Oglądnąłem cały ten godzinny wywiad poświęcony Solo, z Johnem Powellem. I w sumie teraz jeszcze bardziej ubolewam, że przez pandemię nie odbył się ten koncert Johna Powella, gdyż już marzyłem o wywiadzie. Choć paru znajomych straszyło mnie, że Powell lubi trollować i jest nieprzewidywalny w wywiadach i że on każde moje potknięcie wykorzysta przeciwko mnie i on mnie zniszczy, wywoła łzy i załamanie nerwowe. A tutaj akurat godzinna, bardzo sympatyczna pogawętka wyszła, gdzie Powell wiele ciekawych rzeczy mówi, ale też nie wszystko może powiedzieć przez "Disney Empire" jak to on sam używa tego zwrotu.
A więc po kolei:
1. Wiem, że często panuje opinia, że Hans Zimmer sam osobiście załatwia wszystkim swoim stałym, czy dawnym członkom z MV/RCP angaże, tak w wypadku Solo nic bardziej mylnego. Gdyż z tego co on opisuje to po prostu dostał telefon od swojego menadżera, czy byłby zainteresowany skomponowaniem do "Solo: A Star Wars Story" i czy mu nie przeszkadza, że John Williams skomponuje temat, czy dwa? I Powell wtedy się podobno zaśmiał, że wcale mu to nie przeszkadza. Co więcej nawet sam John Williams potem dzwonił i kontaktował się z Johnem Powellem, czy to nie jest dla niego problem, że będzie musiał pracować z jego tematem?
2. Powell był zatrudniony kiedy jeszcze Lord i Miller byli na pokładzie i w sumie "Chicken In The Pot" to był jeden z pierwszych kawałków jakie pisał do tego filmu, który też przez te zawirowania się zmieniał. Ogólnie opisuje i wypowiada się bardzo pozytywnie o Lordzie i Millerze i tak to trochę można poczuć, że i Powell ubolewa, że nic z tego nie wyszło, gdyż sam mówi, że bardzo lubi ich innych filmy i po cichu liczył na współpracę z nimi. Ale potem też podaje jako przykład ich "Spiderverse" gdzie mówi o muzyce "Mine good friend Daniel Pemberton did it" i ogólnie mówi, że mają oni bardzo specyficzne i oryginalne podejście, które nie wszyscy muszą zrozumieć.
3. Prawdziwa jego praca i Williamsa to zaczęła się kiedy Ron Howard został zatrudniony. I wracając do Hansa, to nawet Howard nieświadomy, że Powell jest dalej na pokładzie skontaktował się z Zimmerem, że będą robić film z Gwiezdnych wojen. Na co Hans powiedział, że "Cool". Po czym jak się Howard zorientował, że kompozytor już jest zadzwonił do Hansa z przepraszającym głosem, że już kompozytor jest zatrudniony i to jest John Powell. Na co Hans miał powiedzieć: "Johnny is wonderful! You're in good hands" i ogólnie dał mu do zrozumienia, że bardzo mu się podoba ten angaż.
4. Demo-section Johna Williamsa wygląda tak, że John Williams nagrywa to z żywą 80 osobową orkiestrą, kiedy jak to John Powell opisuje, większość kompozytorów stara się coś sklepić na komputerze i pojedynczych instrumentach. Tylko, że jako Williams to nagrywał w USA, to potem i tak to Powell musiał znowu przepisywać i przerabiać na komputer do swoich prac w Anglii, gdyż "UnionThings" itd.
5. John Powell długo się wypowiada o temacie miłosnym, który ja sam uwielbiam. Do tego stopnia, że możemy się dowiedzieć, że kiedyś ktoś mu złamał serce w Wiedniu.
6. Co do porażki finansowej to John Powell też z wiadomych powodów wypowiada się dość enigmatycznie mówiąc o wielu czynnikach, mówiąc też o braku "Mocy" i byciu bardzo "ateistycznym" filmem w tym bardzo religijnym świecie. Ale też daje do zrozumienia i nawet mówi, że według niego zawinił tu pośpiech. I mówi, że może gdyby wypuścić później film, a nie tak gonić za wszelką cenę na złamanie karku, to może efekt byłby lepszy. Oczywiście sam propaguje #MakeSolo2Happen i chętnie by kręcił następne filmy, ale nie uważa, że szybko się stanie, a jak już to raczej w formie serialu niż kinowego filmu.
7. Wiadomo wiele scen było zmienianych, a więc i muzyka się zmieniała i w scenie z kartami (tylko nie zrozumiałem, czy pierwszej czy ostatniej) był zespół, coś a la Cantina Band, który grał w tle i dla nich Powell skomponował muzykę, która jak wiemy nie trafiła do filmu. Ale Powell nie wyklucza, że może w związku z akcją #MakeSolo2Happen uda mu się coś zaprezentować.
8. Co do muzyki Enfys Nest, to Powell mówi, że od pierwszego usłyszenia Duel of the Fates był i jest dalej pod wielkim wrażeniem tego utworu. I choć można mu wierzyć lub nie, ale Enfys Nest to jego odpowiedź na Duel of the Fates. Tylko, że on nie jest Johnem Williamsem, a więc u niego jest dużo perkusji, a chór jest bułgarski i ogólnie choć brzmi to zupełnie inaczej, to jednak jego zamysł był właśnie aby była to jego odpowiedź na "Duel of the Fates".
9. Jest też w filmie jedna scena, którą ja osobiście nie cierpię: Czyli ten krótki materiał video, zachęcający do przystąpienia do armii Imperium. Nigdy nie lubiłem tego motywu, a użycie aranżacji Marszu Imperialnego było dla mnie zbyt META jak na świat Gwiezdnych wojen. Czyli co jak Vader chodzi po pokładzie Gwiezdnego Niszczyciela, to ta muzyka pochodzi z boomboxa, który za nim Szturmowiec nosi? W każdym razie John Powell długo opisuje jak to tworzył i ogólnie, że ten pomysł pojawił się bardzo późno i właściwie na ostatnią chwilę to tworzył. I na początku ten kawałek, ta wariacja Marszu Imperialnego miała się pojawić na końcu soundtracku, jako taki fajny bonusik. John Powell też był ciekaw jak John Williams na to zareaguje. I podobno jak Williams usłyszał to na końcu albumu, to miał powiedzieć: "What the hell is this?". I po tym zdecydowano, aby nie dawać go na soundtracku. Chociaż Powell tłumaczy, że to oczywiście była opinia bez znajomości filmu i kontekstu w jakim się ta muzyka pojawia. I potem Williams już ten film widział i Powell ma nadzieję, że ten motyw mu się podobał, ale z drugiej strony o tej wariacji Marszu Imperialnego Williams i po filmie milczał.
To takie szybkie przemyślenia i na koniec #MakeSolo2Happen
