Tomek pisze:No ale festiwal ma dalej bezkrytycznych followerów - w końcu na konkurencyjnym portalu 7 raz z rzędu został wybrany wydarzeniem roku

No bez kurwa jaj!

Co znaczy na konkurencyjnym portalu? Nie ogarniam w ogóle jak macie czelność krytykować Resume, skoro 2/3 głosujących to filmmusic.pl? Z kapelusza się więc te wyniki nie biorą. O tym, że Kraków wygrywa, bo konkurencji dlań wielkiej nie ma (i czasem wygrywa nieznaczną przewagą), z litości nie wspomnę. I bynajmniej nie równa się to jakiemuś followingowi - po prostu popłynąłeś teraz na całego.
Adam pisze:w tamtym roku te było narzekanie a potem zamknęli gęby krzykaczom jakoś

Czyżby? Przeczytaj relacje - w każdej jednej znajdziesz powtarzający się argument pod tytułem: "za dużo nazwisk na raz". Był Zimmer, Doyle, Marianelli, Goldenthal i bóg wie kto jeszcze i chyba tylko połowę wykorzystali. Gdyby nie finałowy koncert, który faktycznie zarządził, też pewnie byłoby więcej krytyki.
Adam pisze:pomijam fakt, że dzięki tym garniturkom macie pracę...
Ke? Jaką pracę? Mówisz o czym (i o kim) teraz konkretnie? O wybulaniu własnej kasy i czasu na opisywanie płyt i festiwali z czystej potrzeby serca? Faktycznie praca, jak chuj - aż nie wiem jak im wszystkim dziękować za to całe zamieszanie z passami, których poskąpili.
A tegoroczny program po mnie spływa. Niby ciekawy może być dzień 1 i Star Trek zapowiada się przynajmniej przyzwoicie, ale cała reszta to - mając w pamięci wszystkie poprzednie lata - raczej ostra nuda z mojego punktu widzenia. Może i fani będą walić oknami na GoT, ale co tam jest do grania poza półtoraminutowym tematem przewodnim? Wajda na bank będzie słodzenie sobie wzajemnie cukrem pudrem - już na Kilarze tak było (z całym szacunkiem dla zmarłego), a tu w dodatku połowa programu się powtarza. Odechciewa się tracić czas na takie coś (bo to pół dnia niewyjęte jest z dojazdem i wszystkim). Szekspir to samo - Elliot po raz n-ty, a resztę pewnie potną niemiłosiernie, jak ostatnio Frankensteina, tak, że wyjdzie nuda. Nie ma co się zresztą oszukiwać - żaden z tych tytułów, może poza Rotą, nie porywa muzycznie-koncertowo, więc żeby nie skończyło się na niekończących się suitach a la Anna Karenina, w których w dodatku brakuje najlepszych momentów. Gala seriali? Mnogość raczej mało ciekawego, czysto ilustracyjnego podkładu z pojedynczymi lejtmotiwami - wolę zostać w domu i zapuścić sobie jakiś odcinek. Takoż i Star Treka na dłuższą metę

Nazywaj to sobie polskim malkontenctwem czy jak tam chcesz, powołuj się na cyferki i inne rzeczy, ale fakt jest faktem, że tendencja jest spadkowa. Może warto było jednak pozostać już przy wrześniu i mieć te parę miechów więcej na "dojebanie do pieca"?