Nigdy nie byłem fanboyem i ortodoksyjnym fanem twórczości Sapkowskiego, wszystkie stare książki czytałem tylko raz w 2001 roku, czyli 24 lata temu i niewiele już z nich pamiętam, poza humorem i dialogami, które trochę przypominały mi wówczas sposób pisania Karola Maya
Czwarty sezon jest, dla mnie, najlepszy od czasu pierwszego sezonu, najwięcej się tutaj dzieje i nie ma nudy. Drugi i trzeci sezon za bardzo poszły w politykowanie i zmarginalizowały one postać Jaskra do roli trzecioplanowej, choć pamiętam, że i u Sapkowskiego tej polityki było sporo.
W serialu nie ma chyba motywu rannej Ciri, która odpoczywa u jakiegoś myśliwego? I bardzo dobrze, ponieważ obok całego wątku Szczurów był to, dla mnie, najgorszy, najnudniejszy fragment książek Sapkowskiego. W serialu fajnie wypada wątek drużyny Geralta, w końcu jest tu jakaś przygoda, Regis wypada moim zdaniem całkiem dobrze i sprawia ważenie, że jest ponad, reszta też jest fajna a szczególnie podoba mi się Milwa.
Szczury są ok, spełniają swoją fabularną role ale Leo jest świetny, jako antagonista, bitwa u Czarodziejek też jest niezła, lepsza od poprzedniej.
Piąty odcinek jest wyjątkowy, mamy tu retrospekcje członków drużyny Wiedźmina, robione w różnym stylu: Jaskier ma musical a Regis, animacje

Akcji i walki jest więcej, niż w dwóch poprzednich sezonach razem wziętych, przyjęto też ciekawą konwencję opowieści.
Co do głównego bohatera: dla mnie, Cavill był ok ale grał bardzo sztywno, oszczędnie, Lian jest ok, po całym sezonie ciężko jest mi odróżnić Jego interpretację od roli Hengo, może w pierwszym sezonie Cavilla wyróżniało to Jego "hmmm"? Wydaje mi się, że Lian ma więcej scen akcji ale też więcej dialogów, ponoć Cavill miał zrezygnować właśnie dlatego, że Jego Geralt za mało mówił.
Realizacyjnie też jest dobrze, kostiumy, scenografia a zwłaszcza zdjęcia i nawet muzyka odżyła po nudzie drugiego i trzeciego sezonu, bo jest tu żywsza i bardziej etniczna.