To ja, plus ja lecę samolotem, a więc bilety zakupione, mieszkanie podnająłem na ten czas. Wziąłem sobie cztery dni, aby na spokojnie wszystko było. Przylot w piątek powrót w poniedziałek wieczorem. Plus wynika, że jak już polecę to będę tam sam i jakby co to też nie jest tak, że to moja pierwsza wizyta w Wiedniu, ja znam dobrze to miasto, a więc jak już to zwiedzanie tego co się zna.
A jakby co to może pamiętacie, że swego czasu, kiedy mi przepadł koncert londyński, tak mi zależało, że aby być pewnym został oficjalnym członkiem tego Konzerthausu. Około, dodatkowe 100 Euro zapłaciłem i wygląda, że ani jednego koncertu tam nie zobaczę.
Ale pieniądze to już nawet inna kwestia. Tu jest po prostu żal i smutek. Wiadomo przede wszystkim życzę Williamsowi zdrowia, ale jestem świadomy, że lada moment może przyjść ten czas. Nie wspominając, że miałem marzenie, aby kiedyś być na koncercie Johna Williamsa, gdzie właśnie on dyryguje. I teraz wiem, że to marzenie raczej się nie spełni.
Wiem, powtarzam się i marudzę, ale to był naprawdę koncert moich marzeń i tak się cieszyłem.