Howard Shore - Hobbit

Tutaj dyskutujemy o poszczególnych ścieżkach dźwiękowych napisanych na potrzeby kina.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14456
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Howard Shore - Hobbit

#1531 Post autor: lis23 » czw gru 27, 2012 23:36 pm

Moja nadinterpretacja ;) - może i tak nie piszesz ale hejtujesz tak jak Adam, który od trzech tygodni pisze, że film to dno ;)
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Paweł Stroiński
Ridley Scott
Posty: 9370
Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
Lokalizacja: Spod Warszawy
Kontakt:

Re: Howard Shore - Hobbit

#1532 Post autor: Paweł Stroiński » czw gru 27, 2012 23:40 pm

Nie pisze, że film to dno, ale że nie chce go oglądać. Jego prawo.

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7894
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1533 Post autor: DanielosVK » czw gru 27, 2012 23:44 pm

Obrazek
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14456
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Howard Shore - Hobbit

#1534 Post autor: lis23 » pt gru 28, 2012 03:05 am

Danielos, a Ty byłeś już w kinie? :P
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60159
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1535 Post autor: Adam » pt gru 28, 2012 08:27 am

nigdzie nie pisałem i nie napiszę że film to dno :roll: nigdzie nie hejtowałem filmu i nie zamierzam tego robić :roll: napisałem, że rozczarowanie i do bólu średniak będący wyłacznie odcinaniem kuponów, jadący na fali LOTRa i tyle. zresztą nie odkryłem ameryki bo jak ten film jest odbierany na świecie wszyscy wiedzą i umieją czytać prasę i internet (poza tolkienowskimi ultrasami bo oni jak zawsze są ślepi, ale takie rzeczy się fanbojom wybacza bo to wpisane w magię kina)...
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7894
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1536 Post autor: DanielosVK » pt gru 28, 2012 12:13 pm

lis23 pisze:Danielos, a Ty byłeś już w kinie? :P
W poniedziałek idę.
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
DanielosVK
Howardelis Vangeshore
Posty: 7894
Rejestracja: sob cze 26, 2010 13:43 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1537 Post autor: DanielosVK » pt gru 28, 2012 12:28 pm

Napisałbym Ci coś, ale nie lubię być wulgarny. :]
Fe.

Cóż za score, Howard Shore.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60159
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1538 Post autor: Adam » pt gru 28, 2012 13:37 pm

:mrgreen:
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Wawrzyniec
Hans Zimmer
Posty: 35042
Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
Kontakt:

Re: Howard Shore - Hobbit

#1539 Post autor: Wawrzyniec » pt gru 28, 2012 15:22 pm

Oj, wymęczyły mnie trochę te 2 CD. Początek "Dear Frodo" zapowiadał coś fajnego, a w sumie to w pewnym czasie tylko patrzyłem na intunesa, ile jeszcze zostało do końca. Nie twierdzę, że to złe i gdybym był Clemmensenem to walnąłbym wysoka ocenę za samą orkiestrę. Ale po za tym jednak wszystko to już było. Pod koniec fakt dzieje się sporo, a i piosenka Finna może być, ale jednak to produkt z myślą o fanboyach. Zapewne w filmie to się dobrze sprawuje, ale na razie nie mam zamiaru, chęci, czasu i żal mi pieniędzy, aby to sprawdzić.
Między 3/5 a 3,5/5 będzie. I muszę przyznać, że akurat co do "Hobbita" to Olek miał rację.
#WinaHansa #IStandByDaenerys

Awatar użytkownika
lis23
+ Ludvig van Beethoven +
Posty: 14456
Rejestracja: czw lis 12, 2009 03:50 am
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Howard Shore - Hobbit

#1540 Post autor: lis23 » pt gru 28, 2012 19:35 pm

Adam pisze:nigdzie nie pisałem i nie napiszę że film to dno :roll: nigdzie nie hejtowałem filmu i nie zamierzam tego robić :roll: napisałem, że rozczarowanie i do bólu średniak będący wyłacznie odcinaniem kuponów, jadący na fali LOTRa i tyle. zresztą nie odkryłem ameryki bo jak ten film jest odbierany na świecie wszyscy wiedzą i umieją czytać prasę i internet (poza tolkienowskimi ultrasami bo oni jak zawsze są ślepi, ale takie rzeczy się fanbojom wybacza bo to wpisane w magię kina)...
Widzisz, recenzji czytałem wiele i na niepochlebną jeszcze nie trafiłem - może nie ma euforii ale nie ma też rozczarowania i rozpaczy
Ty nie czytałeś książki, nie Wiesz więc zapewne, że pierwszy film to 6 pierwszych rozdziałów z książki + dodatki ( do " Powrotu Króla ", " Silmarilion " i " Niedokończone Opowieści " + notatki Tolkiena )
narzekając na to, ze film jest nudny nie Wiesz zapewne też tego, że w książce w ciągu tych pierwszych sześciu rozdziałów niewiele się dzieje, jest tylko przygoda z Trollami i Goblinami w Górach Mglistych, gdzie nie ma chyba żadnej walki, Gandalf robi jakąś magiczną sztuczkę i wszyscy uciekają, film jest więc bardzo rozbudowany jeżeli idzie o akcję, więc nie ma się gdzie nudzić - gdyby było jota w jotę to co w książce to tylko by wędrowali ;)
Tylko On, Williams John ;)
Tylko on, Elton John ;) ;)

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1541 Post autor: Dexter » pt gru 28, 2012 20:31 pm

Świetny film. Gdzie tu ktoś widzi rozwleczenie (a widzi wielu), pojęcia nie mam. Jakaś połowa historii to dodatkowe wątki, które zapewne przez 3 części będą budować fundament pod LotR.
Jest tu pełno nieobecnych w książkowym Hobbicie nawiązań do późniejszych wydarzeń, a najbardziej oczywistym jest chyba pojawienie się Froda (Elijah Wood strasznie zmienił się z wyglądu przez te kilka/naście lat) na początku w scenie, która dzieje się dosłownie tuż przed momentem spotkania Gandalfa i Froda w FotR.
Martin Freeman był rewelacyjnym wyborem, dźwiga film bardzo ładnie, a na drugim planie starzy znajomi dają czadu: Ian McKellen jest równie wyborny, co we Władcy Pierścieni. Cudowna Cate Blanchett wystarczy, że tylko coś mówi, a już można zapomnieć o całym świecie ;) Hugo Weaving kultowy jak zawsze, a 90-letnie Christopher Lee chyba zgubił na planie kilkanaście lat, bo różnica między jego wyglądem w realu, a prezencją jako Saruman, jest kolosalna (w czym pewnie pomagał ochoczo komputer, ale i tak jestem pod wrażeniem).
Genialne kilkanaście minut mają Andy Serkis i jego Gollum - to chyba najbardziej trzymający w napięciu moment filmu, chociaż każdy wie, jak ich spotkanie się zakończy. Wielki występ aktorsko-techniczny, idealnie pokazujący, jak ciekawą postacią jest Gollum, a jego płacz za Skarbem był autentycznie przejmujący.

Wszystko sfilmowane ładnie i z umiarem, chociaż nie ma to startu do Epickości (przez duże E!) Drużyny. Po części także dlatego, że sporą część lokacji już widzieliśmy przy jej okazji. Póki co nie ryzykowałem i byłem na 2D, ale z ciekawości wybiorę się na to całe 48fps w 3D :P
Nie chcę się bawić w ocenowe porównania z Władcą Pierścieni - Hobbit to po prostu bardzo udany powrót do Śródziemia.

Muzyka? Płakać się chce, gdy porówna się ją z muzyką do LotRa, to chyba jedyny element, który w tym powrocie nie wypalił. Ilość rżnięć z Drużyny jest ogromna. Jeden przypadek w ogóle mnie rozwalił, gdy pod atak Thorina na przywódcę orków podłożono... temat Nazguli!!! WTF?!
Nie kupuję argumentów, że to powrót do Śródziemia, więc powtórki wszystkiego muszą być. Jestem za powtórkami, ale pod warunkiem, że będzie też dużo nowego i to wszystko ładnie się połączy. Żeby daleko nie szukać, wystarczy podać przykład Starej Trylogii Star Wars i The Phantom Menace. Widać da się.
Przykład nieudanej kalki: w Drużynie wejście na ekran Rivendell było bajeczne od strony muzycznej, tutaj pojawiają się tylko te same kobiece chórki z początku Many Meetings z podstawowego albumu, a potem... nawet nie pamiętam, czy coś było, ale jeśli tak, to nic zajmującego.
Oczywiście tragedii nie ma, czasem jest dobrze, czasem bezbarwnie, ogólnie - bez szału. W ogóle muzyki, w porównaniu do LotRa, jest w Hobbicie strasznie mało. Przez większość filmu miałem wrażenie, jakby Shore miał na ten projekt kompletnie wywalone. Podobało mi się wejście czegoś, co nazwałbym roboczo tematem kompanii, bo pojawiło się ewidentnie w zastępstwie tematu Drużyny w scenie po rozmowie Gandalfa z Galadrielą. Ze starych tematów najfajniej wypadł często występujący w wiadomych scenach nieśmiertelny temat pierścienia.

Muzyka w filmie: 3/5, bo niższa ocena byłaby krzywdząca, jeśli zestawić Hobbita z Avengersami i im podobnymi. Teraz czas na płytę, ale póki co - rozczarowanie roku.
Ostatnio zmieniony sob gru 29, 2012 10:40 am przez Dexter, łącznie zmieniany 3 razy.


Awatar użytkownika
Kaonashi
Joe Hisaishi
Posty: 13738
Rejestracja: pt sie 19, 2011 17:36 pm
Lokalizacja: Kraina Bogów

Re: Howard Shore - Hobbit

#1543 Post autor: Kaonashi » pt gru 28, 2012 20:40 pm

:mrgreen:
Gdyby nie piraci, byłbym jak Zbigniew Hołdys - Eric Clapton.

Awatar użytkownika
Adam
Jan Borysewicz
Posty: 60159
Rejestracja: wt lis 24, 2009 19:02 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1544 Post autor: Adam » pt gru 28, 2012 21:11 pm

lis23 pisze:Widzisz, recenzji czytałem wiele i na niepochlebną jeszcze nie trafiłem - może nie ma euforii ale nie ma też rozczarowania i rozpaczy
:lol: LEDWO 65% na rottenie i 58/100 na Metacritic mówi chyba samo za siebie? A gdzie recki z zagranicznych pism? Coś Ty czytał? Facet, weź oczy do ręki i zamknij klapki fanbojstwa... Film jest rozczarowujący i media są tu wyjątkowo zgodne. Nikt nie pisze że kupa, ale jakie oceny są, każdy (prawie) widzi.
Ty nie czytałeś książki, nie Wiesz więc zapewne, że pierwszy film to 6 pierwszych rozdziałów z książki + dodatki ( do " Powrotu Króla ", " Silmarilion " i " Niedokończone Opowieści " + notatki Tolkiena )
narzekając na to, ze film jest nudny nie Wiesz zapewne też tego, że w książce w ciągu tych pierwszych sześciu rozdziałów niewiele się dzieje,
i co z tego? co to mnie obchodzi? jakby Tolkien przez 2 rozdziały opisywał rozmyslania Bilba na kiblu, to znaczy że pół filmu miała by dokładnie taka sama scena zajmować jak Bilbo sobie siedzi i stawia kloca?

przykład - nasze Nad Niemnem, najnudniejsza bodaj lektura ever, w całości przeczytała chyba tylko sama autorka :D , a jakoś potrafili z tego zrobić w latach 80 długi (dłuższy od Hobbita bo 180 min) i nie nudny film, a nawet też mini serial tą samą ekipą.. I nudy nie było! A tu jest taka że ludzi z kina chcą wychodzić przez pierwszą godzinę... A sprawa jest banalnie prosta - skok na kasę - zamiast zrobić po bożemy 2 dwugodzinne filmy, to się Jaksonowi (a najpierw Warnerowi) zachciało trzech trzygodzinnych na siłę by udrzeć hajs - i teraz mają tego efekt. Kasa jest, ale film przez to słaby. Ale co tam to kogo obchodzi - ważne że mamona spływa.. jeszcze się okaże że z dokrętek zaplanowanych na wiosne wyjdzie im czwarta część :mrgreen:
NO CD = NO SALE

Awatar użytkownika
Dexter
Kserujący nuty
Posty: 275
Rejestracja: pn paź 24, 2011 15:02 pm

Re: Howard Shore - Hobbit

#1545 Post autor: Dexter » pt gru 28, 2012 21:20 pm

lis23 pisze: Widzisz, recenzji czytałem wiele i na niepochlebną jeszcze nie trafiłem - może nie ma euforii ale nie ma też rozczarowania i rozpaczy
Rozczarowanie jest ogromne, przecież na Rotten Tomatoes Hobbitowi niewiele brakuje do zgniłości, a wszystkie części LotRa nazbierały tam konkretny %. Zresztą Złote Globy totalnie olały Hobbita, a to też o czymś świadczy.
Co nie zmienia faktu, że ja tego rozczarowania nie rozumiem.

ODPOWIEDZ