Adam pisze:- brak dwóch scen które były w trailerze: a) gdy Bond biegnie po parku w dresie i pracuje nad formą b) Severine z obstawą na sznaghajskim lotnisku
- skrócenie sceny po śmierci Severine, jest oficjalne zdjęcie przecież jak Bond stoi koło tej zwalonej kolumny i celuje w kogoś kto jest niżej od niego. w ogóle tego nie ma w filmie
- wycięcie w całości roli asystentki M, którą zagrała taka blondyna.
Co te sceny by zmieniły? Byłyby tylko niepotrzebne dłużyzny.
Adam pisze:- genialny haker Silva mający takie możliwości szpiegowania i wiedzę, nie wyczaił że na jego opuszczoną wyspę-siedzibę. gdzie ma milion serwerów i kompów, nadlatuje eskadra marynarki wojennej i że Bond nie jest tu zostawiony sam sobie? Wiedząc o gadżetach Q nie próbuje go przeszukać po zejściu na ląd z łodzi? Albo wykrywacz elektroniki czy gps? scenariuszowy fail.
- ta sama scen - genialny i wyszkolony agent Silva stoi i nic nie robi gdy Bond przez minutę rozwala z 7 ludzi w scenie tuż po śmierci Severine
No bez jaj, trzy razy oglądałeś film i nadal nie załapałeś, że Silva chciał, aby go złapano?
Adam pisze:- spadająca kolej w metrze - 5 minut wcześniej wszystkie pociągi były zawalone ludźmi, a tu nagle w środku londynu w godzinach szczytu jest pociąg z wszystkimi wagonami absolutnie pustymi? No heloł.
A skąd wiesz, że pociąg był pusty, przy takim uderzeniu jakoś nie wydaje mi się, żeby wszyscy stali przy poręczach, wszyscy polecieli na podłogę, a wnętrza pociągu nie pokazywali.
Adam pisze:- kolejny brak paru sekund w filmie - po wyjściu z kasyna w Makau pokazać drogę na jacht Severine. Wystarczylo 5 sekund jak się Bond wkrada na łódź.
No i kolejna nikomu niepotrzebna scena, nic by to nie zmieniło.
Adam pisze:- brak jakiegokolwiek dialogu o słowie Skyfall. każdy kto czytał książki wie doskonale że to nazwa domu rodzinnego Bonda. ale takich ludzi nie ma sporo jednak. Mi po ujawnieniu tytułu filmu pojawiło się masę potencjalnych spoilerów ale nie liczyłem że pójdą aż tak dosadnie i że wykorzystają serio rodzinny dom Bonda i że będą mieszać w jego dzieciństwie. Był krótki dialog o tym w Goldeneye i wystarczyło wg mnie. Liczyłem na podobną sytuację jak przy Goldeneye, gdzie tytuł filmu wzięto z nazwy domu Fleminga na Jamajce. Myślałem że po pierwszych fotach z planu gdy było widać te satelity na kompie będzie to dotyczyło może jakiegoś technoterroryzmu, walenie się nieba, spadające bomby, satelity itp. A tu nie. Skończyło się najprościej i najłatwiej jak mogło - książkami. Stąd też mój szok po pierwszej projekcji. Aż prosiło się w scenie gdy psycholog w celi przesłuchiwał Bonda, gdy on przestraszył się tego słowa i powiedział "skończyłem" dać dialog o słowie Skyfall - np M z Mallorym jak gadali za szybą. Mallory: "Co to znaczy?" M - "to jego dom". Mallory - "Demony z przeszłości? M - "tak".
Na cholerę te dialogi, każdy zrozumiał o co chodzi ze Skyfall, to nie jest film dla dzieci, żeby jeszcze to dokładnie wyjaśniać w dialogach.
Adam pisze:- kolejny brak paru sekund w filmie: wypłynięcie spod kry i wynurzenie zmęczonego Bonda na tafle lodu na jeziorze- nie było tego, a powinni to pokazać. znów wystarczyło by 5 sekund dołożyć po scenie z odpaleniem pod wodą racy
Kolejna niepotrzebna nikomu scena, czepiasz się Adam o niezłe pierdoły, a jakby dali te sceny, to by było "za dużo niepotrzebnych scen"
Adam pisze:- wejście Silvy do katedry: przypadkiem nie trafił w Brodacza. Super. Fajniej by było i jeszcze emocjonalniej i mroczniej gdyby Brodacz dostał kulkę. wiem, jestem brutalny, ale scena była by mocniejsza. Ślepy by trafił w tej scenie. A tak dziadek sobie stoi z głupią miną i podnosi rączki do góry jak baranek i czeka na zbawienie. a potem nawet nie podejdzie jak Bond klęczy nad M tylko ściąga czapkę.
Przecież Silva nie chciał go trafić, także jakim znowu przypadkiem?