Harry'ego Houdiniego chyba.bladerunner20 pisze:Najlepszy X-Men wyszedł spod ręki Harry'ego
Który score z serii X-Men jest najlepszy?
-
bladerunner
-
bladerunner
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9417
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
-
bladerunner
trzeba będzie zapoznać się z tym scorem. Zastanawia mnie tylko z czego wynika ciągła zmiana kompozytorów przy serii.Paweł Stroiński pisze:Przez chwilę był. Eshkeri (jako krótkotrwały padawan Badelta po śmierci Kamena) miał coś wspólnego z BHD. Nie wiem dokładnie co zrobił, jest podany na albumie jako special contributor.
Ostatnio czytająć filmweb wpadłem naaaaaa Uwaga
http://www.filmweb.pl/film/X-Men+Geneza ... wa,1147470
Nie jestem sam
Re: Który score z serii X-Men jest najlepszy?
Zdecydowanie score Powell'a do 'trójki'. Chociaż żałuję trochę, że Ottman nie miał szansy rozwinąć swoich tematów w tej części, no ale przeskoczył z Singerem na Superman Returns, co poradzić
W owym czasie byłem tym trochę zawiedziony, ale za to dostaliśmy świetną pracę Powell'a.
"Dark Phoenix's Tragedy" i "Phoenix Rises" do tej pory dają mi niezłego kopa.
Oprócz tego dość często odsłuchuję sobie Jackman'a i jego First Class, łatwo wpada w ucho.
"Dark Phoenix's Tragedy" i "Phoenix Rises" do tej pory dają mi niezłego kopa.
Oprócz tego dość często odsłuchuję sobie Jackman'a i jego First Class, łatwo wpada w ucho.
-
Templar
Re: Który score z serii X-Men jest najlepszy?
Nigdy mnie jakoś X-Meny nie jarały i widziałem wcześniej chyba tylko jedynkę, a na pewno tylko ją pamiętałem
No, ale zachciało mi się wybrać na nową część to i żebym wiedział o co kaman to se obejrzałem wszystkie poprzednie filmy z serii. Trochę bardziej mnie to teraz wciągnęło, choć tylko jedynka jest ciekawa z tej całej serii filmów, a każdy kolejny film to coraz głupszy i coraz nudniejszy. Wkurza mnie też straszny burdel jaki mają w tej serii, pełno nieścisłości jest. No, ale dobra przejdźmy do muzy, płyt póki co nie słuchałem, także oceniam tylko muzę w filmach.
Żaden score jakoś wybitnie mnie nie zachwycił, najlepiej poradził sobie Kamen, wyraźna muzyka, świetnie podłożona, najlepszy temat, jedyny, który pamiętam po tych wszystkich seansach, w ogóle jedyna rzecz, którą pamiętam i sobie nucę od czasu do czasu
Mocne 4.
Na drugim miejscu Powell, którego muzyka również jest bardzo wyraźna i dobrze podłożona, ale niestety nic pamiętnego w tej pracy nie ma, także 3,5.
Reszta to już daleko za tymi dwoma panami, pochwalę jeszcze HGW za bardzo ładną lirykę, ale reszta to takie dno, że rujnuje kompletnie te początkowe pozytywne wrażenia, ale 3 niech ma
Ottman i Beltrami to praktycznie w ogóle nie istnieją, podczas seansów zastanawiałem się czy tam w ogóle jakaś muzyka jest, dopiero w końcówkach coś tam było słychać, ale że muzyka jakoś nie kiksowała to niech będzie 2,5.
No i Jackman, którym to niektórzy się jarali i wymieniali wśród jego najlepszych prac, no na płycie myślę, że to może być naprawdę fajna muzyka, ale w filmie to ją głuchy albo ślepy podkładał, bo nijak to nie pasuje do obrazu. Najbardziej to mnie rozwaliła scena w Argentynie, Magneto coś mówi, a tu napierdala Jackman setką decybeli, że kompletnie nie słychać co on wypowiada, dobrze, że napisy są
I takich kwiatków jeszcze parę tam było, także takie coś to dla mnie dużo gorsze niż niesłyszalny Ottman i Beltrami. Parę momentów było trochę lepiej zilustrowanych, ale to i tak maksymalnie na 2 zasługuje.
Żaden score jakoś wybitnie mnie nie zachwycił, najlepiej poradził sobie Kamen, wyraźna muzyka, świetnie podłożona, najlepszy temat, jedyny, który pamiętam po tych wszystkich seansach, w ogóle jedyna rzecz, którą pamiętam i sobie nucę od czasu do czasu
Na drugim miejscu Powell, którego muzyka również jest bardzo wyraźna i dobrze podłożona, ale niestety nic pamiętnego w tej pracy nie ma, także 3,5.
Reszta to już daleko za tymi dwoma panami, pochwalę jeszcze HGW za bardzo ładną lirykę, ale reszta to takie dno, że rujnuje kompletnie te początkowe pozytywne wrażenia, ale 3 niech ma
Ottman i Beltrami to praktycznie w ogóle nie istnieją, podczas seansów zastanawiałem się czy tam w ogóle jakaś muzyka jest, dopiero w końcówkach coś tam było słychać, ale że muzyka jakoś nie kiksowała to niech będzie 2,5.
No i Jackman, którym to niektórzy się jarali i wymieniali wśród jego najlepszych prac, no na płycie myślę, że to może być naprawdę fajna muzyka, ale w filmie to ją głuchy albo ślepy podkładał, bo nijak to nie pasuje do obrazu. Najbardziej to mnie rozwaliła scena w Argentynie, Magneto coś mówi, a tu napierdala Jackman setką decybeli, że kompletnie nie słychać co on wypowiada, dobrze, że napisy są
-
Mefisto
Re: Który score z serii X-Men jest najlepszy?
Templar pisze:najlepiej poradził sobie Kamen, wyraźna muzyka, świetnie podłożona, najlepszy temat, jedyny, który pamiętam po tych wszystkich seansach, w ogóle jedyna rzecz, którą pamiętam i sobie nucę od czasu do czasuMocne 4.
Re: Który score z serii X-Men jest najlepszy?
Museum fight to jeden z moich ulubionych tracków od Kamena, ale jeśli chodzi o całą serię to jednak Powell wypada w mojej opinii najciekawiej 
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9908
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Który score z serii X-Men jest najlepszy?
To u Kamen był jakiś temat? Ja z filmu pamiętam tylko tyle, że tam była jakaś elektronika na początku
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
-
Templar
Re: Który score z serii X-Men jest najlepszy?
No proszę Cię, najlepiej to było go słychać w napisach końcowych:
http://youtu.be/hjLEeEtD2IA?t=1h12m14s
a wcześniej np. fajnie gra w The X-Jet.
http://youtu.be/hjLEeEtD2IA?t=1h12m14s
a wcześniej np. fajnie gra w The X-Jet.
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9908
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Który score z serii X-Men jest najlepszy?
O, nawet niezłe, ale do tematu Powella nie ma startu.
Btw. Uważam, że naprawdę fajny temat napisał HGW, ale totalnie zmarnował jego potencjał - temat jest dramatyczny, podniosły, ale czuć w nim jakieś cierpienie i smutny los postaci Wolverina - niestety, przez całą ściechę jest skąpo wykorzystywany i zepchnięty w pizdu przez jakąś elektroniczną srakę. Szkoda.
Btw. Uważam, że naprawdę fajny temat napisał HGW, ale totalnie zmarnował jego potencjał - temat jest dramatyczny, podniosły, ale czuć w nim jakieś cierpienie i smutny los postaci Wolverina - niestety, przez całą ściechę jest skąpo wykorzystywany i zepchnięty w pizdu przez jakąś elektroniczną srakę. Szkoda.
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara