
BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Nasze forum to nie pępek świata 
pierwsza recka i jest b.dobrze
- https://filmsoundtrackcenter.com/2016/0 ... ian-tyler/

pierwsza recka i jest b.dobrze

#FUCKVINYL
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Brian wrzucił nagranie NYSM2 z londyńskiego koncertu:
https://www.youtube.com/watch?v=gFE0YNgo08M
https://www.youtube.com/watch?v=gFE0YNgo08M
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
ale rozkosznie zawstydzony na początku
i jak go nie lubić
po ujęciach kamer do tego kilku róznych wnioskuję że to było profesjonalnie nagrywane np na potrzeby dvd. mom, please 



#FUCKVINYL
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
pierwsze spore wypowiedzi o scorze w Entertainment Weekly - http://www.ew.com/article/2016/06/09/no ... me-2-score + całe dwa pierwsze tracki do odsłuchu!
#FUCKVINYL
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Trzy osoby z kamerami to jeszcze nie profesjonalna rejestracjaAdam pisze:ale rozkosznie zawstydzony na początkui jak go nie lubić
po ujęciach kamer do tego kilku róznych wnioskuję że to było profesjonalnie nagrywane np na potrzeby dvd. mom, please


Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Pierwsza część to było coś niespodziewanego, także tutaj element zaskoczenia już zanika, ale muza dobrze trzyma fason poprzednika. Oczywiście im dłużej tym wrażenia spadają i score w rozmiarach "Nice Guys" był by z pewnością większą gratką, ale i tak dużo tu dobrego grania, a i brzmieniowych niespodzianek nie brakuje, od potężnej symfoniki, poprzez jazz i elektronikę, choć tematycznie score można byłoby trochę bardziej urozmaicić, no i brakuje mi tu action scoru.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Tak i nie. Bez znajomości jedynki score oczywiście zyska na spójności, a kawałkiem dla hejterów i być może "pod" nich jest tutaj fanfara, cokolwiek pisana na niejakiego Johna W.Adam pisze:to jeszcze krótkie pytanie - czy gdy założymy że nie zna się jedynki i nie wie że jest za darmo komplit, to czy dwójka bez jedynki to taki sam geniusz?
Ale zależy od tego, co lubią hejterzy na codzień. Dwa kawałki z ostrą elektroniką (Trifecta, Octa) mogą zniechęcić każdego, kto nie lubi tak ostrej elektroniki. W przypadku Octy trochę szkoda, bo (jako odsłuch) kończy się bardzo "klasycznie" i super. Ale po tym score powiem tak, że gdyby Tyler przez resztę życia pisał w tym stylu (choć w pewnych momentach jedynkę wolę chyba, musiałbym wrócić), to niech tak robi

Chętnie bym zreckował, ale nie wiem, czy seans filmowy przeżyję. Jak w ogóle recki filmu i czy znajomość jedynki jest wymagana?
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Paweł Stroiński pisze: Ale po tym score powiem tak, że gdyby Tyler przez resztę życia pisał w tym stylu (choć w pewnych momentach jedynkę wolę chyba, musiałbym wrócić), to niech tak robi.

co do recki - film jest ścisłą kontynuacją jedynki, więc znać by trzeba było. co do scoru. przecież jedynka oficjalnie nie wyszła


#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Gdyby mi się chciało obejrzeć film, napisałbym reckę, ale tak nie będzie, więc napiszę większego posta na forum, jak przypomnę sobie jedynkę.
Zwrócę na razie tylko uwagę na problem Tylera, który się znowu w tej ścieżce objawia i dlatego bałbym się tknąć nawet ten score bez filmu jako recenzent (choć artystycznie to leży niezależnie od wypadania w filmie) - Trifecta. W głowie Briana za dużo się dzieje i ma stylistyczne ADHD. Całkiem staroświecki score z Williamsowską (ewidentnie, sądząc po orkiestracjach) fanfarą nagle brzmi, jakby Tyler powiedział sobie "a tam, to sobie walnę Fast and Furious".
Zwrócę na razie tylko uwagę na problem Tylera, który się znowu w tej ścieżce objawia i dlatego bałbym się tknąć nawet ten score bez filmu jako recenzent (choć artystycznie to leży niezależnie od wypadania w filmie) - Trifecta. W głowie Briana za dużo się dzieje i ma stylistyczne ADHD. Całkiem staroświecki score z Williamsowską (ewidentnie, sądząc po orkiestracjach) fanfarą nagle brzmi, jakby Tyler powiedział sobie "a tam, to sobie walnę Fast and Furious".
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
jakie teoretykowe gadanie
skąd wiesz co jest w tej scenie?!
Tak samo mogę powiedzieć że np wtf, bo słucham sobie orkiestrowej i symfonicznej Nowej Nadziei, a tu naaaagle jajcarski jazzowy kawałek... dokładnie taka sama sytuacja co napisałeś tu Ty, tylko że tam zamiast elektroniki ostrej jak tu, mamy nagle pastiszowy jazzik
i jakoś nikt nie krzyczy że Williams powiedział "a tam, to sobie walnę jazzik" 
"This is up there with Iron Man 3, Thor: The Dark World and Teenage Mutant Ninja Turtles one of the most entertaining things Brian Tyler has ever done, and while it certainly shares some stylistically similarities with aspects of those scores, its lighter, breezier feel makes it stand out. This is a really impressive piece of work"
http://www.movie-wave.net/now-you-see-me-2/
4/5





"This is up there with Iron Man 3, Thor: The Dark World and Teenage Mutant Ninja Turtles one of the most entertaining things Brian Tyler has ever done, and while it certainly shares some stylistically similarities with aspects of those scores, its lighter, breezier feel makes it stand out. This is a really impressive piece of work"
http://www.movie-wave.net/now-you-see-me-2/
4/5



#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Adam, ale ty rozumiesz różnicę między score a, nawet napisanym przez kompozytora, source music, prawda? Sposób napisania, nawet wydania Cantina Band (chyba nawet odrobinę inny miks, ale tu się nie wymądrzam) pokazuje, że to nie jest część score'u. Trifecta ewidentnie częścią score'u jest. I jest pierdyliard możliwości podejścia do sceny. Można to było napisać, cokolwiek się dzieje, tak by utrzymać spójność brzmieniową całości.
Kiedy byłem hejterem Briana jeszcze przed Far Cry 3, to był (oprócz kiepskiej tematyki, która mu się poprawiła... czego m.in. dowodem jest właśnie NYSM, i to dwójka nawet trochę bardziej niż jedynka może!) jeden z moich podstawowych punktów przeciwko niemu. On potrafi walnąć taką zmianę klimatu, którą nie zawsze jednak da się uzasadnić filmowym kontekstem.
Kiedy byłem hejterem Briana jeszcze przed Far Cry 3, to był (oprócz kiepskiej tematyki, która mu się poprawiła... czego m.in. dowodem jest właśnie NYSM, i to dwójka nawet trochę bardziej niż jedynka może!) jeden z moich podstawowych punktów przeciwko niemu. On potrafi walnąć taką zmianę klimatu, którą nie zawsze jednak da się uzasadnić filmowym kontekstem.
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
ale Ty uzasadniasz i ferujesz wyroki zanim zobaczyłeś film 

#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
Bo jest tysiąc sposobów zilustrowania sceny, niezależnie, jaka by nie była. A to jest odwieczny problem tego kompozytora. I jak mówię, w jego przypadku nie zawsze da się to stylistyczne ADHD wytłumaczyć filmem.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9317
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: BRIAN TYLER - NOW YOU SEE ME (2013) / NOW YOU SEE ME 2 (2016)
To jest score, który ma wszelkie zalety i wady bardzo dobrego sequela do już dobrego oryginalnego score, choć powiem szczerze, że z tych samych powodów chyba wolę dwójkę od jedynki. Album by można skrócić, ale w przypadku Tylera to już staje się wiadoma litania i nie ma, co powtarzać starych argumentów, choć w pewnym momencie mieliśmy wszyscy chyba nadzieję, że będzie trochę inaczej
.
Po pierwsze, gdzie score do dwójki jest lepszy od jedynki. Przede wszystkim w sferze orkiestracji. Fanfara to bardzo ładny hołd dla stylu Johna Williamsa (głównie właśnie w aranżacjach), którego czepiać za tę "hołdowatość" nie wolno. To jest coś, na co fajnie, że taki muzycznofilmowy nerd (na czym polega połowa jego uroku nie tyle jako kompozytora może, co raczej jako po prostu człowieka), jakim jest Brian Tyler, sobie pozwala. To jest muzyka pełniejsza, czasem dojrzała od poprzedniego score, choć nic, może poza częścią Truth, takiego rozwoju nie zapowiadało. Southall słusznie wychwala 300 Seconds, jeden z największych highlightów Brianowej kariery. W jednym długim kawałku zrobić małą historię muzyki filmowej, idąc od Hornera przez Barry'ego po, odrobinę (przebiegi trochę na Journey to the Line filtrowane przez pryzmat Hornera), Zimmera, zrobić to spójnie i jednocześnie nie tracąc w tym siebie to, mówię to poważnie, duża sztuka. Hornera zresztą jest tutaj trochę więcej (końcówka Finale chociażby!), ale też to nie przeszkadza jakoś jako specjalna kopia czy coś takiego. Jest to spójne w obrębie stylistyki score i w odróżnieniu od cytowanej już przeze mnie Trifecty, której początek jest (choć z innych powodów niż dla Southalla!) dla mnie największym minusem tego score i tutaj litanii score'ów robić nie będę. W obrębie tak założonej stylistyki i tak założonego funu czepiał się nie będę. The Setup, The Big Finish, wszędzie też gdzie wraca stary materiał, perkusja, wszystko to, co wychwalano w pierwszej Iluzji pozostaje na tym samym poziomie, a być może nawet i czasem trochę lepszym.
Ale większa dojrzałość ma jedną małą wadę. Właśnie funu bywa (nie jest, po prostu bywa) trochę mniej. Fanfara jest świetna i oprócz 300 Seconds jest wyrazistym highlightem nie tyko tego score, ale i kariery Briana Tylera w ogóle. Adam, jeśli chcesz czymś przekonać sceptyków Tylera do niego, podeślij te dwa kawałki i, jeśli tych nawiązań, które wymieniłem, nie będą się czepiać (ja na pewno nie i nie czepiałbym się ich, jeśli bym ogarnął, a raczej tak w przypadku tego typu kina, niezależnie od tego, czy widziałem sam film czy nie i sam jeszcze był bardziej sceptyczny), to trochę osób może przekonać. Ale, jak mówię, funu jest mniej przez większą dojrzałość i, przez to, wyższą, moim zdaniem jakość artystyczną score. Stąd zresztą tak czepiam się tej Trifecty, nagle na pół kawałka Brian robi odwrót o 180 stopni po prostu. Jeśli jednak czegokolwiek brakuje, jeśli chodzi o sam fun, to czegoś tak fajnego jak ten kawałek, do którego Tyler zrobił sam teledysk. Taki czysto funowy suitowy kawałek tematyczny, który by reklamował ten score. Fanfarą z powodu jej klasycznego brzmienia dla ludzi poszukujących czystej niezobowiązującej zabawy, co obiecuje oryginalne Now You See Me, nie ma. Ale i tak - dla mnie mocna czwórka, do score będę wracał na pewno. Wolę od jedynki w całości, choć najlepszym utworem franczyzy pozostaje tytułowe Now You See Me z pierwszego score. I, być może, właśnie tak powinno być.

Po pierwsze, gdzie score do dwójki jest lepszy od jedynki. Przede wszystkim w sferze orkiestracji. Fanfara to bardzo ładny hołd dla stylu Johna Williamsa (głównie właśnie w aranżacjach), którego czepiać za tę "hołdowatość" nie wolno. To jest coś, na co fajnie, że taki muzycznofilmowy nerd (na czym polega połowa jego uroku nie tyle jako kompozytora może, co raczej jako po prostu człowieka), jakim jest Brian Tyler, sobie pozwala. To jest muzyka pełniejsza, czasem dojrzała od poprzedniego score, choć nic, może poza częścią Truth, takiego rozwoju nie zapowiadało. Southall słusznie wychwala 300 Seconds, jeden z największych highlightów Brianowej kariery. W jednym długim kawałku zrobić małą historię muzyki filmowej, idąc od Hornera przez Barry'ego po, odrobinę (przebiegi trochę na Journey to the Line filtrowane przez pryzmat Hornera), Zimmera, zrobić to spójnie i jednocześnie nie tracąc w tym siebie to, mówię to poważnie, duża sztuka. Hornera zresztą jest tutaj trochę więcej (końcówka Finale chociażby!), ale też to nie przeszkadza jakoś jako specjalna kopia czy coś takiego. Jest to spójne w obrębie stylistyki score i w odróżnieniu od cytowanej już przeze mnie Trifecty, której początek jest (choć z innych powodów niż dla Southalla!) dla mnie największym minusem tego score i tutaj litanii score'ów robić nie będę. W obrębie tak założonej stylistyki i tak założonego funu czepiał się nie będę. The Setup, The Big Finish, wszędzie też gdzie wraca stary materiał, perkusja, wszystko to, co wychwalano w pierwszej Iluzji pozostaje na tym samym poziomie, a być może nawet i czasem trochę lepszym.
Ale większa dojrzałość ma jedną małą wadę. Właśnie funu bywa (nie jest, po prostu bywa) trochę mniej. Fanfara jest świetna i oprócz 300 Seconds jest wyrazistym highlightem nie tyko tego score, ale i kariery Briana Tylera w ogóle. Adam, jeśli chcesz czymś przekonać sceptyków Tylera do niego, podeślij te dwa kawałki i, jeśli tych nawiązań, które wymieniłem, nie będą się czepiać (ja na pewno nie i nie czepiałbym się ich, jeśli bym ogarnął, a raczej tak w przypadku tego typu kina, niezależnie od tego, czy widziałem sam film czy nie i sam jeszcze był bardziej sceptyczny), to trochę osób może przekonać. Ale, jak mówię, funu jest mniej przez większą dojrzałość i, przez to, wyższą, moim zdaniem jakość artystyczną score. Stąd zresztą tak czepiam się tej Trifecty, nagle na pół kawałka Brian robi odwrót o 180 stopni po prostu. Jeśli jednak czegokolwiek brakuje, jeśli chodzi o sam fun, to czegoś tak fajnego jak ten kawałek, do którego Tyler zrobił sam teledysk. Taki czysto funowy suitowy kawałek tematyczny, który by reklamował ten score. Fanfarą z powodu jej klasycznego brzmienia dla ludzi poszukujących czystej niezobowiązującej zabawy, co obiecuje oryginalne Now You See Me, nie ma. Ale i tak - dla mnie mocna czwórka, do score będę wracał na pewno. Wolę od jedynki w całości, choć najlepszym utworem franczyzy pozostaje tytułowe Now You See Me z pierwszego score. I, być może, właśnie tak powinno być.