JOHN CARTER - Michael Giacchino
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
ale przecież wznowienia star warsów nie miały żadnego remastera - oni dali tylko okładkę 3d i pisali że to jest reissue.
#FUCKVINYL
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6088
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
BMG miało... wsteczny
nawet na krążku 1983 roku muzyka brzmi lepiej 
Ogólnie gostek o którym wspomniałem stwierdził na ucho, że problemem nie jest źródło, a późniejsi "inżynierowie"
EDIT: Rzuciłem okiem na Amazon, tam Sony reklamują jako Deluxe Remastered Version i wyobraź sobie Adam, że już w pierwszym komentarzu jakieś gostek „słyszy” zalety DSD processing


Ogólnie gostek o którym wspomniałem stwierdził na ucho, że problemem nie jest źródło, a późniejsi "inżynierowie"

EDIT: Rzuciłem okiem na Amazon, tam Sony reklamują jako Deluxe Remastered Version i wyobraź sobie Adam, że już w pierwszym komentarzu jakieś gostek „słyszy” zalety DSD processing

Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
aaa ja myslalem ze mowisz o tym nowym szicie Widma z okładką 3d.
#FUCKVINYL
- kiedyśgrześ
- + W.A. Mozart +
- Posty: 6088
- Rejestracja: sob lip 09, 2011 12:05 pm
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
Adam pisze:aaa ja myslalem ze mowisz o tym nowym szicie Widma z okładką 3d.
Nieważne, z tymi Starłorsami i tak nie dojdzie


Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
Kampania z rozmachem, dzisiaj nawet u mnie księżyc na czerwono walnęli 
Ja idę jutro do IMAKSa na 13:45

Ja idę jutro do IMAKSa na 13:45

- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10447
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
Cieszy nas to bardzo. Cała Polska jest z Tobą.Templar pisze: Ja idę jutro do IMAKSa na 13:45


Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
No właśnie widziałem, że o 11:00 cała Polska chciała być ze mną, a dokładnie to chyba jakaś wycieczka klasowa, także se darowałem tak wczesną poręTomasz Goska pisze:Cieszy nas to bardzo. Cała Polska jest z Tobą.Templar pisze: Ja idę jutro do IMAKSa na 13:45

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
13:45
Co to za dziwaczna pora na wypad do kina? 


#WinaHansa #IStandByDaenerys
- Krelian
- Ghostwriter znanego twórcy
- Posty: 896
- Rejestracja: pn sty 11, 2010 20:28 pm
- Lokalizacja: Bytom
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
czy ja wiem, czy taka dziwaczna pora ? przynajmniej nie ma popcornowego bydła
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10447
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
Otóż to.Krelian pisze:czy ja wiem, czy taka dziwaczna pora ? przynajmniej nie ma popcornowego bydła
Ja ZAWSZE staram się około południa i to w dni robocze chodzić. Wtedy ani gówniarzerii ani śmierdzących staruchów nie ma. Najczęściej zdarza się, że sala jest prawie pusta dzięki czemu czuję się jakbym miał prywatny seans w moim własnym kinie. Mogę spokojnie sobie nogi rozwalić i chłonąć filmidło bez przykrych doświadczeń.

Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
Tomasz Goska pisze:Wtedy ani gówniarzerii ani śmierdzących staruchów nie ma.


#FUCKVINYL
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10447
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
Mogłem przecież napisać, że śmierdzących, puszczających bąki staruchów. 


Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
Fajny film, wielka przygoda w starym dobrym stylu i przyjemnie spędzony czas. Wśród zalewających nas coraz to mniej interesujących ekranizacjach komiksów i kolejnych częściach wielkich szlagierów jak Piraci czy Transformersy, naprawdę porządna rzecz warta zobaczenia. Masa akcji, sporo humoru, romantyczności, jak i dramatu, coś dla chłopców, coś dla dziewczyn, dla dorosłych, jak i dzieci i co ważne, oglądało się to wszystko jak nowy twór i otrzymaliśmy w rezultacie oryginalny produkt, choć wiadomo, niepozbawiony blockbusterowych klisz. Warstwa techniczna - uczta dla oczu i Oscarowy poziom. Scenografia robi ogromne wrażenie, projekty latających statków, bogate wnętrza, lokacje, broń i cała masa detali, co się tyczy również fantastycznych kostiumów. Efekty solidne, szczególnie postacie CGI, motoryka ruchów, mięśnie, mimika, krew i brud na ciele, wszystko pieczołowicie dopracowane i odnosiło się wrażenie obcowania z prawdziwymi postaciami z krwi i kości. Skoki głównego bohatera byłby cool, te dalsze raziły komputerami, ale chciało by się tak po hopsać
Co do postaci to dużo by o każdej pisać, bo jest tu ich sporo i każda dostała swoje 5 minut, które raczej dobrze wykorzystała, ale sporym zaskoczeniem jest tu tytułowy bohater, nie ma co, polubiłem gościa
Aha, piesio był naprawdę fajny, a księżniczka w tych swoich fikuśnych i stylowych strojach prezentowała się doprawdy zjawiskowo, świetne ciałko i było na czym zawiesić oko 
Co do fabuły czy scenariusza, to większych zastrzeżeń nie mam, nic wielkiego i nie wiadomo czego, ale może się podobać i większych failów raczej nie było, choć jak zawsze można się przyczepić do paru scen, acz znów, nie należy zapominać, że wciąż mamy do czynienia z filmem Disneya, choć jak na taki było tu miejscami dość odważnie. Cała konstrukcja filmu i ciąg przyczynowo-skutkowy jednak na plus.
3D z rzędu nabijania kasy za bilety. Nic tam z obrazu nie wyskakiwało, no może poza rogami, bardziej chodziło tu o uzyskanie głębi obrazu, dobrze, że przynajmniej obraz nie był ciemny.
Co do muzyki to dobrze wypełniała obraz i robiła świetny klimat. Jak można było podejrzewać na płycie nie ma sporej ilości materiału, z tego co zauważyłem zabrakło efektownych kawałków akcji, chociażby z ucieczki i przedostania się do księżniczki, czy też wyrwanie się z rąk Marka Stronga i ucieczki na latającym skuterze. Z soundtracka zaskakująco dobrze wypadł "Carter They Come, Carter They Fall", jedna z najlepszych scen filmu, no i ta fanfara na finał, mniam. Główne utwory akcji "Sab Than Pursues the Princess" i "The Fight for Helium" to epika jakiej w kinie dawno nie słyszałem, a serwowany w nich temat Cartera sprawował się piekielnie dobrze, tak samo jak w "Get Carter", how cool was that! Co do innych spostrzeżeń to "The Prize is Barsoom" to w filmie taki sam kozak na płycie, a tematy księżniczki i Thern, bardzo pasują do filmu i sporo po projekcji zyskują.
A główny zarzut jaki mam, tyczy się "Avatara", niby oryginalnego pomysłu Camerona, który zarobił na świecie 3 mld zielonych, a jest niczym innym jak bezczelnym plagiatem książki Burroughsa. James podkreślał, że inspirował się twórczością tego pisarza, ale i tak ilość pokrywających się wątków, a szczególnie jednego głównego, jest tu zatrważająca, ale nie będę tu spoilerować.
Ocena filmu - 6.5/10
Muzykę muszę jeszcze sobie dobrze przemyśleć, co by tu jakiegoś faila nie walnąć



Co do fabuły czy scenariusza, to większych zastrzeżeń nie mam, nic wielkiego i nie wiadomo czego, ale może się podobać i większych failów raczej nie było, choć jak zawsze można się przyczepić do paru scen, acz znów, nie należy zapominać, że wciąż mamy do czynienia z filmem Disneya, choć jak na taki było tu miejscami dość odważnie. Cała konstrukcja filmu i ciąg przyczynowo-skutkowy jednak na plus.
3D z rzędu nabijania kasy za bilety. Nic tam z obrazu nie wyskakiwało, no może poza rogami, bardziej chodziło tu o uzyskanie głębi obrazu, dobrze, że przynajmniej obraz nie był ciemny.
Co do muzyki to dobrze wypełniała obraz i robiła świetny klimat. Jak można było podejrzewać na płycie nie ma sporej ilości materiału, z tego co zauważyłem zabrakło efektownych kawałków akcji, chociażby z ucieczki i przedostania się do księżniczki, czy też wyrwanie się z rąk Marka Stronga i ucieczki na latającym skuterze. Z soundtracka zaskakująco dobrze wypadł "Carter They Come, Carter They Fall", jedna z najlepszych scen filmu, no i ta fanfara na finał, mniam. Główne utwory akcji "Sab Than Pursues the Princess" i "The Fight for Helium" to epika jakiej w kinie dawno nie słyszałem, a serwowany w nich temat Cartera sprawował się piekielnie dobrze, tak samo jak w "Get Carter", how cool was that! Co do innych spostrzeżeń to "The Prize is Barsoom" to w filmie taki sam kozak na płycie, a tematy księżniczki i Thern, bardzo pasują do filmu i sporo po projekcji zyskują.
A główny zarzut jaki mam, tyczy się "Avatara", niby oryginalnego pomysłu Camerona, który zarobił na świecie 3 mld zielonych, a jest niczym innym jak bezczelnym plagiatem książki Burroughsa. James podkreślał, że inspirował się twórczością tego pisarza, ale i tak ilość pokrywających się wątków, a szczególnie jednego głównego, jest tu zatrważająca, ale nie będę tu spoilerować.
Ocena filmu - 6.5/10
Muzykę muszę jeszcze sobie dobrze przemyśleć, co by tu jakiegoś faila nie walnąć

Ostatnio zmieniony pt mar 09, 2012 18:35 pm przez Mystery, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: JOHN CARTER - Michael Giacchino
ile??Mystery Man pisze:Ocena filmu - 6.5/10


#FUCKVINYL