to juz twój problem.
A co do albumu to proponuje zakup zwłaszcza,ze cena jest nienajgorsza podobnie jak muzyka.
Ja słuchając orginalny krążek zawsze sie lepiej nastawiam do jej zawrtości niewiem jak ty.Co prawda okładka nie zachęca do zakupu,ale przecież nie to jest ważne.
Tak czy siak 30zł to nie jest znowu taki wydatek i nie ma co tracic czasu na bagatelizowanie;)
Ja w swoim życiu miałem tyle chybionych inwestycji jezeli chodzi o płyty z muzyką filmową,ze lepiej nie mówic. ;)DD

Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#82 Post autor: Matija34 » śr sie 12, 2009 22:31 pm

Aha zapomnialem.W książce wyszło najaw o ile pamiętam,że Snape przyczynił sie w mniejszym stopniu do śmierci rodziców Harry'ego bo podsłuchał tą przepowiednie Tralawney i wszystko wyśpiewał czarnemu panu.Jednak to Glizdogon wyjawił ich miejsce pobytu.
Jestem pewien,że takie wątki poboczne są zbędne dla ekranizacji bo i tak w Insygniach wszystkie motywacje Snape'a wyjasnią sie w ten czy inny sposob.
Pogrzeb Dumbledore'a nie był potrzebny bo jest mozliwe,ze pojawi sie w retrospekcjach kolejnej czesci choc nic niewiadomo ;)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#83 Post autor: Wawrzyniec » czw sie 13, 2009 14:06 pm

Przepraszam odnośnie tych sznurowadeł, ale dla mnie ta scena była po prostu zła. Nie wiem też czy też to nie jest trochę dla kobiety uwłaczające wiązać chłopaki buty :? Ogólnie ten wątek miłosny między Ginny, a Harrym nie był zbyt przekonywujący, jak dla mnie.
Mój problem z Yatesem jest taki, że każdy z dotychczasowych reżyserów wnosił coś nowego, coś ciekawego od siebie, a co dał David Yates :?: Trudno mi coś wymyślić. Jak już pisałem, dla mnie Yates jest rzemieślnikiem i brakuje mi u niego jakiejś takiej smykałki artystycznej. Może jako reżyser telewizyjny jest dobry, ale to w końcu nie jest już BBC.

Co do muzyki to rzeczywiście słuchając jej dostrzegam w niej coś. Nie jest to jednak taka ściana dźwięku jaką za pierwszym razem otrzymałem. Problem pojawia się tylko jak po przesłuchaniu sobie pracy Nicholasa Hoopera, włączam jakąś inną płytę, nie koniecznie Williamsa i wtedy dopiero czuć różnicę. I jest to niestety wielka różnica.
Będę musiał się naprawdę zastanowić nad tą płytę, gdyż 30 złotych to może nie dużo, ale też piechotą nie chodzi :?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#84 Post autor: Matija34 » wt sie 18, 2009 03:16 am

Do niczego nie zmuszam,ale w koncu nie jest aż tak źle,żeby zrezygnowac z kompletowania score'ow z tej serii ;)
To nie jest niczym wyróżniająca sie muzyka,ale w żaden sposób nie drażni mnie i Hooper w swojej pracy momentami wychodzi ponad przeciętnosc :
-Opening(może nie początek,ale w scenie ataku Śmierciożercow na dobrym poziomie muzyka akcji.)
-In Noctem(taki utwór o wymowie modlitewnej który kojarzy sie z Kodem da Vinci,ale jak najbardziej jest atrakcyjny i magiczny)
-Ginny(motyw przewodni calkiem Williamsa przypominający z ładnie poprowadzoną końcówką)
-Ron's Victory(fajny i przyjemny utwor poswiecony meczu Quidditcha,ktory w sumie nie odstaje poziomem od Williamsa do ktorego Hooper nawiązał zresztą(Quidditch Third Year),ale tylko minimalnie)
Malfoy's Mission(moim zdaniem bardzo dobry smutny i działający na emocje utwor)
-Farewell Aragog(zalezy kto co lubi,ale mnie sie podobają w muzyce filmowej wiele utworow,ktore mają szkocki charakter)
I oczywiscie Journey To The Cave i Weasley Stomp
Moj wrażeniometr :
1. Opening****
2. In Noctem****
3. The Story Begins***
4. Ginny****
5. Snape & the Unbreakable Vow**
6. Wizard Wheezes***
7. Dumbledore's Speech***
8. Living Death***
9. Into the Pensieve*
10. The Book***
11. Ron's Victory****
12. Harry & Hermione***
13. School!**
14. Malfoy's Mission****
15. The Slug Party**
16. Into the Rushes***
17. Farewell Aragog****
18. Dumbledore's Foreboding***
19. Of Love & War***
20. When Ginny Kissed Harry****
21. Slughorn's Confession****
22. Journey to the Cave*****
23. The Drink of Despair**
24. Inferi in the Firestorm****
25. The Killing of Dumbledore***
26. Dumbledore's Farewell***
27. The Friends***
28. The Weasley Stomp*****

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#85 Post autor: Wawrzyniec » pt sie 21, 2009 18:35 pm

Tak się akurat składa, że miałem okazję bliżej zapoznać się z muzyką do najnowszego "Harry'ego Pottera". I przesłuchałem ją naprawdę wiele razy, dlatego też jestem skory napisać nawet parę pozytywnych słów na temat tej muzyki, ale na temat filmu, dalej nie.

W sumie chyba do wymienionych przez Ciebie utworów trudno mi znaleźć jakieś inne, które mi się również spodobały.
"Opening" niestety mimo, że dalej dobrze się słucha, nie mogę zaakceptować. Mini mini mini mini motyw Hedwigi to jakaś kpina. Ja rozumiem, że Hooper nie chce kopiować Williamsa i chcę podążać swoją drogą, ale jako, że to jest część pewnej serii to nie można tak byle jak potraktować głównego motywu :!: Muzyka akcji może być, wpada dobrze w ucho, ale jest niestety strasznie schematyczna. Same smyczki brzmią dobrze, ale gdzie im do orkiestracji Williamsa.
"In Noctem" racja ładny kawałek o mądrym tekście, chociaż stylem chyba rzeczywiście za bardzo pasuje do "Królestwa Niebieskiego" i "Kodu Da Vinci", ale i tak utwór ładny. Chociaż nie miałbym nic przeciwko, gdyby jednak się bardziej rozkręcił.
"Ginny" może być, ale to wykorzystanie Williamsa to i tak za mało, aby ostudzić mój gniew za "Opening".
"Ron's Victory" jednak trochę odstaje od Williamsa, dalej to nie są te orkiestracje, ale utwór w sumie może być. Chociaż jak to u Hoopera bywa, strasznie krótki.
"Malfoy's Mission" za pierwszym razem nie zwróciłem na ten utwór uwagi, ale z czasem zacząłem go doceniać. Dobry utwór.
"Farawell Aragog" też jest utworem dobrym, może nie jakimś wybitnym, ale na pewno dobrym.
"Journey to the Cave" to najlepszy utwór na płycie. Szkoda, tylko że ten jeden naprawdę porywający fragment ze świetnymi smyczkami, trwa tak krótko, a pod koniec utwór znowu schodzi do ambientu i tapety.
Podobni jest zresztą z "Inferi in the Firestorm", gdzie fragment z chórem jest naprawdę dobry.
"Wesley Stomp" jest miłym utworem, chociaż mógłbym Hooperowi zarzucić brak oryginalności, gdyż jest to w sumie wariacja na temat "Fireworks", ale na szczęście bez tej wydzierającej się gitary elektrycznej.
Po za tym lubię w sumie kawałek "Harry & Hermione", którego przyjemnie się słucha. Reszta utwór niestety tworzy już bardziej za tło. A i są takie, których po prostu nie znoszę jak chociażby "Living Death".
Po paru przesłuchaniach jestem nawet skory trochę zrehabilitować Nicholasa Hoopera za tę pracę. Gdyż im częściej tej muzyki słucham tym bardziej zaczynam jakieś zalety i walory muzyczne w niej dostrzegać. Niestety ile razy po słuchaniu pracy Hoopera włączam sobie Williamsa, czy też innego kompozytora to dostrzegam, jak wiele temu score'owi jednak brakuje...
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Matija34
Gość od wnoszenia fortepianu
Posty: 63
Rejestracja: sob maja 16, 2009 12:28 pm

#86 Post autor: Matija34 » ndz sie 23, 2009 09:59 am

Wiem oczywiscie,ze przesluchales ten album,poniewaz juz o tym mowiles ;
Rzeczywiscie chyba to co negatywnie wplywa na odbior plyty to ten zenujący i irytujący kompletnie bez stylu underscore,ktory w filmie skadinad sie sprawdza,ale to tylko dlatego,ze tak jak mowisz w pewnych momentach stanowi tylko tło,ale nie spełnia innej ważnej funkcji :
nie buduje napięcia i byc moze z samym filmem jest dosyc podobnie bo faktycznie tego zdecydowanie brakowalo podczas projekcji :cry:
A utwor Living Death bardzo przypomina (Umbridge's Theme).
O ile w piątce te irytujące brzmienie pasuje do nauczycielki z 5-czesci,ktora była rownie irytująca z charakteru to ta sama warstwa muzyczna podczas lekcji eliksirow jest troche nie na miejscu,ale to glownie dlatego,ze tu odnosze wrazenie,ze Hooperowi zabrakło pomysłu na cos nowego,bo sam utwor nie jest taki zły.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34960
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

#87 Post autor: Wawrzyniec » wt sie 25, 2009 14:00 pm

Matija34 pisze: A utwor Living Death bardzo przypomina (Umbridge's Theme). O ile w piątce te irytujące brzmienie pasuje do nauczycielki z 5-czesci,ktora była rownie irytująca z charakteru to ta sama warstwa muzyczna podczas lekcji eliksirow jest troche nie na miejscu,ale to glownie dlatego,ze tu odnosze wrazenie,ze Hooperowi zabrakło pomysłu na cos nowego,bo sam utwor nie jest taki zły.
Niestety ten utwór jest zły. Gdyż już przy "Zakonie..." motyw Umbridge mnie irytował co jednak świadczy, że w filmie spisywał się dobrze. Jednak pojęcia dlaczego utwór ten został użyty do lekcji u Slughorna :? To już chyba niestety brak pomysłów, ze strony Hoopera, podobnie jak zapodanie utwory "Dumbledore's Army" podczas treningu Quidditcha.
Inna rzecz, która mnie bardzo zirytowała to były napisy końcowe. Ale tutaj chyba należy bardziej winić Yatesa niż Hoopera. Film się kończy, ogólnie atmosfera smutna, Dumbledore nie żyje, Voldemort rośnie w siłe, sytuacja jest aż tak zła, że Ron nic nie mówi, i ogólnie film się kończy i jaką muzykę otrzymujemy "Fireworks". :shock: Według mnie to był jednak swoisty brak wyczucia, ze strony Yates, Hoopera, czy też producentów.
Czytając książeczkę dowiedziałem się, że motyw Quidditcha skomponowany przez Johna Williamsa pojawia się również w utworze "Of Love & War", ale szczerze trudno mi go tam odszukać :?
Ale aby nie było tylko negatywnie to napiszę , że kawałka "Journey to the Cave" słucham w miarę często i chętnie do niego wracam :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

ODPOWIEDZ