HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 35044
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#256 Post autor: Wawrzyniec » sob lis 08, 2014 16:00 pm

Już tłumaczę po kolei i przywołanie "Gravity" jest tutaj jak najbardziej na miejscu, gdyż i wtedy diametralnie się różniliśmy z Markiem.

Przede wszystkim czy ja nie lubię "Gravity"? :? Mam oryginalny soundtrack i to ja pomogłem swoimi głosami przepchać ten score na podium w Filmmuzach. Tylko, że właśnie już wtedy Marek chwalił score, ale całkowicie nie podobała mu się końcówka z "osławionymi" już anthemami.
I określenie "zajebiste" jest jako taki skrót dla hollywoodzkiego podejścia itd. Zarówno w przypadku "Gravity" jak i teraz" Interstellar" widzę, że Marek nie przepada za "eksplozjami muzycznymi", kiedy score wychodzi na pierwszy plan itd. Oczywiście mogę źle Marka rozumieć, ale w obu przypadkach, kiedy czy to Price, czy Zimmer "rozsadzają" swoją muzyką ekran (gdyż moim zdaniem w tych momentach) trzeba, Marek jest temu przeciwny. Przy czym też nigdy nie usłyszałem żadnej alternatywy.
Ja rozumiem, że może to jest taka krytyka hollywoodzkości i grania na emocjach, ale w obu przypadkach mamy do czynienia z blockbusterami i co by tu nie mówić to jednak działa efektownie i efektywnie.

Plus niestety muszę jeszcze z ciężkim sercem skrytykować Marka za pewną niekonsekwencje: Sami wszyscy tutaj jeździmy i się wściekamy, kiedy kopiowany jest styl Zimmera. Plus kiedy wszystkie blockbustery, a szczególnie te s.f. brzmią jak Inception. Ale po części Marek krytykuje, że "Interstellar" nie brzmi jak "Gravity", czy też nie podąża drogą wyznaczoną przez Price'a.

I naturalnie nie chciałem obrazić Marka, a jeżeli tak zrobiłem, to najmocniej przepraszam.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

hp_gof

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#257 Post autor: hp_gof » sob lis 08, 2014 16:15 pm

^^ Potwierdzam. Marek zdążył już wzgardzić przepięknym głównym motywem The Imitation Game (polecam). Pewnie dlatego, że się za bardzo wybija 8) Za to docenia takie pierdoły jak kombinowanie rytmem i różnorodność całego score'u :P No cóż, bywa.
Ja lubię i plumkanie i mocniejsze granie, uwielbiam również tandetny patos, jeśli się tylko sprawdza w filmie, więc nie mam z tym problemu. Cieszę się, że Hans pokombinował,z jednej strony epicko dowalił, z drugiej subtelnie poplumkał i to wszystko sprawdza się w filmie. Ciekawe jak to będzie zaprezentowane na albumie.

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#258 Post autor: Paweł Stroiński » sob lis 08, 2014 16:20 pm

Gdzie ja mówiłem, że TY nie lubisz Gravity?

Marek nie krytykuje głośności score, tylko nawiązanie do Goblinów. Jakoś takiej krytyki nadmiernej głośności nie słyszałem nigdzie. To, co pisze o spottingu i to, czego ty najwyraźniej nie rozumiesz niestety to to, że kiedy muzyka nie jest w każdej scenie (nie mówię, że ma być jej mało, mówię, że potrzebne są fragmenty bez muzyki!), pozwala tym scenom, gdzie ona gra, nawet głośno!, wyjść JESZCZE BARDZIEJ na pierwszy plan. Zgadzam się z dość częstą argumentacją, że muzyka grająca dziś ciągle (dziś, bo pamiętamy lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte, kiedy muzyka przestała być wszędzie, co oczywiście wpłynęło na jej strukturę - score'y zaczęły być np. czasem monotematyczne, bo jeśli muzyka gra raz na 20-30 minut, to powtórzenie tematu jest znaczące; coś, co do ciebie chyba nie bardzo dotarło w realizowanego w tej samej konwencji 12 Years a Slave, tak, to muzyka monotematyczna i wiem, co rżnie, ale pojawia się w bardzo z góry zaplanowanych momentach; jak przeżyłeś Cast Away Zemeckisa, swoją drogą?) traci możliwe znaczenie dlatego, że przestaje trochę grać rolę semantyczną, czyli (to nie do ciebie, to do innych czytelników), przestaje wprowadzać nowe znaczenia do filmu.

W przypadku Gravity czy Incepcji muzyka grająca ciągle działa moim zdaniem świetnie, bo w pierwszym przypadku te efekty dźwiękowe (które są bardziej muzyczne niż chce Mefi) dzieją się trochę niejako w "głowie" Ryan (pomija się, że Price napisał bardzo psychologiczny score, wbrew pozorom), a w drugim jest to oniryczny puls, który prowadzi historię. Ale na przykład drugi Batman Nolana ma wiele fragmentów ZUPEŁNIE niepotrzebnych (po cholerę temat JNH, który nie wnosi zupełnie nic, bo gra "on jest honorowy" w sytuacji, w której Dent otwartym tekstem mówi "jestem honorowy"; ostatnie przemówienia, cała trójka i całkiem ładne na albumie, ale męczące w filmie A Dark Knight, znowu nic nie wnosi, a nawet podkręca lejący się i tak patos). Więc to nie jest zajebistość lub jej brak. To chęć, by to, co kochamy, grało w filmie jak najlepiej i mogło znaczyć to, co znaczyć tak naprawdę może.

Cisza, wbrew pozorom, bywa potrzebna. Podam inny przykład, pomijając kontrowersje związane z ghostwritingiem i kontrowersje związane z tym, że reżyser nie wiedział, czego chce, ale chciał tego teraz: Kapitan Phillips. Jeden z lepszych filmów Greengrassa, jakie widziałem, a najlepsza scena pod względem napięcia (poszukiwania w maszynowni) W OGÓLE nie ma score.

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9895
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#259 Post autor: Wojteł » sob lis 08, 2014 16:22 pm

Wawrzyniec pisze:Dlaczego nie można wierzyć, że Zimmer zaangażował się całym sercem w ten projekt?
Bo on zawsze mówi, że zaangażował się całym sercem w dany projekt? :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#260 Post autor: Paweł Stroiński » sob lis 08, 2014 16:34 pm

U mnie w wywiadzie: "Możesz wyczuć, kiedy nie byłem zaangażowany". :)

(parafrazuję z pamięci)

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9895
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#261 Post autor: Wojteł » sob lis 08, 2014 16:38 pm

No ale jak film wchodzi do kin, to jest to zawsze Najważniejszy i Najbardziej Innowacyjny Projekt Hansa Zimmera, w Który Był Zaangażowany Całym Sercem I Duszą I Uwielbia Ten Film. To, co mówi półoficjalnie dwa lata po filmie nie ma znaczenia w kontekście pytania Wawrzyńca :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#262 Post autor: Paweł Stroiński » sob lis 08, 2014 16:46 pm

To oficjalna wypowiedź dotycząca całej kariery z mojego wywiadu sprzed czterech lat. :)

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9895
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#263 Post autor: Wojteł » sob lis 08, 2014 16:57 pm

Nie jestem pewien, czy my się rozumiemy, więc rozpiszę schemacik

1. Wawrzyniec pyta, czemu nie można wierzyć Hansowi, że się zaangażował całym sercem w film, który właśnie wychodzi do kin
2. Dlatego, że Hans zawsze mówi, że zaangażował się całym sercem w projekt w wywiadach, dotyczących nowych filmów
3. Tobie powiedział, że niektóre projekty trochę zlewał - Nie wymienił żadnego z nazwy, nie powiedział tego w chwili promocji filmu, powiedział to o "jakichś tam" scorach.
4. Na priwie nie raz i nie dwa mówi Ci, że jakiś score miał w dupie - ale nie może tego powiedzieć ani oficjalnie, ani tym bardziej w chwili, gdy film wchodzi do kin.

Ergo: Jak Hans mówi w wywiadzie promującym film, że zaangażował się całym sercem w projekt, to niekoniecznie mówi prawdą, bo on tak mówi o każdym nowym scorze :P
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#264 Post autor: Paweł Stroiński » sob lis 08, 2014 17:04 pm

No, czasami nic nie mówi.

I najlepsze jest to, że jego najlepsze score'y w ostatnich latach (oprócz Incepcji) to są te, które w ogóle nie miały PR-u (Frost/Nixon i Rush).

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 35044
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#265 Post autor: Wawrzyniec » sob lis 08, 2014 17:08 pm

Paweł Stroiński pisze:Marek nie krytykuje głośności score, tylko nawiązanie do Goblinów. Jakoś takiej krytyki nadmiernej głośności nie słyszałem nigdzie. To, co pisze o spottingu i to, czego ty najwyraźniej nie rozumiesz niestety to to, że kiedy muzyka nie jest w każdej scenie (nie mówię, że ma być jej mało, mówię, że potrzebne są fragmenty bez muzyki!), pozwala tym scenom, gdzie ona gra, nawet głośno!, wyjść JESZCZE BARDZIEJ na pierwszy plan. Zgadzam się z dość częstą argumentacją, że muzyka grająca dziś ciągle traci możliwe znaczenie dlatego, że przestaje trochę grać rolę semantyczną, czyli (to nie do ciebie, to do innych czytelników), przestaje wprowadzać nowe znaczenia do filmu.

Cisza, wbrew pozorom, bywa potrzebna. Podam inny przykład, pomijając kontrowersje związane z ghostwritingiem i kontrowersje związane z tym, że reżyser nie wiedział, czego chce, ale chciał tego teraz: Kapitan Phillips. Jeden z lepszych filmów Greengrassa, jakie widziałem, a najlepsza scena pod względem napięcia (poszukiwania w maszynowni) W OGÓLE nie ma score.
OK, tylko czy jak gdzieś krytykowałem ciszę? Przecież nawet pisałem:
Wawrzyniec pisze:P.S. Mam dobra wiadomość dla Marka, jest dużo operowania ciszą i naprawdę chylę czoła, przed Nolanem, przed Zimmerem, ale też Markiem, gdyż rzeczywiście wypada to świetnie.
P.S. Wojtek, prędzej uwierzyłbym w Latającego Potwora Spaghetti niż, że się Zimmer nie angażuje do filmów Nolana. Zresztą to nawet nie trzeba patrzeć na brak pomagierów itd. to się po prostu słyszy, to się po prostu słyszy...

Są sceny akcji, gdzie nie ma w ogóle muzyki i wypada to bardzo dobrze. I ja sądzę, że wiem co mówię, gdyż ten film widziałem, dwa razy, na razie. I ja wiem dobrze o jakie momenty Markowi chodzi. Chociaż muszę się go jeszcze dopytać, czy chodzi mu wyłącznie o "dokowanie" , czy wcześniej od "Tożsamości Bourne'a"?
Przy czym jako, że widziałem film i poniekąd znam gust Marka z czym zresztą się sam hp_gof ze mną zgodził (dzięki :wink: ) to mam prawo się też domyślać do się dokładniej Markowi nie podobało. A zapewniam muzyka dudniła w kinie, że aż miło i była głośno, oj była głośna i wyrazista i niesamowicie potęgowała to co się dzieje na ekranie. A potem była cisza :)

Tak też jeszcze raz powtarzam, że nie było moja intencją obrażać Marka, którego szanuję całym moim sercem. Ale też choć krócej niż Ty, znam trochę Marka i jego gusta i oczekiwania muzyczne, a więc dlatego też mam prawo (mam nadzieję) wyrobić sobie pewien obraz.
A zresztą gdyż może to być bardzo niemiłe, że rozmawiam obgadujemy Marka. Dlatego też byłbym bardzo wdzięczny, aby może sam zajął jakieś stanowisko w tej goblinowej sprawie? :wink:
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#266 Post autor: Paweł Stroiński » sob lis 08, 2014 17:13 pm

Film widzę dopiero we wtorek.

Mefisto

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#267 Post autor: Mefisto » sob lis 08, 2014 17:14 pm

Adam pisze:Ale wybacz że nie kojarzysz pojedynczych ujęć np z nadprzestrzenią - nie rózniły się niczym od Kubricka
Nie, nie - albo podajesz konkretne przykłady zerżniętych scen albo uprawiasz dalej trolling. Bo co jak co, ale dwa filmy dziejące się w kosmosie mają podobne ujęcia nadprzestrzeni?!! No koszmar po prostu! W dodatku podobne na słowo honoru - nie żebym znał na pamięć 2001 kadr po kadrze, ale pamiętam mniej więcej jakie ten film ma sceny i jak wygląda. Paskudnych kopii w Insterstellar nie dostrzegłem jednak.
Ogólnie ten film to taka grafomania w kosmosie, jakiś some kind of Coelho w kosmosie.
Ten film jest o ironio całkiem sensowny, jeśli wziąć pod uwagę motyw przewodni. Trochę idiotyzmów i blubrów oczywiście jest (choć jak dla mnie wszystkie dotyczą głównie scen ziemskich), nie wszystko Nolanowi udaje się też przedstawić bez popadania w kicz lub przesadę. Ale żeby od razu grafomania? Grafomanią to były Batmany, które rąk i nóg nie miały w każdym prawie aspekcie. Tutaj jest przynajmniej spójna wizja - a, że nie każdy ją kupi, to inna sprawa. Ja bawiłem się dobrze, miejscami bardzo dobrze i chętnie powtórzę sobie seansik na dużym ekranie.

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#268 Post autor: Marek Łach » sob lis 08, 2014 17:24 pm

Ech co za życie, pochwaliłem score Zimmera, nazwałem go jednym z najlepszych w tym roku, a i tak tyle pretensji i niezrozumienia na mnie spada. :P Dlaczego fani innych kompozytorów nie reagują tak negatywnie gdy ich idolowi wystawię ocenę 4/5? :P Jednak miałem czuja, żeby szybko iść na film, szybko wyrazić opinię, a potem czym prędzej uciekać z tego wątku. :P

Wawrzek, gdybyś przeczytał uważnie to co napisałem, to w żadnym momencie nie krytykowałem głośności score'u Zimmera - gdybym chciał to zrobić, to pojechałbym po końcówce filmu, gdzie dominuje ckliwy patos, ale tego nie zrobiłem, bo nie miałem z takim finałem muzycznym problemu, uważam że Hans go nie skopał (w odróżnieniu od Nolana). Tak samo nie mam problemu ze "sceną dokowania" pod względem intensywności czy ekspresji muzyki, bo jest ona pomyślana bardzo, bardzo dobrze i fajnie, że Hans poszedł w dramatyzm o takiej skali (nieporównywalnie zresztą mniejszej niż pretensjonalne kulminacje Incepcji). Ja tak naprawdę w ogóle nie mam problemu z Interstellar, bo gdybym miał, to oceniłbym ten score dużo niżej. Natomiast uwagi, które powołałem nie tyle zaniżają ocenę tej ścieżki, co nie pozwalają mi jej zawyżyć - ale to chyba nic niezwykłego, bo punktem wyjściowym przy ocenianiu nie jest 5/5 tylko okolice 3/5, do których co najwyżej dokładam/odejmuje punkty za określone walory/wady.

Tak samo kwestia Goblinów też nie jest kwestią pierwszoplanową, choć może tak to zabrzmiało z mojej pierwszej wypowiedzi. Jest to moje (choć nie tylko moje, sądząc po reakcjach na opublikowany utwór) wrażenie subiektywne, które niekoniecznie musi znaleźć poparcie w czysto muzykologicznej analizie i jeśli tak się stanie, to za tę konkretną uwagę posypię uszy popiołem (aczkolwiek na obronę tej tezy można przywołać podobne "analogie" z Hannibala i The Ring). To jednostkowe mrugnięcie okiem w kierunku Goblinów popsuło mi scenę, bo wybiło mnie z klimatu, ale nie ma to żadnego związku z intensywnością czy głośnością ilustracji.

Dlatego kompletu gwiazdek z mojej perspektywy nie odbiera Interstellarowi jakiś tam potencjalny plagiat czy nieświadome nawiązanie. Clue moich uwag, wskutek których ścieżka Zimmera dostała ode mnie na gorąco skandalicznie surowe 4 gwiazdki na 5, odnosi się do ogólnej koncepcji ścieżki i jej osadzenia w kontekście gatunkowym. Moim zdaniem Interstellar jest po prostu w dużej mierze zlepkiem pewnych konwencji, które przez lata definiowały kino SF i od których gatunek ten nie może się uwolnić, mimo że minęło 20, 30, 50 lat. Przy czym oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Nolan i Zimmer w pewnym stopniu celowali w taki hołd i chwała im, że nie jest nazbyt ostentacyjny.

Dlatego o ile score'y Martineza i Price'a do pewnego stopnia wytyczają nową konwencję (podobnie jak robili to europejscy kompozytorzy w kinie SF lat 70. i początku 80.), tak Interstellar tego nie robi i jest mniej od nich kreatywne, w rezultacie czego ścieżkę Zimmera mogę uznać tylko za jedną z najlepszych pozycji tego roku...

Koniec odbioru w tym wątku. :P I rozmawiajcie o Interstellar, a nie o mnie. :P

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 35044
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#269 Post autor: Wawrzyniec » sob lis 08, 2014 17:27 pm

Paweł Stroiński pisze:Film widzę dopiero we wtorek.
Wiem, dlatego też pozwoliłem sobie uznać, jako że znam film i muzykę w nim, co też Marek ma dokładnie na myśli. I na podstawie moich doświadczeń z filmem, jak i z Markiem i jego specyficznym i wysublimowanym gustem filmowym opracowałem taką, a nie inną teorię.
Mefisto pisze:Ten film jest o ironio całkiem sensowny, jeśli wziąć pod uwagę motyw przewodni. Trochę idiotyzmów i blubrów oczywiście jest (choć jak dla mnie wszystkie dotyczą głównie scen ziemskich), nie wszystko Nolanowi udaje się też przedstawić bez popadania w kicz lub przesadę. Ale żeby od razu grafomania? Grafomanią to były Batmany, które rąk i nóg nie miały w każdym prawie aspekcie. Tutaj jest przynajmniej spójna wizja - a, że nie każdy ją kupi, to inna sprawa. Ja bawiłem się dobrze, miejscami bardzo dobrze i chętnie powtórzę sobie seansik na dużym ekranie.
Zawsze uważałem, że jesteś zajebisty i zawsze Ciebie broniłem, przed zarzutami, że za dużo trollingu uprawiasz i za często sucharami rzucasz. :wink: I proszę mam dowód, profesjonalne i merytoryczne poste. 8)
A w ogóle jak wspomniałem czytając opinie Adama odnoszę wrażenie, że on nie przemawia swoim głosem, tylko powtarza teksty z krytycznych recenzji "Interstellar". Dokładnie ta sama argumentacja. Oczywiście Adam może podzielać te opinie, ale jestem ciekaw, czy też tak by się wypowiadał, gdyby spotkał się z samymi super-hurra opiniami? :?

A tak to czytając niektóre zarzuty można też sobie zadać pytanie, czy na pewno był na tym filmie co trzeba. :?
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: HANS ZIMMER - INTERSTELLAR (2014)

#270 Post autor: Paweł Stroiński » sob lis 08, 2014 18:03 pm

Marek Łach pisze:Ech co za życie, pochwaliłem score Zimmera, nazwałem go jednym z najlepszych w tym roku, a i tak tyle pretensji i niezrozumienia na mnie spada. :P Dlaczego fani innych kompozytorów nie reagują tak negatywnie gdy ich idolowi wystawię ocenę 4/5? :P Jednak miałem czuja, żeby szybko iść na film, szybko wyrazić opinię, a potem czym prędzej uciekać z tego wątku. :P

Wawrzek, gdybyś przeczytał uważnie to co napisałem, to w żadnym momencie nie krytykowałem głośności score'u Zimmera - gdybym chciał to zrobić, to pojechałbym po końcówce filmu, gdzie dominuje ckliwy patos, ale tego nie zrobiłem, bo nie miałem z takim finałem muzycznym problemu, uważam że Hans go nie skopał (w odróżnieniu od Nolana). Tak samo nie mam problemu ze "sceną dokowania" pod względem intensywności czy ekspresji muzyki, bo jest ona pomyślana bardzo, bardzo dobrze i fajnie, że Hans poszedł w dramatyzm o takiej skali (nieporównywalnie zresztą mniejszej niż pretensjonalne kulminacje Incepcji). Ja tak naprawdę w ogóle nie mam problemu z Interstellar, bo gdybym miał, to oceniłbym ten score dużo niżej. Natomiast uwagi, które powołałem nie tyle zaniżają ocenę tej ścieżki, co nie pozwalają mi jej zawyżyć - ale to chyba nic niezwykłego, bo punktem wyjściowym przy ocenianiu nie jest 5/5 tylko okolice 3/5, do których co najwyżej dokładam/odejmuje punkty za określone walory/wady.

Tak samo kwestia Goblinów też nie jest kwestią pierwszoplanową, choć może tak to zabrzmiało z mojej pierwszej wypowiedzi. Jest to moje (choć nie tylko moje, sądząc po reakcjach na opublikowany utwór) wrażenie subiektywne, które niekoniecznie musi znaleźć poparcie w czysto muzykologicznej analizie i jeśli tak się stanie, to za tę konkretną uwagę posypię uszy popiołem (aczkolwiek na obronę tej tezy można przywołać podobne "analogie" z Hannibala i The Ring). To jednostkowe mrugnięcie okiem w kierunku Goblinów popsuło mi scenę, bo wybiło mnie z klimatu, ale nie ma to żadnego związku z intensywnością czy głośnością ilustracji.

Dlatego kompletu gwiazdek z mojej perspektywy nie odbiera Interstellarowi jakiś tam potencjalny plagiat czy nieświadome nawiązanie. Clue moich uwag, wskutek których ścieżka Zimmera dostała ode mnie na gorąco skandalicznie surowe 4 gwiazdki na 5, odnosi się do ogólnej koncepcji ścieżki i jej osadzenia w kontekście gatunkowym. Moim zdaniem Interstellar jest po prostu w dużej mierze zlepkiem pewnych konwencji, które przez lata definiowały kino SF i od których gatunek ten nie może się uwolnić, mimo że minęło 20, 30, 50 lat. Przy czym oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Nolan i Zimmer w pewnym stopniu celowali w taki hołd i chwała im, że nie jest nazbyt ostentacyjny.

Dlatego o ile score'y Martineza i Price'a do pewnego stopnia wytyczają nową konwencję (podobnie jak robili to europejscy kompozytorzy w kinie SF lat 70. i początku 80.), tak Interstellar tego nie robi i jest mniej od nich kreatywne, w rezultacie czego ścieżkę Zimmera mogę uznać tylko za jedną z najlepszych pozycji tego roku...

Koniec odbioru w tym wątku. :P I rozmawiajcie o Interstellar, a nie o mnie. :P
Bardzo rozsądne podejście. W sumie ja też wychodzę od poziomu 3/5 i w razie czego się dostosowuję do poziomu ścieżki. Tak jest bezpiecznie po prostu :) .

No, ja na film czekam.

ODPOWIEDZ