Daj soundtrackowi 5 miejsce w podsumowaniu rocznym i zostań nazwany hejterem
Gdzie ja hejcę score do TFA. Hejcę film, ale akurat piszę, że muzyka była jednym z jaśniejszych punktów, ale jak na moje standardy Star Wars nie wystarczająco jasnym. I możliwe, że miałem zbyt wygórowane oczekiwanie i wiadomo zawód filmowy też gra swoją rolę w odbiorze.
lis23 pisze:Ja też po pierwszym odsłuchu byłem lekko rozczarowany, ba! po odsłuchu ostatniego utworu po raz pierwszy byłem skonfundowany, ale z tą muzą jest tak, ze nie jest ona prosta, łatwa i przyjemna i przez to odstaje od poprzednich części ale całość zyskuje wiele po kolejnych odsłuchach.
Pełna zgoda i to jest prawidłowe podejście. Dla mnie ten soundtrack też zyskał za każdym kolejnym odsłuchem. Tylko znowu, większość score'ów do Gwiezdnych wojen już za pierwszym razem w kinie wbijały mnie w fotel, czułem ich obecność. Z tym tego nie mam.
Ja nie przeczę, że pod względem technicznym, kunsztu kompozytorskie, to naturalnie Williams przewyższa wszystkich. Ale jeżeli chodzi o czystą przyjemność (wiem, wielu forumowiczów gardzi takim postrzeganiem soundtracków) jaką czerpię z muzyki i jaką ona mi dawała w połączeniu z filmu, to niestety te 4 soundtracki dały mi więcej frajdy i do nich częściej wracam. I wiem, mnie też to boli, że najczęściej wałkowanym soundtrackiem roku, nie jest ten od Johna Williamsa
lis23 pisze:[Ja wybrałem " Jupitera " bo jest to, chyba, całościowo najlepsza praca Giacchino, ale taki " Mad Max " ( tam w ogóle jest jakaś muza? ) czy nowy Tarantino / Morricone to się mogą schować.
Mad Max: Fury Road ma akurat bardzo dużo muzyki, o czym świadczy to masywniejsze wydanie. Tylko tutaj też mogę napisać do tego co napisałeś wcześniej, że to też nie jest zawsze muzyka łatwa i przyjemna. Prosta, jak najbardziej tak, ale też bardzo efektowna i posiada kilka wysokooktanowych kawałków z "Brothers in Arms" na czele

Plus film też zrobił swoje

A Morricone to się sporo osłuchałem i po prostu słuchając "Hateful Eight" słyszę starego dobrego Włocha. Plus też aż tak wysoko nie dałem tego score'u.
hp_gof pisze:Natomiast u Wawrzka zdziwił mnie całkowity brak Giacchino (który miał zajebisty rok!) - wytłumacz się tutaj - nie lubisz stylu tego kompozytora? I dlaczego?
Michael Giacchino padł u mnie ofiarą polityki. Moje głosy za bardzo się rozeszły, gdyż za dużo skomponował. Znaczy się "Jurassic World" i "Tomorrowland" od razu odrzuciłem i "Jupiter Ascending" i "Inside Out" długo zastanawiałem się gdzie umieścić i w ostateczności oba odpadły, co nie przyszło mi łatwo.
Ale tak też mogę się tłumaczyć, z braku Hornera, czy Younga, którego bardzo lubię.
Przy czym nie wiem, dlaczego akurat tylko ja?
Z jednej strony schlebia mi, że aż tak wielkim zainteresowaniem jak podanie nominacji do Oscara cieszy się moja lista (i wyłącznie moja lista). Ale z drugiej strony reakcja po tym jak ją ogłosiłem przypomina tę Afroamerykanów po ogłoszeniu nominacji do Oscara.
