Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Ha ha ha. Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek piosenek źródłowych w filmie, więc jestem bardziej zdegustowany wyborem Bessona niż zainteresowany tymi piosenkami. Zwłaszcza, że przez to nie będzie muzyki Desplata pod napisy początkowe
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26182
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
W jakim blockbusterze Ty widziałeś ostatnio napisy początkowe?
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
W Godzilli Zresztą to nie ma znaczenia, ważne, że w Valerianie są napisy końcowe i będzie w nich niestety piosenka Bowiego, a nie score Desplata
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Olek jest za krótki na Dawida zresztą w zasadzie każdy jest za krótki Jarek troszkę demonizujesz, bo jeszcze może się okazać, że Olek najchętniej by przyblokował to wydanie bo film okaże się taką kupą
#FUCKVINYL
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Oj daj spokój, widać po prostu, że Besson się wzoruje trochę na Strażnikach Galaktyki - tu se walnę retro piosenkę i to będzie takie cool
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
"trochę" się wzoruje? przecież to ewidentnie desperacyjny ruch, żeby do space opery dorzucić retro songi odgapiając to od konkurencji..
#FUCKVINYL
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Akurat wrzucanie archiwalnych piosenek do filmów to jest stara praktyka, a to, że akurat w Strażnikach jest to samo to może być przypadek Chociaż analogie narzucają się same. Czy desperacki ruch? Myślę, że Besson kombinuje w ten sposób, żeby przyciągnąć gimbazę do kin, bo jak są młodzi bohaterowie i piosenki to jest cool Dla nas, słuchaczy filmówki to jest niestety zmora.
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
akurat w Guardianach dla mnie nie było to zmorą, wręcz przeciwnie
#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26182
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
W Guardiansach to miało jakieś uzasadnienie fabularne, ale tutaj? No ale jakby mi do filmu Desplat miał muzę pisać, to też bym wtryniał na maxa piosenek.
PS: Godzilla miała napisy początkowe?? Jakieś totalnie niepamiętne. Bondów i właściwych Star Warsów nie liczę, bo tam czołówki wymusza konwencja serii.
PS: Godzilla miała napisy początkowe?? Jakieś totalnie niepamiętne. Bondów i właściwych Star Warsów nie liczę, bo tam czołówki wymusza konwencja serii.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Bilobil sobie kup i poczytaj komentarzeKoper pisze:PS: Godzilla miała napisy początkowe?? Jakieś totalnie niepamiętne.
youtu.be/NBQJjqnG1iI
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
tusipek lepszy!Bilobil sobie kup
#FUCKVINYL
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Tussipect jest na kaszel, a nie na mózg
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
jasne, przed sesjami się łykało jak pelikan a tańszy od zioła był ehh piękne stare krótkie czasy
#FUCKVINYL
Re: Alexandre Desplat & VA - Valerian And The City Of A Thousand Planets (2017)
Kopra już pamięć zawodzi.
viewtopic.php?f=1&t=3399&p=229570&hilit=Edwards#p229576Ot, taka solidna orkiestrowa partytura, bardzo przeciętnie odnajdująca się w filmie. Każdy zapamietał z niej tylko main i end titlesy (swoją drogą jeśli miałbym za coś bić brawa Edwardsowi to właśnie za to, że wrócił do formuły porządnych napisów początkowych), które i tak nie prezentowały żadnego nadzwyczajnego tematu, oraz za kilka wejść bambusowego fletu, choć od strony ilustracyjnej - megasztampowych (bo Japonia to zaraz shakuhachi).
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.