Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9338
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#76 Post autor: Paweł Stroiński » pn maja 18, 2015 17:03 pm

Ja słuchałem tylko krótszej wersji ale w tej chwili nie bardzo mam czas, by powiedzieć wiele więcej :)

Awatar użytkownika
Cisek
Asystent orkiestratora
Posty: 476
Rejestracja: pt lip 09, 2010 10:03 am

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#77 Post autor: Cisek » wt maja 19, 2015 10:51 am

Byłem wczoraj na filmie. Pozwolę sobie zacytować laudację jaką poczyniłem świeżo po wyjściu z kina :) :

Nowy Mad Max wziął mnie za twarz i powycierał mną całą cholerną salę 4DX.

Ten zrodzony w bólach film jest wizjonerski, brudny, zjawiskowy, szarpiący, zuchwały. I to mu się tak zmienia. Jak kobiecie. Kobiety też były i to był wspaniały wątek, klaskałem po wielokroć.

A nade wszystko "Mad Max: Na drodze gniewu" to cudowna pochwała kreatywności i niezłomności artysty. Jak myślę przez co przeszedł George Miller to się wzruszam i mam ochotę przepisać na niego moje wszystkie składki z ZUS, żeby mu się chciało jeszcze coś zrobić, po wyniszczającym, 14-letnim okresie produkcji.

Czuję piach i błoto, muszę ochłonąć i dojść do ładu. Więcej jutro. Uwielbiam kiedy kino wyprawia ze mną takie rzeczy <3

...

Tyle stronniczej podjarki, mimo 4DX, którego nienawidzę. I który skutecznie zagłuszał mi muzykę silnikami poruszającymi fotelami i dmuchawami. Wrrrr.

Zaznaczam, że film jest takim rollercoasterem, że trudno się skupiać na warstwie audio. Generalnie dominacja MoSa jest wyczuwalna :) . Natomiast faktycznie. Moment, kiedy pojawia się highlight soundtracku - Brothers in Arms - jest epicki i nie da się nie zauważyć tego tracka, wybija się baaaardzo. Drugi moment w którym muzyka przejmuje ważną dramaturgiczną rolę to Many Mothers. No i finał. Let Them Up. Eleganckie zakończenie, aż chciałoby się, żeby ten moment przedłużyli, żeby celebrować finał tego spektaklu chwilę dłużej :) .
Obrazek

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25116
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#78 Post autor: Mystery » wt maja 19, 2015 15:54 pm

Wawrzyniec pisze:W ogóle ktoś słuchał tego krótszego wydania i może je jakoś między sobą porównać?
Wersja regularna jest na spotify. Słucha się o wiele lżej, ale i jest sporo braków i np jak już "Brothers in Arms" to tylko extended. Ogółem muza fajna, co prawda zżyny z Mosa, 302, Divergent nieco drażnią, ale to i tak jak dotąd największe dokonanie Toma, gdzie obok porywającej akcji, nie braknie i emocji, 3.5 i nieskryta ciekawość jak wybrzmi to w obrazie.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34943
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#79 Post autor: Wawrzyniec » śr maja 20, 2015 01:36 am

To ja też pozwolę siebie zacytować, gdyż tak mnie ten film pozytywnie zmiażdżył, zeżarł, przeżuł, wypluł i zrobił to jeszcze raz, a ja się cieszyłem do rozpuku, że nie jestem w stanie za wiele sensownego z siebie pisać, więcej niż raz:
Wow, ale fucking awesome movie! Oj, chyba nie dam rady dzisiaj zasnąć po takich wrażeniach. Dlatego też moja tutejsza pierwsza pisemna reakcja może być dość chaotyczna, wybaczcie.

Film jest mega, mega intensywny i Miller dotrzymał słowa, mówiąc o filmie będącym jedną wielką gonitwa. Naturalnie są przerwy, ale po to, aby odetchnąć na chwilę od jednej akcji lepszej, od drugiej.
Wizualnie to majstersztyk, czy wręcz orgia w najlepszym wykonaniu. I to taka brudna, brutalna, dystopijna i jedyna w swoim rodzaju. Bogactwo tego świata, dbanie o detale wprost zachwyca i zasługuje na szacunek. Każda postać i to nawet nie pierwszo, nie drugo, a nawet trzecioplanowa, coś sobą reprezentuje, z niesamowitym wyglądem względnie. Podobnie jak i te wszystkie modele samochodów, które tak pięknie są masakrowane.
I właśnie ta akcja, ta cudowna akcja, gdzie jest dynamika, ale operator też nie ma epilepsji i wszystko pięknie widać.
Tom Hardy ... Max Rockatansky
Charlize Theron ... Imperator Furiosa
Nicholas Hoult ... Nux
Hugh Keays-Byrne ... Immortan Joe.

Wszyscy świetni! I choć Tom Hardy to trochę inny Max od Mela Gibsona, to ja go jak najbardziej kupuje. I nikt mi nie powie, że nie ma badassowych scen, gdyż zaraz zacznę sypać spoilerami ;)

W ogóle aby jeszcze bardziej chwalić ten film, musiałbym iść w spoilery, a tego nie chcę.
Co najważniejsze film będący wręcz non-stop akcją, w ogóle nie męczy, a angażuje jak cholera! I tego właśnie oczekuję od kina, takiej magii kina chcę!

Oh, what a day, what a lovely day!!! :D
A i muzyka naprawdę się bardzo dobrze odnajdowała w tym filmie. Chociaż słyszę i widzę, że jeżeli chodzi o tyranów to Tom już sobie znalazł motyw i mamy tutaj powtórkę z motywu Xerxesa z 302. Naturalnie oryginalnością score nie grzeszy, ale funkcjonuje bardzo dobrze w filmie. Jutro zabiorę się za soundtrack i tylko boję się, czy znajdzie się na nim miejsce dla gitarzysty The Doofa, zagranego przez australijskiego muzyka iOTA. :( Szczególnie w tych momentach symbioza obrazu z muzyką była powalająca.

Cały film jest powalający i czuję się jak po świetnej dystopijnej orgii i Tom Holkenborg się do takiego stanu przyłożył. A teraz, to na co czekacie? MARSZ DO KINA :!: :twisted:
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9338
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#80 Post autor: Paweł Stroiński » śr maja 20, 2015 10:27 am

Na premierę chociażby :)

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34943
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#81 Post autor: Wawrzyniec » śr maja 20, 2015 12:13 pm

Ghostek pisze:Jarre choćby i zmartwychwstał, to prędzej na nowo przekręciłby się aniżeli zrobił muzę do współczesnego, teledyskowo zmontowanego kina przewalonego efektami CGI i SFX.
Niestety.
Tylko, że właśnie ten film nie jest przewalony CGI. Wiadomo kiedy trzeba to jest, ale większość to rozwalające się prawdziwe maszyny. Destrukcja metalu z całą ilością piachu i kurzu, oraz ludźmi wpadającymi pod koła. Kiedy trzeba montaż jest szybki, ale sam operator nie ma epilepsji i wszystko pięknie widać.
Ghostek pisze:DJe bawiący się samplami i nagrywający szczekające dupą psy mają tu więcej do zaoferowania. ;)
Tylko, że dla mnie ten film to nie teledysk, a bardziej dystopijna opera czy symfonia nu-metalowa. A może wręcz musical, tylko zamiast śpiewania mamy ryk silników i odgłosy miażdżonego metalu. I tym samym muzyka nie jest czysto klasyczna, ale wpisuje się w industrialny charakter filmu. Totalnej destrukcji metalowej towarzyszy industrialne brutalne brzmienie.
Ale takie "Brothers in Arms" to w połączeniu z obrazem miażdży! Rety co się wtedy nie dzieje na ekranie :shock: Akcja z prawej, z lewej, z przodu, z tyłu, z dołu, z góry...

Przy czym ciekawym jest też, że jeżeli chodzi o całą destrukcję i brutalność to Tom serwuje muzykę równie brutalną i pewnie dla wielu delikatnych uszu równie destrukcyjną. Jednak w chwili kiedy wchodzi w ten bardziej "ludzki aspekt" tego filmu, kiedy mamy do czynienia z tragedią człowieczeństwa, Tom wchodzi już na tereny klasyki. Dlatego też może na płycie to trochę się gryźć, ale w filmie, szczególnie w jednej scenie, z prześlicznym ujęciem pustyni, gdzie wiatr delikatnie muska ziarenka piasku, wypada to naprawdę potężnie i destrukcyjnie, ale nie na maszynach, czy konstrukcji mózgu, ale na naszych sercach.

Co za film! Co za film! CO ZA FILM :!: :D
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34943
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#82 Post autor: Wawrzyniec » czw maja 21, 2015 13:09 pm

Przesłuchałem już ten soundtrack i to mocarne wydanie z 4 razy. I jestem bardzo na tak. Wizyta w kinie jeszcze bardziej przekonała mnie do tej muzyki i koncepcji jaką Tom Holkenborg opracował.

I ile przy wcześniejszych pracach miałem wątpliwości, czy poza waleniem po garach Tom jest w stanie napisać dobrą lirykę, tak też po przesłuchaniu "Many Mothers" i ujrzeniu tego w filmie, już nie mam wątpliwości.
Bardzo podoba mi się koncepcja tej muzyki. Z drobnych żalów, to jednak liczyłem, że w "Chapter Doof" pojawi się więcej gitary elektrycznej. Plus w sumie szkoda, że na płycie nie znalazła się aranżacja Giuseppe Verdiego "Requiem - Dies Irae". Wiem, że ten track był milion razy wykorzystywany w filmach i grach. Ale naprawdę nieźle spisał się w tym filmie.

W ogóle mogę tylko powtarzać: Świetny film, genialny film, niezwykły film, wielkie kino, wielka sztuka! I bardzo dobra muzyka!
Jakby co najmocniej przepraszam, gdyż wiem, że wielu tutaj jest przeciwnym fapowaniu i nie lubi kiedy się podniecam. A nie chcę nikomu obrzydzić tego filmu. Ale naprawdę jestem zachwycony i czym pewnie też nie zyskam sympatii, ale teraz będę bronił Toma aka Junkiego. :)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
qnebra
Zdobywca Oscara
Posty: 3223
Rejestracja: pn mar 11, 2013 12:28 pm
Lokalizacja: Zadupie Mordoru

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#83 Post autor: qnebra » pn maja 25, 2015 20:21 pm

Co ten Miller wyprawia. Dwie trochę inne wersje Mad Max na Bluray:

- pierwsza wersja to wersja czarno-biała.
- druga wersja to wersja niema mająca tylko muzykę ilustracyjną.

Źródło tych rewelacji: filmweb, lub jak kto woli pudelek filmowy

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25116
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#84 Post autor: Mystery » wt maja 26, 2015 12:50 pm

Najlepszy filmowy Mad Max, choć Hardy do Gibsona się nie umywa. Co do muzy, to może nie tyle co Tom trafił z konceptem w film, co film wpasował się w jego styl i brzmienie. Muza gra dobrze, zarówno akcja, jak i liryka i kilka motywów które Junkie tu stworzył, dawały obrazowi przebojowości i emocji. Co prawda spodziewałem się większych fajerwerków, ale i tak wyszło porządnie.

Oryginalność ścieżki: Obrazek
Muzyka w filmie: Obrazek
Muzyka na płycie: Obrazek
OCENA OGÓLNA: Obrazek

Awatar użytkownika
Ghostek
Hardkorowy Koksu
Posty: 10435
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#85 Post autor: Ghostek » wt maja 26, 2015 17:04 pm

Film miażdży.
Technicznie nie zostawia właściwie żadnego "ale". Jeżeli chodzi o dialogi, to też bez lipy się obyło, choć fabuła prosta jak konstrukcja cepa.
Co ciekawe mamuśce też się podobał :D
Muzyka nie zmiażdżyła mnie jakoś, choć spełniała swoją rolę należycie. Czasami odniosłem wrażenie, że materiał rozmija się z tym co na albumach. Może w wyniku montażu coś tam namieszano... trza jeszcze się wsłuchać i obadać.
Obrazek

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#86 Post autor: Tomek » sob maja 30, 2015 21:32 pm

Biorąc pod uwagę tempo nowego Mad Maxa i jak ten film jest zmontowany oraz zrealizowany, temu filmowi nawet score nie jest za bardzo do szczęścia potrzebny. Bo tak to Junkie stworzył muzykę adekwatną, aczkolwiek tak anonimową i do bólu standardową jeżeli chodzi o styl RCP, że gdyby jej nie było, to pewnie nikt by nawet tego nie zauważył...
Obrazek

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9893
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#87 Post autor: Wojteł » ndz maja 31, 2015 17:30 pm

Jak byłem szczylem i dopiero zaczynałem się trochę poważniej interesować kinem, to ilekroć napotykałem wzmianki o Mad Maxie, to z jednej strony wiedziałem, że 70 i 80 letnie postapo to nie moje klimaty, bo większość tych filmów wyglądała identycznie, i do tego masakrycznie się zestarzała, z drugiej strony byłem świadom, że to klasyk i byłem coraz bardziej tego zaciekawiony. Po jakimś czasie byłem tak wyrobiony, że kompletnie mi nie przeszkadzało, że jakiś film ma 50 lat, nawet, jeśli technicznie mocno to bije po oczach, o ile oczywiście niesie ze sobą jakieś inne wartości.

Tak więc dopiero w tym roku, zaciekawiony trailerami nowego Mad Maxa, po raz pierwszy sięgnąłem po trylogię z Gibsonem.

Pierwszy film to dla mnie absolutna porażka - wszelka fabuła, opisywana przed dystrybutora, recenzje itd rozgrywa się w ostatnich 10minutach filmu. Tak jak mówiłem, rzadko mi się zdarza krytykować filmy za to, że się zestarzały, ale pierwszy mad Max zestarzał się niemiłosiernie. Poza tym ewidentnie nie byłem targetem tego dzieła, bo nigdy nie jarały mnie filmy, w których główną atrakcją są szybkie samochody i ich kraksy. Ponadto (wiem, że Koper będzie toczył pianę) muzyka była dla mnie przeszarżowana do granic możliwości. Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio czegoś takiego uświadczyłem - chyba w Drakulach od Hammera.

Po trzech miesiącach sięgnąłem po drugą część no i tu już było o wiele lepiej - wciąż budżet i wiek filmu biją po oczach (te wszystkie stroje z sex-shopu), ale w przeciwieństwie do jedynki ten film miał takie rzeczy jak coś na kształt fabuły, sensu, nawet jako tako zarysowanych postaci. Do tego stylówa Gibsona była przekozacka. Do tego muzyka Maya, mimo, że totalnie leciała po Marsie Holsta, dużo lepiej sprawdzał się filmie.

Następnego dnia sięgnąłem po trójkę no i z jednej strony oglądało mi się to całkiem przyjemnie, z drugiej strony poza Gibsonem, to nie bardzo wiedziałem, co to miało wspólnego z Mad Maxem (no ale potem wyczytałem, że początkowo to miał byś taki postapo władca much, a dopiero potem to przekuto w trzecią część serii). Jedynym jako tako dobrze sprawdzającym się villainem był Toecutter z jedynki, Hummundus z dwójki był słaby, ale tutaj to już w ogóle był dla mnie kurwa szczyt. Zresztą nie najlepiej to świadczy o filmie, jeśli głównym czarnym charakterem jest Tina Turner, a pobocznym karzeł na downie. W dodatku ponoć twórcy mówili, że między drugą a trzecią część rozegrała się III wojna światowa - na co oni kurna tam walczyli, skoro w dwójce jakieś gangi obdartusów zabijały się oszczepami o kanister benzyny? Na patyki i kamyki? To się kupy nie trzyma.

Tak więc drugi i trzeci Mad Max mi się podobały, mimo, że nie jestem ani fanem serii ani tym bardziej docelowym odbiorcą tego typu filmów.

W piątek byłem na czwórce.

Ten film wyjebał mi mózg na lewą stronę i wcisnął do portfela prawo jazdy wszystkich kategorii. Cała kreacja świata przedstawionego, montaż, design samochodów, czarne charaktery (wreszcie, wreszcie zajebiste czarne charaktery!), wszystkie te B-klasowe wstawki, robione z pełną świadomością, współczesną technologią i 300krotnie większym niż w jedynce budżetem. Immortan Joe to jak dla mnie zdecydowanie najlepszy bad guy serii, jego Trepy to też mistrzostwo świata - Jak zobaczyłem, że w obsadzie widnieje Nicholas Hoult, to pomyślałem, że nie sprawdzi się raczej w takich klimatach, bo każdą postać gra jak ciepłe kluchy. A jednak, jako narwany młodzik z wypranym mózgiem był zajebisty, zresztą cała ta struktura społeczno-religijna przeciwników maxa była świetnie zrobiona.

Największym mankamentem był dla mnie Max i Hardy w tej roli - po pierwsze ciut za dużo gadał. Tylko ciut, ale jednak. Po drugie - miejscami wydawał się być zbyt niepewny siebie. Po trzecie - zdecydowanie za dużo chrząkał. Wiem, że Miller specjalnie to nakręcił, żeby można to było uznać zarówno za kontynuacje, jak i za reboot i dlatego interpretacja Maxa nie musi niewolniczo podążać tej Gibsonowskiej, ale ilekroć widzę chrząkających aktorów, to męczę się razem z nimi (tutaj prym wiedzie Ray Winston, który na chrząkaniu i sapaniu zbudował swoją karierę i po każdym filmie z nim czuję się 50 kg grubszy i 40 lat starszy). Mimo to, Hardy wypadł w tej roli całkiem spoko, chociaż Gibson był dla mnie zdecydowanie lepszy (no ale cóż zrobić - o ile Miller nie nakręci jakiegoś filmu z 60 letnim Maxem, to trzeba jakiegoś młodego aktora wybrać i Hardy jest całkiem spoko). Apropos wieku - obawiam się, że wątek drapieżnych staruszek to ponura przyszłość polskich emerytek :)

Co do muzyki - i sam sobie się dziwię, że to piszę - ta post zimmerowa łupanka naprawdę dobrze sprawdzała się w filmie. Co prawda cała muza akcji to takie popłuczyny po Dark Knightach i Mosie, ale w tych fantastycznie nakręconych i zmontowanych sekwencjach akcji naprawdę dodatkowo stymulowała. Oczywiście, jeśli chodzi o lirykę, to jest dużo gorzej no i te posty Wawrzyńca o wchodzeniu na pole klasyki to są nawet śmieszniejsze od Hansowego PR o muzycznej przepowiedni w TDK, bo liryczne tematy Junkiego to takie przepuszczone przez Zimmerowską interpretację popłuczyny po Lacrimosie, no i jest też jeden temat heroiczny - czyli wyłowione z RCPwskiego Toy-Toyta heroiczne kwarty i kwinty na blachy (how fucking original), ale mimo 0 oryginalności, klisz i masakrycznego napierdalania w gary - ten score naprawdę całkiem dobrze sprawdzał się w filmie. Jasne, Jarre to nie jest, ale z drugiej strony ciężko mi sobie wyobrazić, żeby finezyjna symfonika się wpasowała w mordercze tempo filmu.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13710
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#88 Post autor: Kaonashi » wt cze 02, 2015 21:53 pm

Lepiej pójsć na 2D czy 3D?
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Tomek
Redaktor Kaktus
Posty: 4257
Rejestracja: pn maja 02, 2005 21:43 pm
Kontakt:

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#89 Post autor: Tomek » wt cze 02, 2015 22:52 pm

W każdym przypadku, kiedy film nie był kręcony w "natywnym" 3D, wg mnie nie warto przepłacać :) Tak jak i tutaj (czyli konwersja). Ja polecam wersję 2D.
Obrazek

Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13710
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Mad Max: Fury Road (2015) - Tom Holkenborg (Junkie XL)

#90 Post autor: Kaonashi » ndz cze 07, 2015 01:34 am

Poszedłem za radą Tomka na 2D. Film bardzo dobry, zdjęcia i montaż to mistrzostwo, fabularnie może dupy nie urywa, ale jako akcyjniak sprawdza się świetnie i do tego fajowy bad guy. Co do muzy, dobrze się sprawdza, ale piątki za film na pewno bym nie dał, aczkolwiek Brother in Arms miażdżyło cyce w filmie (ten kawałek ma coś z Like a Dog Chasing Cars...). Albumowo ciężkie do przejścia na raz.
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

ODPOWIEDZ