
Dziś na godzinkę odłożyłem "Wiedźmina" i przeczytałem cały temat. I dwóch rzeczy nie pojmuję:
1) Zachwytu nad CGI - owszem, te efekty są dobre, ale póki nie postawimy aktora obok kosmity. Na zdjęciach John Carter wygląda, jakby go w paincie doklejano. Mam nadzieję, że w filmie to wypada lepiej? Po zwiastunach mogę mniemać, że tak, pomijając lipne skoki głównego bohatera (to już w całości komputerowe susy Jedi wyglądały dla mnie o niebo lepiej)
2) Narzekania Kopra na Lynn Colins. Może nie wyglądała tak dobrze, jak w Wolverine:Geneza, ale wciąż bardzo ładna z niej babka

A po umiarkowanej w zachwycie ocenie Mystera, na film chyba się nie wybiorę do kina i obejrzę go w domowym zaciszu

Swoją drogą, ciekawe, że główne role gra drugi plan z X-men: Genezy