John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14290
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#211 Post autor: lis23 » sob lip 01, 2023 09:30 am

No właśnie, co z tym Tin Tinem? Swoją drogą, tak mogliby zrobić film / filmy o Indym bo Tin Tin Spielberga był lepszym Indiana Jonesem niż Czaszka. O ile pamiętam, film nie odniósł sukcesu w USA, co jest gwoździem do trumny.
Ciekawe, jaki będzie wynik w box office? W USA z czwartkowych wieczornych pokazów film zarobił 7,5 miliona dolarów, w Japonii 1,1 miliona dolarów, piszą jednak, że w Chinach będzie katastrofa bo postać Indiany Jonesa jest nierozpoznawalna, myślę, że w Europie tak źle nie będzie.
Jeszcze w kwestii trzeciego aktu, czy tylko mi przypomniał się "Harry Potter i Więzień Azkabanu"? ;)
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Mystery
James Horner
Posty: 25111
Rejestracja: pt gru 01, 2006 11:34 am

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#212 Post autor: Mystery » sob lip 01, 2023 09:56 am

Sequel chyba ciągle jeszcze dyszy, ale jak widać nie jest priorytetem i Jackson oraz Spielberg imają się innych projektów. Szczególnie ten pierwszy, najwidoczniej zmęczony Hobbitami i dużym kinem, oddał się dokumentom i to z sukcesami. Dodatkowo Warner ma w planach kolejne filmy w świecie Władcy i nie wykluczone, że to właśnie Jackson bedzie trzymał nad nimi pieczę.

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34942
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#213 Post autor: Wawrzyniec » ndz lip 02, 2023 15:23 pm

Obejrzałem (w piątek), przesłuchałem (parę razy), przemyśliłem, przeanalizowałem i tak oto napisałem.

Film w sumie mógłbym chronologicznie tak ocenić:
Prolog: OK, Potem Meh- z przebłyskami na OK, Trzeci akt: "Nie mamy pojęcia co robimy!" Końcówka: "Jak tutaj to dokleję, a to zamaluje, to może będzie się jako tako trzymać." Napisy końcowe: "That's it?" 🤨

Zacznijmy od najbardziej rzucajscej się rzeczy w oczy - efekty specjalne. Jak na film za ponad 300 milionów dolarów to są one naprawdę złe. :shock: Nie chcę pisać ile wodopojów, studni i szkół w Afryce można byłoby za to wybudować. Ale z drugiej strony zapewne dzieci w takich szkołach otrzymałyby dobrą edukację i byłyby w stanie napisać lepsze zakończenie i trzeci akt niż to co tutaj scenarzyści posklejali.

Zacznijmy od prologu, który jest najlepszym elementem filmu. Oglądam go sobie i nagle wśród akcji i CGI wątpliwej jakości wskakuje jeden z moich ulubionych motywów akcji z "Ostatniej Krucjaty". 😮 Kocham ten motyw, ale byłem mocno zaskoczony, tym bardziej, że muzycznych nawiązań i kopii z poprzednich części było sporo w tym prologu. Czyżby: "The temptrack is strong with this one."? 🤔
Co nie zmienia faktu , że prolog mimo paru głupot jest zrealizowany dobrze i nawet czuć w tym Indy'ego. Plus pojawia się w nim najlepszy aktor z całego filmu - Thomas Kretschmann. Nie tylko jest on charyzmatyczny, ale też jako jedyny Niemiec w tym filmie, mówi perfekcyjnie po niemiecku, gdzie nie słychać obcego, a niemiecki akcent. Zupełnie jakby bycie Niemcem ułatwiało mówienie po niemiecku. Hm. 🤔

Po prologu przechodzimy jednak do 1969 roku, gdzie Indy, postać stworzona przez George'a Lucasa jest starym, depresyjnym, samotnym facetem, który... Zaraz, chyba mi się coś myli z Lukiem Skywalkerem z The Last Jedi. :/ ... Od początku, Indy, postać stworzona przez George'a Lucasa, jest starym, depresyjnym, samotnym facetem, którego małżeństwo się rozpadło po tym jak jego syn... A nie zaraz to przecież Han Solo z "The Force Awakens". W każdym razie wiecie Indiana Jones dostał ten typowy Disney' Lucasfilm treatment. :roll:

Przez większą część film ogląda się bezboleśnie, ale też bez większej ekscytacji jak na kino przygodowe. Zmieniamy ciągle lokalizacje, mamy dużo akcji, tylko właśnie brakuje gdzieś w tym w wyobraźni Lucasa i umiejętności Spielberga. Większość scen akcji jest za długa i mało oryginalna, ze szczególnym uwzględnieniem pościgu w Tangier, który strasznie się cięgnie.U Spielberga U sceny akcji to była choreografia, gagi, Buster Keaton i te sprawy. U Mangolda to typowy współczesny bałagan . Ale nie przesadzałbym też - to jest w środkowej części nawet oglądalne. Nawet jeżeli bez większych emocji. Chociaż wiadomo za długie.

Za to końcówka to spory WTF?!. Tylko właśnie taki korporacyjny WTF?! Gdyż zgadzam się, że we wszystkich filmach końcówki były najbardziej szalone. Ale mimo to miało to sens. A tutaj robimy coś takiego, ale właśnie skaczemy z takim konceptem, a w finale go w ogóle nie wykorzystać. Jak już jedziemy po bandzie to na całego. A tutaj przebito barierę I się zatrzymano. Dlatego patrząc jak wygląda końcówka z samym zakończeniem, potwierdza się to co mówił John Williams w Mediolanie. Końcówka musiała być często przekręcana, na nowo kręcona i przemontowywana. Ale mimo to wypada słabo.

Co do bohaterów to Harrison Ford mimo wszystko niesie ten film i jednak on jest Indianą. Mads Mikkelsen całkowicie zmarnowany. Nie jest to wina aktora tylko scenariusza. Ogólnie pomijając wspomnianego Kretschmanna, który był za krótko, złoczyńcy bardzo słabo i nijako tutaj wypadają. Szczególnie w finale, kiedy zachowują się bezmyślnie i nie poniemiecku. Kiedy np. Hans Zimmer ma problem to w niemieckim stylu atakuje Jamesa Southalla. I takiego samego podejście oczekiwałbym od tych złoczyńców.

Ogólnie większość postaci nie ma osobowości, albo są zmarnowanie jak Antonio Banderas. Na przykład nowy dzieciak, to lubi kraść, lubi samoloty i zapuszcza wąsa, z którym nie pokazywałbym się w okolicy przedszkoli. Tak można go w sumie opisać.

Ale przejdźmy do głównego "Elephant in the room" - Heleny Shaw aka Pheobe Waller-Bridge aka Kathleen Kennedy.

To fakt jest najbardziej irytującą postacią w filmie, choć mogło być gorzej. Nie jest też typową Mary Sue jak się spodziewałem, gdyż... Tak naprawdę to trudno ją opisać, gdyż sami scenarzyści nie wiedzą kim ona ma być? Czy ma być ona podróżniczką, która poszukuje przygód? Czy geekowskim molem książkowym? Czy femme fatale za którą uganiają się i oglądają mężczyźni? Czy zakochaną w sobie arogancką osobą, która nikogo nie potrzebuje? Czy tą zabawną, lekko dziwną, zwariowaną osobą?
Wszystkie te elementy są w niej i jakoś nie czynią z niej sympatycznej postaci. Mimo, że twórcy bardzo, ale to bardzo i na siłę chcą abyśmy widzowie ją polubili.
I dlatego też możemy gdybać o plotkach i przeciekach. Ale oglądając ten film jednak czuję się, że PWB była rozpatrywana jako zastępca Indiany Jonesa. To widać i aż parę razy mówiłem sobie przez zaciśnięte zęby:
"Come one Kathleen Kennedy you punk! Make my day!"
Ale widać się tego jednak przerazili i po koniec pozmieniali.

Co do PWB i jej postaci w sumie najlepiej pasuje jedna scena ze zmarnowanym Banderasem:
Spoiler:
I tym samym przechodzimy do muzyki Johna Williamsa, która jest jednym z lepszych elementów tego filmu. Przy czym jeżeli chodzi o piękny temat Heleny to mamy ten sam przypadek co z "Rey's Theme". Piękny temat , który jednak nie pasuje do przypisanej jemu postaci. Do postaci PWB pasowałaby bardziej muzyka a la "Images" Johna Williamsa, jeżeli już po jego prace sięgamy.

W ogóle odniesień tu do innych scor'ow Johna sporo. I sam soundtrack jest dość dziwny, gdyż sporo tu nie ma.
Może będzie i wersja Deluxe jak w przypadku ostatniego Avatara.

Muzyka Johna Williamsa mi się podoba. I dobrze usłyszeć tego typu brzmienie we współczesnym filmie.
Chociaż ze wszystkich pięciu soundtracków oceniam ją najniżej. Podobnie zresztą jak z filmem. Tak powiedziałem to: Królestwo Kryształowej Czaszki jest lepsze.
Ostatnio zmieniony ndz lip 02, 2023 17:52 pm przez Wawrzyniec, łącznie zmieniany 1 raz.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59964
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#214 Post autor: Adam » ndz lip 02, 2023 15:34 pm

A czy ktoś w ogóle zauważył że jesteśmy medialnie okłamywani co do Williamsa przy tym scorze ? Napisy mówią wprost, że nie robił tego sam, Ba nawet częścią scoru w ogóle nie dyrygował (ciekawe czy to jest klucz do tego, czego i czemu nie ma na CD ?), plus był dodatkowy orkiestrator też i nie ma znaczenia że to jego kolega. Szkoda że udział Rossa jest całkowicie przemilczany medialnie jak i w materiałach video plus narracja jest kłamliwa, bo Williams sam nie dyrygował 150 minutami muzyki, wbrew temu co w każdym wywiadzie nam Mangold wciska.

Mangold nie dość że kłamczuszek to jeszcze nie umie w sceny akcji i scenariusz. Skaczący CGI-Indiana po dachu pociągu ma tak kiepską animację, że postacie w grze GTA Vice City sprzed 20 lat - ostatnią w jaką grałem - w cutscenkach miały lepszą (sic!). TukTuk Chase usypia. Syn Indiany taki buntownik ale sam zaciąga się do Wietnamu?! Fuckin Disney logic & lazy writing… Resztę napisał Wawrzyn, z którym się zgadzam i podpisuję.

A i jeszcze jedno - drogie Hollywood, odmładzanie cyfrowe po prostu nie działa. Przestańcie już to robić. Tym bardziej, gdy słychać, że 80-letni aktor jest odmłodzony o +40 lat, bo to głos dziadka / starszego pana, słychać z jego młodej cyfrowej twarzy. No ale głosu jeszcze nie potraficie zmanipulować w CGI na młodszy...

Ogólnie mogło być gorzej, każdy wie że ten film nikomu nie był potrzebny, ale spodziewałem się gorszej padaki. Wyszło podobnie jak Czaszka, choć uważam że ciut gorzej, dlatego to najgorsza część. Może po 10 latach się to zmieni… Czaszka imho zyskuje z wiekiem.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1525
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#215 Post autor: Pawel P. » ndz lip 02, 2023 17:09 pm

Adam pisze:
ndz lip 02, 2023 15:34 pm
A czy ktoś w ogóle zauważył że jesteśmy medialnie okłamywani co do Williamsa przy tym scorze ? Napisy mówią wprost, że nie robił tego sam, Ba nawet częścią scoru w ogóle nie dyrygował (ciekawe czy to jest klucz do tego, czego i czemu nie ma na CD ?), plus był dodatkowy orkiestrator też i nie ma znaczenia że to jego kolega. Szkoda że udział Rossa jest całkowicie przemilczany medialnie jak i w materiałach video plus narracja jest kłamliwa, bo Williams sam nie dyrygował 150 minutami muzyki, wbrew temu co w każdym wywiadzie nam Mangold wciska.
Co masz konkretnie na mysli?

"Pulse of the City" Williama Rossa? I to ma swiadczyć o tym, że nie robił tego sam?

Poza tym w sequelach też nie wszystkim dyrygował sam, był gościnnie Dudamel w "Przebudzeniu Mocy" w paru utworach. A i Ross trochę podyrygował. Podobnie był współorkiestratorem, co nie ma w przypadku Williamsa żadnego znaczenia, o czym mówią w wywiadach wszyscy jego orkiestratorzy. On dostarcza kompletne partytury, oni są wlaściwie kopistami, dostają bardzo preceyzyjne wskazówki, jeśli coś wymaga dopieszczenia, nie podejmują żadnych decyzji merytorycznych. Dlatego nie są nawet wymieniani w bookletach – w filmach są, bo tego takie są wymagania filmowe.

Na OST Indiany wszystko jest już conducted by Williams, btw.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59964
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#216 Post autor: Adam » ndz lip 02, 2023 17:19 pm

W filmie jest wyraźnie podane że dyrygował też Ross - nie chodzi o jeden utwór - czyli Mangold w wywiadach ściemnia, sam Williams nie dyrygował tych 150 minut. Jeżeli na CD jest tylko Williams - nie wiem - to wracamy do mojego pytania wyżej, czy wygląd i czas trwania tej płyty jest kluczem do tego, co jest Williamsa samodzielne/dyrygowane/itp - wydane - a co nie. Nie mówię że ktoś komponował za niego. Tylko że Mangold koloryzuje rzeczywistość i zapomina kogo na sesjach widział na podium poza Williamsem.
Ostatnio zmieniony ndz lip 02, 2023 17:24 pm przez Adam, łącznie zmieniany 1 raz.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34942
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#217 Post autor: Wawrzyniec » ndz lip 02, 2023 17:24 pm

Zostałem jak zawsze na napisach końcowych i było napisane: "Music Contacted by John Williams and William Ross".
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59964
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#218 Post autor: Adam » ndz lip 02, 2023 17:25 pm

Dokładnie. To nie chodzi o jeden źródłowy utwór Rossa, który tez tam jest podany.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1525
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#219 Post autor: Pawel P. » ndz lip 02, 2023 17:34 pm

Ale jakie to ma znaczenie, że Mangold w jakimś wywiadzie powiedział, że Williams "has written and conducted 2 hours of brilliant music"? W większości wywiadów mówił, że tyle napisał ("he just didn't stop until he had written over two hours of music".). To są malo istotne szczegoły dla 99 procent odbiorców filmu i trudno oczekiwać, by dla czolowych mediów były. A reżyserzy, prducenci używają różnych skrótów myślowych i o ile nie robią z Raider's March trzynutowca, jest to dla mnie ok.

Fakt, że Ross cos zadyrygował, nie ma żadnego znaczenia dla autorstwa muzyki. A Twój wcześniejszy post brzmiał: "Napisy mówią wprost, że nie robił tego sam"

Muzyka jest Williamsa i to jest najważniesze.

Chyba ze czepiamy sie dla samego czepiania. No to Ok. Jesteśmy oklamywani od Przebudzenia Mocy. Bo Williams "nie robil" tego sam ;)

Awatar użytkownika
Gieferg
Asystent orkiestratora
Posty: 440
Rejestracja: wt paź 25, 2016 16:30 pm

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#220 Post autor: Gieferg » ndz lip 02, 2023 17:35 pm

Wawrzyniec pisze:
U Spielberga U sceny akcji to była choreografia, gagi, Buster Keaton i te sprawy. U Mangolda to typowy współczesny bałagan .Widać, że chłop nic nie zrozumiał z tego co kręci. No ale nie przesadzałbym też - to jest w środkowej części nawet oglądalne. Nawet jeżeli bez większych emocji..
https://forumkmf.pl/Thread-Indiana-Jone ... #pid787316
Albertino pisze:U Spielberga sceny akcji to była choreografia, gagi, Buster Keaton i te sprawy. U Mangolda to typowy współczesny pierdolnik. Widać, że chop nic nie zrozumiał z tego co kręci. No ale nie przesadzałbym też - to jest w środkowej części nawet oglądalne
LOLz, dobre :mrgreen:
Reszta posta to w całości kompilacja cudzych wypowiedzi, czy dodałeś coś od siebie?
Ostatnio zmieniony ndz lip 02, 2023 17:39 pm przez Gieferg, łącznie zmieniany 1 raz.
Muzyka filmowa na Filmożercach

Want list: Tyler - (John) Rambo / Silvestri - Avengers

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59964
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#221 Post autor: Adam » ndz lip 02, 2023 17:38 pm

Po drugim seansie jestem. Zauważyłem że włosy Indiany w prologu są nieruchome, ino twarz się rusza… ILM dał radę :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1525
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#222 Post autor: Pawel P. » ndz lip 02, 2023 17:46 pm

Wawrzyniec pisze:
ndz lip 02, 2023 17:24 pm
Zostałem jak zawsze na napisach końcowych i było napisane: "Music Contacted by John Williams and William Ross".
Adam pisze:
ndz lip 02, 2023 17:25 pm
Dokładnie. To nie chodzi o jeden źródłowy utwór Rossa, który tez tam jest podany.
Proszę bardzo, z napisów końcowych "Przebudzenia Mocy".

Obrazek

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 59964
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#223 Post autor: Adam » ndz lip 02, 2023 17:48 pm

Ale ja to wiem, tylko tam nikt nie mówił w każdym wywiadzie że Williams dyrygował całą muzyką :P
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34942
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#224 Post autor: Wawrzyniec » ndz lip 02, 2023 17:50 pm

Adam pisze:
ndz lip 02, 2023 15:34 pm
Mangold nie dość że kłamczuszek to jeszcze nie umie w sceny akcji i scenariusz. Skaczący CGI-Indiana po dachu pociągu ma tak kiepską animację, że postacie w grze GTA Vice City sprzed 20 lat - ostatnią w jaką grałem - w cutscenkach miały lepszą (sic!). TukTuk Chase usypia. Syn Indiany taki buntownik ale sam zaciąga się do Wietnamu?! Fuckin Disney logic & lazy writing… Resztę napisał Wawrzyn, z którym się zgadzam i podpisuję.

A i jeszcze jedno - drogie Hollywood, odmładzanie cyfrowe po prostu nie działa. Przestańcie już to robić. Tym bardziej, gdy słychać, że 80-letni aktor jest odmłodzony o +40 lat, bo to głos dziadka / starszego pana, słychać z jego młodej cyfrowej twarzy. No ale głosu jeszcze nie potraficie zmanipulować w CGI na młodszy...
Z odmładzaniem to niestety już w The Irishman był problem, że choć aktorzy byli odmłodzeni (twarze), to ruchy mieli już bardziej pasujące do starszych osób.
U Indy'ego to przede wszystkim głos jest problemem.

Co do Mutta i jego motywacji to nie ma sensu. I wiem, że nie dobrze jest tak rozdrabniać filmu na czynniki pierwsze , ale im więcej się myśli, tym więcej jest błędów.

Inny, odwiedzamy ten hotel w Tangiers w nocy, a kiedy przenosimy się na zewnątrz jest już dzień.

Na początku mamy niby wątek, że Indy boi się, że jest posądzony i poszukiwany o morderstwo. Ba jest jego twarz w telewizji. A potem Indy spokojnie wsiada w samolot i pod koniec już do tego w ogóle nie wracamy.

Czy też dialog między PWB a dzieciakiem:
- Umiesz pilotować ten (taki i taki samolot)?
- Takim nigdy nie latałem.
- Ty żadnym nie latałeś.
To dlaczego pyta go na początku.

A co do Williama Rossa to nie ma tutaj problemu, jedynie stwierdzamy, że pomagał przy tej pracy.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Pawel P.
Metallica
Posty: 1525
Rejestracja: czw gru 29, 2011 21:36 pm
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: John Williams - Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023)

#225 Post autor: Pawel P. » ndz lip 02, 2023 17:52 pm

Adam pisze:
ndz lip 02, 2023 17:48 pm
Ale ja to wiem, tylko tam nikt nie mówił w każdym wywiadzie że Williams dyrygował całą muzyką :P
Ale nikt też nie mówil o Rossie. :)

Mangold duzo mówi, jest bardzo otwarty, ale nie zarzucałbym mu manipulacji. To są naprawdę drobnostki, takie didaskalia, Williams zapewne byl dyrygentem w 90 procentach sesji. A Twoj pierwszy post w tym temacie sugerowal, że nie stworzyl tego sam - nawet jesli nie to mialeś na myśli.

ODPOWIEDZ