No i jest moc!
Charakterystyczny temat osadzony na świetnych aranżacjach i mamy dobry materiał do wielokrotnego słuchania. Czuć tu flow, jak to miało miejsce w scorach do Now You See Me. I jak to w przypadku tych ścieżek bywało, Aniołki mają swoją moc sprawczą mniej więcej do połowy długości albumu. Niestety, jak to już u Tylera bywa, początkowe kawałki to czyste złoto, a im dalej, tym gorzej. Akcja, która ociera się o spodziewaną stylistykę Szybkich i wściekłych oraz mnóstwo heistowego (funkowo jazzowego) tapeciarstwa. Wyciąć połowę i mamy naprawdę świetny album wpisujący się w szereg najlepszych słuchowisk Tylera.
Do tych odrzutów wrzuciłbym również kawałki Madsonika. Stworzone w stylu funk - 70s disco - house (trudno już tu postawić jakąkolwiek granicę) raczej nic ciekawego nie wnoszą poza popcornową rozrywką.
Generalnie jestem na tak. Zabawa przednia, więc i jak krążek jednak wyjdzie, to postawi się go na półce... mimo pedalskiej okładki.
