Pojawiła się recenzja soundtracku na FilmMusic.pl:
http://www.filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=2156
Znalazłem parę błędów, a raczej literówek, ale ogólnie jest ok

, choć moja ocena byłaby odwrotna: 4 na CD i 3 w filmie, ale film widziałem tylko raz i nie miałem okazji wsłuchać się w muzykę, gdyż nie pełni ona tam wiodącej roli.
Mimo wszystko, mam pewne spostrzeżenia - pierwsze z nich dotyczy struktury tej pracy Giacchgino: czy nie Uważacie, że muzyka odzwierciedla tutaj stylistyczną niespójność tytułowej Zootopii? Na filmowe miasto składa się 12 dzielnic, różniących się pod względem klimatu jak i architektury ( mamy tu Nowy Jork, Chicago, San Francisko, Tokyo, Londyn, Paryż czy Berlin ) ale całościowo, na pierwszy rzut oka, tworzą one takiego stylistycznego " potworka ". Podobnie jest z muzyką: pojedyncze utwory ( nie wszystkie, tylko te stanowiące muzyczną ilustrację dla kolorytu miejscówek i postaci ) bronią się od strony stylistycznej i muzycznej, dając słuchaczowi fun, sambę, Buddyjski klimacik, a nawet namiastkę namiastkę klimatów Rosyjskich i Włoskich, to takie muzyczne miniaturki, które działają osobno ale całościowo tworzą swoisty kolaż, który trochę się rozmija, takiego muzycznego Frankensteina

Może taki był zamysł twórców, aby podkreślić ową stylistyczną niespójność miasta?
Druga rzecz dotyczy utworu " Work Slowly And Carry A Big Shtick ": filmowa scena z kultowymi już leniwcami trwa kilka minut ( trzy, cztery? ) i muzyka gra tam niemal przez cały czas, dzięki czemu filmowa wersja tegoż utworu jest bardzo fajna i mogłaby dorównać " The Naturalist " czy " Mr. Big " - gdyby tylko na albumie nie przycięto go do roli testera, utworu bez wyrazu i całkowicie zbędnego. Na prawdę nie rozumiem sensu takiego zabiegu.