Jak byłem okazjonalnym słuchaczem muzyki filmowej to nie czytałem recenzji, ale bardzo zwracałem na uwagę w filmie i zacząłem sięgać po scory, Gladiator, Zemsta Sithów, Mumie, bardo mi się podobały, po czym trafiam za jakiś czas nasze forum czy inne tak wszędzie piątki z góry na doł. To oczymś świadczy równieżMarek Łach pisze:Niewyrobiony osobnik, który słucha filmówki raz na ruski rok nie ma za grosz obiektywizmu, bo nie ma kompetencji, żeby cokolwiek w tej dziedzinie obiektywnie ocenić.Po prostu. On może sobie oceniać subiektywnie, czy mu się tego dobrze słucha, i tyle - chyba że jest rzeczywiście kompetentny w dziedzinie muzyki ogólnie, więc będzie w stanie ocenić kompozycję. Ale przeciętny zjadacz chleba nie ma o tym bladego pojęcia.
Więc proszę Cię, nie sprowadzajmy znowu dyskusji o obiektywizmie do przysłowiowego Kowalskiego, bo nigdy nie było (i nie będzie) tak, że to co najlepsze, musi się podobać każdemu, w tym każdemu ignorantowi. Niezależnie do jakiego gatunku muzycznego sięgniesz (a przecież filmówka jest na dodatek cholernie specyficzna z różnych względów): puść King Crimson albo Yes komuś wychowanemu na współczesnym "rocku" XXI wieku - jak myślisz, jaka jest szansa, że dosłucha progrockową płytę do końca?
I co, będzie to oznaczać, że Fripp czy Wakeman źle zaaranżowali albumy? A ten przykład i tak odnosi się do mimo wszystko jednego gatunku muzycznego - a nie tak jak Ty byś chciał, żeby underscore Williamsa spodobał się przeciętnemu słuchaczowi popu.
Nie popadajmy w skrajności - miarą jakości muzyki nie jest jej ocena przez pierwszego z brzegu odbiorcę.
Owszem - są albumy Williamsa, które sam bym skrócił. Ale niektóre po prostu zbyt wiele by na tym straciły.

Nie budują napięcie, tylko zwyczajnie przynudzają, ja wiem, że ich pierwotne znaczenie miało być inne. Oczywiście zgodzę się z Tobą , że jeden taki utwór lekko ilustracyjny, był potrzebny, ale tutaj mamy aż 2 trwające blisko 8-9 minut no troszku przesada. Ja , kilmat mistycyzmu w Ridersach czuję przy Map Room Dawn np

Kiedyś została napisana dość kontrowersyjna pod względem wrażeniometru recenzja Gladiatora Zimmera na stronie muzykafilmowa.pl . Recenzent ocenił wszystkie słupki samymi piątkami. I mimo, że jasną, i oczywistą sprawą jest, że wszystkie utwory nie zasługują na aż taką pobłaźliwość, to ja się z nim zgodziłem. A wiesz czemu Marku? Bo album tworzył spójną całość, utwory teortycznie słabsze( nie hajglajty

