JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60037
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#211 Post autor: Adam » pt paź 21, 2011 18:36 pm

OK dżentelmens. Z racji tego że to pierwszy od lat Williams to żeby nie być gołosłownym wysiliłem się na napisanie małego co nieco. Może nie ułożyłem to w taką ładną wypowiedź jak Maras, bo nie mam takiego talentu, ale sądzę, że będzie można się do moich uwag odnieść, popertraktować, zopiniować, czy, drogi Marasie, pochwalić mnie choć raz! :P

Moich przemyśleń i uwag czas start:


- gddzieniegdzie trochę jazzu ale takiego ala np Ratatuj (nie przepadam za takowym jazzem)

- kawałek operowy jest mega ciężki ale ja z założenia nie trawię takiego zawodzenia, natomiast co do zarzutów Marasa o błędzie produkcyjnym (producentem albumu jest tylko sam Williams co widać na back coverze) z tłuczoną szklanką, to nie odrobił Maras nam zadania domowego, bo ten odgłos szklanki to żaden błąd tylko działanie celowe i odniesienie do fabuły filmu bo ta Bianca Costacośtam jest śpiewaczką o denerwującym głosie i nagrano to specjalnie i to żywcem jest ze sceny filmu wzięte (ja zadanie domowe Maras odrobiłem jak widzisz :P )

- poza frazami z Gounoda są też frazy z Cyrulika Sewilskiego

- Snowy's Theme jest niby niemelodyjne, ale przeurocze przez ten zabieg z fortepianem i fletem

- skoczny akordeon jest super

- więcej akcji z humorem (ala Krucjata) niż walki o życie (Arka)

- Tintinowi bliżej do naprawde starych scorów JW niż do ostatnich Star Warsow czy Indiany4

- sporo nowych rzeczy tutaj mamy w muzie, mimo ze styl JW jest ten sam i to kurewsko słychać, ale nowych motywów i rozwiązań iliustracyjnych jest tu od pyty i to też słychać

- rzeczy których nie było u JW jest tu więcej, niż tych które były (i tu plusik), a nawet te co kiedyś były, to są tu bardziej w tym samym stylu, a nie chamskim ripem jak to wali od lat u siebie Roj Horner. Pytanie czy to zebrane do kupy aż tak zaskakuje nowością i świeżością? Moim zdaniem nie, ale docenić takowy fakt że nowości są, trzeba.

- ALE żeby nie było tak miło to od razu napiszę i tego jestem pewien że temat Hadocka jest mega zżyną z Kevina 1.

- czy ten score nie jest za grzeczny w brzmieniu i nie za delikatny, jak do animacji 3d?

- słuchałem wersji flac (100% crc a nie fejk) więc zakładam że na starcie mogłem wychwycić więcej rzeczy niż z mp3 bo wiem że tak jest z doświadczenia. nie wiem czy Maras też słuchał flaka, czy mp3, bo jeśli mp3, to we flacu wyłapałby więcej.

- najlepszym trakiem jest ostatni i tu zdecydowanie słychać wreszcie to, co najbardziej u JW lubię. szkoda że tak mało takiej muzy jest na tym albumie.

- główny temat scoru jest wyraźny, ale nie ma naprawdę tu czegoś ala Potter czy Indiana Jones, co by prowadziło i pociągło cały film, no ale ten jakiś temat jest i słychać go w prawie każdym tracku to fakt, tylko że nie ma on żadnej siły w porównaniu do dawnych lat i to uwazam za spory minus, baa nawet temat Czaszki uwazam juz za bardziej charakterystyczny. cała titntin ma za to tematów w miarę jakieś 4.

- score jako całosc imo lepszy/spójniejszy niż ostatni Indiana, dwa ostatnie Star Warsy (a szczególnie Klony) i drugi Potter. I nie robie sobie tutaj jaj, tylko problem jest tu na starcie taki że te prace mam odkąd wyszły i zdążyły wejśc chyba każdemu w krew, więc może rozsądniejszym będzie to wszystko w tym myślniku napisać mi za np 3 lata? ;-)

Jednak podstawową bolączką tej pracy dla mnie jest fakt, że - uogólniając - to "wszystko" już było, że mając na półce jak np. ja ponad 30 różnych płyt Williamsa, to ta jest kompletnie ale to kompletnie zbędna dla tych którzy nie kolekcjonują go jak leci, tylko wybierają sobie na półki te jego prace które coś wnoszą/wniosły, są nietypowe, mają coś bardzo charakterystycznego, mają coś czego nie było wczesniej itp itd. Dla mnie mając na półce Pottery, Keviny czy Terminal (jazzik i akordeon jest w tintinie mega podobny), to Tintin jest mi zbędny. Stąd werdykt mam taki - to dobra i bardzo solidna praca, ale niczym tak naprawdę mega nie zaskakuje i nie jest żadnym przełomem czy też znaczącym miejscem w płytotece JW na przestrzeni jego wszystkich lat. Pytanie czy mogła nią byc? To już wg mnie kwestia stawianych wymagań, ja takowych nie stawiałem, więc zostawiam to bez rozwiązania. Czwórkę można dać w pełni bez żadnego naciągania, ale między bajki na starcie mozna włożyć wszystkie ewentualne peany czy zachwyty fabojów lub niefanbojów. A jak ktoś da temu maksa to wyśmieję.

Nie jest to też dla mnie score roku, choć nie przeczę że do Top10 się nadaje i zasługuje. Wg mnie jakby ten score miał temat na miarę takiego który by przeszedł do klasyki jak ostatnio chocby Hedwigi, to można by było mówić o pełnym sukcesie i scorze roku (choć przypominam że jeszcze 2 miesiące i nie wiadomo co tam jeszcze nam wyjdzie na płytach). Stało się to czego się spodziewałem. Williams nie schodzi poniżej pewnego wysokiego poziomu, który jest dla wielu nieosiągalny to fakt, ale wg mnie przegrywa (nie polega bo to by było za mocne słowo) w konfrontacji sam ze sobą. I to nie jest nawet kwestia wymagań zawyżonych wobec niego. Ogólnie jestem ofkors zadowolony, bo czegoś takiego się spodziewałem - dobrej, ale naprawdę dobrej pracy, a nie poprawnej. I taką dostałem. Bo to nie jest przeciętna praca, ale nie jest też nieprzeciętna. Nie wierzyłem że to będzie geniusz, nie wierzyłem że dostaniemy temat który by przeszedł do klasyki jak np wspomniana Hedwiga. I to się sprawdziło. Williamsowi się już takowych pisać nie chce i ma do tego prawo. Finalnie jest tak jak zakładałem i jestem kontent. Płyty nie kupię z przyczyn które podałem wyżej, ale score doceniam.

Tak więc nie naciągane, nie zawyżane, pełne i zasłużone 4/5 i nic ponad to. A wiecie co jest najlepsze? :P Że się człowiek jarał że wreszcie mozna posłuchać jakiegos nowego Williamsa. Tak mam w zasadzie tylko z 3 kompozytorami poza nim :) Ale czy takie prace jak ta są JW jeszcze potrzebne? Wg mnie nie bo dośc już zrobił.
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14362
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#212 Post autor: lis23 » pt paź 21, 2011 19:33 pm

A jak się prezentuje muzyka akcji na tle takiego Captain America?
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#213 Post autor: muaddib_dw » pt paź 21, 2011 21:55 pm

Adam pisze:A wiecie co jest najlepsze? :P Że się człowiek jarał że wreszcie mozna posłuchać jakiegos nowego Williamsa. Tak mam w zasadzie tylko z 3 kompozytorami poza nim :)
I to jest najpiękniejsze właśnie. Jak pisałem wcześniej TinTin mnie nie zawiedzie i tak też się stało. Jest dobrym preludium do zgniatacza jaj jakim będzie War Horse :!: Zgadzam się z oceną Adama zasłużone 4,5 w 5 stopniowej skali oczywiście :wink:

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60037
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#214 Post autor: Adam » pt paź 21, 2011 21:56 pm

to chyba nie dokładnie przeczytałeś co napisałem :P do 4,5/5 to temu daleko bądźmy poważni :)
#FUCKVINYL

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#215 Post autor: muaddib_dw » pt paź 21, 2011 22:43 pm

Adam może pooceniamy twoich żółtych idoli co, można ich poważnie postawić obok Williamsa czy wstydzisz się. Mają coś do zaoferowania ponad 4 w 5 stopniowej skali :mrgreen: Oczywiście w 5 stopniowej dla żółtych czyli tej ... niższej :mrgreen:

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 34973
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#216 Post autor: Wawrzyniec » pt paź 21, 2011 23:23 pm

Ech, Wy "Piraci z Karaibów" :roll: Ja zapoznam się ze scorem, kiedy rozpakuję go z folii, po oglądnięciu filmu, na który wybiorę się do kina. 8)
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
Marek Łach
+ Jerry Goldsmith +
Posty: 5671
Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#217 Post autor: Marek Łach » pt paź 21, 2011 23:33 pm

Adam pisze:drogi Marasie, pochwalić mnie choć raz! :P
Bardzo mi się Twój post podoba. :D I co więcej, mamy chyba bardzo podobne odczucia co do Tintina - może się rozmijamy w szczegółach tu i tam, no ale to już kwestia tego, co każdy z nas najbardziej ceni w filmówce i u Williamsa. Good job. :D
ten odgłos szklanki to żaden błąd tylko działanie celowe i odniesienie do fabuły filmu bo ta Bianca Costacośtam jest śpiewaczką o denerwującym głosie i nagrano to specjalnie i to żywcem jest ze sceny filmu wzięte (ja zadanie domowe Maras odrobiłem jak widzisz :P )
Z tego, że to wzięte z filmu, to akurat zdawałem sobie sprawę. :P I umieszczenie tego na płycie to koszmarna pomyłka.
czy ten score nie jest za grzeczny w brzmieniu i nie za delikatny, jak do animacji 3d?
Zważywszy że to film dla młodej widowni (wg recenzenta na filmwebie najlepszy target to 12-letni chłopcy ;) ), można by zadać przeciwne pytanie. ;) Myślę, że jednak te komediowo-animowane fragmenty Williams balansuje swoją muzyką akcji, do której zawsze miał "ciężką rękę" (w dobrym znaczeniu). Tak mi się wydaje przynajmniej.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#218 Post autor: muaddib_dw » sob paź 22, 2011 00:01 am

Marek Łach pisze: Z tego, że to wzięte z filmu, to akurat zdawałem sobie sprawę. :P I umieszczenie tego na płycie to koszmarna pomyłka.
Mieliśmy już brzdęk monety padającej na blat i odgłosy blasterów w Cantina Band w Star Wars Trilogy. Odgłosy dział w albumie 1941 wielkie mi halo. Trza zaakceptować i tyle, jedno jest pewne nie jest to kompozycja Williamsa :D

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9894
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#219 Post autor: Wojteł » sob paź 22, 2011 00:03 am

muaddib_dw pisze:Mieliśmy już brzdęk monety padającej na blat i odgłosy blasterów w Cantina Band w Star Wars Trilogy.

O właśnie, to był chyba pierwszy album z myzką filmową jaką miałem - dostałem spiraconego na płycie od znajomego, jakkolwiek wciąz mało wiem o tym wydaniu. Jaka orkiestra, kto dyrygował, kiedy to wypuścili, masz jakieś szersze info?
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#220 Post autor: muaddib_dw » sob paź 22, 2011 00:11 am

Skywalker Sympchony Orchestra pod batutą oczywiście samego Johna. Składanka zawiera wersje koncertowe wybranych kawałków ze starej trylogii. Bardzo lubię ten album. Zwłaszcza kawałek Pole Asteroidów. Jako ciekawostka w ostatnim kawałku Zemsty Sithów mamy właśnie wersję koncertową "Throne Room and Final"

Awatar użytkownika
Wojteł
John Williams
Posty: 9894
Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#221 Post autor: Wojteł » sob paź 22, 2011 00:14 am

muaddib_dw pisze:Skywalker Sympchony Orchestra pod batutą oczywiście samego Johna.
Nie wiedziałem nawet, że taka orkiestra istnieje :shock:
muaddib_dw pisze:Składanka zawiera wersje koncertowe wybranych kawałków ze starej trylogii. Bardzo lubię ten album. Zwłaszcza kawałek Pole Asteroidów.
No, ten kawałek jest świetny. Minutowy fragment z utworu filmowego rozwinął do 4minutowej suity :) To był pierwsza wersja jaką poznałem, dlatego potem byłem zaskoczony wersją z filmu :lol:

muaddib_dw pisze:Jako ciekawostka w ostatnim kawałku Zemsty Sithów mamy właśnie wersję koncertową "Throne Room and Final"
Tak, to też zauważyłem, ale przyznam, że wole wersję filmową. Ta z płyty jest dostojna i stonowana, ale filmowa ma niesamowitą moc i pierdolnięcie :P

A kojarzysz kiedy to w ogóle wydano?
Haha Śląsk węgiel zadupie gwara

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#222 Post autor: muaddib_dw » sob paź 22, 2011 00:18 am

Wydała firma Sony w dziale SonyClassical po raz pierwszy w 1995.

Awatar użytkownika
muaddib_dw
Zdobywca Oscara
Posty: 3237
Rejestracja: wt lis 24, 2009 16:40 pm
Lokalizacja: Kargowa

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#223 Post autor: muaddib_dw » sob paź 22, 2011 00:23 am

Backcover TinTina http://www.jwfan.com/

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14362
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#224 Post autor: lis23 » sob paź 22, 2011 00:56 am

Trochę się boję że Europejska wersja soundtracka będzie jakaś wybrakowana ... na okładce pokazanej w Empiku i w innych sklepach nie ma nawet pełnego tytułu filmu,jest tylko " The Adventures of TinTin " ... :?
w Empiku powiedzieli mi dziś,że mimo iż w zamówieniu pisze że wyślą 2 listopada to płyta może już na mnie czekać w przyszłym tygodniu ;)
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60037
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: JOHN WILLIAMS - THE ADVENTURES OF TINTIN (2011)

#225 Post autor: Adam » sob paź 22, 2011 07:36 am

Marek Łach pisze:
Adam pisze:drogi Marasie, pochwalić mnie choć raz! :P
Bardzo mi się Twój post podoba. :D I co więcej, mamy chyba bardzo podobne odczucia co do Tintina - może się rozmijamy w szczegółach tu i tam, no ale to już kwestia tego, co każdy z nas najbardziej ceni w filmówce i u Williamsa. Good job. :D
ten odgłos szklanki to żaden błąd tylko działanie celowe i odniesienie do fabuły filmu bo ta Bianca Costacośtam jest śpiewaczką o denerwującym głosie i nagrano to specjalnie i to żywcem jest ze sceny filmu wzięte (ja zadanie domowe Maras odrobiłem jak widzisz :P )
Z tego, że to wzięte z filmu, to akurat zdawałem sobie sprawę. :P I umieszczenie tego na płycie to koszmarna pomyłka.
czy ten score nie jest za grzeczny w brzmieniu i nie za delikatny, jak do animacji 3d?
Zważywszy że to film dla młodej widowni (wg recenzenta na filmwebie najlepszy target to 12-letni chłopcy ;) ), można by zadać przeciwne pytanie. ;) Myślę, że jednak te komediowo-animowane fragmenty Williams balansuje swoją muzyką akcji, do której zawsze miał "ciężką rękę" (w dobrym znaczeniu). Tak mi się wydaje przynajmniej.
toś mało mnie pocytował a jam się tak rozpisał :P
#FUCKVINYL

ODPOWIEDZ