Paweł Stroiński pisze:Ciągle lamentujesz, dlaczego Zimmer nie pisze już muzyki, jaką ty lubisz... Więc tak, masz żal do Zimmera, że próbuje pisać to, co jest jego zdaniem odpowiednie dla filmu, a nie dla twojego gustu muzycznego. W tej sytuacji polecam zmianę gatunku muzyki, którego słuchasz. Bo można powiedzieć wprost tak:
Masz do Hansa żal o to, że robi to, co mu każą, a nie to, czego ty sobie życzysz. A fakt, że po prostu rzuciłeś tę płytę w diabły, bo nie brzmi jak Horner i postać została potraktowana inaczej niż sobie życzysz i nawet nie próbujesz się zorientować, czy nie ma w tym jakiejś większej myśli, którą skądinąd dostrzegł ten sam reżyser, który zatrudnił Hornera, skoro na podstawie tych myśli Electro montował film, to po prostu traktujesz score Hansa nieuczciwie i tyle.
Paweł Stroiński pisze:I jeszcze lamentujesz, jak to Hans zrobił score z dużą ilością elektroniki i odrzucasz WSZELKIE przypomnienia, że i Horner napisał mocno elektroniczny score. Elektronika tam jest prawie w każdym kawałku, słyszana bardzo mocna i, o ironio, z wyjątkiem dubstepu dla Electro i tego efektu dla Goblina... bardzo podobna do brzmień, które teraz wybrał Zimmer.
Moim zdaniem, bardzo generalizujesz
nie chodzi mi o to, że muzyka Zimmera nie brzmi tak, jak praca Hornera, chodzi mi o to, że na pierwszy plan podczas jej odsłuchu rzuca się w uszy jej syntetyczność, sztuczność, coś, czego ja nie trawię nie tylko u Zimmera ale w ogóle w muzyce filmowej ( " I'm Electro " ), potem mamy rozbity na dwie części, chyba początek filmu z nowym tematem, doprawionym modnymi od paru lat u Zimmera, efektami / tym razem odgłosy policyjnego radiowozu / ( " There He Is " oraz " I’m Spider-Man " ), a potem następuje koszmarek pod nazwą " My Enemy " i właściwie od tego momentu przechodzi mi dalsza ochota na odsłuch, która po " I'm Electro " i tak nie była już zbyt duża ...
Wadą nie jest to, że praca Zimmera i spółki korzysta z elektroniki - piszesz, ze u Hornera owa elektronika jest obecna w każdym tracku ale nie dostrzegasz różnicy?, na prawdę? - chodzi o ekspozycję owej elektroniki - u Hornera najwięcej elektroniki jest chyba w " Hunting for Information " oraz " The Spider Room " ( dawno słuchałem tej muzy ) ale czy można te utwory porównać z takim " I'm Electro "? - taka jest właśnie różnica w ekspozycji owej elektroniki, która u Hornera nie jest tak nachalna i natarczywa, a obecna jest ona w większości jego prac ale da się tego słuchać / np. " Titanic " / ale Horner obok elektroniki stosuje jeszcze inne środki wyrazu / wokalizy, chór, instrumenty etniczne, ciekawą muzykę akcji, itp. /, gdzie w pracy Zimmera utwór pokroju " The Gamail Device "?, gdzie akcja typu " Lizard at Sholl " czy " Saving New York "?.
I nie rób ze mnie, proszę takiego męczennika, gdyż ja zwyczajnie nie stawiałem na tę pracę i fakt, iż mnie się ona nie podoba nie jest dla mnie wielkim zaskoczeniem, zawodem roku, powodem do depresji

gdyż po prostu nigdy nie miałem co do niej jakiś wygórowanych oczekiwań, o wiele bardziej rozczarował mnie Shore i druga część " Hobbita " więc nie pisz, proszę, że żywię jakieś niedobre uczucia względem Zimmera, bo nie podoba mi się TASM2 - ja mam tę pracę gdzieś, bardziej boli mnie to, że Zimmer robi coraz więcej takich prac w ogóle a mniej takich, jak " Jeździec Znikąd ".