STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
to były efekty dźwiękoweMarek Łach pisze:podkręca napięcie i kreuje klimat
pffff... ta wyprana z oryginalności tapeta? Philomenę by podłożyli, byłby lepszy efektmuzycznego sygnału zagrożenia po wyjściu z kina długo nie mogłem wybić z głowy

Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
mhm, Njumana najlepiej - wszyscy by pospali, nawet muchy i kurz na sali...
#FUCKVINYL
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Marek, nie załamuj mnieMarek Łach pisze:Chyba dwa różne filmy widzieliśmy, bo score Price'a od początku robi w filmie świetną robotę, podkręca napięcie i kreuje klimat, muzycznego sygnału zagrożenia po wyjściu z kina długo nie mogłem wybić z głowy, a i te liryczno-refleksyjne momenty ładnie komponują się z kadrami Lubezkiego. Gdyby nie obciachowe, ogłupiające anthemy na końcu, sam wystawiłbym 5 za film.

Mefi, nie poznaję CięMefisto pisze:pffff... ta wyprana z oryginalności tapeta? Philomenę by podłożyli, byłby lepszy efekt

Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Nie moja wina, że mnie podkurwia to piszczenie o zajebistości Gravityhp_gof pisze:Mefi, nie poznaję Cię


- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Nie wiem, co 90% tego score ma wspólnego z RCP. Przecież te 90% to dokładne przeciwieństwo RCP. RCP jest zawsze do bólu osadzone w aspekcie fabularnym i podąża niewolniczo za fabułą, a Gravity przez większą część czasu balansuje na granicy abstrakcji i bardzo luźno (choć jak się okazuje skutecznie) jest powiązane z przebiegiem całej opowieści, mimo powracającej elektronicznej niby-motywiki. Dlatego zresztą jest ciężkie w słuchaniu poza filmem, bo narracyjność jest tu mocno ograniczona. Ale taki celowy muzyczny abstrakcjonizm w wielomilionowej superprodukcji sam w sobie jest rzadkim chwytem i ostatnie co przywoływałbym tutaj to RCP.
Ale rozumiem, że Mefi zaostrza flejm nie bez powodu, tylko celem rozkręcenie kampanii propagandowej pt. Oscar dla Newmana.
Ale rozumiem, że Mefi zaostrza flejm nie bez powodu, tylko celem rozkręcenie kampanii propagandowej pt. Oscar dla Newmana.

Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Chodzi mi raczej o brzmienie, niż aspekt fabularny. Zresztą jestem przekonany, że gdyby HZ się pod tym podpisał, to byłyby gromy z każdej strony. Ale, że jakiś debiutant? Arcydzieło!Marek Łach pisze:Nie wiem, co 90% tego score ma wspólnego z RCP. Przecież te 90% to dokładne przeciwieństwo RCP. RCP jest zawsze do bólu osadzone w aspekcie fabularnym i podąża niewolniczo za fabułą

Walą mnie te Oscary - szczególnie jak widzę takie "mistrzowskie" osiągnięcia w głównej stawce, jak Gravity i Jestę niewolnikięAle rozumiem, że Mefi zaostrza flejm nie bez powodu, tylko celem rozkręcenie kampanii propagandowej pt. Oscar dla Newmana.

- Marek Łach
- + Jerry Goldsmith +
- Posty: 5671
- Rejestracja: śr maja 04, 2005 16:30 pm
- Lokalizacja: Kraków
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Znowu nie wiem, co ma do elektroniczno-ambientowo-abstrakcyjnego designu Zimmer, ale jeśli już to akurat za tego rodzaju designiarskie eksperymenty (które skądinąd można na palcach jednej ręki policzyć: Joker, Bane, fragmenty Incepcji) Zimmer był tutaj zwykle chwalony, natomiast jechano po nim za zupełnie inne rzeczy.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Dla mnie w Grawitacji, poza anthemami, więcej jest Briana Eno niż Zimmera.
No, OK. Motyw zagrożenia jest oparty na podobnym pomyśle melodycznym, co Why So Serious... ale tylko tyle.
No, OK. Motyw zagrożenia jest oparty na podobnym pomyśle melodycznym, co Why So Serious... ale tylko tyle.
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
I to mówi ktoś, kto zupełnie nie zna elektroniki lat 80? Szok 

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
Akurat Eno znam całkiem dobrze, dzięki Danielosowi. 5 albumów
.

Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
to po wuju jak on samych solowych i ambientowych ma razem 25, a gdzie do tego kolaboracje z innymi których jest tyle samo 

#FUCKVINYL
- DanielosVK
- Howardelis Vangeshore
- Posty: 7889
- Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
No z 40 wyjdzie, jak wziąć pod uwagę kolaboracje.
Fe.
Cóż za score, Howard Shore.
Cóż za score, Howard Shore.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26508
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: STEVEN PRICE - GRAVITY (2013)
A Paweł ma to w dupie. Przesłuchał 5 i jest ekspertem. 

"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński