THOMAS NEWMAN - 007 SKYFALL (2012) / ROCZNICA BOND-50

[Adam]

Video relacje AMPASu w HD z imprezy Bond 50 - wywiady z Contim, Blackiem, Flickiem i Burlingamem:

http://filmmusicreporter.com/2012/10/10 ... more-13312

[Wawrzyniec]

Może Adam i Agenta zainteresuje, ale ostatnio Southall odświeża soundtracki do Bondów:

http://www.movie-wave.net/

[Adam]

też mi coś - recki które napisał 10 lat temu wrzuca na nowo niezmienione żeby były jako nowości
fm też może tak zrobić ze swoimi reckami 007

[Mystery]

Skoro już gdybamy kto by pasował do Bonda, to na pewno przygoda Newmana będzie jednorazowa, tak samo jak był z Kamenem i Serrą. Zaś co do następców, to Giacchino w ogóle nie widzę. Chyba, żeby seria cofała się w rozwoju i wracała do lat 60tych i 70tych.

Bez przesady, w M:I, a szczególnie w Alias pokazał jak się piszę akcję i szpiegowską muzę. Giacchino byłby fajny w Bondzie, ale pod warunkiem, ze reżyserował by go najlepiej Bird, a sam film był luźniejszy, coś a'la Bondy z Brosnanem, bo w tych poważniejszych klimatach z Craigem, było by ciężej i nawet sam Arnold mimo wciąż mocnej akcji zbytnio się tu nie odnajduje i wątpię, by Newman też się odnalazł, toteż, John Powell szczególnie po tym co pokazał w Ultimatum, byłby niewątpliwie jednym z ciekawszych wyborów.

Co niektórzy tutaj z Markiem i Pawłem narzekają na action-score Arnolda. Jestem ciekaw co by sądzili, gdyby tak przez Adama preferowany Brian Tyler zajął się tą serią.

Tyler dałby radę, szczególnie mając do dyspozycji taki temat, choć i tu temu mroczniejszemu i realistyczniejszemu uniwersum ciężko by było sprostać.

Następnego Bonda chciałbym aby zrobił i najlepiej w takiej kolejności:
Murray Gold (i został na kolejne odcinki)
Michael Giacchino (jak nie teraz, to może kiedyś, któremuś reżyserowi z którym stale współpracuje trafi się oferta, zrobił Star Treka, M:I, przyjdzie pora i na Bonda)
John Powell (bajki, bajkami, ale Powell wciąż to ma)
David Arnold (najpewniej powróci i dobrze, bo ma Bonda we krwi i o takie podstawowe rzeczy jak klimat czy akcja, nikt nie będzie się martwił)
Brian Tyler (czemu nie?)

[Wawrzyniec]

Bez przesady, w M:I, a szczególnie w Alias pokazał jak się piszę akcję i szpiegowską muzę. Giacchino byłby fajny w Bondzie, ale pod warunkiem, ze reżyserował by go najlepiej Bird, a sam film był luźniejszy, coś a'la Bondy z Brosnanem, bo w tych poważniejszych klimatach z Craigem, było by ciężej i nawet sam Arnold mimo wciąż mocnej akcji zbytnio się tu nie odnajduje i wątpię, by Newman też się odnalazł, toteż, John Powell szczególnie po tym co pokazał w Ultimatum, byłby niewątpliwie jednym z ciekawszych wyborów.

O nie, nie chcę niewidzialnych somochodów, laserów w komórkach i sam nie wiem czego jeszcze. Właśnie od "Casino Royale" lubię Bonda i takiego mroczniejszego, brutalniejszego, który ma w dupie martini ja lubię oglądać. Dlatego cieszę się, że sądzisz, że Powell tutaj by się nadał. Tym bardziej, że jak chce to potrafi być poważniejszy, a nie tylko kolorowy, a ostatnio w 3D.

Co niektórzy tutaj z Markiem i Pawłem narzekają na action-score Arnolda. Jestem ciekaw co by sądzili, gdyby tak przez Adama preferowany Brian Tyler zajął się tą serią.

Tyler dałby radę, szczególnie mając do dyspozycji taki temat, choć i tu temu mroczniejszemu i realistyczniejszemu uniwersum ciężko by było sprostać.

Ale jeden temat to za mało. Ja np. wątpię, aby sobie Tyler poradził i stworzył coś takiego jak temat Vesper w "Casino Royale". Naprawdę kiedy oglądałem scenę jej śmierci, a potem jeszcze to delikatne pianino w tle to naprawdę się wzruszyłem. I tutaj krytycy o Arnoldzie niech mówią co chcą, ale naprawdę w tej scenie nie było huku, a była bardzo dobra liryka.

Następnego Bonda chciałbym aby zrobił i najlepiej w takiej kolejności:
Murray Gold (i został na kolejne odcinki)
Michael Giacchino (jak nie teraz, to może kiedyś, któremuś reżyserowi z którym stale współpracuje trafi się oferta, zrobił Star Treka, M:I, przyjdzie pora i na Bonda)
John Powell (bajki, bajkami, ale Powell wciąż to ma)
David Arnold (najpewniej powróci i dobrze, bo ma Bonda we krwi i o takie podstawowe rzeczy jak klimat czy akcja, nikt nie będzie się martwił)
Brian Tyler (czemu nie?)

Murray Gold, w sumie czemu nie. Też potrafi łączyć orkiestrę z elektroniką i jest z Wysp. Ale ja jednak najchętniej widziałbym Powella, też dlatego, aby wreszcie uwolnił się od tych animacji. Ale coś czuję, że nawet siła i powiązania Hansa Zimmera nie są na tyle silne, aby do tego uniwersum "wepchać" Powella?

[Adam]

Ja np. wątpię, aby sobie Tyler poradził i stworzył coś takiego jak temat Vesper w "Casino Royale". Naprawdę kiedy oglądałem scenę jej śmierci, a potem jeszcze to delikatne pianino w tle to naprawdę się wzruszyłem. I tutaj krytycy o Arnoldzie niech mówią co chcą, ale naprawdę w tej scenie nie było huku, a była bardzo dobra liryka.

mało znasz Tylera chyba. on ma sporo liryki i to ładnej. poradziłby sobie, poza tym jest miszczem kopiowania i nowych aranży znanych tematów

[Wawrzyniec]

Oj, dobrze już dobrze. W ogóle zauważ jak pochwaliłem Arnolda. Na takie pochwały od np. Pawła raczej nie masz co liczyć. Ja nie jestem ani fanbojem Arnolda, ani hejterem, więc akurat doceń moją w pełni obiektywną ocenę.

[kiedyśgrześ]

Murray Gold, w sumie czemu nie. Też potrafi łączyć orkiestrę z elektroniką i jest z Wysp. Ale ja jednak najchętniej widziałbym Powella, też dlatego, aby wreszcie uwolnił się od tych animacji. Ale coś czuję, że nawet siła i powiązania Hansa Zimmera nie są na tyle silne, aby do tego uniwersum "wepchać" Powella?

http://www.youtube.com/watch?v=-bSQ4Zn1 ... re=related

[Adam]

nie powiedziałeś Wawrzyniec nic czego bym już nie wiedział w Bondzie liczy się tylko Barry i Arnold, oni ukształtowali tą serię i to się długo nie zmieni, bo nikt nie dostanie tylu odcinków co oni.

na razie wszystko wskazuje na to że duet Mendes wróci (więc i Newman też w efekcie), o ile film będzie sukcesem i zostanie dobrze przyjęty.

[kiedyśgrześ]

ehh, niektórym wystarczył jeden odcinek, żeby się pokazać

http://www.youtube.com/watch?v=-4FQBHtdf-c

fajny komentarz

The score was ok, but the gunbarrel intro was inane, he should have stuck to formula

[Adam]

score kamena jest cienki jak dupa węża i bardzo krótki... anomimowy - gdyby nie bondowe wstawki tematu to mógłby to być dowolny film sensacyjny lat 80.. do tego ta popowa perkusja w temacie bonda. największy diskasting tego scoru, poza banalną liryką czy tematem laski i ninjów.

[kiedyśgrześ]

gadaj zdrów

[Adam]

taka prawda niestety. przez pół filmu leci wkółko Licence Revoked wszędzie gdzie się da bez ładu i składu bo mu się nie chciało coś więcej napisać. zresztą historia już ten score oceniła.

[kiedyśgrześ]

[Adam]

obejrzyj se lepiej wykłady z imprezy ampasu