I właśnie sam nie wiem.

Ale jakieś dziwne to było.
Jak wspomniałem byłem ze znajomym fanem Tolkiena i fantasy, który ciągle mi wyliczał, że tego i tamtego nie było w filmie. Powiem tak: Ten film za bardzo stoi w rozkroku świecąc przy tym swoimi CGI genitaliami.
Z jednej strony niby ma być baśniowo jak na Hobbita przystało, czyli słodkie krasnale, przygoda, są nawet sanie z królikami i klimaciki jak z Narnii. A z drugiej strony dostajemy znowu podniosłe momenty, rodem z eposów rycerskich.
Z tego co ja pamiętam, to głównie w książce chodziło o wyprawę po skarb. Klasyczny motyw przygodowy. A tutaj zostało to tak rozszerzone, że jest to walka o odzyskanie domu i takie tam. I oczywiście kopiujemy z Władcy Pierścieni wielkie marsze na tle gór i wielkie bitwy i pojedynki.
Aktorzy w porządku, chociaż szczerze oglądając ten film pt. "Hobbit" jakoś nie odbierałem, aby Bilbo był jego głównym bohaterem.
Nie tak sobie wyobrażałem "Hobbita".

I dalej nie wiem co tam do cholery robił jeden z Inżynierów z "Prometeusza"

Chociaż muszę przyznać, że u Scotta lepiej wypadł w kostiumie i masce niż tutaj jako postać CGI. A więc Inżynierowie stworzyli ludzkość, a potem chcieli ją zniszczyć za pomocą orków
Efekty specjalne - dawno nie widziałem tak strasznie nierównych.

Z jednej strony rewelacyjny Gollum, a z drugiej strony momenty, gdzie CGI naprawdę waliło po oczach. Np. łapa i ogon Smauga wyglądały strasznie sztucznie. Jak to jest możliwe, że w Jurrasic Parku łapa tyranozaura na błocie, wygląda jak łapa dinozaura, tutaj po 20 latach techniki do przodu łapa Smauga wygląda jak CGI łapa? Naturalność efektów nie dodawały te 48 klatek, a wręcz przeciwnie. Przy takim obrazie za bardzo widać co jest prawdziwe, a co CGI. Na szerokich planach nie ukrywam robi wrażenie, ale bliższe, oj nie jednak dziwnie to wygląda.
I muzyka, która była w porządku. W filmie dobrze się sprawdza, a motyw krasnoludów, czy jak go zwą, ładnie się przewijał. W filmie akurat muzyka mi najmniej przeszkadzała, choć wiadomo dobranie niektórych utworów z LotRa trochę nie ma sensu.
Ani mi się ten film nie podobał, ani nie podobał. Tylko mnie mocno wymęczył. Zdecydowanie o 1 godzinę za długi.
Oj, nie wiem czy mam ochotę na kolejną część. Zresztą co oni będą w niej robić? Widzą już przecież górę. Przeniosą się nagle do innego wymiaru?
Taki sobie ten "Hobbit", rzekłem.