M83 - fajne, to akurat kojarzyłem, ale nie miałem pojęcia kogo to utwór
Trudno mi jednak wyobrazić sobie taką muzykę w takim filmie. W TRON-ie, który rozgrywał się w sztucznym świecie byłaby zrozumiała. Tutaj, niby epicka opowieść s-f. Jedyne co widzę w tej decyzji to próba zdyskontowania mody na muzykę a la Daft Punk.
PS. Można się cieszyć, ale przeszkadza mi jedna rzecz - Cruise. Raz, to co prezentuje ze sobą jako osoba, 2 - wychuchany 50-latek, który ponownie będzie udawać 20-latka. Ileż można i ile to będzie jeszcze trwało lat? To stanowi o jego sztuczności - w jakim filmie się nie pojawi - gra tą samą osobę.