Bear McCreary - Da Vinci Demons
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Bear McCreary - Da Vinci Demons
Męczący ten soundtrack. Bear jak zwykle zabija długością albumu, a rozpiętość czasowa utworów przypomina Zimmera z lat 90-tych. Widać, że niektóre numery na siłę są tu eksponowane, no ale to wrażenie po pierwszym odsłuchu. Niemniej myślę, że lepiej by to wyglądało jakby całość przemontowana została do 60-70 minutowego soundtracku. Reszta powinna wylądować na wydaniu kolekcjonerskim.
Zaczynamy z mocnym przytupem od 11-minutowego utworu ilustrującego dalsze wątki po nieudanej próbie zamachu. Ale im dalej w las... tym nieco gorzej. Sporo tu underscore'u i typowej dla Beara akcji, gdzie poza bazą rytmiczną i kilkoma aranżami niewiele mamy do posłuchania. Są oczywiście wyjątki. Ciekawie się muzyka rozwija od momentu, gdy akcja przenosi się do Ameryki. Etnika nie zaskakuje, ale wkurza mnie już powoli ten wokal Rayi. Non stop jest zarzynana, aż do przesady. Co ciekawe, akcja w scenach z Ameryki nie uderza w nutę etniczną tylko daje nam klasyczne nawalanie w perkę z towarzyszącymi jej smykami.
I nie, nie ma średniowieczno-renesansowego grania. Włoskie wątki bazują na temacie głównym (właściwie nie wiem czemu, skoro Da Vinciego tam nie ma) i jego smykowych aranżach.
Na pewno do kilku numerów będę wracał, ale ciekaw jestem jak będzie przy tym wydaniu prezentowało się kolekcjonerskie.
Na chwilę obecną 3/5. Kto wie, może po wsłuchaniu się poleci odrobinę do góry.
Zaczynamy z mocnym przytupem od 11-minutowego utworu ilustrującego dalsze wątki po nieudanej próbie zamachu. Ale im dalej w las... tym nieco gorzej. Sporo tu underscore'u i typowej dla Beara akcji, gdzie poza bazą rytmiczną i kilkoma aranżami niewiele mamy do posłuchania. Są oczywiście wyjątki. Ciekawie się muzyka rozwija od momentu, gdy akcja przenosi się do Ameryki. Etnika nie zaskakuje, ale wkurza mnie już powoli ten wokal Rayi. Non stop jest zarzynana, aż do przesady. Co ciekawe, akcja w scenach z Ameryki nie uderza w nutę etniczną tylko daje nam klasyczne nawalanie w perkę z towarzyszącymi jej smykami.
I nie, nie ma średniowieczno-renesansowego grania. Włoskie wątki bazują na temacie głównym (właściwie nie wiem czemu, skoro Da Vinciego tam nie ma) i jego smykowych aranżach.
Na pewno do kilku numerów będę wracał, ale ciekaw jestem jak będzie przy tym wydaniu prezentowało się kolekcjonerskie.
Na chwilę obecną 3/5. Kto wie, może po wsłuchaniu się poleci odrobinę do góry.

Re: Bear McCreary - Da Vinci Demons
Wiecie, że temat główny puszczony od tyłu brzmi prawie tak samo?
:
http://www.youtube.com/watch?v=OrFj1SYfTvg

http://www.youtube.com/watch?v=OrFj1SYfTvg
- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Bear McCreary - Da Vinci Demons
Toś się obudził. Widać że recenzji mojej z 1 sezonu nie czytałeśTemplar pisze:Wiecie, że temat główny puszczony od tyłu brzmi prawie tak samo?:
http://www.youtube.com/watch?v=OrFj1SYfTvg


- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34960
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Bear McCreary - Da Vinci Demons
Oj, nie podszedł mi ten Drugi Sezon. Początek niby zaczyna się jeszcze w klimatach "Easter Mass", ale potem im w głąb soundtracku tym więcej underscore'u i wszystko mi się zlewa w jedną całość. Niby słychać coś tam etniki, ale jakoś muzycznie nie czuję tych wszystkich miejsc. Za mało jest tego fajnego renesansowo-nowoczesnego grania z pierwszej części. Plus niektóre utwory są po prostu za długie.
Końcowe "The Fuse" brzmi dobrze, ale ogólnie trochę wymęczył mnie ten score.
Końcowe "The Fuse" brzmi dobrze, ale ogólnie trochę wymęczył mnie ten score.
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Bear McCreary - Da Vinci Demons
Yep, najlepszy jest pierwszy utwór, w dalszej kolejności ostatni, wszystko między nimi strasznie się zlewa, ciężko się tego słucha i nie pomaga nawet rozbicie materiału na parę podejść. Zdecydowanie za długo i za jednolicie, z przesadzonymi długościowo kawałkami jak np 10 minutowy "Palle! Palle! Palle!" w którym tylko kilka ostatnich minut jest fajnych. Trójeczka.