
James Horner - Avatar
- Łukasz Wudarski
- + Sergiusz Prokofiew +
- Posty: 1326
- Rejestracja: czw kwie 07, 2005 19:41 pm
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Jakby ktoś był ciekawy muzyki z gry Avatar, link poniżej. Jest to wywiad z kompozytorem Chance Thomas (King Kong, The Lord of the Rings). Opowiada o współpracy Hornerem, jest fajna wzmianka o "horneryzmach" i można usłyszeć parę niezłych klipów. Myślę, że score powinien być przedni.
http://www.tracksounds.com/specialfeatu ... /index.htm
http://www.tracksounds.com/specialfeatu ... /index.htm
Mystery Man pisze:Jakby ktoś był ciekawy muzyki z gry Avatar, link poniżej. Jest to wywiad z kompozytorem Chance Thomas (King Kong, The Lord of the Rings). Opowiada o współpracy Hornerem, jest fajna wzmianka o "horneryzmach" i można usłyszeć parę niezłych klipów. Myślę, że score powinien być przedni.
http://www.tracksounds.com/specialfeatu ... /index.htm
Zainteresowany owym scorem wysłałem maila do Chance Thomasa czy planują jakieś wydanie tej muzyki (która jak sam stwierdziłeś - zapowiada się przednio). Oto odpowiedź:
Kod: Zaznacz cały
As of now, we’ve been told that Ubisoft is not planning a commercial soundtrack release. Sorry!
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
- Bucholc Krok
- Jean-Baptiste Lully
- Posty: 17506
- Rejestracja: wt wrz 16, 2008 20:21 pm
- Lokalizacja: Golden Age
W przypadku WOWa ścieżkę dodano chyba do wszystkich części.Mystery Man pisze:Muzykę z "Wow:Wrath of the Lich King" właśnie tak wydano,
Ale tak też jest np. we Wiedźminie, Gothicu 3, Conanie, Neverwinter Nights 2, czy w Warhammerze OnLine. Chociaż w tej ostatniej chyba nie ma. Już nie pamiętam. A w Conanie jest tylko 1 płyta, a jak wszyscy wiemy oficjalne wydanie jest na 2CD.
no panowie, byłem, widziałem, nie mogę się pozbierać - technikę filmu pominę bo to potęga; fabułę filmu pominę, bo jest tak prosta, jak góra lodowa, która uderzyła w Titanica. Jednak co do muzyki, to powiem, że w filmie sprawdza się bardzo dobrze - po prostu świetnie dopełnia każdą scenę, a w finale sprawuje się wręcz przecudownie. Moja ostateczna nota dla Jamesa to jednak mocne 4, choć sądzę, że mógł się postarać lepiej. Jednak, jako że i sam film Camerona jest odgrzewaną historią, toteż nie ma co płakać i trza się cieszyć tym co jest.
PS. Piosenka zyskuje po filmie - przede wszystkim jej słowa nabierają sensu.
PS. Piosenka zyskuje po filmie - przede wszystkim jej słowa nabierają sensu.
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Pod względem wizualno-plastycznym film miażdży wszystko co dotąd widzieliśmy w kinie, avatar Jake'a i postać Neytiri to po prostu fotorealizm (przynajmniej przez większą część czasu). Siedziałem z opadem szczęki, bo po trailerach nie wierzyłem, że Cameron zdoła taki poziom osiągnąć. I mimo trywialnej fabułki (która notabene potrafi zaangażować i tym się broni) jest to dla mnie idealny blockbuster na nasze czasy - porywający, nakręcony z wizją, i stanowiący doskonałą, 100% rozrywkę.
Horner działa w filmie naprawdę dobrze, momentami bardzo dobrze - tak na mocne 4. Oscara bym nie dał na pewno, a moja ostateczna ogólna nota to chyba 3,5.
Horner działa w filmie naprawdę dobrze, momentami bardzo dobrze - tak na mocne 4. Oscara bym nie dał na pewno, a moja ostateczna ogólna nota to chyba 3,5.
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34942
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Normalnie to planowałem iść spać, kiedy wrócę z kina, ale nie mogę, po prostu nie mogę
Dlatego też chyba nie zaspoileruję, kiedy napiszę, że ten film jest ŚWIETNY
Świetnie się bawiłem w kinie, no może pomijając parę buraków, koło których niestety musiałem siedzieć:/ Ale walić ich
gdyż James Cameron nie zawiódł, dał mi to czegoś chciałem, a nawet więcej. Teraz też mogę się wreszcie zając drugim Hornerem
Nie wiem jak na płycie, a w filmie ta muzyka spisuje się naprawdę dobrze. Podobają mi się te utwory a la "Eloi" z "The Time Machine", fajna etnika, no i był czteronutowiec
Na płycie będę musiał za to przesłuchać utwór "War" czy jakoś tak. Nie wiem jak się na płycie prezentuje, ale w filmie. O Yeah
Muzyka akcji na poziomie, tak jak lubię. Może wszystko to co tu piszę nie ma zbyt dużego sensu, ale proszę o wybaczenie, jestem po prostu dalej naładowany tym co w kinie ujrzałem
P.S. A Quaritch rzeczywiście nie ma nic wspólnego z Quidditchem











P.S. A Quaritch rzeczywiście nie ma nic wspólnego z Quidditchem

#WinaHansa #IStandByDaenerys
A Ja nie podzielam tych zachwytów i co ciekawsze . wiedziałem, że po powrocie z kina czeka mnie seans z aniołami i demonami. Nie można porównywać tych dwóch filmów bo to bez sensu.Anioły podobały mi się bardziej i mnie nie nużyły, a muzyka sprawowała się cudownie w filmie co sprawi, że na pewno wrócę do płyty, trochę przeze mnie skarconej jakby nie patrzeć, nie widziałem filmu przed wcześniejszym odsłuchem.!!!.CO do efektów i wyglądu Planety Pandora Cudownie jednym słowem powiem. Ale 2 czy 3 razy zdarzyło mi się spojrzeć na zegarek przy filmie w kinie . Ogólnie nie żałuję pieniędzy a muzyka w filmie sprawowała się dla mnie gorzej niż na płycie. Ot tyle Film 7,5 /10 muzyka 8/10
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
SPOILERY SPOILERY
Szkoda, że jedynymi wadami tego filmu są wady scenariuszowe, bo to najpoważniejszy zarzut, jaki można wysunąć. Niektóre elementy scenariusza są po prostu archaiczne, jak gdyby Cameron w ciągu 12 lat letargu w ogóle nie śledził, w jakim kierunku rozwija się kino. Po drugie, tu powtórzę za większością recenzji, jakie czytałem, brakuje dobrej interakcji z postaciami drugiego planu. Niby ich motywacje są wyjaśnione, ale jest to zrobione po łebkach (konflikt z Quaritchem) czy po prostu w naciągany sposób (Trudy). Dobrze, że motyw ekologiczny nie jest tak naprawdę wyeksponowany, akcenty są raczej gdzie indziej położone, co nie zmienia faktu, że i tak Cameron wali momentami takimi naiwnościami, że aż włosy stają dęba - najlepiej podsumował to Selfridge: Co wy tam paliliście?
Ale tak naprawdę mimo tych oczywistych wad ogląda się to przednio, a wizja plastyczna - chyba ze względu na to, że jest tak totalna - pozwala zanurzyć się w świecie Pandory nie zważając na przeciętny scenariusz.
Wracając do Hornera: tak naprawdę w filmie nie ma wcale dużo więcej muzyki, która powinna trafić na album. War jest trochę dłuższe, ale w pewnym momencie korzysta z metody kopiuj-wklej (chór z Glory zostaje po prostu wmontowany po raz drugi); można było na upartego wcisnąć ucieczkę przed Thanatorem i pierwszy lot po Hallelujah Mountains (fajne dęciaki), ale dla całej reszty filmu album jest reprezentatywny.
No i zmieniam trochę zdanie co do zimmerowych analogii - niewiele tego tak naprawdę jest, dwie kluczowe (Beyond Rangoon oraz Gladiator w Gathering...) to prawie na 100% kwestia temp-tracku, a poza nimi dochodzi właściwie tylko War, które w konkretnych segmentach (tych najbardziej topornych, nawiasem mówiąc) można uznać za zainspirowane pracami Hansa. Cała reszta to czysty Horner, ze wszystkimi swoimi wadami. Ciekawe jaka była jego pierwotna koncepcja na ten score, czytałem że musiał robić dużo rescoringu na życzenie Camerona, kto wie zatem ile się ostało z oryginalnego pomysłu i czy czasem nie był on bardziej interesujący od poprawnego tylko rezultatu końcowego. Tak czy siak, wydawanie expanded albo more music from IMHO mija się z celem.
Aha - muzycznie najpiękniejszy moment w filmie to Jake po raz pierwszy biegnący na swoich "nowych" nogach z Jake Enters His Avatar World w tle:)
Szkoda, że jedynymi wadami tego filmu są wady scenariuszowe, bo to najpoważniejszy zarzut, jaki można wysunąć. Niektóre elementy scenariusza są po prostu archaiczne, jak gdyby Cameron w ciągu 12 lat letargu w ogóle nie śledził, w jakim kierunku rozwija się kino. Po drugie, tu powtórzę za większością recenzji, jakie czytałem, brakuje dobrej interakcji z postaciami drugiego planu. Niby ich motywacje są wyjaśnione, ale jest to zrobione po łebkach (konflikt z Quaritchem) czy po prostu w naciągany sposób (Trudy). Dobrze, że motyw ekologiczny nie jest tak naprawdę wyeksponowany, akcenty są raczej gdzie indziej położone, co nie zmienia faktu, że i tak Cameron wali momentami takimi naiwnościami, że aż włosy stają dęba - najlepiej podsumował to Selfridge: Co wy tam paliliście?

Ale tak naprawdę mimo tych oczywistych wad ogląda się to przednio, a wizja plastyczna - chyba ze względu na to, że jest tak totalna - pozwala zanurzyć się w świecie Pandory nie zważając na przeciętny scenariusz.
Wracając do Hornera: tak naprawdę w filmie nie ma wcale dużo więcej muzyki, która powinna trafić na album. War jest trochę dłuższe, ale w pewnym momencie korzysta z metody kopiuj-wklej (chór z Glory zostaje po prostu wmontowany po raz drugi); można było na upartego wcisnąć ucieczkę przed Thanatorem i pierwszy lot po Hallelujah Mountains (fajne dęciaki), ale dla całej reszty filmu album jest reprezentatywny.
No i zmieniam trochę zdanie co do zimmerowych analogii - niewiele tego tak naprawdę jest, dwie kluczowe (Beyond Rangoon oraz Gladiator w Gathering...) to prawie na 100% kwestia temp-tracku, a poza nimi dochodzi właściwie tylko War, które w konkretnych segmentach (tych najbardziej topornych, nawiasem mówiąc) można uznać za zainspirowane pracami Hansa. Cała reszta to czysty Horner, ze wszystkimi swoimi wadami. Ciekawe jaka była jego pierwotna koncepcja na ten score, czytałem że musiał robić dużo rescoringu na życzenie Camerona, kto wie zatem ile się ostało z oryginalnego pomysłu i czy czasem nie był on bardziej interesujący od poprawnego tylko rezultatu końcowego. Tak czy siak, wydawanie expanded albo more music from IMHO mija się z celem.
Aha - muzycznie najpiękniejszy moment w filmie to Jake po raz pierwszy biegnący na swoich "nowych" nogach z Jake Enters His Avatar World w tle:)