O ile mi wiadomo DaVinci nie rozmieniał się na drobne, np. malując karykatury na Krupówkach.Wawrzyniec pisze:A właściwie ja oceniam Zimmera po jego muzyce, a nie jak się zachowuje. Gdybym np. oceniał Leonardo Da Vinci po jego różnych "innych" zamiłowaniach, a nie jego dziełach, to oczywiście miałbym obraz negatywny.

Sprawiał wrażenie mocno znudzonego występem wokalistki, a może po prostu udawał się w pobliże tej całkiem urodziwej skrzypaczki, która siedziała po lewej stronie sceny...?Bucholc Krok pisze:Zgadza się!W szczególności o jego części najbardziej interesującej (podczas 'Halllujah'), kiedy to Zimmer wybrał się w podróż po scenie w nieznanym celu. Tylko on, czerwona czapka i zielone spodnie... bez zbędnego bagażu, zawadiackim krokiem, jakby szukał guza.

Wawrzyniec pisze:P.S. Posiłki nie nadchodzą, gdyż jesteś jedyną osobą, która się tym problemem zaintersowała
Nie jedyną.
