Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego tematu)
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Jak nie mam nic do powiedzenia, to się w sumie zgadzam. Zobaczę tylko, co Tomek napisał w swej ostatniej odpowiedzi na temat.
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Tak, dokładnie. Odpowiem tylko na to:
I nie powiesz mi, żeby nie nagrywali na składankach Journey to the Line.
Forma filmu nie jest dla muzyki filmowej skostniała, bo muzyka filmowa posiada własną wewnętrzną strukturę formalną. Poza tym nie jest skostniała dlatego, że istnieje wiele metod ilustracji filmu i nie trzeba koniecznie trzymać się jednej ścieżki. Możliwości muzyki filmowej są naprawdę wielkie. Kontekst nie jest skostniały. Kontekst, w każdej sztuce, która posiada jakieś znaczenie, jest koniecznością.
I jedna uwaga do Kopra, który twierdził, że Zimmer traci pieniądze na nagraniach Prażan. Nie, chyba nie traci, bo jeśli dobrze rozumiem prawo autorskie, od każdego wykonania Prażan dostaje trochę kasy jako autor kompozycji. Więc nie podobało mu się to nie z powodów finansowych, a artystycznych.
Tylko w przypadku tego, gdzie się zgodziłeś, że to jedna z ich najgorszych kompilacji, problem polega na tym, że nie zmienili aranżacji "nieco lekko" tylko zupełnie. I to w score, który tych zmian aranżacyjnych nie wymagał. Oczywiście, w przypadku Crimson Tide zmienili na tyle mało, że trzyma się to kupy, a nawet wyszło to lepiej niż na koncercie w Ghent, ale Gladiatora zepsuli zmianami. Różnica to nie dołączona partia na trąbkę, tylko zostawili ledwo melodię.Tomek pisze:Dobra, zamierzam zakupić 4-płytowiec Silvy pt. "The Science-Fiction Album". To trochę takie rozwinięcie ich pierwotnego albumu (i chyba sequeli jak się nie mylę) pt. "Space and Beyond". Przekrojowo potężna dawka tematyki s-f (Alieny, Star Treki, Star Warsy, ale też Capricorn One, Lifeforce, Starman i wiele, wiele innych). Zastanawiam się jak przez hardcorowców oryginalnych wykonań typu Krzysiek zostanę oceniony?![]()
Mój powód: dla czystej satysfakcji, dla funu, dla przekroju gatunku, który mam na 4 płytkach, dla wielu fragmentów, do których płyt raczej nigdy posiadać nie będę (wymienione wyżej, też np. Species, Black Hole, Last Starfighter, Moonraker itd.), świetna jakość nagrania i produkcji. Nie wiem dlaczego wszyscy uważają, że zwolennicy re-recordingów czy składanek słuchają ich i kupują dla wyższych celów? Moim zdaniem dla właśnie tego funu (o którym też pisze Krzysiek gdzieś tam przy Kunzelu), dla rozrywki. Kompilacja daje również możliwość spędzenia czasu z najbardziej atrakcyjną muzyką. Dla niczego więcej.
A że muzyka jest nieco lekko zmieniona w stosunku do oryginału czasem (czasem na plus, czasem na minus) - dlaczego nie? Jest to świeże, jak pisze Koper. Nie wiem dlaczego tak trudno to np. zrozumieć np. Pawłowi?Jeżeli rozchodzi się tylko o satysfakcję. Wydaje mi się, że Paweł nie może pojąć, że większość tego typu rzeczy - czyli składanki i re-recordingi nie obejmuje jakiejś filozoficzno-metafizyczno głębokiej muzyki a właśnie najczęściej muzykę potężną, kolorową, tętniącą życiem. Z jednej strony Paweł odmawia muzyce filmowej autonomiczności (jeżeli jak mawiał mistrz Dżery JEST DOBRA) i zaistnienia poza skostniałą (dla niej) formą filmu. Z drugiej, skoro sprowadza ją jedynie do sztuki niższej, nie może zrozumieć jej rozrywkowego charakteru
![]()
I nie powiesz mi, żeby nie nagrywali na składankach Journey to the Line.
Forma filmu nie jest dla muzyki filmowej skostniała, bo muzyka filmowa posiada własną wewnętrzną strukturę formalną. Poza tym nie jest skostniała dlatego, że istnieje wiele metod ilustracji filmu i nie trzeba koniecznie trzymać się jednej ścieżki. Możliwości muzyki filmowej są naprawdę wielkie. Kontekst nie jest skostniały. Kontekst, w każdej sztuce, która posiada jakieś znaczenie, jest koniecznością.
I jedna uwaga do Kopra, który twierdził, że Zimmer traci pieniądze na nagraniach Prażan. Nie, chyba nie traci, bo jeśli dobrze rozumiem prawo autorskie, od każdego wykonania Prażan dostaje trochę kasy jako autor kompozycji. Więc nie podobało mu się to nie z powodów finansowych, a artystycznych.
- Krzysiek
- Nominacja do odkrycia roku
- Posty: 1176
- Rejestracja: śr gru 07, 2011 16:52 pm
- Lokalizacja: Wrocław od zawsze poddaje się ostatni!
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
PAX między Chrześcijany... PAX
Jak najbardziej. Cieszę się jednak, że sprowokowałem Was do dyskusji w temacie. Szkoda tylko, że nie w temacie płyt, wydań itp, które posiadacie. Szkoda, że z nielicznymi wyjątkami w tej dyspucie nie pojawiły sie informacje istotne z punktu widzenia osoby, która chce kupić soundtrak....
Postaram się poniźej odpowiedzień na nawałnice jaką sprowokowałem:
Kolega Turek - Monitory polecał mi gorąco Tomek Goska
Nie krytykuję sprzętu studyjnego (każdy chciałby posiadac choćby jeden głośnik ze studia Abbbey Road) ale z uporem twierdzę, że przeniesienie tego w domowe pielesze jest bezsensowne. I mam nadzieję że potwierdzasz mój pogląd.

Koledze Tutkowi odpowiem:
Udało Mu się? Na to pytanie musisz sobie sam odpowiedzieć.
Poziom jaki zaprezentował Kolega Wojtek świadczu o Jego wybitnym poczuciu humoru lub całkowitej ignorancji
I na przyszłość prośba do Kolegi Wojtka, by nie przekłamywał moich wypowiedzi na tym forum. Ponieważ nie obrażam innych osób.
Jeszcze słówko do Kolegi Turka......
Wszystki posty Twoich oponentów biorą się tylko i wyłacznie z powyższego zawartego w moich dwóch , trzech ostatnich zdaniach. ONI słyszą coś innego ze swoich płyt
Jeśli masz jeszcze jakieś zastrzeżenia do moich wypowiedzi, nie zaśmiecajmy forum, tylko napisz maila do mnie i tam wymienimy się poglądami. Szybciej, lepiej, wygodniej.
Nikt nie odniósł się do moich życzeń z pierwszego postu...
Więc jeśli macie pieniądze miejsce i czas to przestańcie pisać bzdety na forum a zajmijcie się owocną dyskusją (jak ta obecna) ale w tematach płyt, muzyki i wydań. Tak by osoby zainteresowane (nie posiadające kasy, czasu i miejsca) mogły sobie wyrobić pogląd czy daną płyte kupić czy nie.
Do tego i prawie do tego sprowadza się moja dyskusja.
ps.
Adam nie jest mistrzem offtopu a zręcznym prowokatorem
co nie zmienia faktu, że zrozumiał o czym pisałem.
Jak najbardziej. Cieszę się jednak, że sprowokowałem Was do dyskusji w temacie. Szkoda tylko, że nie w temacie płyt, wydań itp, które posiadacie. Szkoda, że z nielicznymi wyjątkami w tej dyspucie nie pojawiły sie informacje istotne z punktu widzenia osoby, która chce kupić soundtrak....

Postaram się poniźej odpowiedzień na nawałnice jaką sprowokowałem:
Kolega Turek - Monitory polecał mi gorąco Tomek Goska
Zachowałeś się jak informatyk, który poleca osobie postronnej sprzęt do domu taki na jakim sam przeuje w pracy..... A do tego nie uświadomiłeś Turkiwi, jaka jest różnica w tym co On słyszy z płyt a co słysdzą inni. I na koniec olałeś Go....Kolega Tomek Gośka - Ja go do niczego nie namawiałem. Zwrócił się o pomoc, wypytałem go czego oczekuje od muzyki i dostał rekomendację. Proste jak trasa kolejowa z Wawy do Białegostoku
Co pozostawię bez komentarza, aczkolwiek świadczy o Twojej wybitnej pasji dźwiękowca, fizyka itp, który zapomniał się po co słucha muzyki.... Mam nadzieję, że rozumiesz moją aluzję komputerową (nie komentowałeś jej wcześniej)To już ewidentnie jego wina. Wina tego, że nie zainteresował się sprawą poprawnego przygotowania sprzętu do odsłuchu
Aby krytykować sprzęt studyjny trzeba przede wszystkim trochę się z nim osłuchać
Nie krytykuję sprzętu studyjnego (każdy chciałby posiadac choćby jeden głośnik ze studia Abbbey Road) ale z uporem twierdzę, że przeniesienie tego w domowe pielesze jest bezsensowne. I mam nadzieję że potwierdzasz mój pogląd.
I takie słuchawki trzeba było polecić TurkowiKupiłem kiedyś za niespełna 20zł (na szybkiego) jakieś słuchawki Panasonica (z linii RP-HV o ile się nie mylę) i... przeżyłem głębokie zdziwienie

Koledze Tutkowi odpowiem:
Przykre, że się nie wysiliłeś by przejść po salonach ze sprzętem i posłuchać tego czy owego. Tam nikt nie zmusza do zakupu. Natomiast Tomek Gośka na siłę chciał z Ciebie zrobić fachowca od dźwięku studyjnego....Nigdy nie byłem żadnym znawcą od spraw technicznych i nigdy audiofila z siebie nie robiłem

Poziom jaki zaprezentował Kolega Wojtek świadczu o Jego wybitnym poczuciu humoru lub całkowitej ignorancji
Jeśli Kolega Wojtek tak przykłada się do recenzji lub opisów płyt jak streścił naszą dysputę, to Szczęść Boże.....To ja streszczę po krótce

I na przyszłość prośba do Kolegi Wojtka, by nie przekłamywał moich wypowiedzi na tym forum. Ponieważ nie obrażam innych osób.
Jeszcze słówko do Kolegi Turka......

Jestem z Tobą i cieszę się, że masz takie a nie inne zainteresowania muzyczne. Tylko dlaczego na swoich głośnikach słyszysz to czego pozostali forumowicze nie słyszą z tych samych płyt?? Zastanowiłes się nad tym? Zapytałeś się Tomka Gośki czy też przesłuchuje swoje płyty w studiu nagraniowym?Rozumiem prawo do poglądów, chodzi o to żeby nie powtarzać tego przy każdym nastepnym re-recu, składance, Prażanach etc. Wszystko już omówiliśmy.
Wszystki posty Twoich oponentów biorą się tylko i wyłacznie z powyższego zawartego w moich dwóch , trzech ostatnich zdaniach. ONI słyszą coś innego ze swoich płyt

Jeśli masz jeszcze jakieś zastrzeżenia do moich wypowiedzi, nie zaśmiecajmy forum, tylko napisz maila do mnie i tam wymienimy się poglądami. Szybciej, lepiej, wygodniej.
Nikt nie odniósł się do moich życzeń z pierwszego postu...
Więc jeśli macie pieniądze miejsce i czas to przestańcie pisać bzdety na forum a zajmijcie się owocną dyskusją (jak ta obecna) ale w tematach płyt, muzyki i wydań. Tak by osoby zainteresowane (nie posiadające kasy, czasu i miejsca) mogły sobie wyrobić pogląd czy daną płyte kupić czy nie.
Do tego i prawie do tego sprowadza się moja dyskusja.
ps.

Adam nie jest mistrzem offtopu a zręcznym prowokatorem

- Ghostek
- Hardkorowy Koksu
- Posty: 10445
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 23:17 pm
- Lokalizacja: Wyłoniłem się z Nun
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Masz rację, Krzysztofie. Nie czas i miejsce na słowne przepychanki.
Aby zatem zaoszczędzić i tobie i mi czasu, najzwyczajniej w świecie pozostawię te wszystkie kwestie, które poruszyłeś w sferze niedopowiedzeń, bo oczywiście masz kompleksową wiedzę na temat tego, jak Turek dochodził do faktu, że nie chce zwykłego zestawu stereo ino monitory. Tak, namawiałem go dniami i nocami do tego... Cokolwiek
Odniosę się ino do jednej kwestii...
Tak, słucham.
Nie dość, że we własnym studio, to jeszcze w tym, w którym pracuję.
Dziękuję, Szczęść Boże.
Aby zatem zaoszczędzić i tobie i mi czasu, najzwyczajniej w świecie pozostawię te wszystkie kwestie, które poruszyłeś w sferze niedopowiedzeń, bo oczywiście masz kompleksową wiedzę na temat tego, jak Turek dochodził do faktu, że nie chce zwykłego zestawu stereo ino monitory. Tak, namawiałem go dniami i nocami do tego... Cokolwiek

Odniosę się ino do jednej kwestii...
Tak, pytał.Krzysiek pisze:Zapytałeś się Tomka Gośki czy też przesłuchuje swoje płyty w studiu nagraniowym?
Tak, słucham.
Nie dość, że we własnym studio, to jeszcze w tym, w którym pracuję.

Dziękuję, Szczęść Boże.


Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Dobrze, Prażanie zepsuli Zimmera swoim nagraniem (moja uwaga, że Zimmer jest sam sobie winien była nieco głupia), ale do tego nie potrzeba było Sherlocka Homesa by wiedzieć, że takie przedsięwzięcie się nie uda. Bo Prażanie jakby nie było specjalizują się w typowej filmowej symfonice, a Zimmer mimo że nawet bywa symfoniczny, jest od tej typowej symfoniki zupełnie daleki. W kwestii 'tłumaczenia' jego muzyki orkiestrowej-oryginalnej na orkiestrową-składankową, czy elektronicznej na elektroniczną (to była porażka w wykonaniu Prażan/Silvy/producentów itd.) lub elektronicznej na orkiestrową, musiało się to zakończyć porażką. Rzućmy okiem np. na nagrania z Ghent, przy których jak by nie było uczestniczył Hans - i Gladiator, i Crimson Tide, i Linia wypadły moim zdaniem strasznie przeciętnie.Paweł Stroiński pisze:Tylko w przypadku tego, gdzie się zgodziłeś, że to jedna z ich najgorszych kompilacji, problem polega na tym, że nie zmienili aranżacji "nieco lekko" tylko zupełnie. I to w score, który tych zmian aranżacyjnych nie wymagał. Oczywiście, w przypadku Crimson Tide zmienili na tyle mało, że trzyma się to kupy, a nawet wyszło to lepiej niż na koncercie w Ghent, ale Gladiatora zepsuli zmianami. Różnica to nie dołączona partia na trąbkę, tylko zostawili ledwo melodię.
Raz jeszcze powtarzam, te składanki zimmerowskie Silvy są kiepskie. Silva/Prażanie wydają ich wiele, bo mają potężną że tak się wyrażę, w tej chwili 'bibiliotekę' nagrań. Część z nich jest nic nie warta, ale nie mogę się zgodzić z Twoim generalizowaniem wydań Silvy/Prażan, w sensie, że jak pokpili Zimmera to są amatorami. Bo mają na koncie sporo bardzo dobrych wydawnictw (40 Years of Film Music Goldsmitha, Barry'ego, Cinema Choral Classics, składanki tematyczne (wojna, s-f itd.). Często są bardzo pochlebnie oceniane przez recenzentów z Zachodu, na których się tak powołujesz często.
Specjalnie zapodałem Ci temat z Starmana specjalnie by Ci pokazać, że aranżacja elektroniki na orkiestrę potrafi wynieść muzykę kilka poziomów wyżej i pokazać, że inna interpretacja potrafi z łatwością przebić oryginał.
Ale będą nagrywać, bo to słynny i bardzo popularny kawałek. Zresztą co mają nagrywać, jak mają to już nagranePaweł Stroiński pisze:I nie powiesz mi, żeby nie nagrywali na składankach Journey to the Line.

O 'skostniałość' chodziło mi w tym sensie, że właśnie raz została stworzona do jakiejś sceny i taka pozostnie. Re-recording, inna nieco aranżacja pozwala jej odżyć na nowo. To właśnie lubię w tego typu wydawnictwach. Czyli mamy wziąść jakiś utwór czy dzieło z muzyki klasycznej i nagrać i wykonać je tylko raz? To bez sensu. Inne wykonania stwarzają różne formy ekspresji i odbioru. Dla mnie to ekscytujące. Oczywiście, jeżeli odbiegniemy daleko od pierwowzoru, może to być kontrowersyjne, i jedni zaakceptują to lub nie. Każdy ma inną 'granicę'.Paweł Stroiński pisze:Forma filmu nie jest dla muzyki filmowej skostniała, bo muzyka filmowa posiada własną wewnętrzną strukturę formalną. Poza tym nie jest skostniała dlatego, że istnieje wiele metod ilustracji filmu i nie trzeba koniecznie trzymać się jednej ścieżki. Możliwości muzyki filmowej są naprawdę wielkie. Kontekst nie jest skostniały. Kontekst, w każdej sztuce, która posiada jakieś znaczenie, jest koniecznością.
Film nie może być jedynym kontekstem i koniecznością, tylko dlatego że muzyka została pierwotnie do niego pomyślana. Szczególnie jeżeli jest DOBRA, bo kiepśćizną nie warto się zajmować. A na składanki trafia zazwyczaj dobra i bardzo dobra i ma wg mnie prawo być na nowo interpretowana.
Dzieła klasyczne również były tworzone na zamówienie lub z myślą o jakimś wydarzeniu/osobie. Czyli ten sam kontekst powinien je ograniczać jak filmówkę, tak?

Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Krzysiek pisze:Adam nie jest mistrzem offtopu a zręcznym prowokatoremco nie zmienia faktu, że zrozumiał o czym pisałem.


i ja bym prosił o dyskusje tu a nie mailową, bo dowiedziałem się już ciekawych rzeczy o sprzęcie audio w czym jestem zielony

#FUCKVINYL
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
"Inna nieco aranżacja" psuje cały zamysł utworu.
Podajesz przykład klasyki, a kto brał się za aranżacje orkiestrowe najwybitniejszych dzieł pisanych na mniejsze zespoły czy fortepian?
Zobaczmy:
Bach - Feliks Mendelssohn, wybitny romantyk i odkrywca Bacha, znał go na wylot.
Mussorgski i jego Obrazki z wystawy - zna się praktycznie tylko i wyłącznie wersję orkiestrową tego fortepianowego dzieła, ale kto ją robił? Postrzegany za jednego z najwybitniejszych orkiestratorów w historii muzyki poważnej (dość długiej, jak wiesz) Maurice Ravel.
Z całym szacunkiem, gdzie Kunzelowi czy Fitzpatrickowi do Ravela?
Poza tym nikt nie dopisuje Chopinowi puzonu, gra się oryginalne orkiestracje Ravela, Berlioza, Beethovena, Mozarta, Brucknera, Szostakowicza, Rimskiego-Korsakowa.
Elektronika jest zwłaszcza podejrzana. Kiedy Vangelis postanowił napisać score na orkiestrę, wyszedł jeden z moim zdaniem rozpisanych na orkiestrę score'ów w historii kina, bijący nawet na głowę "dokonania" Hansa z wczesnych lat 90. (no, poza Bird on a Wire). Swoją drogą, taka ciekawostka - za te orkiestracje odpowiadał niejaki Nic Raine. Tak, jak nie chcę Crimson Tide na samą orkiestrę (chociaż słyszałem raz na żywo i wyszło lepiej niż sądziłem), tak nie chcę na orkiestrę Blade Runnera, Chariots of Fire czy The Bounty. I nie zdziwiłbym się, gdyby Prażanie takie coś mieli za sobą.
Ja nie mam nic przeciwko zmianie INTERPRETACJI dzieła, chociaż z mojej strony mam takie upośledzenie, że tych zmian interpretacyjnych z reguły nie słyszę. Ja jestem przeciw zmianom ARANŻACJI dzieł, co moim zdaniem jest nieuprawnione i nielojalne wobec kompozytorów, którzy pisali dzieło zgodnie z pewnym zamysłem. Pal licho Hansa (choć Gladiatora dałoby się zagrać z oryginalnej aranżacji poza perkusją, która nie została zorkiestrowana), po co, tak jak Prażanie, zmieniać orkiestracje Johna Williamsa w sytuacji, kiedy funkcjonują oryginalne przygotowane przez Williamsa wersje koncertowe, które dostaniesz dosłownie na Amazon? Po co tu zmieniać aranżacje?
Podajesz przykład klasyki, a kto brał się za aranżacje orkiestrowe najwybitniejszych dzieł pisanych na mniejsze zespoły czy fortepian?
Zobaczmy:
Bach - Feliks Mendelssohn, wybitny romantyk i odkrywca Bacha, znał go na wylot.
Mussorgski i jego Obrazki z wystawy - zna się praktycznie tylko i wyłącznie wersję orkiestrową tego fortepianowego dzieła, ale kto ją robił? Postrzegany za jednego z najwybitniejszych orkiestratorów w historii muzyki poważnej (dość długiej, jak wiesz) Maurice Ravel.
Z całym szacunkiem, gdzie Kunzelowi czy Fitzpatrickowi do Ravela?
Poza tym nikt nie dopisuje Chopinowi puzonu, gra się oryginalne orkiestracje Ravela, Berlioza, Beethovena, Mozarta, Brucknera, Szostakowicza, Rimskiego-Korsakowa.
Elektronika jest zwłaszcza podejrzana. Kiedy Vangelis postanowił napisać score na orkiestrę, wyszedł jeden z moim zdaniem rozpisanych na orkiestrę score'ów w historii kina, bijący nawet na głowę "dokonania" Hansa z wczesnych lat 90. (no, poza Bird on a Wire). Swoją drogą, taka ciekawostka - za te orkiestracje odpowiadał niejaki Nic Raine. Tak, jak nie chcę Crimson Tide na samą orkiestrę (chociaż słyszałem raz na żywo i wyszło lepiej niż sądziłem), tak nie chcę na orkiestrę Blade Runnera, Chariots of Fire czy The Bounty. I nie zdziwiłbym się, gdyby Prażanie takie coś mieli za sobą.
Ja nie mam nic przeciwko zmianie INTERPRETACJI dzieła, chociaż z mojej strony mam takie upośledzenie, że tych zmian interpretacyjnych z reguły nie słyszę. Ja jestem przeciw zmianom ARANŻACJI dzieł, co moim zdaniem jest nieuprawnione i nielojalne wobec kompozytorów, którzy pisali dzieło zgodnie z pewnym zamysłem. Pal licho Hansa (choć Gladiatora dałoby się zagrać z oryginalnej aranżacji poza perkusją, która nie została zorkiestrowana), po co, tak jak Prażanie, zmieniać orkiestracje Johna Williamsa w sytuacji, kiedy funkcjonują oryginalne przygotowane przez Williamsa wersje koncertowe, które dostaniesz dosłownie na Amazon? Po co tu zmieniać aranżacje?
- Wojteł
- John Williams
- Posty: 9893
- Rejestracja: sob mar 15, 2008 23:50 pm
- Lokalizacja: Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Krzysiek pisze:
Poziom jaki zaprezentował Kolega Wojtek świadczu o Jego wybitnym poczuciu humoru lub całkowitej ignorancji
Jeśli Kolega Wojtek tak przykłada się do recenzji lub opisów płyt jak streścił naszą dysputę, to Szczęść Boże.....To ja streszczę po krótce![]()
I na przyszłość prośba do Kolegi Wojtka, by nie przekłamywał moich wypowiedzi na tym forum. Ponieważ nie obrażam innych osób.



Haha Śląsk węgiel zadupie gwara
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Dlaczego "psuje"?? Zgoda, że ZMIENIA, ale czemu od razu psuje? Zmienia - na tym polega inna arnażacja. To tak samo jak covery w muzyce pop. Fakt, że większość to kicha (tak jak remaki w kinie) ale czy Joe Cocker ZEPSUŁ utwór Beatlesów "With a Little Help From My Friens" wykonując go kompletnie inaczej od oryginału?Paweł Stroiński pisze:"Inna nieco aranżacja" psuje cały zamysł utworu.
Jak ktoś kupuje składankę tematów filmowych, nieważne czy Hansa, czy kogo tam i czy w wykonaniu Prażan czy innej orkiestry, to nie po to by analizować zamysł autora muzyki pisanej pod kontekst filmowy, ale by czerpać radość z fajnych melodii, brzmień etc. które lubi. Chyba Tomek Rokita dość dobrze oddał zamysł tego.
Co do Hansa to masz rację, że jego stylistyka jest dość specyficzna (mix orkiestry i elektroniki i co on tam jeszcze wymyśla) i raczej nie da się tego skopiować przez samą orkiestrę. Można to potraktować jako "orkiestrową wersję tematu z filmu..." Ale proszę, nie opowiadaj już o tej krzywdzie Hansa - wielkiego artysty, którego dzieła są źle rozumiane i krzywdzone przez Prażan. Hans, który podpisuje się pod mnóstwem, nazwijmy to uczciwie, muzycznych gówien, nie powinien mieć z tym problemu. A jeśli faktycznie dostaje jakąś kasę z tego, to już w ogóle (ale pewnie mniejszą niż gdyby sam wydał własną kompilację). Myślisz, że jak Phil Collins usłyszy LSO wykonującą orkiestrową wersję jego "Another Day in Paradise" pod batutą Raine'a czy kogoś tam to się oburza, bo mu ZEPSULI ZAMYSŁ UTWORU? Daj spokój...
"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
- Wawrzyniec
- Hans Zimmer
- Posty: 34961
- Rejestracja: sob lip 12, 2008 02:00 am
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Tak to można eufemistycznie ująć.Tomek pisze:Dobrze, Prażanie zepsuli Zimmera swoim nagraniem

Dokładnie, chociaż ja sam bałem się tego napisać, ani tym bardziej użyć ostrzejszych słów, aby nikogo, a w tym wypadku Ciebie nie obrazić. Ale cieszę się bardzo z Twej autorefleksji i należy tylko liczyć, żeby więcej ludzi była gotowa i odważna przyznać się do własnych błędów.Tomek pisze:moja uwaga, że Zimmer jest sam sobie winien była nieco głupia

Tyle, że muzyka filmowa to nie jest do końca to samo co muzyka pop. A właśnie takie składanki, takie aranżacje i nowe wydania to z nią czynią. Gdyż liczy się tylko zawartość na płycie i aby dobrze się na płycie dobrze słuchało. Podstawowy powód powstania tej muzyki, jej fundament, czy też serce jest całkowicie pomijany i wyrzucany.Koper pisze:Dlaczego "psuje"?? Zgoda, że ZMIENIA, ale czemu od razu psuje? Zmienia - na tym polega inna arnażacja. To tak samo jak covery w muzyce pop. Fakt, że większość to kicha (tak jak remaki w kinie) ale czy Joe Cocker ZEPSUŁ utwór Beatlesów "With a Little Help From My Friens" wykonując go kompletnie inaczej od oryginału?Paweł Stroiński pisze:"Inna nieco aranżacja" psuje cały zamysł utworu.
Ja też o tym wspomniałem.Koper pisze:Co do Hansa to masz rację, że jego stylistyka jest dość specyficzna (mix orkiestry i elektroniki i co on tam jeszcze wymyśla) i raczej nie da się tego skopiować przez samą orkiestrę.

Ostatnie zdanie to trochę zbyt materialistyczne i polskie myślenie: "Dostaje jeszcze kasę i niezadowolony".Koper pisze:Ale proszę, nie opowiadaj już o tej krzywdzie Hansa - wielkiego artysty, którego dzieła są źle rozumiane i krzywdzone przez Prażan. Hans, który podpisuje się pod mnóstwem, nazwijmy to uczciwie, muzycznych gówien, nie powinien mieć z tym problemu. A jeśli faktycznie dostaje jakąś kasę z tego, to już w ogóle (ale pewnie mniejszą niż gdyby sam wydał własną kompilację).

Znowu, muzyka filmowa to nie muzyka popularna.Koper pisze: Myślisz, że jak Phil Collins usłyszy LSO wykonującą orkiestrową wersję jego "Another Day in Paradise" pod batutą Raine'a czy kogoś tam to się oburza, bo mu ZEPSULI ZAMYSŁ UTWORU? Daj spokój...
#WinaHansa #IStandByDaenerys
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
chwalic boga bo by nie było czego słuchac poza mulaczami njumana.Wawrzyniec pisze:Znowu, muzyka filmowa to nie muzyka popularna.
#FUCKVINYL
- Koper
- Ennio Morricone
- Posty: 26547
- Rejestracja: pn mar 06, 2006 22:16 pm
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Zimmer jest dumny z czegokolwiek co znalazło się na "Henrym 4"????Wawrzyniec pisze:Ostatnie zdanie to trochę zbyt materialistyczne i polskie myślenie: "Dostaje jeszcze kasę i niezadowolony".A to, że Zimmer podpisuje się pod takim chociażby "Henry 4" Jackmana, czy "PotC 4" to akurat słaby argument, gdyż nie utwory z tych score'ów są masakrowane, tyle te jego najlepsze, z których na pewno jest dumny. I ja sam nie wiem, czy bym się cieszył, albo by to po mnie spływało, gdyby ktoś masakrował jakieś moje dzieła.
Jeśli tak, to znaczy, że go po.... do reszty.

Zimmer i jego Piraci to zapewne muzyka poważna wysokiej próby...Wawrzyniec pisze:Znowu, muzyka filmowa to nie muzyka popularna.

Muzyka filmowa to jest wszystko, Wawrzek. Od stylistyki poważnej, klasycznej, poprzez pop, rock, techno. A RCP to chyba najbardziej popularna odmiana filmówki. Piratów z Karaibów DJe grają na dyskotekach i Zimmer płacze z tego powodu? Pewnie nie. Ale jak Prażanie zagrali to wielkie halo?
Chcesz muzyki klasycznej, filmowej. Proszę.
Czajkowski:
http://www.youtube.com/watch?v=a2ogdYGXXy0
A tak go ZEPSUŁ, zbezcześcił i wypaczył Philippe Sarde (pewnie zakompleksiony że własnego tematu nie wymyślił, tak parafrazując opinie Pawła o Rainie):
http://www.youtube.com/watch?v=W8yCm0l7 ... re=related
Co do Prażan to Tomek dał świetny przykład "Starmana", ale oczywiście ani Ty, ani Paweł nie ustosunkowaliście się, bo przecież "tylko on - Zimmer Hans!"


"Hans Zimmer w tej chwili nic nie potrzebuje. (...) Ciebie też nie potrzebuje." - Paweł Stroiński
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Świetnie Crimson Tide w swojej aranżacji nagrała ekipa Nightwisha -
http://www.youtube.com/watch?v=0o8gLPqI ... re=related
Ale rozumiem, że nie powinni tego robić, patrząc tokiem myślenia Pawła i Wawrzyńca ?
http://www.youtube.com/watch?v=0o8gLPqI ... re=related
Ale rozumiem, że nie powinni tego robić, patrząc tokiem myślenia Pawła i Wawrzyńca ?
- Paweł Stroiński
- Ridley Scott
- Posty: 9347
- Rejestracja: śr kwie 06, 2005 21:45 pm
- Lokalizacja: Spod Warszawy
- Kontakt:
Re: Wielka dysputa o re-recordingach (przeniesione z innego
Ustosunkowałbym się do Starmana, gdybym dostał do porównania oryginał. Nie dostałem, więc moja opinia na temat wersji orkiestrowej nie ma żadnego znaczenia.
Wawrzyniec ma rację - muzyka filmowa nie jest muzyką popularną, która nie ma żadnego celu, poza zarobieniem pieniędzy. Powstaje w pewnym historyczno-znaczeniowym "tu i teraz". Każdy wybór aranżacji i instrumentacji, harmonii, melodyki ma pewne określone znaczenie i właśnie na tym, na znaczeniu (semantyce) muzyki filmowej moim zdaniem polega jej piękno. Na tym, że kreatywność kompozytora poszła w zrozumienie filmu. Innymi słowy, muzyka popularna robiona jest BEZ specjalnego zamysłu, filmowa ten zamysł zakłada od samego początku.
Inaczej mówiąc, muzyka popularna NIE MA żadnego celu poza sprawianiem przyjemności. Muzyka filmowa taki cel ma.
Ma go także muzyka poważna, ale muzyka poważna, w odróżnieniu od filmowej, jest transcendentna, jeśli dyrygent nie spieprzy wykonania ani interpretacji (swoją drogą, Turek wymienił tutaj wyjątkowo kontrowersyjnego Leonarda Bernsteina, który jest albo uwielbiany, albo nienawidzony, za swój styl, nic pośrodku, ale jego decyzje wykonawcze są cholernie kontrowersyjne - znajdźcie "Nimroda" z "Enigma Variations" Edwarda Elgara i poczytajcie komentarze), muzyka poważna nie traci swojego znaczenia, zresztą z natury, jako sztuka bezinteresowna (pewnie zły termin wykorzystałem), podlega wieloznaczności. Muzyka filmowa może tworzyć wieloznaczność w filmie, ale sama w sobie jest jednoznaczna. Kompozytor wybiera interpretację filmu, pewne jego rozumienie i to z tego rozumienia wychodzą wszystkie ilustracyjne decyzje od wyboru instrumentacji po harmonię i melodykę. Składanki odbierają z natury kompozytorom inteligencję, sprowadzając ich dzieła do bezwartościowych błyskotek. I temu właśnie się sprzeciwiam.
Argumentacja o Henrym 4 nie zasługuje na żadną odpowiedź, szczerze mówiąc. No i Zimmer podpisał to, bo nie miał wyboru, miał tak to wymuszone w kontrakcie. I co ma z tym zrobić? Po prostu nie miał prawa postąpić inaczej i tylko NA ALBUMIE widnieje jako współkompozytor, bo w filmie tylko jako producent score Jackmana. Więc poczucie dumy nie ma tu żadnego znaczenia. Zimmer sygnuje to nie po to, by być z tego dumnym, tylko po to, żeby taki Powell, HGW, Badelt, czy, tak, Jackman dostał jakąkolwiek robotę i mógł zacząć karierę. Zresztą oprócz Henriego 4, Jackman jest najbardziej cenionym członkiem RCP, obok Balfe'a, w tej chwili. Więc o czym tu mowa?
Wawrzyniec ma rację - muzyka filmowa nie jest muzyką popularną, która nie ma żadnego celu, poza zarobieniem pieniędzy. Powstaje w pewnym historyczno-znaczeniowym "tu i teraz". Każdy wybór aranżacji i instrumentacji, harmonii, melodyki ma pewne określone znaczenie i właśnie na tym, na znaczeniu (semantyce) muzyki filmowej moim zdaniem polega jej piękno. Na tym, że kreatywność kompozytora poszła w zrozumienie filmu. Innymi słowy, muzyka popularna robiona jest BEZ specjalnego zamysłu, filmowa ten zamysł zakłada od samego początku.
Inaczej mówiąc, muzyka popularna NIE MA żadnego celu poza sprawianiem przyjemności. Muzyka filmowa taki cel ma.
Ma go także muzyka poważna, ale muzyka poważna, w odróżnieniu od filmowej, jest transcendentna, jeśli dyrygent nie spieprzy wykonania ani interpretacji (swoją drogą, Turek wymienił tutaj wyjątkowo kontrowersyjnego Leonarda Bernsteina, który jest albo uwielbiany, albo nienawidzony, za swój styl, nic pośrodku, ale jego decyzje wykonawcze są cholernie kontrowersyjne - znajdźcie "Nimroda" z "Enigma Variations" Edwarda Elgara i poczytajcie komentarze), muzyka poważna nie traci swojego znaczenia, zresztą z natury, jako sztuka bezinteresowna (pewnie zły termin wykorzystałem), podlega wieloznaczności. Muzyka filmowa może tworzyć wieloznaczność w filmie, ale sama w sobie jest jednoznaczna. Kompozytor wybiera interpretację filmu, pewne jego rozumienie i to z tego rozumienia wychodzą wszystkie ilustracyjne decyzje od wyboru instrumentacji po harmonię i melodykę. Składanki odbierają z natury kompozytorom inteligencję, sprowadzając ich dzieła do bezwartościowych błyskotek. I temu właśnie się sprzeciwiam.
Argumentacja o Henrym 4 nie zasługuje na żadną odpowiedź, szczerze mówiąc. No i Zimmer podpisał to, bo nie miał wyboru, miał tak to wymuszone w kontrakcie. I co ma z tym zrobić? Po prostu nie miał prawa postąpić inaczej i tylko NA ALBUMIE widnieje jako współkompozytor, bo w filmie tylko jako producent score Jackmana. Więc poczucie dumy nie ma tu żadnego znaczenia. Zimmer sygnuje to nie po to, by być z tego dumnym, tylko po to, żeby taki Powell, HGW, Badelt, czy, tak, Jackman dostał jakąkolwiek robotę i mógł zacząć karierę. Zresztą oprócz Henriego 4, Jackman jest najbardziej cenionym członkiem RCP, obok Balfe'a, w tej chwili. Więc o czym tu mowa?