Czyli do końcowej sceny - to moim zdaniem bardzo dużo.Wawrzyniec pisze:"Znaki" mi się podobały do kiedy się obcy pojawił i do załatwiania go kijem baseballowym.
Przypuszczam, że jak większość nie wychowanych na komiksach Polaków zwyczajnie go nie pojąłeś."Niezniszczalny" mi się nie podobał.
M. Night w każdym filmie perfekcyjnie zespaja ze sobą obraz z muzyką i każdy film jest pod tym względem wyjątkowy.To już chyba wolę osadę, gdyż film swój pewien klimat, ale tylko tyle i duża w tym zasługa muzyki.
A moim zdaniem jest bardzo dużym, bo Night robi, to co chce robić (wychodzi mu różnie, to inna sprawa), a widzowie dalej widzą go, jako kolesia od twistu na sam koniec. To trochę nie fair - szczególnie, że te twisty są w tych filmach najmniej ważne.I niestety dla mnie fakt, że po "Sixth Sense" wszyscy mieli wysokie oczekiwania nie jest dla mnie usprawielidwieniem.
To akurat średnio trafiony przykład.Po "Terminatorze" były wielkie oczekiwanie i widzowie otrzymali "Aliens".
Nie prawda - Zdarzenie jest totalnie spartolone narracją, aktorstwem i dopowiedzeniami, ale sam pomysł wyjściowy jest naprawdę dobry. Zresztą - nie tylko ja - mam wrażenie, że ten film miał być dokładnie taki, czyli kiczowaty, przegięty i lekko hołdujący prekursorom gatunku. A czy to się sprawdziło to inna sprawa.Koper pisze:Najgorsze fabularnie to jest "Zdarzenie"
Rewelacyjny film o wierze i przeznaczeniu. Jedyne co mam temu tytułowi do zarzucenia, to ukazanie obcych, którzy raz, że wyglądają zwyczajnie źle i kiczowato, to do tego psuje to element zaskoczenia. Niemniej do końcowego fragmentu z kijem i "urwanego" w sumie zakończenia to bardzo dobry film.a niewiele lepsze są "Znaki", których osobiście nie trawię.
Dokładnie. Ale też i główna oś jest totalnie idiotyczna i można ją obalić w 5 minut, podczas gdy ta druga, znacznie ważniejsza, poważniejsza i zwyczajnie rewelacyjnie odegrana (mowa o relacji matka-syn) została przez widzów totalnie zlana właśnie przez końcowy twist (Bruce Willis jest duchem! OMFG!Co do twistu w "Szóstym Zmyśle" to w sumie trochę zerżnięty z "Nawiedzonego" (tego z muzyką Wisemanki).

W sumie tak czy siak, Hindusa bardziej cenię za stronę realizacyjną (zawsze świetne zdjęcia, muzyka), prowadzenie aktorów (ino w "Zdarzeniu" coś nie wyszło) jak za fabuły.
Moim zdaniem fabuły to on ma przemyślane - może nie zawsze wszystko w nich do końca pasuje do siebie, ale jest lepsze niż może się to wydawać. Ale też i faktycznie w dużej mierze jego filmy zależą od wymienionych przez Ciebie elementów, które bardzo emocjonalnie działają na widza.