Wawrzyniec pisze:
Tutaj niestety nie mogę się z Tobą w ogóle zgodzić, gdyż moim zdaniem popełniasz jeden ważny błąd traktując "Avatar" jak S.F. i porównując go do innych klasyków S.F. W dzisiejszych czasach bardzo trudno określić, że jakiś dany film pasuje do tego gatunku. Czy komuś się to podoba czy nie, i czy ktoś się ze mną zgadza czy nie, ale to właśnie "Gwiezdne wojny" są w dużej mierze odpowiedzialne za zburzenie murów, granic między różnymi gatunkami filmowymi. Zresztą sam Lucas kiedyś pytany, jak można określić jego film jaki to gatunek, po długim namyśle odparł "Space Fantasy". To samo można powiedzieć o "Avatarze" to takie "Space Fantasy", albo Fantastyka, bez tego słowa "naukowa".
Dlatego też porównywanie "Avatara" lub liczenie, że otrzymamy coś a la "Solaris" "Odyseję Kosmiczną" czy nawet tegoroczny "Moon" moim skromnym i nie zawsze branym pod uwagę zdaniem, nie ma sensu.
To jest kino fantastyczno-przygodowe. Ja słusznie zauważyłeś blockbuster, ale nie jest to na pewno film głupi, czy też taki podczas, którego należy wyłączać mózg. Jest to rozrywka, ale moim zdaniem bardzo mądra i przemyślana rozrywka. Oby takich więcej

Podpisuję się obiema rękami pod tym - " Avatar " to kosmiczna baśń,tak jak " Gwiezdne Wojny ",nie można go porównywać nawet do innych filmów Camerona ( Terminatory,Obcy,Głębia ),to kino rozrywkowe,ale nie głupie - a w kwestii fabuły i braku przesłania:
Cameron zadbał, by pod płaszczykiem efektownej przygody biło serce silnej alegorii. "Avatar" już teraz postrzegać można jako komentarz do działań militarnych w Iraku, metaforę postępującego wyniszczania natury i pierwotnych kultur czy w końcu ostrzeżenie przed szaloną automatyką procesów życiowych. Być może za kilka lat jego twór będzie rozpatrywany tak, jak dzisiaj "Metropolis". W 1927 roku film Fritza Langa był przede wszystkim techniczną innowacją; dziś wydaje się rozpaczliwym wołaniem o pomoc konającej cywilizacji, zagubionej w swym szaleńczym pędzie i nieskończonych możliwościach. Czy "Avatar" skrywa w sobie podobną przestrogę? Czas pokaże, czy to tylko mokry sen fałszywego proroka, czy też może Cameron widział przyszłość na własne oczy.
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wyd ... p?wi=61844
Pomimo tych pomniejszych wad i ograniczeń, fabuła nie stanowi tu tylko i wyłącznie pretekstu, by zapomnieć się w trójwymiarowym wojażu. Czuć w „Avatarze” fascynację pro-ekologicznymi animacjami Hayao Miyazakiego (przypomina się zwłaszcza „Laputa - zamek w chmurach”), których przesłanie Cameron wyraźnie podziela, obecny jest bogaty surrealizm prac Rogera Deana, a wątki pacyfistyczne śmiało przeplatają się z odwołaniami do esencji humanizmu. „Avatar” bardzo jednoznacznie opowiada się za rozwagą i zrozumieniem obcej kultury, przestrzegając tym samym przed ślepą ekspansją. A to zapewne nie koniec wszelakich interpretacji, które wraz z upływem czasu zyskają tylko na sile.
http://film.wp.pl/id,27680,rid,63211,ti ... zja.html?T[page
Czyli,jak widać można się tu doszukać czegoś więcej poza efektami specjalnymi
I na koniec dokumentnie wdupczając kijka w mrowisko zapytam... bo nikt o tym nie wspomniał... Kto w hojłód mając pół miliarda wujków benów na film, nie zrobiłby takiego Avatara? Cameron ma to szczęście że mu się fartnęło z Titanikiem i ma nazwisko które otwiera ten skarbiec i kredyt zaufania na to pół miliarda.. Spielberg, Bay, Wachowscy i paru innych od superprodukcji.... Każdy z nich zrobił by Avatara tak samo, mając taki hajs i tyyyle czasu na przygotowania. Tylko, że oni za te 12 lat milczenia Camerona w branży gdy ten pocił się nad avatarem, zrobili wiele więcej dla filmu. Za 10 lat o Avatarze nikt nie będzie pamiętał, bo każdy film chcący coś zarobić tak kręcony będzie. I to do dzieł takiego Spielberga choćby będą ludzie wciąż niezmiennie wracać, a Avatar zniknie w natłoku kolejnych 3d-owych opowieści, rozwijanych lepiej graficznie równolegle i zależnie od/z nową pomysłowością informatyków z krzemowej doliny, pocącymi się nad kolejnymi mikronami w intelu, nasa, nvidii, seageta i paru innych szitowych firmach, które pomogą w robieniu jeszcze większych baniek mydlanych.
Nie zaryzykowałbym stwierdzenia,ze np.Spielberg zrobił ostatnio więcej dla kina niż Cameron

- mam tu na myśli ostatnie przygody Indiany Jonesa - ale i tego filmu będę bronił bo na każdy film trzeba spojrzeć inaczej,przez inny pryzmat - Królestwo Kryształowej Czaszki jest dobrym filmem przygodowym i udana parodia kina sf tamtych lat,ale jako kontynuacja wypada blado - co nie przeszkadza widzowi się dobrze bawić - podobnie jak na " Parku Jurajskim " i na " Avatarze " - te filmy to czysta rozrywka.
A skoro ktoś tu wspomniał " King Konga " Jacksona to osobiście uważam ten film za lepszy od całego " Władcy Pierścieni ' razem wziętego
