Mystery pisze:Deluxe przesłuchany. Jak widać po trackliście długo i za wiele do regularnej wersji nie wnosi, ale słucha się raczej bez większych kłopotów i jak dla mnie ta wersja jest nieco, jakby to powiedzieć, płynniejsza? i lepiej o tej pracy mówi. Oczywiście rewelacji i rewolucji nie ma, a winą obarczam głównie Kosinskiego i Trapanese, bo tam gdzie słychać nieskażony Tronem i Hansem, styl M83 jest świetnie (StarWaves, Earth 2077, I'm Sending You Away) i szkoda, że przynajmniej większość nie mogła wybrzmieć w taki sposób. Wtórnie może jest, ale źle już nie i teksty, że pierwsza lepsza lama z RCP zrobiłaby to lepiej można włożyć między bajki i trochę dziwi mnie, aż taka krytyka, bo po niej można było by wnioskować, że to jakieś kolejne Jackmanowskie G.I Joe 2, a tak nie jest.
Piosenkę mamy tu znakomitą, podoba mi się ten niepozorny, trochę w stylu Giacchino przewodni temat z pierwszego utworu i za każdym razem gdy wchodzi, są to dobre momenty scoru. Canyon Battle to przebojowy utwór akcji, Radiation Zone i jego perka - wow!, Raven Rock jest ładne, całą końcówkę można zaliczyć do ciekawych, a wymienione wcześniej w nawiasie utwory mają niebanalny klimat i z tak skrojonego jak poniżej, niemal 50 minutowego albumu jestem zadowolony, a i parę rzeczy można by było jeszcze dołożyć (dłuższe wolniejsze tracki Return to Empire State i You Can't Save Her, przyjemnie się sączą, a Ashes of Our Fathers Temples of Our Gods oferują porządne granie) i nie słyszę tu niczego tandetnego, nudnego i wielce nieoryginalnego.
AMEN. Podpisuję się rękoma i nogami. Przesłuchałem obie wersje i jedyne co czuję to smutek.

Gdyby cały score brzmiał jak piosenka, "Star Waves", "Earth 2077", "I'm Sending You Away" to byłbym wniebowzięty. Ale tak niestety nie jest.
Z jednej strony, świetne klimatyczne utwory, które w pełni spełniają moje oczekiwania. A z drugiej strony wiele nieciekawego materiału. Jestem zawiedziony.
