
HANS ZIMMER - RUSH (2013)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
ja nie potrzebuje do tego oglądać filmu by wiedzieć że w Rush mistrzunio pozamiatałWawrzyniec pisze:Ale przynajmniej cieszę się, że moja żelazna maksyma, że należy oceniać muzykę po zapoznaniu się jak sprawuje się ona w filmie, po raz kolejny okazała się słuszna.

i tak chodziło mi o to, że to najlepszy score od Incepcji.
NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Tzn. w dyskusjach tutaj zauważyłem jeden element - problem głównego tematu, gdzie ludzie się zastanawiają, czy to Ramin czy może Jablo:
1. Po pierwsze to bardziej All-Spark niż temat (pieśń) Lannisterów, z której Hans wziął cztery nuty i dwa akordy, do których dojść mógł zupełnie samodzielnie.
2. Z All-Spark Hans wziął nie melodię a strukturę tematu, ale że tam ghostwritował ponoć dość dużo (nie dlatego, że coś było nie tak z muzyką Jablo, tylko on albo rodzina miał jakieś problemy zdrowotne, są podobno jakieś podziękowania dla lekarzy i szpitala na score; Hans nie bardzo chce mówić o tych sprawach).
3. To nie są najgorsze kopie w tym score. Jakoś nikt się nie skarży na akordy z Dream Is Collapsing w muzyce akcji, które są bardziej zauważalne niż Ramin/Jablo w temacie...
I nikt nie zauważył jak ważnym kawałkiem dla tego score jest... Why So Serious.
Kolejna rzecz, na którą warto by zwrócić uwagę. Muszę ją umieścić w spoilerze dlatego, że nie mogę zakładać, że ludzie, którzy są zainteresowani filmem doskonale znają biografię Niki Laudy. Wszyscy pytają, gdzie jest fun w tym score, gdzie jest ta iskierka "magii" (jak ja nienawidzę tego podziału...) z Days of Thunder (ci, którzy zestawiają ten score z DoT zapominają o takim małym score z 2000 roku pt. Mission: Impossible 2, który ukształtował Rush jeszcze bardziej), to ja to wyjaśnię (tzn. dlaczego jej nie ma) na jednym przykładzie. Tylko muszę włożyć to w pewien historyczny kontekst.
Lata 70-te to najgorsze lata w historii bezpieczeństwa na torach F1. W Rush nawet (chyba przesadnie, ale niewiele) mówią w telewizji, że średnio ginie dwóch kierowców na sezon. Faktycznie, zrobiłem mały research i historie są po prostu przerażające. Po pierwsze, w całej historii Formuły 1, nie licząc przypadków, kiedy komuś złamało podstawę czaszki albo coś w tym stylu, zginąć można było na dwa najwyraźniej sposoby: albo spłonąłeś żywcem, albo obcięło ci głowę. Dzisiaj jak wybuchnie ci silnik, wysiadasz wściekły z samochodu, schodzisz z toru i czekasz aż dźwig zdejmie bolid. Wtedy liczyłeś na cud, bo się od tego silnika zająłeś. Jeszcze byli idioci, którzy okładali dla zmniejszenia wagi bolid magnezem, wtedy to już w ogóle umarł w butach. To samo przy wjeździe w barierkę: Dzisiaj walniesz w barierkę i od czasu zmian regulaminu po śmierci Senny i Ratzenbergera 20 lat temu nie stanie się nic. Jak zaświadczają dwa wypadki na Watkins Glen w 1973 i 1974 roku, oba prawie identyczne w przebiegu, w tych czasach wjechałeś w barierkę, to ci odleciała głowa, dosłownie (chyba mogę zdradzić, bo to nie jest spoiler specjalny, że Howard nam nie oszczędza takiego widoku, skądinąd właśnie na Watkins Glen, z tym że połączył oba wypadki w jeden, tak, że nie wiadomo, czy to, co widzimy to Francois Cevert czy Koinigg). Jest jeszcze jeden totalnie przerażający wypadek, jak się o nim czyta, ale jest on późniejszy niż wydarzenia na ekranie i nie wiem, czy ktokolwiek chciałby czytać na forum takie szczegóły w ogóle.
Days of Thunder to film bardzo lekki pod tym względem i owszem, jest wypadek, w którym nasi dwaj główni rywale kończą w szpitalu (zresztą w końcu jako przyjaciele) ze złamanymi nogami, ale nic więcej. Co się stało z Laudą w 1976 roku - albo wiecie, albo doczytacie i/lub obejrzycie w Rush. Świadomi tej wiedzy i różnic konwencji (DoT było PG-13, Rush jest bardzo mocną R-ką), puśćcie sobie dwa kawałki - The Accident z DoT i Nurburgring z Rush. Już będziecie wiedzieć, dlaczego Rush jest dużo bardziej poważnym score niż Days of Thunder: Tam Hans mógł sobie olać bezpieczeństwo toru praktycznie zupełnie, choć pewnie częściowo dlatego (z powodu braku takiej emocjonalnej głębi, jaką by chciał dać i tak, był w stanie to zrobić w tych czasach, bo bardzo głębokim psychologicznie scorem jest np. Rain Man i m.in. dlatego nienawidzę tego popularnego na forum sztucznego podziału) go tak dzisiaj nie znosi. Rush gra nie tylko faktem, że mamy wyścigi samochodowe i jest super, ale także gra tym, że to nie był w tych czasach, delikatnie mówiąc, najbezpieczniejszy sport.
1. Po pierwsze to bardziej All-Spark niż temat (pieśń) Lannisterów, z której Hans wziął cztery nuty i dwa akordy, do których dojść mógł zupełnie samodzielnie.
2. Z All-Spark Hans wziął nie melodię a strukturę tematu, ale że tam ghostwritował ponoć dość dużo (nie dlatego, że coś było nie tak z muzyką Jablo, tylko on albo rodzina miał jakieś problemy zdrowotne, są podobno jakieś podziękowania dla lekarzy i szpitala na score; Hans nie bardzo chce mówić o tych sprawach).
3. To nie są najgorsze kopie w tym score. Jakoś nikt się nie skarży na akordy z Dream Is Collapsing w muzyce akcji, które są bardziej zauważalne niż Ramin/Jablo w temacie...
I nikt nie zauważył jak ważnym kawałkiem dla tego score jest... Why So Serious.
Kolejna rzecz, na którą warto by zwrócić uwagę. Muszę ją umieścić w spoilerze dlatego, że nie mogę zakładać, że ludzie, którzy są zainteresowani filmem doskonale znają biografię Niki Laudy. Wszyscy pytają, gdzie jest fun w tym score, gdzie jest ta iskierka "magii" (jak ja nienawidzę tego podziału...) z Days of Thunder (ci, którzy zestawiają ten score z DoT zapominają o takim małym score z 2000 roku pt. Mission: Impossible 2, który ukształtował Rush jeszcze bardziej), to ja to wyjaśnię (tzn. dlaczego jej nie ma) na jednym przykładzie. Tylko muszę włożyć to w pewien historyczny kontekst.
Lata 70-te to najgorsze lata w historii bezpieczeństwa na torach F1. W Rush nawet (chyba przesadnie, ale niewiele) mówią w telewizji, że średnio ginie dwóch kierowców na sezon. Faktycznie, zrobiłem mały research i historie są po prostu przerażające. Po pierwsze, w całej historii Formuły 1, nie licząc przypadków, kiedy komuś złamało podstawę czaszki albo coś w tym stylu, zginąć można było na dwa najwyraźniej sposoby: albo spłonąłeś żywcem, albo obcięło ci głowę. Dzisiaj jak wybuchnie ci silnik, wysiadasz wściekły z samochodu, schodzisz z toru i czekasz aż dźwig zdejmie bolid. Wtedy liczyłeś na cud, bo się od tego silnika zająłeś. Jeszcze byli idioci, którzy okładali dla zmniejszenia wagi bolid magnezem, wtedy to już w ogóle umarł w butach. To samo przy wjeździe w barierkę: Dzisiaj walniesz w barierkę i od czasu zmian regulaminu po śmierci Senny i Ratzenbergera 20 lat temu nie stanie się nic. Jak zaświadczają dwa wypadki na Watkins Glen w 1973 i 1974 roku, oba prawie identyczne w przebiegu, w tych czasach wjechałeś w barierkę, to ci odleciała głowa, dosłownie (chyba mogę zdradzić, bo to nie jest spoiler specjalny, że Howard nam nie oszczędza takiego widoku, skądinąd właśnie na Watkins Glen, z tym że połączył oba wypadki w jeden, tak, że nie wiadomo, czy to, co widzimy to Francois Cevert czy Koinigg). Jest jeszcze jeden totalnie przerażający wypadek, jak się o nim czyta, ale jest on późniejszy niż wydarzenia na ekranie i nie wiem, czy ktokolwiek chciałby czytać na forum takie szczegóły w ogóle.
Days of Thunder to film bardzo lekki pod tym względem i owszem, jest wypadek, w którym nasi dwaj główni rywale kończą w szpitalu (zresztą w końcu jako przyjaciele) ze złamanymi nogami, ale nic więcej. Co się stało z Laudą w 1976 roku - albo wiecie, albo doczytacie i/lub obejrzycie w Rush. Świadomi tej wiedzy i różnic konwencji (DoT było PG-13, Rush jest bardzo mocną R-ką), puśćcie sobie dwa kawałki - The Accident z DoT i Nurburgring
Spoiler:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
a kto stawia zarzuty że nie ma tu funu?
chyba, że jacyś jankesi którzy myślą, że to miał być film a'la Need For Speed
u nich zawsze na bakier z historią Eu i logicznym mysleniem 



NO CD = NO SALE
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Parę osób na forum u nas żałowało, że w tym score brakuje tego funu, jaki ma Days of Thunder. Zachód jest zachwycony tym score.
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Aha. Pewnie Koper
Jak mógł być tu fun, skoro film opowiada taką historię?
To tak jakby mieć pretensje że u Younga w Hellraiserach nie ma funu 



NO CD = NO SALE
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26567
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Przecież to Ty wszędzie szukasz funu. Tyler jest dla Ciebie fajny bo ma fun. Nigdy nie pisałem, ze problemem Rush jest brak jakiegoś tam funu.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26567
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Swoją drogą momentami Hansu sili się na jakiś fun/coolowość i do tego jeszcze te piosenki na soundtracku, więc nie róbmy z tego jakiegoś drama-score. W sumie chyba właśnie problemem jest to, że ten score to ani w jedną, ani w drugą stronę.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Po filmie zrozumiesz, dlaczego najbardziej "funowe" kawałki są akurat dla Hunta.
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26567
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Rozumiem, że pewne rzeczy pewnie uzasadnia w tym score kontekst filmowy, dlatego póki co nie rzucam tutaj jakimiś ostatecznymi osądami i ocenami. Mogę się tylko zgodzić, że montaż muzyki na albumie nie jest najlepszy.
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Wiesz, jest jednak różnica zżynać z samego siebie (Horner), a zżynać od uczniów, którzy zżynają od Ciebie. Bo tu nie chodzi tak naprawdę o to, czy pierwsze były Transformery, czy GoT, tylko o to, że na dzień dzisiejszy jest to moment niezwykle charakterystyczny dla sierialu i wykorzystywać go (bo tłumaczenie, że Hans sam mógł do tego dojść jest śmieszne przy ich sposobie pracy z bliblioteką sampli) jako motyw przewodni do takiego filmu to zwykły facepalm. To tak jakby w latach 90 wjebać motyw z Friends do Thin Red Line lub LA Confidential.Paweł Stroiński pisze:Jakoś nikt się nie skarży na akordy z Dream Is Collapsing w muzyce akcji, które są bardziej zauważalne niż Ramin/Jablo w temacie...
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Z biblioteką czy nie, wciąż muzykę piszesz na klawiaturze keyboarda czy fortepianu. A-E-F-D to dźwięki, które dość łatwo ze sobą połączyć i jakoś Ramin nie musiał tutaj w niczym pomagać
. Poza tym chodzisz po tym studiu codziennie i słyszysz, jak się męczą. To wchodzi do głowy.
Zimmer rozwija te cztery nuty w coś tak odległego od tematu Lannisterów (czy nawet All-Spark) jak temat ze Star Wars od tematu z Supermana.

Zimmer rozwija te cztery nuty w coś tak odległego od tematu Lannisterów (czy nawet All-Spark) jak temat ze Star Wars od tematu z Supermana.
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Może sobie rozwijać i w inną galaktykę - słychać jednak skąd to, brzmienie jest praktycznie takie samo (podobnie zresztą jak w Grze Endera). A to, że wchodzi im do głowy to już kompletnie bzdurne wytłumaczenie - za to im płacą, żeby (jakkolwiek dziwnie brzmi to przy dzisiejszych wymogach producentów i temptrackach) wymyślali nowe melodie. A to wszystko kopiuj-wklej, jeden od drugiego. U Zimmera to razi tym bardziej, że to on jest mistrzem, a nie szoferem. Ale cóż - jak mówi Tomek: McScory to wszystko powoli coraz bardziej. Za 5 lat każdy ich duży film będzie pewnie brzmiał tak samo i korzystał z tych samych melodii, bo "tak jest na klawiaturze" 

- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9370
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: HANS ZIMMER - RUSH (2013)
Ja będę trzymał się All-Spark, a nie Lannisterów, ze względu na bliższy Jablonsky'emu aranż.