Powiem Ci, że wraz z wiekiem przeszło mi jechanie po Hornerze ot tak dla sztuki. Faktem jest, że koleś kleszczy się ostatnio w przeszłości, coraz ciężej idzie mu wymyślanie nowych tematów, ale technicznie... cóż, Zimmer może mu miejscami buty czyścić.
Jeżeli ja mam być szczery to ja właśnie bardzo polubiłem Hornera, przez to, że wszyscy tak po nim jechali i pisali, że skończył się na "Kill'em All".

Po prostu wydało mi się to tak nudne i nie fair, że poczułem sympatię do Hornera, która "Avatarem" osiągnęła najwyższy poziom
A, że technicznie Horner jest lepszy od Zimmera to dla mnie żadna nowość. Zresztą nawet Zimmer w tym wywiadzie, który był gdzieś w okolicy grudnia/stycznia właśnie wypowiadał się, że jemu daleko do Hornera czy Williamsa i nawet trochę im zazdrości. Dlatego też ja nie zamierzam zaprzeczać, skoro to w sumie prawda, co nie zmienia faktu, że jednak wolę Zimmera
"Composers Wars" czas zacząć!
I nawet HGW przegrał, wtf? To że Powell trzyma formę a HGW nie, nie zmienia faktu że Powell nie ma w swoim dorobku takiej wielowątkowej, epickiej, pełnotematowej pracy w stylu Królestwa.
Wiesz ja dokonałem takiej większej analizy. I wiadomo, że ostatnie prace miały spory wpływ, ale mimo "Królestwa..." czy "Narnii" to jednak dla mnie osobiście Powell jest lepszy. A to, że nie miał jakiejś epickiej pracy to mi mniej przeszkadza, skoro mamy świetną trylogię Bourne'a, którą też należy wysoko cenić. A to, że dany kompozytor trzyma stale dobry poziom, też należy docenić i jak tak dalej pójdzie to i jakaś epicka praca dla Powella się znajdzie. I żeby nie było ja życzę HGW jak najlepiej, ale głos oddałem tendencyjnie
Jak Bates mógł wygrać z Ramim? O matko...
Jak to jak? Bates nie pochodzi z RCP i to wystarczyło
