Desplat lepszy / " Insygnia Śmierci część 1 / od " Więźnia Azkabanu "? - chyba Kpisz ...Adam Krysiński pisze:3/5 za duzo underscoru i mikimałsingu. komnata lepsza. jedynka 4/5. desplat tez. reszty nie znam
ALEXANDRE DESPLAT - HARRY POTTER i INSYGNIA ŚMIERCI (I & II)
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Ale w tamtym poście pisałeś w liczbie mnogiej...lis23 pisze:Ano kto,jak nie Adam

OK teraz inne pytanie, do tych którzy czytali książkę. Bo spotykam się na necie z opiniami, że Deathly Hallows to książka dość mroczna i jak na Pottera "dorosła", bardzo odbiegająca od pierwszych części. Chwilowo możemy oczywiście tylko sobie gdybać, ale czy książkowy materiał (w sensie ta połowa książki, która trafia do filmowego Part I) mógłby usprawiedliwiać porzucenie przez Desplata przygodowego charakteru ścieżek Williamsa?
Pytam, bo przecież jak popatrzeć na lirykę czy utwory przypisane relacjom między bohaterami (Harry and Ginny, Ron Leaves, Hermione Parents, Lovegood...), to brzmią one jakby były wyjęte z dramatu psychologicznego. Jeśli dodać do tego dość mroczny, posępny underscore i stosunkowo mało magicznych klimatów (pewne elementy williamsowskiej wizji pojawiają się tylko w Polyjuice Potion, Ministry of Magic czy Detonators), to wyraźnie wynikałoby z tego, że Desplat - pewnie m.in. na życzenie Yatesa - nie traktuje tego filmu jak przygodówki dla nastolatków. Nie oznacza to oczywiście, że mocnego tematu - najprędzej lirycznego (?) - nie powinno tu być, natomiast czy nie wyjaśnia to, dlaczego nowy HP brzmi tak a nie inaczej? Specjaliści od Pottera, wypowiedzcie się.

- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14355
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Cóż,pierwsza połowa książki jest dosyć ... nudna 
" Insygnia " czytałem tylko raz i pamiętam że bohaterowie sporo przesiadują w namiocie w różnych lasach,zastanawiając się,gdzie też mogą być pozostałe fragmenty duszy Voldemorta.
Tylko że nie zapominajmy że film to nie książka i że z tego co wnioskuję po tytułach utworów,Yates poprzestawiał trochę zdarzenia,niektóre przyspieszając,więc film może trochę odbiegać od książki ale pamiętam ze dla mnie książka przyśpieszyła dopiero od momentu gdy nasza trójka dochodzi do domu Lovegooda,który opowiada im historię trzech braci i Insygniów Śmierci,tak więc,nudna pierwsza część książki może usprawiedliwiać po części nudną muzykę do pierwszej części filmu,ale - ponieważ bohaterowie tutaj stale podróżują,można się było pokusić o jakiś temat podróży,nowej,wielkiej " przygody ".

" Insygnia " czytałem tylko raz i pamiętam że bohaterowie sporo przesiadują w namiocie w różnych lasach,zastanawiając się,gdzie też mogą być pozostałe fragmenty duszy Voldemorta.
Tylko że nie zapominajmy że film to nie książka i że z tego co wnioskuję po tytułach utworów,Yates poprzestawiał trochę zdarzenia,niektóre przyspieszając,więc film może trochę odbiegać od książki ale pamiętam ze dla mnie książka przyśpieszyła dopiero od momentu gdy nasza trójka dochodzi do domu Lovegooda,który opowiada im historię trzech braci i Insygniów Śmierci,tak więc,nudna pierwsza część książki może usprawiedliwiać po części nudną muzykę do pierwszej części filmu,ale - ponieważ bohaterowie tutaj stale podróżują,można się było pokusić o jakiś temat podróży,nowej,wielkiej " przygody ".
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34963
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Dokładnie. Zresztą taki pewien kompozytor powiedział, że dla niego podróże są bardzo romantyczne i napisał bardzo ładny temat przewodni, dla podróży.lis23 pisze:tak więc,nudna pierwsza część książki może usprawiedliwiać po części nudną muzykę do pierwszej części filmu,ale - ponieważ bohaterowie tutaj stale podróżują,można się było pokusić o jakiś temat podróży,nowej,wielkiej " przygody ".
Widzę, że Marek podobnie jak Broxton twierdzi, że skoro książka różni się od innych to usprawiedliwiona jest ta anonimowa muzyka. Nie do końca. Zauważmy, że już "Więzień Azkabanu" jest mroczny, a szczególnie film. Mamy dementorów, wilkołaka, poczucie zagrożenia itd. I mimo to dało się stworzyć dużo nowego materiału, który jednak nie brzmiał jak ciało obce względem poprzednich dwóch score'ów.
Dramat psychologiczny

A co do argumentu szanowanego przeze mnie Althazana. To nie jest do końca tak, że ja jako fanboy Williamsa twierdzę, że wszystko ma brzmieć jak Williams. Tylko jeżeli ktoś mi wciska kit, że w przeciwieństwie do poprzednich lamerów kompozytorów on nie oleje tematów Williamsa, a następnie robi dokładnie to samo, to mam prawo być poirytowany, gdyż miałem nadzieję, na ciekawego aranżacje.
Na chwilę proszę co niektóre osoby, a przestały patrzeć na ten film z perspektywy słuchacza muzyki filmowej, dla którego najlepiej jest, jak w każdej kontynuacji mamy innego kompozytora, gdyż wtedy jest oryginalnie i nowy materiał. To jest seria filmowa i jednak pewna ciągłość tematyczna, stylowa powinna być zachowana.
Czy mimo kilku kompozytorów seria "Star Trek" jest aż tak różnorodna stylowa? Ciekawe też jakby Adam zareagował, gdyby nagle następny Bond otrzymał zupełnie odmienne brzmienie i to nie w wykonaniu Davida Arnolda.
#WinaHansa #IStandByDaenerys