

Ciekawe, czy będzie to zapowiadane wydanie Deluxe na CD, czy nie? Nie dam 75 zł za płytę z siedmioma piosenkami, nawet Empik tego nie sprzedaje, tylko DVDMAX za pośrednictwem Empika.
Jeżeliby obrać oryginalny film z jego baśniowości to można by mu wiele zarzucić:Głębszy wymiar Mufasy: Króla Lwa nie rodzi pożądanych efektów, ponieważ ta franczyza od samego jej początku była budowana na bezsensownej próbie wytłumaczenia potrzeby istnienia monarchii. Nowa odsłona wpisuje się w tę niespójność; im bliżej finału, tym widz będzie dostawał więcej pytań niż uzyskiwał odpowiedzi.
https://variety.com/2024/film/reviews/m ... 236250945/If Real Beasts Could Talk … Barry Jenkins Pushes Virtual Performances in Impactful Origin Story
The 'Moonlight' director's thoughtful and mostly satisfying 'Lion King' prequel reveals hidden depths to familiar characters.
https://www.ppe.pl/recenzje/359589/mufa ... ndzie.html„Mufasa: Król Lew” to solidny prequel, który potrafi zarówno wzruszyć, jak i zachwycić wizualnie. Barry Jenkins wniósł do tej opowieści nową jakość, dostarczając historii, która wzbogaca uniwersum „Króla Lwa” o nowe, interesujące warstwy. Film nie ustrzegł się błędów – uproszczeń narracyjnych czy zbyt częstych przerywników humorystycznych, które chwilami odbierają mu dramatyzm. Niemniej jednak, dzięki zapierającym dech efektom wizualnym i muzyce Lin-Manuela Mirandy, „Mufasa” staje się pozycją, która zasługuje na uwagę fanów oryginalnej produkcji. To kino familijne, które, mimo drobnych potknięć, broni się jako godny dodatek do jednej z najważniejszych opowieści Disneya. Myślałem, że będzie wtopa, a jest zaskakująco dobrze. Super, oby więcej takich zaskoczeń!
https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja ... +Lew-11590Kiedy bardziej pamięta się wrażenia z seansu sprzed lat niż sam film, łatwo zapomnieć, że ta "epicka" opowieść trwa ledwie 80 minut. Nie ma więc wiele czasu na rozwijanie bohaterów czy mierzenie się z dramatami, których sens nie mieściłby się w słowach wpadającej w ucho piosenki. Nie brak tu więc dramaturgicznych skrótów i uproszczeń.
Złowrogi i przebiegły Skaza, kiedy tylko wymaga tego sytuacja, daje podręcznikowe przykłady imbecylizmu. A Simba w dorosłej postaci wydaje się równie niedojrzały, jak w dzieciństwie i doprawdy nie wiadomo, dlaczego pod jego rządami zwierzętom miałoby być lepiej niż pod ciężką łapą wuja. Najmłodszych widzów, odbierających film bardziej wrażeniowo, nie będzie to pewnie wytrącało z rytmu. Jednak bohaterowie Pixara nie robią nam dziś takich numerów. "Król Lew" to ciągle kawałek historii kina i imponujące widowisko, ale kto od 1994 roku widział w animacji to i owo, może pożałować powrotu do Afryki. Nostalgiczna wycieczka na własny rachunek.
Jak remake miał zniszczyć historię z oryginalnego filmu, skoro on ją powiela? Ostatecznie to oryginał jest pierwszy i nic nie powinno go zniszczyć bo dobra historia obroni się samaFred Topel z United Press International zauważa, że „remake Króla Lwa zniszczył wcześniej uznaną historię, podczas gdy Mufasa niszczy tylko własną, wtórną opowieść, więc nie jest tak zły”.
https://film.interia.pl/recenzje/news-m ... gn=firefoxNie mam pojęcia, kto wpadł na pomysł mariażu Barry'ego Jenkinsa z "Królem lwem", bo pomysł to raczej z tych szalonych. Dzisiaj jednak może zacierać ręce i triumfować, gdyż reżyser oscarowego "Moonlight" (2016) to najlepsze, co mogło się przydarzyć disneyowskiemu klasykowi. Szacunek do animacji, która wychowała niejedno pokolenie, ale jednocześnie chęć stworzenie odrębnego, niezależnego filmu. Do tego piękne, wycyzelowane w każdym szczególe wykonanie. To wszystko znalazło się w "Mufasie: Królu Lwie".
https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja ... +Lew-25576Ale choć w serialach Disney trochę się gubi, w filmach pełnometrażowych wciąż nie ma sobie równych. Właśnie tak – jeśli chodzi o animacje, w kinie nie znajdziemy lepszych tytułów niż produkcje tego studia. Wchodzący właśnie do kin "Mufasa: Król Lew" to potwierdza: epicka produkcja triumfuje, bowiem nie przypomina odcinania kuponów, tylko jest przemyślanym projektem, hołdem dla kultowych bajek Disneya. Po seansie filmu Barry'ego Jenkinsa (m.in. "Moonlight" i "Gdyby ulica Beale umiała mówić") "Hakuna matata" znów zabrzmi cudownie.