Ja swój top wstawię jutro, bo jeszcze 2-3 prace przydałoby się odgrzebać.hp_gof pisze:ravaell - ile dni potrzebujesz na odświeżenie twórczości Olka?
TOP 10 EVER of Alexandre Desplat (edycja 2015) - dawniej TOP 5 EVER (edycja 2013)
- ravaell
- Asystent orkiestratora
- Posty: 424
- Rejestracja: wt maja 03, 2011 15:19 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
- ravaell
- Asystent orkiestratora
- Posty: 424
- Rejestracja: wt maja 03, 2011 15:19 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Na początku muszę uprzedzić fakty, żeby nie pojawiły się wątpliwości: nie mam pojęcia, które prace zajmują miejsce ex aequo, dlatego mój top ani trochę nie jest uwarunkowany decyzjami politycznymi
Na rozbudowane i wyczerpujące wyjaśnienia niestety nie mam czasu.
1. Rise of the Guardians – ubolewam jedynie, że pierwszy liryczny temat (znany chociażby z Alone In The World czy Wind Take Me Home) nie posiada na płycie żadnego dostatecznego rozwinięcia. Opus Magnum Desplata i kopalnia jego najpiękniejszych tematów.
2. Fantastic Mr. Fox – za działanie w obrazie, nawiązania do klasyki, oryginalność i melodyjność muzyki. Właśnie tą ścieżką Francuz udowodnił swą nieporównywalną wszechstronność w stosunku do każdego obecnie żyjącego kompozytora filmówki.
3. The Painted Veil - za bogactwo aranżacji, zmysłowość, instrumentarium i fakt, że to najbardziej elegancka i zmysłowa ścieżka w dorobku Desplata.
4. Harry Potter and the Deathly Hallows: Part I – za niepodrabialny klimat, brzmienie pełnej orkiestry i ostinata Desplata w najlepszym wydaniu.
5. Moonrise Kingdom – za niespełna dwadzieścia minut cudownej harmonii, która z każdym kolejnym odsłuchem oddziałuje na mnie z coraz większą mocą.

1. Rise of the Guardians – ubolewam jedynie, że pierwszy liryczny temat (znany chociażby z Alone In The World czy Wind Take Me Home) nie posiada na płycie żadnego dostatecznego rozwinięcia. Opus Magnum Desplata i kopalnia jego najpiękniejszych tematów.
2. Fantastic Mr. Fox – za działanie w obrazie, nawiązania do klasyki, oryginalność i melodyjność muzyki. Właśnie tą ścieżką Francuz udowodnił swą nieporównywalną wszechstronność w stosunku do każdego obecnie żyjącego kompozytora filmówki.
3. The Painted Veil - za bogactwo aranżacji, zmysłowość, instrumentarium i fakt, że to najbardziej elegancka i zmysłowa ścieżka w dorobku Desplata.
4. Harry Potter and the Deathly Hallows: Part I – za niepodrabialny klimat, brzmienie pełnej orkiestry i ostinata Desplata w najlepszym wydaniu.
5. Moonrise Kingdom – za niespełna dwadzieścia minut cudownej harmonii, która z każdym kolejnym odsłuchem oddziałuje na mnie z coraz większą mocą.
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Wystarczy 
Skoro nikt nie zgłasza potrzeby przedłużenia głosowania (ostatnia szansa!) to przypominam, że głosowanie kończy się o północy

Skoro nikt nie zgłasza potrzeby przedłużenia głosowania (ostatnia szansa!) to przypominam, że głosowanie kończy się o północy

-
- Parkingowy przed studiem nagrań
- Posty: 23
- Rejestracja: śr wrz 28, 2011 15:42 pm
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Przy jednym z moich ulubionych kompozytorów i przesłuchaną prawie całą dyskografią było to trochę ciężkie zadanie, no ale jakoś wyszło
1. The Ghost Writer - bardzo dobrze słuchalna na płycie i idealnie spisująca się w filmie muzyka z dobrym tematem i wspaniale zilustrowaną sceną finałową. Poza tym muzyka, która zapoczątkowała moje zainteresowanie muzyką filmową na poważnie.
2. The Curious Case of Benjamin Button - kwintesencja melodramatyczno - obyczajowego stylu Desplata. Bogata tematycznie, instrumentalnie i aranżacyjnie.
3. Syriana - Pierwszy Hollywoodzki thriller polityczny Desplata. Część pomysłów z niego znalazła swoje zastosowanie w późniejszych pracach kompozytora. Mimo ciężkich momentów, muzyka ta i zastosowana w niej elektronika oraz instrumenty orientalne jakoś zawsze mi odpowiadała. Poza tym jeden z moich ulubionych (mimo że prosty) tematów.
4. Harry Potter and the Deathly Hallows Part 1 - bardzo lubię obie prace Desplata do Potterów. Na pewno jest to w sporej części spowodowane sentymentem do całej serii, ale także bogatą tematyką i połączeniem europejskiego stylu Desplata z Hollywoodzkim stylem ilustracji. Wydaje mi się też, że część pierwsza mimo, że w wielu miejscach stonowana i spokojna (co nadrabia sekwencjami akcji), jest bogatsza w "europejskie" niuanse stylu kompozytora.
5. Rise of the Guardians - bogata tematyka, duża orkiestra i rozwinięta instrumentacja. Dużo radości, zabawy i muzyki akcji, a jednocześnie sporo liryki z ładnym, sentymentalnym tematem. Oprócz dobrego przedstawienia na albumie, muzyka bardzo dobrze wyeksponowana w filmie, w którym odgrywa znaczącą rolę.
Poza tym na wyróżnienie i dopełnienie do dziesiątki zasługują:
- Fantastic Mr Fox
- Extremely Loud & Incredibly Close
- Harry Potter and the Deathly Hallows Part 2
- The Painted Veil
- The Golden Compass
Uzasadnienia dosyć krótkie, ale zawsze mam problem z rozbudowanymi tłumaczeniami

1. The Ghost Writer - bardzo dobrze słuchalna na płycie i idealnie spisująca się w filmie muzyka z dobrym tematem i wspaniale zilustrowaną sceną finałową. Poza tym muzyka, która zapoczątkowała moje zainteresowanie muzyką filmową na poważnie.
2. The Curious Case of Benjamin Button - kwintesencja melodramatyczno - obyczajowego stylu Desplata. Bogata tematycznie, instrumentalnie i aranżacyjnie.
3. Syriana - Pierwszy Hollywoodzki thriller polityczny Desplata. Część pomysłów z niego znalazła swoje zastosowanie w późniejszych pracach kompozytora. Mimo ciężkich momentów, muzyka ta i zastosowana w niej elektronika oraz instrumenty orientalne jakoś zawsze mi odpowiadała. Poza tym jeden z moich ulubionych (mimo że prosty) tematów.
4. Harry Potter and the Deathly Hallows Part 1 - bardzo lubię obie prace Desplata do Potterów. Na pewno jest to w sporej części spowodowane sentymentem do całej serii, ale także bogatą tematyką i połączeniem europejskiego stylu Desplata z Hollywoodzkim stylem ilustracji. Wydaje mi się też, że część pierwsza mimo, że w wielu miejscach stonowana i spokojna (co nadrabia sekwencjami akcji), jest bogatsza w "europejskie" niuanse stylu kompozytora.
5. Rise of the Guardians - bogata tematyka, duża orkiestra i rozwinięta instrumentacja. Dużo radości, zabawy i muzyki akcji, a jednocześnie sporo liryki z ładnym, sentymentalnym tematem. Oprócz dobrego przedstawienia na albumie, muzyka bardzo dobrze wyeksponowana w filmie, w którym odgrywa znaczącą rolę.
Poza tym na wyróżnienie i dopełnienie do dziesiątki zasługują:
- Fantastic Mr Fox
- Extremely Loud & Incredibly Close
- Harry Potter and the Deathly Hallows Part 2
- The Painted Veil
- The Golden Compass
Uzasadnienia dosyć krótkie, ale zawsze mam problem z rozbudowanymi tłumaczeniami

- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14280
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
1. " New Moon "
2: " Rise of the Guardians "
3: " The Curious Case of Benjamin Button "
4:" Argo "
Hmmm ... skoro musi być pięć:
5: " Harry Potter and the Deathly Hallows Part 2 "
2: " Rise of the Guardians "
3: " The Curious Case of Benjamin Button "
4:" Argo "
Hmmm ... skoro musi być pięć:
5: " Harry Potter and the Deathly Hallows Part 2 "
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Lis nie dał Fantastycznego Pana Lisa? Toż to skandal 

Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Trochę mam problem z ułożeniem topu Desplata, bo o ile 2 pierwsze miejsca to pewniaki (choć kolejności nigdy nie jestem pewny), to na następne miejsca mógłbym wstawić kilka scorów, które w sumie lubię tak samo. Ale niech będzie tak, ze skromnymi uzasadnieniami:
1. Harry Potter and the Deathly Hallows - Part I – najczęściej słuchana przeze mnie płyta Olka, świetnie broniąca się w starciu z klasykami Williamsa (tak, uważam 1 i 3 Pottera za instant classics
), idealnie pasująca do świata Rowling, wychodząca naprzeciw ciężarowi dramatycznemu ostatniej części. Spójna, a przy tym niezwykle bogata brzmieniowo. No i Obliviate - jeden z najlepszych utworów w karierze Francuza. Yatesa powinno się ukamienować za koncertowe zepsucie wielkiego potencjału tej partytury.
2. The Ghost Writer – na chwilę obecną to opus magnum Desplata i jedyny jego score, któremu z czystym sumieniem mogę dać maksymalną notę za działanie w filmie (pomijając piątkowe mieszanki Fantastic Mr. Fox i Moonrise Kingdom; Rise of Guardians znam tylko na płycie). Doskonale uzupełnia film Polańskiego i podbija jego suspensowy wymiar. Wybitny i skandalicznie niedoceniony w środowisku filmowym score.
3. Fantastic Mr. Fox – takiego Desplata chce się słuchać, zwłaszcza, kiedy rewelacyjnie wybrzmiewa w obrazie. Skoczna, uroczo rozbuchana, pomysłowa i pędząca niekiedy bez trzymanki muzyka.
4. Extremely Loud & Incredibly Close – podpisuję się pod hp_gofem – to najatrakcyjniejsze Desplatowskie plumkadełko.
5. Moonrise Kingdom – świetny, hipnotyczny score. Filmy Wesa Andersona wydają się idealnie pasować do stylu Desplata i mam nadzieję, że ich duet będzie można za kilka lat postawić obok innych tytanów współpracy na linii reżyser-kompozytor.
Dalsze miejsca:
- Zero Dark Thirty
- The Curious Case of Benjamin Button
- Ides of March - ok, przyznaję, że tylko za TEN utwór
Wszyscy znamy problemy Desplata z działaniem w filmie, więc nie było to dla mnie absolutnie pierwszorzędną kwestią podczas układania listy, a zazwyczaj przywiązuję do tego dużą wagę.
1. Harry Potter and the Deathly Hallows - Part I – najczęściej słuchana przeze mnie płyta Olka, świetnie broniąca się w starciu z klasykami Williamsa (tak, uważam 1 i 3 Pottera za instant classics

2. The Ghost Writer – na chwilę obecną to opus magnum Desplata i jedyny jego score, któremu z czystym sumieniem mogę dać maksymalną notę za działanie w filmie (pomijając piątkowe mieszanki Fantastic Mr. Fox i Moonrise Kingdom; Rise of Guardians znam tylko na płycie). Doskonale uzupełnia film Polańskiego i podbija jego suspensowy wymiar. Wybitny i skandalicznie niedoceniony w środowisku filmowym score.
3. Fantastic Mr. Fox – takiego Desplata chce się słuchać, zwłaszcza, kiedy rewelacyjnie wybrzmiewa w obrazie. Skoczna, uroczo rozbuchana, pomysłowa i pędząca niekiedy bez trzymanki muzyka.
4. Extremely Loud & Incredibly Close – podpisuję się pod hp_gofem – to najatrakcyjniejsze Desplatowskie plumkadełko.
5. Moonrise Kingdom – świetny, hipnotyczny score. Filmy Wesa Andersona wydają się idealnie pasować do stylu Desplata i mam nadzieję, że ich duet będzie można za kilka lat postawić obok innych tytanów współpracy na linii reżyser-kompozytor.
Dalsze miejsca:
- Zero Dark Thirty
- The Curious Case of Benjamin Button
- Ides of March - ok, przyznaję, że tylko za TEN utwór

Wszyscy znamy problemy Desplata z działaniem w filmie, więc nie było to dla mnie absolutnie pierwszorzędną kwestią podczas układania listy, a zazwyczaj przywiązuję do tego dużą wagę.
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
ke? a podobno to ja jestem hejterDexter pisze:Wszyscy znamy problemy Desplata z działaniem w filmie, więc nie było to dla mnie absolutnie pierwszorzędną kwestią podczas układania listy (zazwyczaj przywiązuję do tego dużą wagę).




#FUCKVINYL
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Yyy... Przykłady pierwsze z brzegu: Pottery (szczególnie część pierwsza), Zero Dark Thirty i Tree of Life - dwa ostatnie to niemal rejecty. Wszystkie filmy pochodzą z ostatnich 3 lat. Więc tak, uważam, że Desplat nadal ma z tym problem 

Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
z potterami się poddaję bo nie oglądałem żadnego i nie zamierzam st ąd nie mam porównaniaDexter pisze:Yyy... Przykłady pierwsze z brzegu: Pottery (szczególnie część pierwsza), Zero Dark Thirty i Tree of Life - dwa ostatnie to niemal rejecty. Wszystkie filmy pochodzą z ostatnich 3 lat. Więc tak, uważam, że Desplat nadal ma z tym problem


#FUCKVINYL
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
To koniecznie kiedyś obejrzyj! Już tutaj się wielu przed tym wzbraniało, bo głupia bajeczka dla dzieci, bo wygląda jak gra komputerowa z lat 90.-ych, bo typowa wtórna animacja bożonarodzeniowa, a potem z dużym opóźnieniem pojawiały się bardzo pozytywne opinie na temat oddziaływania muzyki w filmieDexter pisze:Rise of Guardians znam tylko na płycie

Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Chyba miałeś na myśli Argo?Dexter pisze:Yyy... Przykłady pierwsze z brzegu: Pottery (szczególnie część pierwsza), Zero Dark Thirty i Tree of Life - dwa ostatnie to niemal rejecty. Wszystkie filmy pochodzą z ostatnich 3 lat. Więc tak, uważam, że Desplat nadal ma z tym problem

Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Ale ja nie mówię, że to jego wina, jednak marnowanie potencjału jego muzyki (który we wszystkich wspomnianych przeze mnie przypadkach był wręcz piątkowy) ma miejsce, co mnie boli.
Zero Dark Thirty? Kapitalne w jednej scenie, gdy helikoptery lecą na miejsce finałowej akcji. Poza tym momentem rola muzyki jest znikoma.
hp_gof - akurat w oddziaływanie muzyki w Rise of Guardians wierzę, nie mam też żadnych uprzedzeń co do tego filmu, po prostu mam ciągle inne priorytety kinowe. Ale ok, postaram się nadrobić w najbliższym czasie
Templar - chciałem wymienić Argo, ale ja ogólnie nie przepadam za tym scorem i nie widzę w nim wielkiego potencjału na wybrzmienie w filmie, dlatego odpada, choć oczywiście to też prawie reject
Zero Dark Thirty? Kapitalne w jednej scenie, gdy helikoptery lecą na miejsce finałowej akcji. Poza tym momentem rola muzyki jest znikoma.
hp_gof - akurat w oddziaływanie muzyki w Rise of Guardians wierzę, nie mam też żadnych uprzedzeń co do tego filmu, po prostu mam ciągle inne priorytety kinowe. Ale ok, postaram się nadrobić w najbliższym czasie

Templar - chciałem wymienić Argo, ale ja ogólnie nie przepadam za tym scorem i nie widzę w nim wielkiego potencjału na wybrzmienie w filmie, dlatego odpada, choć oczywiście to też prawie reject

Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
SEALS Takes OffDexter pisze:Zero Dark Thirty? Kapitalne w jednej scenie, gdy helikoptery lecą na miejsce finałowej akcji.




Ostatnio zmieniony ndz lis 10, 2013 21:46 pm przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.
#FUCKVINYL
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
PS. Muzyka w pierwszym Potterze dobrze się sprawuje. Inna kwestia co Yates kazał zrobić dźwiękowcom z jego muzyką
ZDT - zgadzam się z Adamem, co prawda muzyki jest mało, ale dobrze się sprawuje. Może odgraniczmy to, że muzyki w filmie jest mało lub nie jest wystarczająco wyeksponowana w procesie postprodukcji od tego że nie pasuje do filmu. Bo w pierwszym przypadku jest to niezależne niemalże od woli Olka, bo to nie jego wina, że trafi na lamę, która nie jest wrażliwa na muzykę w filmie, a w drugim przypadku - byłaby to wina kompozytora, ale mnie ciężko znaleźć przykład muzyki, która źle oddziałuje w filmie. Chyba że to, że jak już jest, to jest mało chwytliwa i ciężko ją wyłapać w obrazie. To fakt, u Olka to się czasami zdarza, a wynika to z minimalizmu środków.
