THE AMAZING SPIDERMAN (2012) - JAMES HORNER
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
To już jest recka?
przetłumaczył by to ktoś/ translator to mordęka ;P
przetłumaczył by to ktoś/ translator to mordęka ;P

Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
4 gwiazdki rodzą nadzieje na dobry score, z drugiej strony on Hornera głaszcze zawsze, ale recka długa jak na niego..
pragnąłbym zauważyć też że do recki wkleił troszkę inną okładkę - z ładniejszym ułożeniem liter
czekamy teraz aż zgraja naszych malkontentów będzie psioczyć że bez znajomości filmu recke pisał więc się nie liczy itp itd
pragnąłbym zauważyć też że do recki wkleił troszkę inną okładkę - z ładniejszym ułożeniem liter

czekamy teraz aż zgraja naszych malkontentów będzie psioczyć że bez znajomości filmu recke pisał więc się nie liczy itp itd

NO CD = NO SALE
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35045
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
Już recenzja? Czyżby film na jakiś pokazach przedpremierowych zobaczył? 

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
A po chuj mu film obczyćWawrzyniec pisze:Już recenzja? Czyżby film na jakiś pokazach przedpremierowych zobaczył?

- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
Heh, słychać, że Horner fajnie bawi się muzyką i głównym tematem 

Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 35045
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
Otóż nie to, ale dobra nie chcę tutaj kolejnego sporu wszczynać.Adam pisze:otóz to
Klipy z jajem, jestem na tak.

#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
otóż to bo płyta z muzą to tylko jeden z wielu pieprzonych gadżecików marketingowych w przemyśle filmowym i tyle, którą wymyślono tak jak i całą resztę otoczki tylko i wyłącznie po to, żeby dać paru osobom zarabiać dodatkowo na filmie i fanbojskich frajerach.. i tak jak nie potrzeba znajomości filmu do ocenienia i wyrażenia opinii na temat figurki, kubka, plakatu, maski, koszulki, naklejki, zeszytu, długopisu, smyczy, plecaka i ch** wi jakiej jeszcze filmowej zabawki, tak i nie potrzeba znajomości filmu by o jednym z jego gadżecików - płytce z muzą - napisać że muza, zaznaczając na tym gadżeciku jest fajna albo słaba itp. itd... i to zrobił Southall mając w dupie film. i tyle. blehhhhhhhh.
NO CD = NO SALE
- lis23
- + Ludvig van Beethoven +
- Posty: 14481
- Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
Dokładnie, czasami muzyka dobrze wypada w filmie i słabo na płycie, i odwrotnie, a przecież nie oglądamy filmu żeby słuchać muzyki, od tego jest płyta, to osobny twór, często muzyka jest tu inaczej zmontowana, niż w filmie, dlatego nie trzeba mieć znajomości filmu żeby ocenić płytę i cieszyć się nią, lub nie - choć ta znajomość nie zaszkodzi
ja najczęściej najpierw słuchałem muzyki a dopiero później oglądałem film.
ja najczęściej najpierw słuchałem muzyki a dopiero później oglądałem film.
Tylko On, Williams John 
Tylko on, Elton John


Tylko on, Elton John


- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26569
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
Bla, bla, bla... Adam. Film też jest tylko gadżecikiem dla hollywoodzkich producentów, produktem do zarabiania kasy.
Ale są też filmy, które są dziełami sztuki. I jest też muzyka, także filmowa, która także dziełem sztuki może być. Nie tylko gadżecikiem.
Poza tym muzyka w filmie ma spełniać pewną rolę i naturalnym jest najpierw zapoznanie się z nią w filmowym kontekście. "Avatara" (film) też można zrecenzować oglądając go na komórce, ale jakoś podejrzewam, że recenzja i ocena będzie inna, gdy obejrzy się go w IMAXie...
Ale są też filmy, które są dziełami sztuki. I jest też muzyka, także filmowa, która także dziełem sztuki może być. Nie tylko gadżecikiem.
Poza tym muzyka w filmie ma spełniać pewną rolę i naturalnym jest najpierw zapoznanie się z nią w filmowym kontekście. "Avatara" (film) też można zrecenzować oglądając go na komórce, ale jakoś podejrzewam, że recenzja i ocena będzie inna, gdy obejrzy się go w IMAXie...
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: THE AMAZING SPIDERMAN (2012) JAMES HORNER?
muza filmowa w ogólnie nie powinna być słuchana poza filmem jesli chcemy być zgodni z nauką i fachowością muzykologiczną - jest ona pisana do filmu i z przeznaczeniem do filmu, a nie na koncert czy na płytę. jedyne co nie profanuje fachowo jej tematu i założenia to koncert symultaniczny gdy do filmu na żywo grany jest score - jak np na koncercie fmf. i tylko wtedy koncert muzyki filmowej ma sens pod względem fachowym i naukowym, gdy muza filmowa jest na zywo połączona z obrazem, bo tylko w tej formie można ją zaprezentować w jej właściwym kontekście. i pisanie że nie można pisać recki bez znajomości filmu bo to fail już z założenia jest takim samym failem, bo takiej recki płyty w ogóle nie powinno się pisać, bo muza filmowa jest nierozerwalna z obrazem. tak jak i nie potrzebujemy znać zespołu X czy jego całej dyskografii, aby ocenić ich konkretną płytę X bez porównywania z innymi dokonaniami ; tak jak nie potrzebujemy iść na koncert zespołu Y którego muzyka nam się na płycie(ach) nie podoba żeby ocenić że ta dana płyta nam się nie podoba (i nie będziemy tutaj pisać tekstów "no dobra, muza na płycie wypada średnio ale nie widzieliśmy filmu - tu koncertu - i nie możemy oceniać bo zapewne w tym filmie - tu koncercie - ta muzyka zmiażdży, więc płytę nie możemy teraz tak nisko ocenić".. a niestety takie teksty są pisane notorycznie na tym forum) ; tak i nie potrzebujemy filmu żeby ocenić płytę z muzyką pod względem wyłącznie płytowym.. kto chce sobie rozszerzyć zakres możliwości i obowiązków to obejrzy film i zacznie sobie porównywać to co na płycie z filmem, dopisze parę akapitów do recki o filmie i jego samopoczucie dostanie +50 hp. i ok, ale można i bez tego..
wszystkie zabiegi dookoła muzy filmowej poza smultanicznymi koncertami na żywo, czyli płyty, koncerty, filharmonie, suity, składanki itp itd, to pójście wyłącznie w masy i marketing zarobkowy, bez żadnego uzasadnienia i możliwości obrony względem naukowego kontekstu muzyki filmoej.. potem taki kowalski siedzi w filharmonii gdzie grają Mozarta obok Hansa i myśli że uczestniczy w kulturze wyższej. gówno prawda. koncerty i filharmonie będą mieć pełne sale do samego końca tylko wtedy gdy publicznośc skojarzy melodie a nie hambitność. inaczej kończy się to jak na ostatnim koncercie zakonczonego właśnie fmf, bo był ten finałowy koncert przykładem idealnym na jeden ze sposobów (którego nie neguję i nie jestem przeciwny, ale często jest ryzykowny i niestety uwypukla on niszowość i miałkość muzyki filmowej strzelając w kolano - i tu tak było) popularyzacji muzyki filmowej, który wielu kompozytorom filmowym daje złudne poczucie dodatkowego prestiżu. bo to że ich muza grana jest na koncertach i filharmoniach czy jest na płytach, wcale nie oznacza że jest ona na tyle dobra by zaspokoić szeroką publiczność. i to widzieliśmy właśnie niestety podczas wieczoru Goldenthala (o którym to czytałem już teksty w których samozwańczo z typowo polską skłonnością ogłoszono winnymi złych i niedouczonych vipów, bo wychodzili - tyko że nikt nie zauważył jakoś że ci sami wielce już okrzyknięci winnymi, z innych koncertów jakoś nie wychodzili :] no ale to inny temat którego nie zamierzam rozwijać, ot taka dygresja oftopowa).
wszystkie zabiegi dookoła muzy filmowej poza smultanicznymi koncertami na żywo, czyli płyty, koncerty, filharmonie, suity, składanki itp itd, to pójście wyłącznie w masy i marketing zarobkowy, bez żadnego uzasadnienia i możliwości obrony względem naukowego kontekstu muzyki filmoej.. potem taki kowalski siedzi w filharmonii gdzie grają Mozarta obok Hansa i myśli że uczestniczy w kulturze wyższej. gówno prawda. koncerty i filharmonie będą mieć pełne sale do samego końca tylko wtedy gdy publicznośc skojarzy melodie a nie hambitność. inaczej kończy się to jak na ostatnim koncercie zakonczonego właśnie fmf, bo był ten finałowy koncert przykładem idealnym na jeden ze sposobów (którego nie neguję i nie jestem przeciwny, ale często jest ryzykowny i niestety uwypukla on niszowość i miałkość muzyki filmowej strzelając w kolano - i tu tak było) popularyzacji muzyki filmowej, który wielu kompozytorom filmowym daje złudne poczucie dodatkowego prestiżu. bo to że ich muza grana jest na koncertach i filharmoniach czy jest na płytach, wcale nie oznacza że jest ona na tyle dobra by zaspokoić szeroką publiczność. i to widzieliśmy właśnie niestety podczas wieczoru Goldenthala (o którym to czytałem już teksty w których samozwańczo z typowo polską skłonnością ogłoszono winnymi złych i niedouczonych vipów, bo wychodzili - tyko że nikt nie zauważył jakoś że ci sami wielce już okrzyknięci winnymi, z innych koncertów jakoś nie wychodzili :] no ale to inny temat którego nie zamierzam rozwijać, ot taka dygresja oftopowa).
NO CD = NO SALE
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków