"The Winter Soldier" był świetny, ale to utwór "Captain America" należał do moich ulubionych kompozycji ubiegłego roku i często zdarza mi się do niego wracać.Templar pisze:A ja do tematu Zimowego Żołnierza, czyli do utworu "The Winter Soldier" Henia, często wracam, niby brzmienie sieczki, ale zrobione z pomysłem, nie męczy i jak dla mnie wpada w ucho, jeden z lepszych ubiegłorocznych tematów.
Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Trochę popłynąłeś. To, że wyczuwa się wyraźnie podobieństwa stylistyczne do muzyki Hansa z przeszłości (wiele z obecnych tu progresji akordowych zaginęło po latach dziewięćdziesiątych), nie znaczy, że "obrażam klasyki Hansa z lat 90-tych", tak jak mówiąc, że Cristiada ma czteronutowiec, nie twierdzę, że to score na poziomie drugiego Star Treka czy Willow. Po prostu mówię o tym, że jest to wyraźnie score zawierający styl Hansa z czasów kiedy żaden z współpracowników pracujących nad tym score nie myślał jeszcze o karierze w RCP na poważnie, a w dużej mierze pewnie byli w wieku cokolwiek nastoletnim. To jest po prostu fakt - brzmienia, harmonia, nawet częściowo melodyka starego Hansa (także przeciągłe elektroniczne dźwięki) są w tym score obecne i to prawie przez cały czas.Mystery pisze:Wiem, że trochę surowo i z FRISBEE to był oczywiście żart, choć Clemmensen żartować już nie będzieMoże to sprawka niezwykle udanego lutego (Jupiter, Wolf, Fifty, The Order...) i pewnie w ostatecznym rachunku tak jak u Templara score dojdzie u mnie do góra 2.5, ale chłopaki nieźle mnie tu wymęczyli i zdenerwowali. Pierwsza część płyty to autentycznie nieznośne łubudubu i rzadko mi się to zdarza, ale nie pamiętam abym tyle raz ściszał jakiś score, a ten jak już mi się podobał to głównie fragmentami i jak coś zagrało fajnie to zaraz był jakiś elektroniczny jazgot i vice versa. Taki mix różnej elektroniki, od Hansowej, poprzez Vangelisowską, po gry Arcade, a na bibliotece Junkiego kończąc słabo mi tu wypadł i lepiej nie obrażajmy klasyków Hansa z lat 90. A wracając do Mayhem Downtown, to kawałek ten jest naprawdę okropny, ogólnie jak cała akcja w Chappie i znów na przykładzie Jablo tym razem z Your Highness, melodycznie może nieźle, ale tak zarżnięte wykonawczo, że uszy bolą.
Jest to score dość dziwny, bo z jednej strony ma całkiem fajną muzykę emocjonalną, w niektórych przypadkach nawet bardzo ładną, nawet highlightową w ostatniej pięciolatce (The Black Sheep), to faktycznie zgadzam się z tobą, że muzyka akcji to jest słaba. Wydaje mi się, że Zimmer, od którego tutaj zażądano elektronicznego score bez żywych instrumentów (choć mam wątpliwości, co do tych dzwoneczków, to że nikogo nie skredytowano, nie znaczy, że nikt tego w realu nie zagrał, partie są tak proste, że może nawet i Hans się pobawił jakimś instrumentem trochę na poziomie grania Incepcji na fortepianie na koncertach), sam tu się odesłał do tego brzmienia retro. Blomkamp też mógł chcieć brzmienia retro, o czym chyba nawet sam w wywiadzie mówił. Elektronika zmieniła się od czasu połowy lat 90-tych, więc nie zdziwiłbym się, jakby myślenie Hansa dość automatycznie poszło w kierunku na przykład Broken Arrow (i znowu, przeciągłe elektroniczne akordy na tle naparzanki w muzyce akcji to dość wyraźne nawiązanie właśnie do tamtego score, czy w pełni świadome, trudno powiedzieć). Hans, który jest zdolny do subtelności nawet w bardziej akcyjnych score'ach, tutaj poszedł nawet poza typową łupankę RCP i zrobił czasem nieznośną techniawę, nie oszukujmy się i nie nazywajmy tego inaczej.
Z drugiej strony do kawałków spokojniejszych i bardziej emocjonalnych, tak jak Kaonashi, będę wracał, bo są ciekawe pod względem emocjonalnym. Nie ma tutaj tego napuszenia (powiedziałbym, Nolanowskiego, ale tak naprawdę wyszło to wcześniej i był to chyba Król Artur), na które skarży się na przykład Tomek Rokita, ale jest trochę większa emocjonalna głębia, głębia, która wynika po prostu z większej dojrzałości Zimmera w 2014/2015 roku (choć score raczej był pisany teraz) niż Zimmera z 1990 roku. Nie jestem w stanie dokładnie tego określić, co do sekundy, ale tak to odczuwam. Te połączenia Vangelisa, wczesnego Hansa nawet częściowo z harmonią i melodyką niektórych fragmentów pierwszego Ghost in the Shell (Zimmer niby temp-tracków nie ma, jak sam twierdzi, ale w sytuacji, kiedy przyszedł jako trzeci kompozytor do projektu i miał niewiele czasu, to inaczej być nie mogło, pod coś montować film musieli, a jego suit nie mieli, bo tak późno przyszedł), są moim zdaniem ciekawe, czasem lekko wzruszające nawet. Z drugiej strony jestem pierwszą osobą, która przyzna, że Mayhem Downtown to koszmarek, który nawet w coś pokroju Skorponoka (koncepcyjnie) próbuje walnąć te mniej przyjemne i spójne fragmenty Peacemakera (!). To Zimmerowi nie wyszło
Tak więc, jak Templar daje 2,5, a Kaonashi waha się nad 3,5, to dla mnie ten score jest gdzieś pośrodku właśnie takich wyważonych opinii. Nie jest to najgorszy score w historii RCP na pewno, ale z drugiej strony po Zimmerze możemy i musimy oczekiwać więcej. I nie zgadzam się na to, że jak Hansowi score średnio wyszedł, czy nawet słabo, to żeby zrzucać to na creditsy nawet na głównej okładce. Ten score ma Zimmerowskie piętno, bardzo wyraźne Zimmerowskie piętno w tych elementach stylu jego twórczości, za którymi niektórzy na tym forum tęsknili. Bo one są. I faktycznie, są to w tej ścieżce elementy najlepsze.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
A ostatni kawałek jest przekomiczny i super!
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
mój pies nie będzie kupować czapi. słuchałem 5 razy. nie podoba mi się. słabe to to.
#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10443
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
A ja kupię, bo score nie jest od czapi napisany. Hansu bawi się konwencją i mimo wielu pretensjonalnych numerów, za które tylko przez wzgląd na stylistykę będą Zimmera publicznie kamienować, jest to po prostu niezły fun. Trójeczka z plusikiem jak z czapi szczelił.

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Nie jestem pewien, czy "pretensjonalny" to dobre słowo. To najmniej "zobowiązujący" Hans od lat, także w kwestii muzyki emocjonalnej. Kawałki akcji są słabe po prostu, źle czasem skonstruowane (to, że rytm jest dość "stabilny", nie znaczy, że konstrukcja jest dobra), ale to jest najbliższy czystemu funowi score od wielu lat.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Szkoda, że nie wspomniał, że nie ma żadnego żywego instrumentu na wyraźne żądanie reżysera. Wystarczyło przeczytać wywiad z Blomkampem na ComingSoon,a nie tylko jakiś tekst Zimmera, który Varese wrzuciło na Twitterze...
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34960
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Czyli tyle samo co za Interstellar?


Czytam recenzje i na razie same negatywne. Wręcz padają teksty, że film jest jeszcze gorszy od "Elysium". Ciekawe więc, czy przed premierą Alien5 (o ile powstanie) Blomkamp będzie przepraszał za "Chappiego".
W sumie chyba we wtorek pójdę do kina, gdyż to Kinotag, a więc bilety trochę tańsze. Ale czytając te recenzje boję się, że to będą stracone pieniądze. Z drugiej strony nieobecni nie mają prawa głosu. A mimo wszystko trochę intryguje mnie ten film i jego tematyka.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Przecież Elysium nie było znowu takie tragiczne. Jakby taki Marvel kręcił filmy na takim poziomie to bym z chęcią oglądał.Wawrzyniec pisze:Czytam recenzje i na razie same negatywne. Wręcz padają teksty, że film jest jeszcze gorszy od "Elysium".

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34960
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Marvel to w ogóle McFilmy, a więc inna rzecz. "Elysium" nawet oglądnąłem bez problemu, ale potem im więcej o tym filmie myślałem, tym coraz bardziej głupi się wydawał. I niestety moralizatorska maniera Blomkampa trochę mnie irytowała. Zobaczymy, jeżeli w "Chappie" znowu będziemy mieli podziały społeczne i złą korporację, to jestem ciekaw, czy on potrafi w ogóle inne filmy kręcić.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Elizjum mi się podobało z jednym wyjątkiem i to dużym. Jako fabuła i ten specyficzny świat (świetny podział na kamerę z ręki dla slumsów i "normalną" dla stacji) bronił się nieźle oraz Matt Damon w formie. Copley jak zwykle kradł show... ale Foster to totalnie zmarnowana okazja. Szkoda, że biorą taką aktorkę jako czarny charakter tylko po to, by kazać jej mieć zimną sukę wypisaną na twarzy od pierwszej sceny. Trochę niuansu by się przydało.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9346
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
A co do Marvela... z wyjątkiem jednego filmu zgoda. Dla mnie Kapitan Ameryka 2 to jedna z najlepszych "tematycznych" adaptacji komiksu od Dark Knighta. Wzięli taką a nie inną postać i postanowili spróbować coś tą postacią powiedzieć na temat naszej rzeczywistości. Jako nawiązanie do thrillerów spiskowych z lat 70-tych, jednego z moich ulubionych gatunków, do których często wracam, wypadło bardzo dobrze. No i Redford i jego "rola wbrew typowi" (wyraźne nawiązanie do Trzech dni kondora chociażby) to też świetny mały hołd. No i warto zwrócić uwagę (o czym mogliby coś więcej powiedzieć, bo jak nie jesteś Amerykaninem, dowiesz się tylko z IMDb), gdzie jest siedziba projektu Insight. 

- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
True. Mi jeszcze nie podobało się to co chyba i Wawrzkowi, czyli zakończenie zrobione na zasadzie: i od tej pory ludzkość żyła długo i szczęśliwie.Paweł Stroiński pisze:Elizjum mi się podobało z jednym wyjątkiem i to dużym. Jako fabuła i ten specyficzny świat (świetny podział na kamerę z ręki dla slumsów i "normalną" dla stacji) bronił się nieźle oraz Matt Damon w formie. Copley jak zwykle kradł show... ale Foster to totalnie zmarnowana okazja. Szkoda, że biorą taką aktorkę jako czarny charakter tylko po to, by kazać jej mieć zimną sukę wypisaną na twarzy od pierwszej sceny. Trochę niuansu by się przydało.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Hans Zimmer & RCP - Chappie (2015)
Pomimo paru głupot to nawet fajny film, wątki komediowe świetne, prawie popłakałem się ze śmiechu przy niektórych scenach. Ogólnie tak jak mówiłem wcześniej, Chappie to Johnny 5 w bardziej poważnym wydaniu i zamiast przeciętnych ludzi mamy tutaj świat gangsterki
Także oryginalnością nie grzeszy ten film, ale nie jest to też straszne gówno, przez większość czasu przyjemnie się ogląda, niektóre tylko sceny dramatyczne trochę meczą, dialogi słabe i jeszcze zgony pokazywane w tak głupi sposób, że aż trudno się powstrzymać od śmiechu, a nie sądzę, żeby Blomkamp oczekiwał takiej reakcji w tych momentach, poziom Cotillard w TDKR 
Tak się zastanawiam jeszcze czy nie wycięli kilku scen, szczególnie jedna mnie interesuje, bo Chappie tam się przez jakiś czas uczy się wszystkiego i w TV zobaczył kultową czołówkę, no i zaczął zapamiętywać wszystko co on tam robi, także liczyłem, że wyskoczy z jakimś tekstem później podczas akcji
Ale niestety już nic nie było
Muzyka spoko, ale akcja przez większość czasu ginie pod warstwą SFX. Najbardziej wyraźny kawałek to The Black Sheep, który trzykrotnie leci w filmie. Te dźwięki imitujące krzyki z Mayhem Downtown to w filmie jeszcze bardziej widać, że to miało być chyba nawiązanie do Deshi Basara, użycie w bardzo podobnych scenach jak w TDKR. Zawiodło mnie trochę We Own This Sky, bardzo skrócone i tak sobie w sumie wyszło. Zabrakło Illest Gangsta On the Block, nawet podczas napisów tego nie ma niestety, a uważam, że powinno nawet być w filmie mniej więcej w momencie jak właśnie padają te tytułowe słowa
Poza tym są też jeszcze jakieś piosenki, jedna chyba nawet dwa razy leci (albo to była jakaś inna podobna
), IMO nic ciekawego. Za muzykę w filmie to jakieś 3, może 3,5, bo przynajmniej łeb nie boli jak przy odsłuchiwaniu albumu 


Tak się zastanawiam jeszcze czy nie wycięli kilku scen, szczególnie jedna mnie interesuje, bo Chappie tam się przez jakiś czas uczy się wszystkiego i w TV zobaczył kultową czołówkę
Spoiler:


Muzyka spoko, ale akcja przez większość czasu ginie pod warstwą SFX. Najbardziej wyraźny kawałek to The Black Sheep, który trzykrotnie leci w filmie. Te dźwięki imitujące krzyki z Mayhem Downtown to w filmie jeszcze bardziej widać, że to miało być chyba nawiązanie do Deshi Basara, użycie w bardzo podobnych scenach jak w TDKR. Zawiodło mnie trochę We Own This Sky, bardzo skrócone i tak sobie w sumie wyszło. Zabrakło Illest Gangsta On the Block, nawet podczas napisów tego nie ma niestety, a uważam, że powinno nawet być w filmie mniej więcej w momencie jak właśnie padają te tytułowe słowa


