#3340
Post
autor: Paweł Stroiński » ndz mar 13, 2016 00:29 am
Gdybyśmy mówili o Brianie tak do 2011-2012 roku (gdzie nie zdziwię się, że byście mogli się akurat poddać na tym etapie, szczerze mówiąc), to faktycznie macie rację. Gość, który zawsze jakoś ostrożniej dobierał gatunki nagle wziął się za kino akcji, które robił na jedno kopyto i to faktycznie jeszcze nie sięgnął poziomu Eagle Eye, które wyróżnia się nie tylko większym wpleceniem elementów a la Goldenthal, co wprost dodaje desperacji, i inteligencji (choć ta wynika zapewne, szczerze mówiąc, z większej roli Powella, choć nie aż takiej jak w War, i JNH w temp-tracku - tak, The Fugitive). Brian zresztą dość szybko podsumował ten okres robiąc Modern Warfare 3, które jest rodzajem The Best Of tak naprawdę (a najlepszy, atonalny materiał z gry został niewydany chyba głównie dlatego, że jest nie do końca przyjemny w odsłuchu, choć przynajmniej byłoby ciekawiej niż underscore w drugiej połowie albumu). W recce zresztą nie doceniłem tego, jak mocno Brian osadził się w serii. Hansowego MW2 jest tam więcej niż sądziłem, ale tak jak pisałem, nie jest to zarzut, ale raczej zaleta, ponieważ tak naprawdę Tyler napisał ten score, który powinni napisał Balfe, Zimmer i spółka.
Tak naprawdę to szczerze mówiąc od Far Cry 3 (ale też drugich Expendables, które mają trochę więcej pomyślunku w orkiestracjach) i to niezależnie od tych jednorazowych rzeczy, które pisywał średnio raz w roku (zrozumiem jeszcze obronę The Killing Room i Brake, ale Columbus Circle niestety w momencie akcji nawet w tak subtelnym score na mały skład idzie po prostu w łupankę). nagle się odbudował nawet w doborze projektów, bo nie tylko zrobił funowego Iron Mana 3 (i nieco na jedną pałę, choć fajnego, pisanego Thora), ale też Now You See Me. W tym roku (po roku posuchy jakościowo) zaczął od całkiem niezłego i innego Truth, choć tam też jest moment łupanki (na szczęscie, wywalony z filmu). Więc choć Tyler nie jest taki, jak go promuje Adam i trochę Tomek Goska, to jednak miewa swój pomyślunek. Do intelektualnych tuzów gatunku należeć nie będzie (choć harfa w Truth jest koncepcyjnie niezgorsza), ale swoje robi i raczej źle w filmach nie wypada. Jasne, na drugie Frailty raczej liczyć nie można, ale być może raczej dlatego, że drugiego takiego projektu raczej nikt w tym kramie teraz nie zrobi. A co by było, gdyby dostał, to można tylko gdybać. Jeśli by się przyłożyć, to może by drugie Killing Room wyszło...