Cloclo - Alexandre Desplat
- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: Cloclo - Alexandre Desplat
Przeciętniactwo straszne ten Cloclo. Rzadko się zdarza, żeby muza Desplata wydawała się zupełnie wymienialna z innymi filmami, bo z reguły zawsze jakoś jego score'y są zakorzenione w tej konkretnej historii. Ale Cloclo niestety jest taki podmienialny, to fortepianowo-smyczkowe brzdękanie mogłoby trafić do 10 innych europejskich obyczajówek i nikt nie zauważyłby różnicy. Strasznie to anonimowe, nawet jeśli solidnie napisane i gładko się tego słucha, no i ma kilka fajnych fragmentów. Może w filmie robi się to bardziej charakterystyczne, ale nie mam specjalnej ochoty tego sprawdzać.
Re: Cloclo - Alexandre Desplat
Może Desplat osiągnął już taki stopień wtajemniczenia (jak każdy kompozytor, który poterminuje na topie przez kilka sezonów), że takie projekty po prostu załatwia z auto-pilota?
Jednak dobrze, że sobie tą pozycję odpuściłem.


- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: Cloclo - Alexandre Desplat
Ot taki przerywnik napisany dla zaprzyjaźnionego reżysera. 3 dni roboty, zainkasowany czek i przyjacielska wdzięczność. 

Re: Cloclo - Alexandre Desplat
Kto wie, być może tak jak pewien inny kompozytor, zrobił to za dolara?




- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Cloclo - Alexandre Desplat
Piosenek nie tknąłem, ale nawet fajna ta suita. Ładny temacik, fortepian, smyki, fleciki, dzwoneczki, trochę rubasznych dźwięków, grania wolniejszego, lirycznego, wszystko to z czego słynie Desplat. Typowe, ale za urzekające 3 ostatnie minuty, za sam score 3 się należy.
Re: Cloclo - Alexandre Desplat
Obejrzałem film. Bardzo przyjemny - zgodnie z przypuszczeniami dominują piosenki, ALE! score Desplata wyróżnia się bardzo pozytywnie i jest bardzo dobrze w wielu miejscach słyszalny. Nie czuć wcale, że to tylko 16 minut! Czytałem sobie Wasze (nasze) komentarze z tego tematu i muszę przyznać, że są one wyjątkowo krzywdzące. Tzn. od dłuższego czasu ta 16-minutowa suita mi się podobała, niby nic oryginalnego, ale bardzo dobrze odzwierciedla wszystko co na ekranie, wzrusza, piękne emocjonalnie zakończenie muzyczne filmu
A co ciekawe, że główny motyw pięknie wkomponowuje się w piosenkę "My Way" w scenie Royal Albert Hall pod koniec filmu, co usłyszycie również pod tym linkiem http://www.youtube.com/watch?v=wfAj9igkSyc
Czyli nie jest to taka kompletnie odgrzewana bezmyślna kompozycja, tylko skądś się inspiracja wzięła
Wnioski? Nie warto oceniać muzyki filmowej bez kontekstu filmowego, bo można się nieźle przejechać. Bardzo pozytywne zaskoczenie!


Czyli nie jest to taka kompletnie odgrzewana bezmyślna kompozycja, tylko skądś się inspiracja wzięła

