
TOP 10 EVER of Alexandre Desplat (edycja 2015) - dawniej TOP 5 EVER (edycja 2013)
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
rzadko piszę, to przynajmniej walnę coś od serca 

Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Pierwszy (pełno)wartościowy post w tym temacie... (ten ludiego oczywiścieAdam pisze:no jak ludi podsumowanie zrobi z objaśnieniem to nie ma chu we wsi
szacun



- Marcin
- Początkujący orkiestrator
- Posty: 538
- Rejestracja: pn wrz 16, 2013 16:59 pm
- Lokalizacja: Gąsawa
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Eeee... drugi, przecież był jeszcze jeden... Twójhp_gof pisze:Pierwszy (pełno)wartościowy post w tym temacie... (ten ludiego oczywiście) O to właśnie chodziło
Przynajmniej tym razem się nie zawiodłem


Będę szczery, Tylko Jerry 

Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Po poście ludiego przeczytałem swój i stwierdziłem, że moje uzasadnienie to lanie wody bez żadnych konkretnych treści
Ale to chyba zmęczenie materiału - co ja mogę powiedzieć po raz setny o Benjaminie Buttonie?
Wy to co innego - rzadko kiedy jesteście wylewni w temacie twórczości Desplata 



- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34868
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Dlaczego tylko TOP 5? Myślałem, że w tych ankietach zawsze wyciągamy 15 score'ów?
Mam podać listę z takim szerokim uzasadnieniem? Nie wiem czy jestem w stanie dorównać ludiemu.
Mam podać listę z takim szerokim uzasadnieniem? Nie wiem czy jestem w stanie dorównać ludiemu.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
No powinieneś się chyba cieszyć, bo nie sądzę, żebyś był takim wielbicielem Aleksandra, że od niechcenia byś wystawił listę 15-stu jego prac w kolejności od najbardziej lubianego do najmniej
Powinieneś się cieszyć, że masz uproszczone zadanie. A wyszedłem z założenia, że co ma się znaleźć w top5, to się znajdzie w top5, nieważne czy każdy zaproponuje 5 pozycji czy 15. Takie ograniczenie sprzyja konieczności podjęcia męskiej decyzji.
Uzasadnienie nie musi być szerokie. Cud się stanie, jeśli w ogóle jakieś będzie
Widzisz co się powyżej dzieje
Co za problem wypunktować krótko co się w danym scorze podoba... 

Uzasadnienie nie musi być szerokie. Cud się stanie, jeśli w ogóle jakieś będzie



- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26510
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Ja to bym może z 10 uzbierał, a reszta to i tak plumkadła na jedno kopyto.hp_gof pisze:No powinieneś się chyba cieszyć, bo nie sądzę, żebyś był takim wielbicielem Aleksandra, że od niechcenia byś wystawił listę 15-stu jego prac w kolejności od najbardziej lubianego do najmniej



Nie, no żartuję, może jakoś bym 15 zebrał.

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34868
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
1. Harry Potter and the Deathly Hallows: Part II - wiadomo nie jest to John Williams, ale jednak z czasem coraz bardziej zacząłem doceniać tę ścieżkę. Zresztą zapewne gdyby ktoś inny był reżyserem to Desplat byłby w stanie lepiej rozwinąć skrzydła. Jednak to za co należą się największe brawa to temat Lilly. Inni kompozytorzy lekceważyli i pomijali genialne tematy Williamsa i nie oferowali nic w zamian. Desplat przynajmniej stworzył naprawdę wyrazisty temat, który dobrze działa w filmie i pamięta się go po seansie. Plus parę razy bardzo ładnie i zgrabnie nawiązuje do Williamsa. Score może to nierówny, ale posiada kilka perełek, czy to piękne "Resurrection Stone", "Dragon Flight", czy "Procession". Nie wspominając, że Desplat pozytywnie mnie zaskoczył, że umie on tworzyć anthemy. A ten na potrzeby tego filmu w postaci: "Statues" i "Courtyard Apocalypse" jest naprawdę okazały i rewelacyjnie spisuje się w filmie. Ale w końcu od tego są anthemy i Desplat jest na tyle inteligentnym kompozytorem, że to rozumie. Czy najlepsze z merytorycznego i profesjonalnego punktu widzenia to soundtrack Alexandre Desplata? Pewnie nie, ale najwięcej się w nim dzieje, jest najbardziej zróżnicowany i najczęściej do niego wracam., tak też nieobiektywnie, nieprofesjonalnie i niemerytorycznie daję go na pierwszej miejsce.
2. The Girl With a Pearl Earring - subtelna, delikatna i przede wszystkim ładna muzyka, które świetnie komponuje się z bardzo dobrymi zdjęciami Eduardo Serry. Ale score ten to przede wszystkim bardzo i bardzo dobry temat przewodni, który można podczas seansu wyłapać i który też po przesłuchaniu score'u zostaje w pamięci. I tego właśnie należy oczekiwać od tematów przewodnich, dobry tematów przewodnich. Tak, tak Brian ucz się!
Chwytliwość tematu może też się brać z tego, że Desplat przez cały score dość często go wałkuje. Ale nie mam mu za to za złe, gdyż temat bardzo zacny, score przyjemny, film ciekawy. Jestem na tak.
3. Ides of March - inteligentny i co najważniejsze ciekawy score do bardzo niełatwego gatunku filmowego. Wiadomo "The Candidate" to istna perełka, do której aż chce się skakać, tańczyć, czy w ogóle jakoś poruszać. Ale niesprawiedliwym byłoby ocenianie tego score'u wyłącznie przez pryzmat tego genialnego kawałka. Zresztą Desplat temat ten rozwija, ale tworzy też bardzo dobry klimat napięcia i oferuje wiele smaczków na płycie jak i filmie, które z czasem coraz lepiej do widza trafiają. A poza tym wszyscy przez pryzmat tego filmu mówią wyłącznie o Clooneyu i Goslingu, a Desplat zasługuje na równie wielką uwagę.
4. The Ghost Writer - bardzo dobrze działająca w bardzo dobrym filmie muzyka, ze specyficznym klimatem. Plus bardzo dobry chwytliwy temat, który niestety jest trochę za bardzo wałkowany przez cały score i wyłącznie na nim się opiera. Ale z drugiej strony ciężko nie docenić, tak świetnego utworu jakim jest "The Truth About Ruth" (ach te smyczki). Naprawdę dobra i przyjemna w odsłuchu ścieżka dźwiękowa, która ma się rozumieć nie jest oczywiście najlepszą ścieżką dźwiękową 2010 roku.
5. The Luzhin Defence - niezwykle atrakcyjna ścieżka dźwiękowa Desplata, które nie tylko w filmie, ale i na albumie potrafi zagwarantować wiele muzycznych doznań. Główny temat, temat miłosny to prawdziwe perełki. Co prawda jak to u Desplata czami wdziera się monotonia i wałkowanie tych samych motywów. Są też trudniejsze momenty, ale mimo wszystko te kilka fragmentów naprawdę nadrabiają te niedostatki.
6. Fantastic Mr. Fox - żywa kolorowa, oryginalna muzyka, świetnie wypadająca w filmie, trochę gorzej... Zdecydowanie gorzej na płycie, ale jest fun, przygoda, mało plumkania i ogólnie rozrywka przednia. A wiadomo nie samym plumkaniem się żyje i czasami trzeba zaszaleć. Desplat po paru winkach z własnej piwnicy. Może nie wielce wytrawny, ale wiele procentów zabawy za to ma.
7. Zero Dark Thirty bardzo mroczny, klimatyczny, suspensowy i niewesoły Desplat. Co prawda w filmie ta muzyka ledwo istnieje, ale na płycie wypada lepiej. Plus posiada znowu parę perełek jak "Seals Take off". Świetny kawałek z bardzo dobrymi "desplatinami"* (*ostinata w wykonaniu Desplata, które nie mają nic wspólnego z ostinatami w wykonaniu Zimmera) czy "Maya on Plane", gdzie przejawia się świetny i bardzo chwytliwy temat, który Desplat parę razy ciekawie aranżuje. Tak, tak Brian aranżuje gdyż to się robi z dobrymi tematami. Prędzej ten score nominowałbym do Oscara niż "Argo", którego Affleck nigdy nie chciał.
8. Harry Potter and the Deathly Hallows: Part I - niesamowicie sprzeczny soundtrack, która ma parę świetnych momentów i sporo nudy. Ale sam film jest nudny, więc jestem w stanie rozgrzeszyć Desplata. Nierówna to ścieżka, gdzie może złościć niesamowicie niemrawy i niewyrazisty temat "Insygniów Śmierci", gdzie jednocześnie otrzymamy takie perełki jak "Ministry of Magic", czy "Lovegood". Soundtrack, gdzie z jednej strony złości minimalistyczne odniesienie do Williamsa, ale z drugiej strony zachwyca "Obliviate" - jeden z lepszych utworów w karierze Desplata. Plus jest sporo dobrych "desplatinat". Naturalnie nie mają one nic wspólnego z ostinatami z Batmanów Zimmera, za co mnie Marek słusznie i bardzo ostro skrytykował swego czasu. Co prawda one mi miejscami naprawdę zalatują "The Dark Knightem", szczególnie w filmie, ale co tam, fajnie się ich słucha. Nierówny soundtrack, ale momenty są.
9. Moonrise Kingdom - wiadomo nie za wiele tej muzyki... Bardzo dobrej i chwytliwej muzyki. Świetny motyw, aby docenić ją w pełni należy zobaczyć film i obejrzeć napisy końcowe. Od razu przysłowiowy banan rysuje się na twarzy.
10. The Painted Veil - bardzo ładna, dostojna, ale nierówna, szczególnie na płycie partytura. Plus za pewna nawiązania do Johna Williamsa i oddziaływanie w filmie.
11. Syriana - ciężka muzyka, ale muzyka do thrillerów nigdy nie jest łatwa. Ale mimo to jest to ciekawa praca, z dobrym tematem i mocnym oddziaływaniem w filmie. Dla koneserów cięższego i wymagającego grania.
12. Rise of the Guardians - za potężne, symfoniczne granie i oddziaływanie w obrazie. Wielki minus za piosenkę.
13. The Kings' Speech - choć jest to muzyka, która szybko wypada z pamięci, to jednak w filmie budowała ładne i przyjemne tło. Głównie dzięki sympatii do filmu i świetnego wykorzystania Beethovena.
14. Afterward - "The Wonder of Life" bardzo ładna kompozycja i w sumie tyle.
15. De Battre Mon Coeur S'est Arrêté - niezwykle hipsterska, niemainstreamowa, undergroundowa, bitnikowa i w ogóle inna muzyka Alexandre Desplata. Już sam album, czy też albumy to kuriozum nie z tej Ziemii. Ale ma coś w sobie, plus godna uwagi, szczególnie jeżeli chce się zaimponować koneserkom kina europejskiego, w szczególności francuskiego.
Mam nadzieję, że wystarczająco i jak na moje słabe kwalifikacje i słabą znajomość tematu, się tutaj wyartykułowałem?
2. The Girl With a Pearl Earring - subtelna, delikatna i przede wszystkim ładna muzyka, które świetnie komponuje się z bardzo dobrymi zdjęciami Eduardo Serry. Ale score ten to przede wszystkim bardzo i bardzo dobry temat przewodni, który można podczas seansu wyłapać i który też po przesłuchaniu score'u zostaje w pamięci. I tego właśnie należy oczekiwać od tematów przewodnich, dobry tematów przewodnich. Tak, tak Brian ucz się!

3. Ides of March - inteligentny i co najważniejsze ciekawy score do bardzo niełatwego gatunku filmowego. Wiadomo "The Candidate" to istna perełka, do której aż chce się skakać, tańczyć, czy w ogóle jakoś poruszać. Ale niesprawiedliwym byłoby ocenianie tego score'u wyłącznie przez pryzmat tego genialnego kawałka. Zresztą Desplat temat ten rozwija, ale tworzy też bardzo dobry klimat napięcia i oferuje wiele smaczków na płycie jak i filmie, które z czasem coraz lepiej do widza trafiają. A poza tym wszyscy przez pryzmat tego filmu mówią wyłącznie o Clooneyu i Goslingu, a Desplat zasługuje na równie wielką uwagę.
4. The Ghost Writer - bardzo dobrze działająca w bardzo dobrym filmie muzyka, ze specyficznym klimatem. Plus bardzo dobry chwytliwy temat, który niestety jest trochę za bardzo wałkowany przez cały score i wyłącznie na nim się opiera. Ale z drugiej strony ciężko nie docenić, tak świetnego utworu jakim jest "The Truth About Ruth" (ach te smyczki). Naprawdę dobra i przyjemna w odsłuchu ścieżka dźwiękowa, która ma się rozumieć nie jest oczywiście najlepszą ścieżką dźwiękową 2010 roku.
5. The Luzhin Defence - niezwykle atrakcyjna ścieżka dźwiękowa Desplata, które nie tylko w filmie, ale i na albumie potrafi zagwarantować wiele muzycznych doznań. Główny temat, temat miłosny to prawdziwe perełki. Co prawda jak to u Desplata czami wdziera się monotonia i wałkowanie tych samych motywów. Są też trudniejsze momenty, ale mimo wszystko te kilka fragmentów naprawdę nadrabiają te niedostatki.
6. Fantastic Mr. Fox - żywa kolorowa, oryginalna muzyka, świetnie wypadająca w filmie, trochę gorzej... Zdecydowanie gorzej na płycie, ale jest fun, przygoda, mało plumkania i ogólnie rozrywka przednia. A wiadomo nie samym plumkaniem się żyje i czasami trzeba zaszaleć. Desplat po paru winkach z własnej piwnicy. Może nie wielce wytrawny, ale wiele procentów zabawy za to ma.
7. Zero Dark Thirty bardzo mroczny, klimatyczny, suspensowy i niewesoły Desplat. Co prawda w filmie ta muzyka ledwo istnieje, ale na płycie wypada lepiej. Plus posiada znowu parę perełek jak "Seals Take off". Świetny kawałek z bardzo dobrymi "desplatinami"* (*ostinata w wykonaniu Desplata, które nie mają nic wspólnego z ostinatami w wykonaniu Zimmera) czy "Maya on Plane", gdzie przejawia się świetny i bardzo chwytliwy temat, który Desplat parę razy ciekawie aranżuje. Tak, tak Brian aranżuje gdyż to się robi z dobrymi tematami. Prędzej ten score nominowałbym do Oscara niż "Argo", którego Affleck nigdy nie chciał.
8. Harry Potter and the Deathly Hallows: Part I - niesamowicie sprzeczny soundtrack, która ma parę świetnych momentów i sporo nudy. Ale sam film jest nudny, więc jestem w stanie rozgrzeszyć Desplata. Nierówna to ścieżka, gdzie może złościć niesamowicie niemrawy i niewyrazisty temat "Insygniów Śmierci", gdzie jednocześnie otrzymamy takie perełki jak "Ministry of Magic", czy "Lovegood". Soundtrack, gdzie z jednej strony złości minimalistyczne odniesienie do Williamsa, ale z drugiej strony zachwyca "Obliviate" - jeden z lepszych utworów w karierze Desplata. Plus jest sporo dobrych "desplatinat". Naturalnie nie mają one nic wspólnego z ostinatami z Batmanów Zimmera, za co mnie Marek słusznie i bardzo ostro skrytykował swego czasu. Co prawda one mi miejscami naprawdę zalatują "The Dark Knightem", szczególnie w filmie, ale co tam, fajnie się ich słucha. Nierówny soundtrack, ale momenty są.
9. Moonrise Kingdom - wiadomo nie za wiele tej muzyki... Bardzo dobrej i chwytliwej muzyki. Świetny motyw, aby docenić ją w pełni należy zobaczyć film i obejrzeć napisy końcowe. Od razu przysłowiowy banan rysuje się na twarzy.
10. The Painted Veil - bardzo ładna, dostojna, ale nierówna, szczególnie na płycie partytura. Plus za pewna nawiązania do Johna Williamsa i oddziaływanie w filmie.
11. Syriana - ciężka muzyka, ale muzyka do thrillerów nigdy nie jest łatwa. Ale mimo to jest to ciekawa praca, z dobrym tematem i mocnym oddziaływaniem w filmie. Dla koneserów cięższego i wymagającego grania.
12. Rise of the Guardians - za potężne, symfoniczne granie i oddziaływanie w obrazie. Wielki minus za piosenkę.
13. The Kings' Speech - choć jest to muzyka, która szybko wypada z pamięci, to jednak w filmie budowała ładne i przyjemne tło. Głównie dzięki sympatii do filmu i świetnego wykorzystania Beethovena.
14. Afterward - "The Wonder of Life" bardzo ładna kompozycja i w sumie tyle.
15. De Battre Mon Coeur S'est Arrêté - niezwykle hipsterska, niemainstreamowa, undergroundowa, bitnikowa i w ogóle inna muzyka Alexandre Desplata. Już sam album, czy też albumy to kuriozum nie z tej Ziemii. Ale ma coś w sobie, plus godna uwagi, szczególnie jeżeli chce się zaimponować koneserkom kina europejskiego, w szczególności francuskiego.
Mam nadzieję, że wystarczająco i jak na moje słabe kwalifikacje i słabą znajomość tematu, się tutaj wyartykułowałem?
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Tożeś pojechał ponadprogramowo
300% normy
Jakby ktoś Cię nie znał, to by pomyślał, że jesteś jakimś wielkim fanbojem Desplata
Dzięki 




Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Wawrzyniec chciał się przypodobać
Ale zgodnie z regulaminem miejsca od 6 do 15 zostaną odcięte, ma się rozumiec 


#FUCKVINYL
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
No raczej
Bo jakbym miał przyznawać punkty? 6 miejsce -> 0 pkt., 7 miejsce -> -1 pkt., 8 miejsce -> -2 pkt. itd.? Nieeeeeee
Rozbudowaną wypowiedź Wawrzyńca można sobie wydrukować, oprawić w ramkę i powiesić na ścianie dla potomnych


Rozbudowaną wypowiedź Wawrzyńca można sobie wydrukować, oprawić w ramkę i powiesić na ścianie dla potomnych

- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Hp_gof musi mi wybaczyć, że uzasadnienie będzie zwięzłe, ale wszystkim tym ścieżkom napisałem recenzje i co tu dodawać. 
1. The Ghost Writer - bo to thriller właściwie idealny, w dodatku perfekcyjnie rozumiejący istotę paranoicznego kina Polańskiego; no i temat główny, który aranżacyjnie jest wciąż ewenementem na tle współczesnego gatunku.
2. The Golden Compass - bo to najbogatsza, najbardziej fascynująca mnie praca Francuza, w której mimo niezliczonych odsłuchów za każdym razem odkrywam coś nowego. I świetny przykład na to, że do konwencji fantasy można podejść od strony "barwy", a przy tym nie stracić nic z magii gatunku. W tym akurat przypadku moja recenzja trochę się zdezaktualizowała na przestrzeni lat.
3. The Curious Case of Benjamin Button - bo to obok prac Marianellego najśliczniejsza i najdojrzalsza muzyka dramatyczno-obyczajowa od wielu, wielu lat. Bogata w pomysły, cudnie poaranżowana, jest dla mnie taką pamiątką po Desplacie, który nie musiał jeszcze komponować muzyki na czas, tylko pochylał się nad każdym, najdrobniejszym detalem.
4. Rise of the Guardians - bo pokazuje, że dla Francuza nie ma limitów, jeśli chodzi o styl.
5. The Tree of Life - tutaj trudno mi było wybrać, więc wstawiam muzykę, która na mnie wyjątkowo oddziałuje i jest przez to bliska mojemu sercu.
Mógłby to być Malowany welon (za urok i elegancję) albo De Battre... (za nietuzinkowość), ale porzucone przez Malicka Drzewo życia ma w sobie bezkonkurencyjny magnetyzm.

1. The Ghost Writer - bo to thriller właściwie idealny, w dodatku perfekcyjnie rozumiejący istotę paranoicznego kina Polańskiego; no i temat główny, który aranżacyjnie jest wciąż ewenementem na tle współczesnego gatunku.
2. The Golden Compass - bo to najbogatsza, najbardziej fascynująca mnie praca Francuza, w której mimo niezliczonych odsłuchów za każdym razem odkrywam coś nowego. I świetny przykład na to, że do konwencji fantasy można podejść od strony "barwy", a przy tym nie stracić nic z magii gatunku. W tym akurat przypadku moja recenzja trochę się zdezaktualizowała na przestrzeni lat.
3. The Curious Case of Benjamin Button - bo to obok prac Marianellego najśliczniejsza i najdojrzalsza muzyka dramatyczno-obyczajowa od wielu, wielu lat. Bogata w pomysły, cudnie poaranżowana, jest dla mnie taką pamiątką po Desplacie, który nie musiał jeszcze komponować muzyki na czas, tylko pochylał się nad każdym, najdrobniejszym detalem.
4. Rise of the Guardians - bo pokazuje, że dla Francuza nie ma limitów, jeśli chodzi o styl.
5. The Tree of Life - tutaj trudno mi było wybrać, więc wstawiam muzykę, która na mnie wyjątkowo oddziałuje i jest przez to bliska mojemu sercu.

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34868
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Już bez przesady, tym bardziej, że uzasadnienia mają zero fanboizmu i też trochę krytyki się w nich znajduje. Zresztą jak widać TOP 15 Desplata wcale nie jest aż tak trudny.hp_gof pisze:Tożeś pojechał ponadprogramowo300% normy
Jakby ktoś Cię nie znał, to by pomyślał, że jesteś jakimś wielkim fanbojem Desplata
Dzięki
Lista Marka... Niby OK i zrozumiała, ale jakaś tak mało zaskakująca i wręcz jak na Desplata "mainstreamowa". bez urazy ma się rozumieć.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
Marku, wybaczam
Aczkolwiek dziwi mnie, że Strażnicy, którym dałeś 5 znajdują się dopiero na 4 miejscu 


Re: TOP 5 - Alexandre Desplat <3
fak, zapomniałem o Guziku.. HP, Guzik u mnie wskakuje na 5 miejsce, zamiast Zero Dark. miałem na innej półce płytę i nie zauważyłem jak lukałem na regał.
1. The Ghost Writer
2. Ides Of March
3. Rise Of The Guardians
4. Argo
5. B.Button
1. The Ghost Writer
2. Ides Of March
3. Rise Of The Guardians
4. Argo
5. B.Button
#FUCKVINYL